21 Kwi 2009, Wto 23:28, PID: 142682
Historia lubi się powtarzać, czyli błędny krąg życia z fobią.
Obecnie jestem w dołku, bez pracy, dziewczyny, ciekawych znajomych. Nic się nie dzieje w moim życiu i stan tez utrzymuje się od kilku miesięcy.
Około roku temu byłem znacznie bardziej pewnym siebie człowiekiem za sprawą pracy, do której chodziłem z przyjemnością, interesującymi ludźmi z którymi utrzymywałem kontakt w tejże pracy oraz podkochiwaniu się w swojej szefowej (nasz potencjalny związek nie mógł być możliwy z pewnych obiektywnych względów takich jak miedzy innymi duża różnica wieku miedzy nami), której nigdy przez swój strach i lęk nie powiedziałem co czuje, a ona uważała mnie tylko za wyjątkowego zabawnego i inteligętnego przyjaciela.
Niestety szybko zacząłem się angażować emocjonalnie i przez to stałem się bardziej ostrożny w tym co do niej mówię, co z kolei skutkowało obniżeniem mojej potencjalnej atrakcyjności jako faceta oraz w dalszej konsekwencji popsuło naszą znajomość, ponieważ ona zdała sobie sprawę, że czegoś od niej oczekuje.
Prace zmieniłem na taka, która wydawała mi się lepsza od poprzedniej, a rzeczywistość z czasem pokazała, ze się myliłem i była gorsza. Kontakt z dobrymi znajomymi z byłej pracy stopniowo się urywał i obecnie czułbym sie w ich towarzystwie jak ktoś obcy i nie bardzo umiałbym nawiązać z nimi kontakt (a tak niedawno było tak wspaniale). Jednym słowem straciłem cała swoje dawną pewność siebie (jak na fobika). Robotę rzuciłem, bo nie mogłem w niej wytrzymać i w tym momencie jestem od paru miesięcy na lodzie bez perspektyw.
Podobne schematy jak ten wyżej zdarzały się w moim życiu już kilkanaście razy i przedstawiają się następująco.
Mam dobry okres w życiu więc zaczynam się czuć pewniej. Odnoszę pewne zamierzone sukcesy. Czuje się jeszcze pewniej siebie. Pojawia się się jakaś ciekawa koleżanka względem której zachowuje się naturalnie do momentu , w którym nie zaczynam się angażować emocjonalnie. Później zaczynam obawiać się odrzucenia i powiedzenia co czuje. Moje myśli obracają się już tylko wokół niej. Wszystko zaczyna sie sie równolegle psuć w moim życiu i znowu zostaje z niczym. Poczucie własnej wartości maleje do zera i wzmaga się jeszcze bardziej moja fobia społeczna. Teraz znowu po raz kolejny muszę zaczynać wszystko od początku gdzie w innym miejscu i cykl się zamyka.
Najgorsze jest to, że zawsze tak czy inaczej wracam do punktu wyjścia. Nawet w dobrym okresie swojego życia nigdy nie byłem zakochany z wzajemnością. Niedawno byłem u psychologa i zdiagnozował u mnie osobowość unikającą. Mam więc do Was dwa pytania.
1. Czy również zataczacie takie błędne koła w życiu? Jeśli tak to podzielcie się swoimi doświadczeniami oraz wnioskami jak sobie z tym radzić.
2. Czy jest możliwe wyleczenie tego zaburzenia osobowości tak żeby można było żyć normalnie?
Obecnie jestem w dołku, bez pracy, dziewczyny, ciekawych znajomych. Nic się nie dzieje w moim życiu i stan tez utrzymuje się od kilku miesięcy.
Około roku temu byłem znacznie bardziej pewnym siebie człowiekiem za sprawą pracy, do której chodziłem z przyjemnością, interesującymi ludźmi z którymi utrzymywałem kontakt w tejże pracy oraz podkochiwaniu się w swojej szefowej (nasz potencjalny związek nie mógł być możliwy z pewnych obiektywnych względów takich jak miedzy innymi duża różnica wieku miedzy nami), której nigdy przez swój strach i lęk nie powiedziałem co czuje, a ona uważała mnie tylko za wyjątkowego zabawnego i inteligętnego przyjaciela.
Niestety szybko zacząłem się angażować emocjonalnie i przez to stałem się bardziej ostrożny w tym co do niej mówię, co z kolei skutkowało obniżeniem mojej potencjalnej atrakcyjności jako faceta oraz w dalszej konsekwencji popsuło naszą znajomość, ponieważ ona zdała sobie sprawę, że czegoś od niej oczekuje.
Prace zmieniłem na taka, która wydawała mi się lepsza od poprzedniej, a rzeczywistość z czasem pokazała, ze się myliłem i była gorsza. Kontakt z dobrymi znajomymi z byłej pracy stopniowo się urywał i obecnie czułbym sie w ich towarzystwie jak ktoś obcy i nie bardzo umiałbym nawiązać z nimi kontakt (a tak niedawno było tak wspaniale). Jednym słowem straciłem cała swoje dawną pewność siebie (jak na fobika). Robotę rzuciłem, bo nie mogłem w niej wytrzymać i w tym momencie jestem od paru miesięcy na lodzie bez perspektyw.
Podobne schematy jak ten wyżej zdarzały się w moim życiu już kilkanaście razy i przedstawiają się następująco.
Mam dobry okres w życiu więc zaczynam się czuć pewniej. Odnoszę pewne zamierzone sukcesy. Czuje się jeszcze pewniej siebie. Pojawia się się jakaś ciekawa koleżanka względem której zachowuje się naturalnie do momentu , w którym nie zaczynam się angażować emocjonalnie. Później zaczynam obawiać się odrzucenia i powiedzenia co czuje. Moje myśli obracają się już tylko wokół niej. Wszystko zaczyna sie sie równolegle psuć w moim życiu i znowu zostaje z niczym. Poczucie własnej wartości maleje do zera i wzmaga się jeszcze bardziej moja fobia społeczna. Teraz znowu po raz kolejny muszę zaczynać wszystko od początku gdzie w innym miejscu i cykl się zamyka.
Najgorsze jest to, że zawsze tak czy inaczej wracam do punktu wyjścia. Nawet w dobrym okresie swojego życia nigdy nie byłem zakochany z wzajemnością. Niedawno byłem u psychologa i zdiagnozował u mnie osobowość unikającą. Mam więc do Was dwa pytania.
1. Czy również zataczacie takie błędne koła w życiu? Jeśli tak to podzielcie się swoimi doświadczeniami oraz wnioskami jak sobie z tym radzić.
2. Czy jest możliwe wyleczenie tego zaburzenia osobowości tak żeby można było żyć normalnie?