22 Gru 2015, Wto 14:00, PID: 498092
Cześć, to ja się dołączę do tarczycowych: mam niedoczynność i Hashimoto. Plus guz łagodny do ciągłej kontroli. Biorę Letrox 75 i 100.
Co ciekawe, to zaburzenia związane z tarczycą zaprowadziły mnie do gabinetu psychiatry i dały początek terapii. Byłam niezrównoważona emocjonalnie, miałam ataki prawdziwej furii, bo nawet gniewem trudno to nazwać. Myślałam, że wszystkich pogryzę i wybiję głową dziurę w ścianie. Ciągle się kłóciłam, byłam płaczliwa, podminowana. Rozwalałam różne rzeczy. Każdy mi mówił: "ty wariatko, idź się leczyć", co mnie jeszcze bardziej nakręcało. Ale poszłam. Psychiatra na dzień dobry zleciła mi badania, w tym TSH, twierdząc, że to może być tarczyca. Miała rację. Więc można powiedzieć, że dowiedziałam się przypadkiem.
To było w lutym tego roku. Do teraz TSH spadło i jest prawie w normie, ale część objawów nie ustąpiła. Psychiatra w zasadzie czekała do tej chwili, żeby stwierdzić, czy moje dolegliwości są objawem depresji czy niedoczynności, ponieważ część z nich jest bardzo podobna. Mam tu na myśli takie objawy jak: senność, chroniczne zmęczenie (u mnie naprawdę olbrzymie przy jednoczesnym nicnierobieniu), problemy z koncentracją (o jakiejkolwiek nauce można zapomnieć, nawet czytanie sprawia mi problem, a jak ktoś do mnie mówi zawieszam się i tracę wątek), problemy z pamięcią. Czuję się jak staruszka. Męczy mnie nawet siedzenie. No i waga poszła znacznie w górę.
Jeśli ktoś ma podobne objawy radzę zrobić badania, czyli poziom TSH. Skierowanie może dać rodzinny, do endo idzie się już z wynikiem stwierdzającym niedoczynność lub nadczynność. Piszę to, ponieważ ostatnio coraz więcej młodych ludzi na to choruje (kiedyś problemy z tarczycą miały głównie kobiety po menopauzie). Choroby tarczycy wiążą się też z zaburzeniami typu depresja, lęki, nerwice, wahania nastroju. To nie przypadek, że wiele osób z tego forum ma problemy z tarczycą.
Co ciekawe, to zaburzenia związane z tarczycą zaprowadziły mnie do gabinetu psychiatry i dały początek terapii. Byłam niezrównoważona emocjonalnie, miałam ataki prawdziwej furii, bo nawet gniewem trudno to nazwać. Myślałam, że wszystkich pogryzę i wybiję głową dziurę w ścianie. Ciągle się kłóciłam, byłam płaczliwa, podminowana. Rozwalałam różne rzeczy. Każdy mi mówił: "ty wariatko, idź się leczyć", co mnie jeszcze bardziej nakręcało. Ale poszłam. Psychiatra na dzień dobry zleciła mi badania, w tym TSH, twierdząc, że to może być tarczyca. Miała rację. Więc można powiedzieć, że dowiedziałam się przypadkiem.
To było w lutym tego roku. Do teraz TSH spadło i jest prawie w normie, ale część objawów nie ustąpiła. Psychiatra w zasadzie czekała do tej chwili, żeby stwierdzić, czy moje dolegliwości są objawem depresji czy niedoczynności, ponieważ część z nich jest bardzo podobna. Mam tu na myśli takie objawy jak: senność, chroniczne zmęczenie (u mnie naprawdę olbrzymie przy jednoczesnym nicnierobieniu), problemy z koncentracją (o jakiejkolwiek nauce można zapomnieć, nawet czytanie sprawia mi problem, a jak ktoś do mnie mówi zawieszam się i tracę wątek), problemy z pamięcią. Czuję się jak staruszka. Męczy mnie nawet siedzenie. No i waga poszła znacznie w górę.
Jeśli ktoś ma podobne objawy radzę zrobić badania, czyli poziom TSH. Skierowanie może dać rodzinny, do endo idzie się już z wynikiem stwierdzającym niedoczynność lub nadczynność. Piszę to, ponieważ ostatnio coraz więcej młodych ludzi na to choruje (kiedyś problemy z tarczycą miały głównie kobiety po menopauzie). Choroby tarczycy wiążą się też z zaburzeniami typu depresja, lęki, nerwice, wahania nastroju. To nie przypadek, że wiele osób z tego forum ma problemy z tarczycą.