28 Cze 2009, Nie 15:23, PID: 160394
Za jedną z najważniejszych przyczyn depresji i nerwic uważa się małą ilość serotroniny w szczelinach synaptycznych. Dlatego też najczęstszym i najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z tego typu problemami jest podawanie substancji, które docierając do mózgu wpływają na zwiększenie się poziomu tego hormonu(podanie samej serotroniny jest niemożliwe).
Zwiększanie poziomu serotroniny będzie skuteczne zawsze wtedy, gdy jej niski poziom jest główną przyczyną problemu. Oczywiście można powiedzieć, że problemami są sytuacje życiowe, które to w konsekwencji wpływają na psychikę, a co w konsekwencji wpływa na poziom serotroniny.
Szukanie przyczyny przyczyn jednak czasami może na prawdę być irytujące, więc na razie sobie odpuszczę.
Teraz pozwolę tak asekuracyjnie podkreślić pewną rzecz, mianowicie to, że niski poziom serotroniny bardzo często jest jedynym, wyraźnym, biologicznym zjawiskiem zachodzącym w naszej głowie. Wówczas leczenie powinno sprowadzać się tylko do okresowego podawania leków antydepresyjnych. Niestety, nie jest tak zawsze.
Zasada jest prosta. Im bardziej człowiek jest psychicznie zaburzony, tym większe są spustoszenia w jego mózgu. Spustoszenia te dotyczą głównie obszarów mózgu odpowiedzialnych za emocje, pamięć, kontrolę zachowań, informacje o sobie itd.
Nie trudno domyślić się, że podanie leków antydepresyjnych takiej osobie nie rozwiąże wszystkich jej problemów, bo nie zmieni pewnych uwarunkowanych już biologicznie "przewrażliwień".
Podobnie jeżeli chodzi o psychoterapię behavioralno-poznawczą. Z tego co wiem uczy ona np. prawidłowych zachowań społecznych. Ale po co uczyć człowieka czegoś co on już wie? Wie, ale emocje nie pozwalają mu tego czynić. W terapii tej da się odnaleźć jednak pewną nadzieję związaną z tym, że trwałe i konsekwentne resocjalizowanie pacjenta może dokonać pozytywnych zmian biologicznych w mózgu.
No właśnie??? Czy istnieje możliwość wpływania na swoją psychikę w taki sposób, żeby znalazło ono swoje odzwierciedlenie w konstruktywnych zmianach biologicznych mózgu? A jeżeli tak, to w jakim stopniu?
To jest kwestia kluczowa, postaram się odnaleźć na te pytanie odpowiedzi i pewnie jeszcze wrócę do tego wątku.
Zwiększanie poziomu serotroniny będzie skuteczne zawsze wtedy, gdy jej niski poziom jest główną przyczyną problemu. Oczywiście można powiedzieć, że problemami są sytuacje życiowe, które to w konsekwencji wpływają na psychikę, a co w konsekwencji wpływa na poziom serotroniny.
Szukanie przyczyny przyczyn jednak czasami może na prawdę być irytujące, więc na razie sobie odpuszczę.
Teraz pozwolę tak asekuracyjnie podkreślić pewną rzecz, mianowicie to, że niski poziom serotroniny bardzo często jest jedynym, wyraźnym, biologicznym zjawiskiem zachodzącym w naszej głowie. Wówczas leczenie powinno sprowadzać się tylko do okresowego podawania leków antydepresyjnych. Niestety, nie jest tak zawsze.
Zasada jest prosta. Im bardziej człowiek jest psychicznie zaburzony, tym większe są spustoszenia w jego mózgu. Spustoszenia te dotyczą głównie obszarów mózgu odpowiedzialnych za emocje, pamięć, kontrolę zachowań, informacje o sobie itd.
Nie trudno domyślić się, że podanie leków antydepresyjnych takiej osobie nie rozwiąże wszystkich jej problemów, bo nie zmieni pewnych uwarunkowanych już biologicznie "przewrażliwień".
Podobnie jeżeli chodzi o psychoterapię behavioralno-poznawczą. Z tego co wiem uczy ona np. prawidłowych zachowań społecznych. Ale po co uczyć człowieka czegoś co on już wie? Wie, ale emocje nie pozwalają mu tego czynić. W terapii tej da się odnaleźć jednak pewną nadzieję związaną z tym, że trwałe i konsekwentne resocjalizowanie pacjenta może dokonać pozytywnych zmian biologicznych w mózgu.
No właśnie??? Czy istnieje możliwość wpływania na swoją psychikę w taki sposób, żeby znalazło ono swoje odzwierciedlenie w konstruktywnych zmianach biologicznych mózgu? A jeżeli tak, to w jakim stopniu?
To jest kwestia kluczowa, postaram się odnaleźć na te pytanie odpowiedzi i pewnie jeszcze wrócę do tego wątku.
Wikipedia napisał(a):Problem można też ująć od strony neuropsychologii i psychoanalizy. Na co dzień posługujemy się kategorią przyczyny, pytając "dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej". Patrząc od tej strony, każdy pojedynczy czyn człowieka byłby wypadkową jego przekonań (reprezentowanych w neuropsychologii przez układ połączeń w korze mózgowej) oraz chwilowych namiętności (reprezentowanych tutaj przez hormony, neuroprzekaźniki). Jeśli w "momencie decyzyjnym" dysponujemy silnymi przekonaniami ("silna wola"), które ukształtowały dostateczne mechanizmy obronne, wówczas możemy postąpić wbrew naturalnym tendencjom, jak gniew czy lenistwo, i przekształcić zryw woli w tęsknotę. Jeżeli przekonania są słabe (tj. nie towarzyszą im alternatywne szlaki nerwowe), zaczniemy własnym umysłem bronić naturalnej reakcji - jeżeli w ogóle jakieś zawahanie się tutaj pojawi.