09 Cze 2017, Pią 10:56, PID: 704233
Nawet nie wiem od czego zacząć pisać, albo czy w ogóle mam po co tu pisać, bo i tak pewnie nikt tego nie przeczyta. Nie mam nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć, rodzice zawsze mówili, że wszystko wyolbrzymiam, a ze mną naprawdę jest źle, i ze zdrowiem fizycznym i psychicznym. Moje nastroje tak często się zmieniają, i ciągłe też uczucia pustki, tęsknota za czymś, jakby mnie coś rozrywało od środka, miałam tak od kiedy pamiętam, ale jest tylko coraz gorzej, w kółko myślenie o przeszłości, nawet w nocy nie mam spokoju, śnią mi się osoby, o których chciałabym zapomnieć, czuję ciągłą zazdrość, jak widzę jakichś przyjaciół, rodzinę, ogólnie szczęśliwych ludzi z jakiegokolwiek powodu, to ta cholerna zawiść sprawia, że chcę, by coś złego stało się takim ludziom, chcę, żeby cierpieli i żeby zobaczyli, jak to jest znaleźć się na takim dnie, jak ja.
Czasem już mi wszystko jedno, co się ze mną stanie, bo wiem, że w życiu i tak niczego nie osiągnę. A potem mija jakieś pięć minut, i BAM! Nagle bez powodu humor mi się poprawia i mówię sobie, że będzie ok. I tak może mi się zmieniać w ciągu dnia z parę razy, z myśli samobójczych do raczej szczęśliwego nastroju. Nawet nie wiecie, jakie to jest męczące. W ogóle jest możliwe mieć stabilny nastrój przez cały dzień? Nie wiem czy kiedykolwiek tak miałam. No i też ciągłe uczucie napięcia/niepokoju, podskakuję na praktycznie każdy możliwy dźwięk.
No i teraz jestem praktycznie pewna, że moje symptomy na ''tylko'' fobię społeczną są zbyt poważne, więc po czytaniu dużo na temat autyzmu, myślę, że spokojnie mogę powiedzieć, że jestem gdzieś na spektrum. Szkoda, że nie ma jakichś forum dla autystów, chyba, że po prostu szukać nie potrafię.
No ale jestem pewna, że oprócz domniemanego autyzmu, mogę mieć też osobowość borderline albo zaburzenia schizotypowe. Wiem, że nie powinnam się sama diagnozować, no ale to bardzo prawdopodobne, że mam którąś z tych rzeczy, bo objawy to aż za dobrze pasują.
Wiem, że na pewno poradzicie mi, żebym poszła do psychologa, lub psychiatry, ale na tę chwilę po prostu nie byłabym w stanie rozmawiać z kimś takim. Na samą myśl o takiej wizycie zbiera mi się na mdłości. No więc utknęłam w martwym punkcie.