18 Lut 2008, Pon 18:21, PID: 12891
Jak zwykle nie wiedziałem gdzie wbić się ze swoimi wynurzeniami... jestem tu nowy, więc tym bardziej ciężko było mi zacząć, bo właściwie też nie wiedziałem od czego...
Nie będzie to żadnym novum jeśli powiem, że...
Gdy jestem w jakimś publicznym miejscu to czuje się ciągle obserwowany. Spojrzenia innych po prostu mnie paraliżują. Nie mogę się nawet niczego napić, bo gdy przykładam szklankę do ust to cały drżę, a nawet można powiedzieć że się trzęsę. Idąc ulicą boje się że ktoś mnie zaraz zaczepi, że ktoś będzie wobec mnie agresywny.
I jak większość z Was pewnie się czerwienie, zdaje mi sie, że nogi mi się plączą i śmiesznie chodzę. A czekanie na dworcu głównym we Wrocławiu to jest dla mnie koszmar, wszyscy się na mnie gapią, a ja się telepie i czasem mam wrażenie że mam nawet tiki. Długo by jeszcze wymieniać, a nie ma to za bardzo sensu.
Ze strachu staram się unikać miejsc publicznych. Owszem starłem się pokonać ten strach i czasem się to udawało, ale to ciągle nawraca, czasem ze zdwojoną siłą.
Dobrze czuję się tylko w wąskim gronie znajomych, także gdy idę z nimi po ulicy i dzięki którym siłą rzeczy "wychodzę do ludzi" ale równie często też sie wymiguję.
"Lubię" odcinać się od otoczenia, zakładając ciemne okulary, kaptur, a także słuchawki na uszy głośno słuchając muzyki.
Często gdy idę ulicą mam "ochotę" spuścić głowę i patrzeć w chodnik, ale z tym akurat walczę.
Może warto dodać, że mam skłonności do zażywania substancji psychoaktywnych...
Rzecz jasna nie odwiedziłem specjalisty i sam starałem się dociec co mi jest bo zdawałem sobie sprawę, że nie jest to normalne.
Myślałem nawet, że to jakiś narcyzm, gdyż wyczytałem na wiki coś takiego..
Dopiero teraz wiem co mi dolega (chyba) dlatego ucieszyłem się jak Was znalazłem ale nie za bardzo wiem co z tym począć...
Nie będzie to żadnym novum jeśli powiem, że...
Gdy jestem w jakimś publicznym miejscu to czuje się ciągle obserwowany. Spojrzenia innych po prostu mnie paraliżują. Nie mogę się nawet niczego napić, bo gdy przykładam szklankę do ust to cały drżę, a nawet można powiedzieć że się trzęsę. Idąc ulicą boje się że ktoś mnie zaraz zaczepi, że ktoś będzie wobec mnie agresywny.
I jak większość z Was pewnie się czerwienie, zdaje mi sie, że nogi mi się plączą i śmiesznie chodzę. A czekanie na dworcu głównym we Wrocławiu to jest dla mnie koszmar, wszyscy się na mnie gapią, a ja się telepie i czasem mam wrażenie że mam nawet tiki. Długo by jeszcze wymieniać, a nie ma to za bardzo sensu.
Ze strachu staram się unikać miejsc publicznych. Owszem starłem się pokonać ten strach i czasem się to udawało, ale to ciągle nawraca, czasem ze zdwojoną siłą.
Dobrze czuję się tylko w wąskim gronie znajomych, także gdy idę z nimi po ulicy i dzięki którym siłą rzeczy "wychodzę do ludzi" ale równie często też sie wymiguję.
"Lubię" odcinać się od otoczenia, zakładając ciemne okulary, kaptur, a także słuchawki na uszy głośno słuchając muzyki.
Często gdy idę ulicą mam "ochotę" spuścić głowę i patrzeć w chodnik, ale z tym akurat walczę.
Może warto dodać, że mam skłonności do zażywania substancji psychoaktywnych...
Rzecz jasna nie odwiedziłem specjalisty i sam starałem się dociec co mi jest bo zdawałem sobie sprawę, że nie jest to normalne.
Myślałem nawet, że to jakiś narcyzm, gdyż wyczytałem na wiki coś takiego..
Cytat:Można wyróżnić dwa typy narcyzów. Oba posiadają mimowolną tendencję do koncentrowania się na własnym wizerunku, na tym, jak są spostrzegane przez innych. Pierwszy z nich to osoba niepewna. Spojrzenia innych po prostu ją paraliżują, czuje się ciągle obserwowana, lecz jest to dla niej niekomfortowe. Każda krytyka jest dla niej klęską.
Dopiero teraz wiem co mi dolega (chyba) dlatego ucieszyłem się jak Was znalazłem ale nie za bardzo wiem co z tym począć...