18 Cze 2018, Pon 23:11, PID: 751278
Cześć, jest tu ktoś z takim właśnie problemem?
U mnie nerwica i fobia społeczna przerodziła się w tak zwane ataki rzekomopadaczkowe (atak padaczkowy ale spowodowany psychiką, mózg zdrowy)
Takich ataków dostaje przy długotrwałym lęku, który wywołuje np. praca (pracowałem tylko 6 miesięcy ale lęk zamiast się zmniejszać to rósł i po 5 miesiącach gdy znałem otoczeni i działałem rutynowo miałem większe ataki paniki niż 1 dnia gdy szedłem w ciemno)
Miał ktoś styczność z czymś takim? leki nie pomagają a łykam 7 rok, psychoterapie bezskuteczne, nawet usłyszałem szczerze od jednej terapeutki, ze nie wie jak mi pomóc a wisienką na torcie był szpital psychiatryczny gdzie po opowiedzeniu o swoim problemie usłyszałem "to jak Pan zamierza do emerytury dożyć? trzeba do roboty chodzić!!" i tyle było leczenia z miesięcznego pobytu.
W kązdym razie mam 20 lat napiętą sytuacje w domu, chciałbym się wyprowadzić dla swojego dobra jak i dlatego, że jestem niechciany przez ojczyma ale nie mam takiej możliwości, szykuje się na bezdomność za niecały miesiąc. Ale póki co wciąż szukam jakiś informacji o takim zaburzeniu i czy ktoś coś podobnego przeżywał i funkcjonuje.
(sam fakt, że podczas ekspozycji na lęk czyli pójście do pracy lęk rośnie z każdym dniem a nie maleje już wprowadza w zakłopotanie psychologów bo ich jedyna złota rada to przełamanie i podobno pierwsze chwile najgorsze. U mnie pierwsze są trudne ale do przejścia a im dalej w las tym gorzej)
U mnie nerwica i fobia społeczna przerodziła się w tak zwane ataki rzekomopadaczkowe (atak padaczkowy ale spowodowany psychiką, mózg zdrowy)
Takich ataków dostaje przy długotrwałym lęku, który wywołuje np. praca (pracowałem tylko 6 miesięcy ale lęk zamiast się zmniejszać to rósł i po 5 miesiącach gdy znałem otoczeni i działałem rutynowo miałem większe ataki paniki niż 1 dnia gdy szedłem w ciemno)
Miał ktoś styczność z czymś takim? leki nie pomagają a łykam 7 rok, psychoterapie bezskuteczne, nawet usłyszałem szczerze od jednej terapeutki, ze nie wie jak mi pomóc a wisienką na torcie był szpital psychiatryczny gdzie po opowiedzeniu o swoim problemie usłyszałem "to jak Pan zamierza do emerytury dożyć? trzeba do roboty chodzić!!" i tyle było leczenia z miesięcznego pobytu.
W kązdym razie mam 20 lat napiętą sytuacje w domu, chciałbym się wyprowadzić dla swojego dobra jak i dlatego, że jestem niechciany przez ojczyma ale nie mam takiej możliwości, szykuje się na bezdomność za niecały miesiąc. Ale póki co wciąż szukam jakiś informacji o takim zaburzeniu i czy ktoś coś podobnego przeżywał i funkcjonuje.
(sam fakt, że podczas ekspozycji na lęk czyli pójście do pracy lęk rośnie z każdym dniem a nie maleje już wprowadza w zakłopotanie psychologów bo ich jedyna złota rada to przełamanie i podobno pierwsze chwile najgorsze. U mnie pierwsze są trudne ale do przejścia a im dalej w las tym gorzej)