Nocturnal, czy wiesz jaki jest najskuteczniejszy lek na przyzwyczajenia i brak doświadczeń?
Zdobycie doświadczeń i wyrobienie sobie nowych przyzwyczajeń.
To nie ktoś Ci zabrał 10 lat, to Ty ich nie wyrobiłeś. Ale możesz - i jeśli weźmiesz się za to intensywnie, to możesz mieć w rok tyle doświadczeń społecznych, ile normalna osoba ma przez 10 albo więcej. Jasne, że może na początku boleć, przerażać, itp. Może być też ciekawe i wciągające. Kwestia jak będziesz do tego podchodził za każdym kolejnym razem.
Wiem z doświadczenia - sam spartoliłem sporo czasu w podstawówce i liceum i zacząłem się uspołeczniać dopiero gdzieś od ostatniego roku liceum. I tak, była w tym masa roboty - ale i efekty są bardzo fajne. A ja i tak szedłem "na około", z perspektywy patrząc byłyby dużo skuteczniejsze i szybsze ścieżki do celu.
Kalinka nie bój się. Zawsze masz nas. Mnie też to dopada. A najgorsze to, że moja rodzina kiedyś umrze, a ja zostanę sama, bo raczej nie zwiążę się z nikim z racji swoich fobii. Staram się nie myśleć o tym, bo póki co wszyscy żyją i jakoś jest.
Nocturnal pulse napisał(a):wiecie co jest straszne? Jak jednocześnie nie chcesz być samotny, ale z drugiej strony nie wyobrażasz sobie życia nie-samotnego. To tak jak byś pragnął czegoś, czego zawsze będziesz pragnąć, ale wiesz, że nigdy się nie spełni, bo totalnie nie pasujesz (poprzez swoje wieloletnie przyzwyczajenia i brak doświadczeń) do takiego sposobu życia (czyli to "marzenie" to jakby niemożliwa do spełnienia fantazja...)
gdybym nie musiał o tym myśleć, tak jak kiedyś (prze wiele lat), to było by ok, ale teraz już tak się nie da. Jakby ktoś Ci zabrał z 10 lat życia doświadczeń, które normalnie ludzie mają i wyrzucił dalej: i nagle masz 27 lat : | wtf....
Jak bym siebie czytał. Mam podobnego tripa - że gdyby a nuż nagle udało mi się rozwinąc takie jak trzeba życie prywatne czułbym jakiś straszny dyskomfort że coś jest nie tak i do tego wszystkie stracone lata doskwierały by mi jeszcze bardziej. Na zasadzie, że dopiero wtedy dowiadujesz się, jak wiele straciłeś. Z tego względu już nawet nie mam snów & fantazji na takie tematy, jak to bywało drzewiej.
I mam 29 lat, to jest normalnie dwa lata gorzej
Ad. zdobywania doświadczeń - te łatwiej jest zdobyć w młodszym wieku, pod 30stkę ludzie dbają głównie o starych znajomych, nie zbieranie nowych. I tak, wiem, sam straciłem ten czas zupełnie ze swojej winy.
kalina napisał(a):czasami wpadam w histerię myśląc, że ja nie istnieję.
ale mam to z ciut innych powodów niż ty
i to jeszcze
Nocturnal pulse napisał(a):wiecie co jest straszne? Jak jednocześnie nie chcesz być samotny, ale z drugiej strony nie wyobrażasz sobie życia nie-samotnego.
To jest dopiero problematyczne, czasem to już sama nie wiem czego chce. Kiedy jestem z ludźmi to myśle tylko o tym, żeby jak najszybciej się pozbyć ich towarzystwa, że mnie męczą, nudzą, nie umiem przy nich być sobą... a potem gdy juz jestem sama w pokoju to zaczynam rozpaczać nad tą samotnością... To jest jakieś takie rozerwanie pomiędzy chęcią obcowania z ludźmi a potrzebą samotności. A może ta potrzeba samotności nie istnieje tak na prawdę/jest pozorna, więc jest tylko naszym przyzwyczajeniem? I w gruncie rzeczy każdy pragnie tylko tego bycia z innymi...?