10 Maj 2017, Śro 20:55, PID: 701103
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Maj 2017, Śro 21:06 przez EasyPeasy.
Powód edycji: moderacja
)
nudne/przewidywalne/jałowe/ponure życie?
Nie chciałbym tu naciskać na ważność pieniądza, ale powiedzmy, że 1500 zł miesięcznie 550 zł jedzenie 400 zł rachunki 200 zł paliwo karnet siłownia 60 zł dla siebie 100 zł.
No, bo darmowe rzeczy raczej zbyt ciekawe nie są zazwyczaj są związane z możliwością nauki, i dostępem do internetu, np. w internecie jak coś spiracimy możemy przeczytać książkę/obejrzeć film, pouczyć się języka obcego/ programowania, ale czy to ciekawe? Można iść też na dwór sobie pobiegać, rower jak się ma, ale czy to aż tak ciekawe? Popisać po rysować, ale czy to ciekawe? I ile można w kółko te same rzeczy robić?
__________________________________________________________________________________________________________
Np. w tygodniu większość moich dni jest niezbyt ciekawa i raz na jakiś czas zdarzy się ciekawa rzecz. Nie będę wymieniał jak wygląda każdy dzień, ale co zwykle zajmuje mój czas,
1. od pon-śr/czwartku mieszkam w akademiku z dwoma współlokatorami, własnymi przyjaciółmi z liceum, z którymi znam się od 6 lat, i ogólnie no dużo czasu spędzają przed komputerem, czasami zdarzy się jakaś impreza/domówka w akademiku zwykle w czwartek, w ciągu dnia zwykle zamieniamy kilka zdań (ja jestem zwykle troszkę bardziej zabiegany od nich), a no jak jest impreza/domówka to no rozmawiamy dużo wtedy jest OK
2. codziennie jest nauka angielskiego 1-2h chcę do stopnia komunikatywnego żeby jak będę na wakacjach za granicą i planuję pojechać autostopem móc swobodnie rozmawiać o czymkolwiek zwykle wygląda to tak, że oglądam odcinek serialu po angielsku potem z napisami angielskimi, tłumaczę niektóre zwroty, nagrywam się na telefon opowiadając o odcinku lub o czymkolwiek innym, czasami wstawiam post na bloga po angielsku żeby ktoś sprawdził pisownię. Planuję poszukać osoby do rozmowy przez Skype'a, ale ciężko mi się przełamać, nie mówię, że tego nie zrobię, bo ja mam tak, że jak mi odbije to mam już na wszystko wywalone i to zrobię, ale jest ciężko, chociaż sam nie wiem czemu, może błędnie myślę, że nie będę miał tematów do rozmowy, ale przy poznawaniu kogoś, akurat tych tematów nie brakuje, więc to raczej coś innego.
3. również przygotowywanie posiłków, bo jestem na diecie redukcyjnej i zajmuje mi to trochę czasu z 3h
4. oczywiście wykłady na uczelni jestem na 6 semestrze na Polibudzie i to też trochę czasu zajmuje tak od rana do 13:15, ale od pon-śr, czwartki piątki wolne
5. w te dni również kończę projekt/dokształcam się z programowania, bo niedługo wybieram się do pracy, ale to nie zajmuje dużo czasu od 0.5h-1h
6. co 2 dni naprzemiennie wybieram się także na trening na siłownię oraz biegać lub basen, naprzemiennie, czyli jak idę w poniedziałek na siłownię, to we wtorek biegać lub basen itd.
7. może będziecie się śmiać, ale robię takie ćwiczenia na rozgadanie, tj. nagrywam się na kamerę i streszczam jakąś historię, ćwicząc płynność wypowiedzi, podkolorowując ją trochę, tj. ćwiczę kreatywność, czasami mówię o swoich planach o swoim humorze tzn. wiecie taki videopamiętnik, albo np. wybieram słowo losowe i mówię o nim jak najdłużej nie analizując tego co mówię, albo np. mówię takie rutyny przy podejściu do dziewczyny, ogólnie wszystko kręci się w okół bycia bardziej kreatywnym/wygadnym/polubienia swojego głosu/ ćwiczenia aparatu mowy/ bo jak zresztą widzicie niezbyt wiele rozmawiam z innymi od pn-śr ze współlokatorsami mało jedynie na uczelni, sobie pogadam więcej, a te ćwiczenia zadał mi ogarnięty gość rozmawiałem z nim przez Skype 1h konsultacji 60 zł to jego kanał na YT https://www.youtube.com/channel/UC5zcllZ...XbIiGh823g a to nagranie przesłał mi po tej konsultacji samemu http://wrzucacz.pl/file/4391494446223/bartek_kons.MP3
jak obejrzycie filmiki to zobaczycie, że gość nie jest takim sztampowym trenerem uwodzenia, tylko ma luz, jest normalny, po prostu sobie rozmawia i ma zdrowe podejście do tego tematu
8. kiedy nie jestem w akademiku również uczę się gry na gitarze samemu, zajmuje tak od 1-1.5h bardzo to lubię z chęcią robiłbym to codziennie, ale w akademiku w pokoje razem ze mną są 3 osoby i tu nie mam gdzie grać
9. w tygodniu widzę się też z 2 innymi kolegami również z liceum, którzy z tymi moimi współlokatorami również się znają, ogólnie w 5'tkę czasami również się widujemy, ale z nimi rozmawiam dużo, organizuję często jakieś nasze wyjazdy, rzucam propozycjami, oni nie uważają mnie podobnie jak współlokatorzy, za osobę małomówną, to ja czasami jestem w tej grupie, osobą która prowadzi rozmowę, daje tematy, pośród nich czuję się sobą w pełni, i z nimi zwykle w piątki/soboty trenuję na siłowni, wieczorem również się spotykamy, ale oni nie imprezują, tzn. na takie festiwale/koncerty to jeździmy, ale do klubów nie chodzą, alkoholu nie piją | a jeśli nie z nimi widuję się w te dni/wieczory to jestem u mojego kuzyna (w moim wieku, z którym znam się od piaskownicy) z rodziną/wspólnymi znajomymi, jest to grupa, która już dawno przypięła mi łatkę nieśmiałego/małomównego/nieciekawego rozmówcy -> bardziej mam na myśli rodzinę niż wspólnych znajomych -> z nimi nie potrafię być sobą/ czuć się na równi/ rozmawiać, wypowiadać się, być wygadanym tak jak z tą 5'tką przyjaciół z liceum, mam taką blokadę, coś na psychice, takie przekonanie, że choćbym chciał nie potrafię, mam wpojone, że oni mnie za takiego uważają i tak się przy nich czuję -> a więc oni właśnie dużo częściej organizują domówki z alkoholem, mają też dostęp do "innych rzeczy" w skrócie są skrajnym przeciwieństwem tej dwójki osób o których przed chwilą pisałem, alkohol + "inne rzeczy", praktycznie każdy z nich ma parę poza jedną z osób, która jest dużo częściej niż inni, a tamta dwójka nie miała nigdy dziewczyny, ale tak jak mówię jak z nimi jestem to jestem w cieniu, nie mówię, że w ogóle się nie odzywam, choć i tak się zdarza, ale no nie czuję się pewny siebie/sobą, więc i tak źle i tak niedobrze ale za to jakie skrajności widzę i jakie skrajne doświadczenia/ludzi znam cała gama doświadczeń z różnych kręgów.
_______________________________________________________________________________________________________________
może w tym miejscu powinienem powiedzieć jak obecnie wygląda moja sytuacja w strefach miłosnych (jak ktoś nie chce czytać pomija)->
, a więc nie mam dziewczyny, w liceum byłem tak platonicznie zakochany w jednej i ogólnie to długa historia na inny temat, ale powiedziałem jej osobiście o tym, że coś czuję do niej w cztery oczy, więc aż tak platoniczna nie była, ale to długa, zawiła, bardzo skomplikowana historia, nieważne : Liceum skończyło się 3 lata temu i historia już dawno wymazana z pamięci. Na studiach na Polibudzie takich znajomości w 4 oczy nie było, na kierunku nie ma zbyt wiele kobiet, może z 2 są, nieważne też : ważne, że tych relacji w realu nie było, była ostatnio znajomość przez internet i przez telefon, mam nawet dziewczynę w znajomych na facebooku, świeża sprawa, ale po tej znajomości uwierzyłem w siebie, w to, że potrafię zaciekawić dziewczynę, i rozmawiać z nią, prowadzić rozmowę długą przez telefon, mówić i mówić, być sobą, być normalnym, naprawdę to już z 2 miesiące, na początku znajomość była bardziej żwawa, zaangażowana -> ale ona mieszka 250 km ode mnie, ale ona miała wtedy jeszcze nieuregulowaną sprawę ze swoim byłym i no gadaliśmy z sobą nawet i po 2h przez telefon, pisaliśmy mnóstwo przez GG itd. proponowałem jej jechanie ze mną do Wrocławia do Zoo, później autostopem na majówkę : ale do spotkania niedoszło, tak miesiąc wstecz, trochę sprawa z jej chłopakiem się skomplikowała i kontakty nabrały mniejszego natężenia, ale nadal mamy siebie w znajomych ostatnio coś tam pisała o mnie, jak po majówce itd. więc nieważne, że tak to się skończyło pozytywnie wpłynęło to na moją opinię o sobie/psychikę i pokazało, że bez problemu mogę zainteresować dziewczynę, bo w tym czasie kiedy natężenie kontaktów nastało, rozmawiałem z drugą przez telefon i to ogólnie była trochę inna sytuacja specyficzna przy poznaniu się , ale po kilku rozmowach gdy zadzwoniłem do niej, żeby odmówić, powiedziała, że mnie już polubiła i szkoda i też przez te dni sporo pisała i dzwoniła i też ciekawie mi się z nią gadało i też gadaliśmy z 1h przez telefon.)
Problem w tym, że w realu jeszcze tak długiej rozmowy nie odbyłem, tak wiecie żeby można by to oficjalnie nazwać randką, chciałem właśnie spotkać się z tą dziewczyną jak mówiłem we Wrocławiu czy też pojechać z nią razem na wydarzenie "Wyścig Autostopem" i naprawdę ją bardzo lubię : to pierwsza dziewczyna, z którą fajnie mi się gadało i którą naprawdę polubiłem, no ale ostatecznie się nie spotkaliśmy, szkoda. Także właśnie o ile czuję się już trochę pewniej w kontaktach przez fb/GG/SMS'y/telefony o tyle w kontakcie w realu, nie. Ale tymi ćwiczeniami staram się to zmienić i myślę, że na wakacjach na studenckim wyjeździe problemu nie będzie, docelowo mam zamiar tak jak ten gość z tego kanału iść do Galerii lub gdziekolwiek podejść i porozmawiać. Jeśli chodzi o mój wygląd to tu raczej problemu nie ma, w liceum było kilka dziewczyn które dawały mi znać, że się im podobam, jedna z klasy i to bardzo, aż do tego stopnia, że na życzenia wigilijne klasowe, powiedziała, że ogólnie to móglbym się w końcu otworzyć i zacząć więcej gadać, ale no w liceum to ja miałem przed oczami tylko jedną platoniczną miłość. Później pierwszy wyjazd pod koniec wakacji do Poznania, na studia, i sama dziewczyna podeszła powiedziała cześć, pogadaliśmy trochę, poszliśmy do klubu do jej znajomych, później zabrakło luzu/wygadania, ale sama zagadała, znam jej nazwisko i jest bardzo ładna. Z tą dziewczyną którą mam w znajomych na facebooku, też wymienialiśmy się różnymi zdjęciami : też powiedziała, że przystojny jestem, z tą drugą poznaliśmy się przez wysłanie zdjęć, więc też musiałem jej się spodobać. Więc tu problemu raczej nie ma. Jej, miało być kilka zdań, a wyszła historia na nowy temat, mam nadzieję, że ktoś to całe przeczyta.)
_______________________________________________________________________________________________________________
I w tym semestrze muszę przyznać, pomimo tego co napisałem, czyli zajęć, które uważam za niezbyt ciekawe dla innych, do tego, żeby być wygadanym, mieć ciekawe życie dla płci przeciwnej, samemu uważać swoje życie za ciekawe -> to muszę przyznać, że no zostaje mi jeszcze trochę niezagospodarowanego czasu, w którym właśnie myśle co by zrobić, żeby życie nabrało smaku -> ciekawości lub też ten czas w jakiś sposób "marnuję".
Ja myślę, że brakuje mi właśnie jeszcze jednak kontaktu z innymi muszę zapisać się do jakiejś grupy do której będę czuł przynależność i brakuje tż mi dziewczyny, nie napisałem, ale jak wracam z akademika to mieszkam sam w domu w małej miejscowości do tej dwójki osób z liceum dojeżdżam, kuzyn mieszka w tym samym mieście. A więc czasami od czwartku - niedzieli też mam mało kontaktu z innymi, jeśli np. idę do kuzyna. Więc sądze, że musiałbym dołączyć do jakiejś grupy do której będę należał/czuł przynależność i jeszcze poznać dziewczynę, bo jak pisałem tak zaciekle z tą dziewczyną, dzwoniliśmy do siebie, czułem się spełniony, nie myślałem o niczym innym, byłem szczęśliwy, chociaż dni wyglądały tak samo jak i teraz.
Pytanie tylko jaka grupa/zajęcia i czy uda mi się tą dziewczynę znaleźć tym razem w realu interesowałyby mnie spotkania. Albo czy jakieś inne ciekawe zajęcia -> dla mnie to co sprawiałoby, że dzień uznałbym za ciekawy byłoby np. właśnie przebywanie w takiej grupie nowo poznanej osób we wspólnym celu np. sport walki/rozmowa przez skype z osobą zagranicy do czego nie mogę się przekonać/ jest też w Poznaniu Exchange Club do którego tez nie mogę się przekonać/ z chęcią wybrałbym się na kurs tańca, problem w braku partnerki/ wolontariat tu muszę poszukać czegoś, co nie będzie łatwe/ z chęcią poszedłbym do pracy w ten czwartek i piątek, ale to jest w trakcie realizacji, bo wysyłam CV'ki, ale szukam pracy gdzie będę miał kontakt z innymi czytajcie kelner, dziś wysłałem np. na doradcę w empiku w galerii może się uda, tak to jeszcze czasami inwentaryzacja wskoczy to też można poznać innych
tak to jeszcze podróż autostopem najlepiej z kimś, ale samemu też w tą majówkę jak mówiłem chciałem jechać z tą dziewczyną do Włoch, ale wyszło, a samemu mi odradzała, mówiła, że lepiej z kimś, bo samemu na pierwszy raz tak daleko niebezpiecznie i, że jeszcze będzie okazja, ale w wakacje pewnie pojadę nawet samemu, kocham to, jak oglądałem Krzycha Fazowskiego to stwierdziłem, że sam bym tak chciał, po to właśnie szlifuję angielski do poziomu płynnego mówienia, tyle, że muszę się przełamać i jednak gadać z tymi osobami przez Skype lub chodzić na te spotkania do Exchange Club, lub napisać post na fb żeby poszukać partnerkę językową, ja jej polski/angielski ona mi ruski/hiszpański/angielski, wtedy bym załatwił dwie sprawy naraz język i spotkanie w realu z dziewczyną, ale to muszę się przełamać
potrzebuję też sportu w którym będę czuł rywalizację chciałem iść na ten sport walki, mam myślę predyspozycję, ale była akurat majówka, a teraz miejsc nie ma, ale może coś się jeszcze trafi
Ten cały temat jest tak bardziej dla mnie chciałem sobie trochę streścić swoje życie/ jak teraz wygląda/ co muszę zrealizować/ do czego dążyć, bo w myślach to siedzi i się zapomina tak mam to na papierze. Ale to też temat do Was macie pomysły jak uatrakcyjnić szare życie, jakieś pomysły na ciekawe zainteresowanie jakimś tematem/hobby nie wymagające zbyt dużych kosztów? Jakieś przemyślenia na temat mojego życia? Tego co powinienem zrobić? Jak się otworzyć przy rodzinie/wspólnych znajomych i samym kuzynem? Jak się przełamać do rozmowy przez Skype/spotkania w Exchange Club/załatwienia sobie partnerki językowej/zagadania do dziewczyn/ jak poprawić relację z dziewczynami w realu?
/kolorowanie tekstu zastapilem boldem - uzytkownicy z ciemnymi skorkami forum nie byliby w stanie przeczytac ~blank
Nie chciałbym tu naciskać na ważność pieniądza, ale powiedzmy, że 1500 zł miesięcznie 550 zł jedzenie 400 zł rachunki 200 zł paliwo karnet siłownia 60 zł dla siebie 100 zł.
No, bo darmowe rzeczy raczej zbyt ciekawe nie są zazwyczaj są związane z możliwością nauki, i dostępem do internetu, np. w internecie jak coś spiracimy możemy przeczytać książkę/obejrzeć film, pouczyć się języka obcego/ programowania, ale czy to ciekawe? Można iść też na dwór sobie pobiegać, rower jak się ma, ale czy to aż tak ciekawe? Popisać po rysować, ale czy to ciekawe? I ile można w kółko te same rzeczy robić?
__________________________________________________________________________________________________________
Np. w tygodniu większość moich dni jest niezbyt ciekawa i raz na jakiś czas zdarzy się ciekawa rzecz. Nie będę wymieniał jak wygląda każdy dzień, ale co zwykle zajmuje mój czas,
1. od pon-śr/czwartku mieszkam w akademiku z dwoma współlokatorami, własnymi przyjaciółmi z liceum, z którymi znam się od 6 lat, i ogólnie no dużo czasu spędzają przed komputerem, czasami zdarzy się jakaś impreza/domówka w akademiku zwykle w czwartek, w ciągu dnia zwykle zamieniamy kilka zdań (ja jestem zwykle troszkę bardziej zabiegany od nich), a no jak jest impreza/domówka to no rozmawiamy dużo wtedy jest OK
2. codziennie jest nauka angielskiego 1-2h chcę do stopnia komunikatywnego żeby jak będę na wakacjach za granicą i planuję pojechać autostopem móc swobodnie rozmawiać o czymkolwiek zwykle wygląda to tak, że oglądam odcinek serialu po angielsku potem z napisami angielskimi, tłumaczę niektóre zwroty, nagrywam się na telefon opowiadając o odcinku lub o czymkolwiek innym, czasami wstawiam post na bloga po angielsku żeby ktoś sprawdził pisownię. Planuję poszukać osoby do rozmowy przez Skype'a, ale ciężko mi się przełamać, nie mówię, że tego nie zrobię, bo ja mam tak, że jak mi odbije to mam już na wszystko wywalone i to zrobię, ale jest ciężko, chociaż sam nie wiem czemu, może błędnie myślę, że nie będę miał tematów do rozmowy, ale przy poznawaniu kogoś, akurat tych tematów nie brakuje, więc to raczej coś innego.
3. również przygotowywanie posiłków, bo jestem na diecie redukcyjnej i zajmuje mi to trochę czasu z 3h
4. oczywiście wykłady na uczelni jestem na 6 semestrze na Polibudzie i to też trochę czasu zajmuje tak od rana do 13:15, ale od pon-śr, czwartki piątki wolne
5. w te dni również kończę projekt/dokształcam się z programowania, bo niedługo wybieram się do pracy, ale to nie zajmuje dużo czasu od 0.5h-1h
6. co 2 dni naprzemiennie wybieram się także na trening na siłownię oraz biegać lub basen, naprzemiennie, czyli jak idę w poniedziałek na siłownię, to we wtorek biegać lub basen itd.
7. może będziecie się śmiać, ale robię takie ćwiczenia na rozgadanie, tj. nagrywam się na kamerę i streszczam jakąś historię, ćwicząc płynność wypowiedzi, podkolorowując ją trochę, tj. ćwiczę kreatywność, czasami mówię o swoich planach o swoim humorze tzn. wiecie taki videopamiętnik, albo np. wybieram słowo losowe i mówię o nim jak najdłużej nie analizując tego co mówię, albo np. mówię takie rutyny przy podejściu do dziewczyny, ogólnie wszystko kręci się w okół bycia bardziej kreatywnym/wygadnym/polubienia swojego głosu/ ćwiczenia aparatu mowy/ bo jak zresztą widzicie niezbyt wiele rozmawiam z innymi od pn-śr ze współlokatorsami mało jedynie na uczelni, sobie pogadam więcej, a te ćwiczenia zadał mi ogarnięty gość rozmawiałem z nim przez Skype 1h konsultacji 60 zł to jego kanał na YT https://www.youtube.com/channel/UC5zcllZ...XbIiGh823g a to nagranie przesłał mi po tej konsultacji samemu http://wrzucacz.pl/file/4391494446223/bartek_kons.MP3
jak obejrzycie filmiki to zobaczycie, że gość nie jest takim sztampowym trenerem uwodzenia, tylko ma luz, jest normalny, po prostu sobie rozmawia i ma zdrowe podejście do tego tematu
8. kiedy nie jestem w akademiku również uczę się gry na gitarze samemu, zajmuje tak od 1-1.5h bardzo to lubię z chęcią robiłbym to codziennie, ale w akademiku w pokoje razem ze mną są 3 osoby i tu nie mam gdzie grać
9. w tygodniu widzę się też z 2 innymi kolegami również z liceum, którzy z tymi moimi współlokatorami również się znają, ogólnie w 5'tkę czasami również się widujemy, ale z nimi rozmawiam dużo, organizuję często jakieś nasze wyjazdy, rzucam propozycjami, oni nie uważają mnie podobnie jak współlokatorzy, za osobę małomówną, to ja czasami jestem w tej grupie, osobą która prowadzi rozmowę, daje tematy, pośród nich czuję się sobą w pełni, i z nimi zwykle w piątki/soboty trenuję na siłowni, wieczorem również się spotykamy, ale oni nie imprezują, tzn. na takie festiwale/koncerty to jeździmy, ale do klubów nie chodzą, alkoholu nie piją | a jeśli nie z nimi widuję się w te dni/wieczory to jestem u mojego kuzyna (w moim wieku, z którym znam się od piaskownicy) z rodziną/wspólnymi znajomymi, jest to grupa, która już dawno przypięła mi łatkę nieśmiałego/małomównego/nieciekawego rozmówcy -> bardziej mam na myśli rodzinę niż wspólnych znajomych -> z nimi nie potrafię być sobą/ czuć się na równi/ rozmawiać, wypowiadać się, być wygadanym tak jak z tą 5'tką przyjaciół z liceum, mam taką blokadę, coś na psychice, takie przekonanie, że choćbym chciał nie potrafię, mam wpojone, że oni mnie za takiego uważają i tak się przy nich czuję -> a więc oni właśnie dużo częściej organizują domówki z alkoholem, mają też dostęp do "innych rzeczy" w skrócie są skrajnym przeciwieństwem tej dwójki osób o których przed chwilą pisałem, alkohol + "inne rzeczy", praktycznie każdy z nich ma parę poza jedną z osób, która jest dużo częściej niż inni, a tamta dwójka nie miała nigdy dziewczyny, ale tak jak mówię jak z nimi jestem to jestem w cieniu, nie mówię, że w ogóle się nie odzywam, choć i tak się zdarza, ale no nie czuję się pewny siebie/sobą, więc i tak źle i tak niedobrze ale za to jakie skrajności widzę i jakie skrajne doświadczenia/ludzi znam cała gama doświadczeń z różnych kręgów.
_______________________________________________________________________________________________________________
może w tym miejscu powinienem powiedzieć jak obecnie wygląda moja sytuacja w strefach miłosnych (jak ktoś nie chce czytać pomija)->
, a więc nie mam dziewczyny, w liceum byłem tak platonicznie zakochany w jednej i ogólnie to długa historia na inny temat, ale powiedziałem jej osobiście o tym, że coś czuję do niej w cztery oczy, więc aż tak platoniczna nie była, ale to długa, zawiła, bardzo skomplikowana historia, nieważne : Liceum skończyło się 3 lata temu i historia już dawno wymazana z pamięci. Na studiach na Polibudzie takich znajomości w 4 oczy nie było, na kierunku nie ma zbyt wiele kobiet, może z 2 są, nieważne też : ważne, że tych relacji w realu nie było, była ostatnio znajomość przez internet i przez telefon, mam nawet dziewczynę w znajomych na facebooku, świeża sprawa, ale po tej znajomości uwierzyłem w siebie, w to, że potrafię zaciekawić dziewczynę, i rozmawiać z nią, prowadzić rozmowę długą przez telefon, mówić i mówić, być sobą, być normalnym, naprawdę to już z 2 miesiące, na początku znajomość była bardziej żwawa, zaangażowana -> ale ona mieszka 250 km ode mnie, ale ona miała wtedy jeszcze nieuregulowaną sprawę ze swoim byłym i no gadaliśmy z sobą nawet i po 2h przez telefon, pisaliśmy mnóstwo przez GG itd. proponowałem jej jechanie ze mną do Wrocławia do Zoo, później autostopem na majówkę : ale do spotkania niedoszło, tak miesiąc wstecz, trochę sprawa z jej chłopakiem się skomplikowała i kontakty nabrały mniejszego natężenia, ale nadal mamy siebie w znajomych ostatnio coś tam pisała o mnie, jak po majówce itd. więc nieważne, że tak to się skończyło pozytywnie wpłynęło to na moją opinię o sobie/psychikę i pokazało, że bez problemu mogę zainteresować dziewczynę, bo w tym czasie kiedy natężenie kontaktów nastało, rozmawiałem z drugą przez telefon i to ogólnie była trochę inna sytuacja specyficzna przy poznaniu się , ale po kilku rozmowach gdy zadzwoniłem do niej, żeby odmówić, powiedziała, że mnie już polubiła i szkoda i też przez te dni sporo pisała i dzwoniła i też ciekawie mi się z nią gadało i też gadaliśmy z 1h przez telefon.)
Problem w tym, że w realu jeszcze tak długiej rozmowy nie odbyłem, tak wiecie żeby można by to oficjalnie nazwać randką, chciałem właśnie spotkać się z tą dziewczyną jak mówiłem we Wrocławiu czy też pojechać z nią razem na wydarzenie "Wyścig Autostopem" i naprawdę ją bardzo lubię : to pierwsza dziewczyna, z którą fajnie mi się gadało i którą naprawdę polubiłem, no ale ostatecznie się nie spotkaliśmy, szkoda. Także właśnie o ile czuję się już trochę pewniej w kontaktach przez fb/GG/SMS'y/telefony o tyle w kontakcie w realu, nie. Ale tymi ćwiczeniami staram się to zmienić i myślę, że na wakacjach na studenckim wyjeździe problemu nie będzie, docelowo mam zamiar tak jak ten gość z tego kanału iść do Galerii lub gdziekolwiek podejść i porozmawiać. Jeśli chodzi o mój wygląd to tu raczej problemu nie ma, w liceum było kilka dziewczyn które dawały mi znać, że się im podobam, jedna z klasy i to bardzo, aż do tego stopnia, że na życzenia wigilijne klasowe, powiedziała, że ogólnie to móglbym się w końcu otworzyć i zacząć więcej gadać, ale no w liceum to ja miałem przed oczami tylko jedną platoniczną miłość. Później pierwszy wyjazd pod koniec wakacji do Poznania, na studia, i sama dziewczyna podeszła powiedziała cześć, pogadaliśmy trochę, poszliśmy do klubu do jej znajomych, później zabrakło luzu/wygadania, ale sama zagadała, znam jej nazwisko i jest bardzo ładna. Z tą dziewczyną którą mam w znajomych na facebooku, też wymienialiśmy się różnymi zdjęciami : też powiedziała, że przystojny jestem, z tą drugą poznaliśmy się przez wysłanie zdjęć, więc też musiałem jej się spodobać. Więc tu problemu raczej nie ma. Jej, miało być kilka zdań, a wyszła historia na nowy temat, mam nadzieję, że ktoś to całe przeczyta.)
_______________________________________________________________________________________________________________
I w tym semestrze muszę przyznać, pomimo tego co napisałem, czyli zajęć, które uważam za niezbyt ciekawe dla innych, do tego, żeby być wygadanym, mieć ciekawe życie dla płci przeciwnej, samemu uważać swoje życie za ciekawe -> to muszę przyznać, że no zostaje mi jeszcze trochę niezagospodarowanego czasu, w którym właśnie myśle co by zrobić, żeby życie nabrało smaku -> ciekawości lub też ten czas w jakiś sposób "marnuję".
Ja myślę, że brakuje mi właśnie jeszcze jednak kontaktu z innymi muszę zapisać się do jakiejś grupy do której będę czuł przynależność i brakuje tż mi dziewczyny, nie napisałem, ale jak wracam z akademika to mieszkam sam w domu w małej miejscowości do tej dwójki osób z liceum dojeżdżam, kuzyn mieszka w tym samym mieście. A więc czasami od czwartku - niedzieli też mam mało kontaktu z innymi, jeśli np. idę do kuzyna. Więc sądze, że musiałbym dołączyć do jakiejś grupy do której będę należał/czuł przynależność i jeszcze poznać dziewczynę, bo jak pisałem tak zaciekle z tą dziewczyną, dzwoniliśmy do siebie, czułem się spełniony, nie myślałem o niczym innym, byłem szczęśliwy, chociaż dni wyglądały tak samo jak i teraz.
Pytanie tylko jaka grupa/zajęcia i czy uda mi się tą dziewczynę znaleźć tym razem w realu interesowałyby mnie spotkania. Albo czy jakieś inne ciekawe zajęcia -> dla mnie to co sprawiałoby, że dzień uznałbym za ciekawy byłoby np. właśnie przebywanie w takiej grupie nowo poznanej osób we wspólnym celu np. sport walki/rozmowa przez skype z osobą zagranicy do czego nie mogę się przekonać/ jest też w Poznaniu Exchange Club do którego tez nie mogę się przekonać/ z chęcią wybrałbym się na kurs tańca, problem w braku partnerki/ wolontariat tu muszę poszukać czegoś, co nie będzie łatwe/ z chęcią poszedłbym do pracy w ten czwartek i piątek, ale to jest w trakcie realizacji, bo wysyłam CV'ki, ale szukam pracy gdzie będę miał kontakt z innymi czytajcie kelner, dziś wysłałem np. na doradcę w empiku w galerii może się uda, tak to jeszcze czasami inwentaryzacja wskoczy to też można poznać innych
tak to jeszcze podróż autostopem najlepiej z kimś, ale samemu też w tą majówkę jak mówiłem chciałem jechać z tą dziewczyną do Włoch, ale wyszło, a samemu mi odradzała, mówiła, że lepiej z kimś, bo samemu na pierwszy raz tak daleko niebezpiecznie i, że jeszcze będzie okazja, ale w wakacje pewnie pojadę nawet samemu, kocham to, jak oglądałem Krzycha Fazowskiego to stwierdziłem, że sam bym tak chciał, po to właśnie szlifuję angielski do poziomu płynnego mówienia, tyle, że muszę się przełamać i jednak gadać z tymi osobami przez Skype lub chodzić na te spotkania do Exchange Club, lub napisać post na fb żeby poszukać partnerkę językową, ja jej polski/angielski ona mi ruski/hiszpański/angielski, wtedy bym załatwił dwie sprawy naraz język i spotkanie w realu z dziewczyną, ale to muszę się przełamać
potrzebuję też sportu w którym będę czuł rywalizację chciałem iść na ten sport walki, mam myślę predyspozycję, ale była akurat majówka, a teraz miejsc nie ma, ale może coś się jeszcze trafi
Ten cały temat jest tak bardziej dla mnie chciałem sobie trochę streścić swoje życie/ jak teraz wygląda/ co muszę zrealizować/ do czego dążyć, bo w myślach to siedzi i się zapomina tak mam to na papierze. Ale to też temat do Was macie pomysły jak uatrakcyjnić szare życie, jakieś pomysły na ciekawe zainteresowanie jakimś tematem/hobby nie wymagające zbyt dużych kosztów? Jakieś przemyślenia na temat mojego życia? Tego co powinienem zrobić? Jak się otworzyć przy rodzinie/wspólnych znajomych i samym kuzynem? Jak się przełamać do rozmowy przez Skype/spotkania w Exchange Club/załatwienia sobie partnerki językowej/zagadania do dziewczyn/ jak poprawić relację z dziewczynami w realu?
/kolorowanie tekstu zastapilem boldem - uzytkownicy z ciemnymi skorkami forum nie byliby w stanie przeczytac ~blank