Jeśli chodzi o przytulanie kogoś z rodziny - nie lubię. Uciekać nie będę, ale wolałabym nie ściskać ciotek, babć czy wujków.
Za to lubię być przytulana przez znajomych, albo po prostu nie jest to dla mnie żadnym problemem. Sama jednak nie wyrywam się z przytulasami - nie mam pewności, jak zareagowałaby druga osoba, a wolałabym, żeby nikt ode mnie nie uciekł .
Zazwyczaj nie inicjuję przytulasków. Jest to dla mnie raczej takie o, na powitanie, często się wtedy czuję niezręcznie. Ale są czasem mam momenty, kiedy przytulanie sprawia mi przyjemność i daje radość ;3
Dla mnie najgorsze jest to, że owszem MAM dużą potrzebę kontaktu fizycznego, przytulenia, ale jest to dla mnie strasznie niezręczne. A już tym bardziej nie potrafię inicjować takiego kontaktu. Jak ktoś to robi, to pół biedy, czasem jest z tym mi miło. Są sytuacje, że nie mam na to ochoty, typu jakieś spotkanie z dalszą rodziną, życzenia czy witanie/żegnanie, a tu trzeba całusy wymieniać. Ale nie jest to aż takie nieprzyjemne, choć w większej ilości zwłaszcza męczy. W każdym razie, gorzej jest z inicjowaniem kontaktu. Jakimś sposobem mój umysł czyni to dla mnie trudniejszym do ogarnięcia niż fizyka rozszerzona w liceum. Nie chcę się komuś narzucać, nie jestem przyzwyczajona. Miałam w związku z tym kuriozalne sytuacje, np. po zaliczeniu dyplomu I stopnia. Zaraz po wyjściu z sali rozmawiałam z kolegą, znajomym od liceum, było jeszcze obok parę osób, gratulował mi itp., ale musiałam już iść. I jakoś nie wiedziałam, jak się pożegnać, i zrobiłam ruch w przód, a za ułamek sekundy ruch w tył, ale on mnie chyba trochę zna jednak i mnie zatrzymał i się przytuliliśmy na chwilę. I niby fajnie, ale ojaniemogę jak mój mózg to przeżywał i wytwarzał niezręczność.
No i konsekwencją tej bierności jest to, że czasem mi się zdarza przytulić/pocałować w policzek osoby, które nic dla mnie nie znaczą tak naprawdę, a tych, które naprawdę chciałabym przytulić, nie mogę. Np. w święta mnie to aż zabolało, że jak się żegnałam z dalszą, spowinowaconą rodziną, to były całusy, a ze starszym bratem, na którym mi zależy, po prostu cześć. No ale jak coś takiego zmienić, jak przez tyle lat tak było? Rodzice już nas tak chyba wychowali, z taką filozofią, że małe dzieci się przytula, a większe już niekoniecznie. I tak człowiek teraz ma taką potrzebę, a jednocześnie problem z jej realizacją. Mam wrażenie, że jak już byłabym w takiej bliższej relacji, że mogłabym się przed kimś naprawdę otworzyć i pokonać tę niezręczność, w związku czy coś, to lubiłabym bardzo takie czułości. Ale jak by było naprawdę, to nie wiadomo.
Tylko ja nie mam problemu z odmawianiem przytulania, na przywitanie, przy składaniu życzeń itp? : P A już autentycznie mnie wrukwia, jak mówię do kogoś, że się nie przytulam, podanie ręki wystarczy, a ten ktoś i tak z łapami do mnie, (moja rodzina z hameryki) albo jak nie dadzą czasu na reakcję, bo robią to z zaskoczenia bez powodu. (niektóre osoby na terapii).
Jeżeli chodzi o znajomych to przytulanie trochę mnie spina. Nie jest dla mnie nieprzyjemne, ale nie mam pojęcia jak mam zareagować. Za to lubię sam dotyk, jak mi ktoś popuka palcami po plecach albo tylko nimi przeciągnie, połaskocze, dotknie moich włosów, żartobliwie popchnie, złapie za rękę, żeby zwrócić na coś uwagę. Tego typu gesty Tylko oczywiście dotyczy to osób, które naprawdę lubię i mają w sobie to coś Dotyku innych nie toleruję. Żałuję trochę, że sama nie potrafię wykonywać takich gestów, bo czasem bym chciała, ale jest to dla mnie bardzo nienaturalne. I na pewno bym zrobiła coś nie tak jak trzeba. Za przytulaniem z członkami rodziny też nie przepadam, a tych całusków od dalszych krewnych to w ogóle szkoda komentować, nie dość, że nie bardzo ogarniam co się dzieje, od którego policzka zacząć to jeszcze jest to dla mnie mega męczące i niezręczne. Wolę normalny uścisk dłoni.
@"amlepi" podpisuję się pod większością Mam spore potrzeby, jeśli chodzi o kontakt fizyczny, można mnie przytulać, głaskać do woli. Z tą różnicą, że nie muszę tej osoby jakoś dobrze znać, zdarzało mi się wtulać w ledwie poznanego człowieka. Wystarczy, że czuję się przy kimś komfortowo. Przy rodzinie (nawet najbliższej) nie czuję się komfortowo, nie wiem czy mnie rodzice kiedykolwiek przytulili (mimo że mam z nimi normalne relacje, żadna tam patologia).
Kocham, uwielbiam, lecz niestety bardzo rzadko praktykuję
Za bardzo się boję by samemu zainicjować przytulanie, ponadto nie mam za bardzo z kim tego robić. Moje tulaśne podboje można policzyć zapewne na palcach jednej ręki
Oczywiście nie biorę tutaj pod uwagę przytulania w rodzinie, tego akurat nie znoszę
Nie lubię przytulasków. Jakoś mnie nie kręcą, jak ktoś musi to pozwolę, ale co za dużo to nie zdrowo. Niektórzy to jakby chcieli wycisnąć człowieka jak cytrynę tym tuleniem
Przytulanie na powitanie czy pożegnanie lubię, ale lubiłbym bardziej, gdybym potrafił odwzajemnić, a nie tylko stać jak kołek sprawiający wrażenie, jakby widział to pierwszy raz lub stronił od takich zachowań. I tak mam tu na myśli tylko rodzinę i krewnych, bo z nikim innym nie jestem w takich relacjach.
Nie wyobrażam sobie tego nie robić. Jeśli tylko udaje się przełamać w rozmowie, zdobyć na jakąś otwartość, to automatycznie czuję potrzebę chociaż klepnięcia w ramię taką osobę. Całusy? Nie. Przytulenie? Tylko w wyjątkowych okolicznościach. Wsadzić palca pod żebro? Pfff. Po co pretensje? Trzeba było nie podchodzić tak blisko
Tak. Kontakt fizyczny jest dla mnie bardzo ważny, ale dużo uwagi poświęcam na to, jak reaguje druga osoba. Wystarczy grymas na twarzy albo odsunięcie się na parę centymetrów. Nie każdemu się to podoba, wtedy passuję.
Do mnie spontanicznie tulą się lub siadają mi na kolanach koleżanki ze studiów co, mówiąc szczerze średnio jest mi na rękę i nie wiem jak mam zaprotestować by więcej tego nie robiły 😌
(23 Paź 2019, Śro 12:48)Ej napisał(a): Do mnie spontanicznie tulą się lub siadają mi na kolanach koleżanki ze studiów co, mówiąc szczerze średnio jest mi na rękę i nie wiem jak mam zaprotestować by więcej tego nie robiły 😌
(23 Paź 2019, Śro 12:48)Ej napisał(a): Do mnie spontanicznie tulą się lub siadają mi na kolanach koleżanki ze studiów co, mówiąc szczerze średnio jest mi na rękę i nie wiem jak mam zaprotestować by więcej tego nie robiły 😌
W takim razie już musiały Cię wyczuć, że jesteś homo. Normalnie raczej by się nie tuliły. Ja jakoś nie kojarzę ze szkoły czy ze studiów, żeby laski przytulały się do kogoś obcego/nie partnera.
Nonsens. Dużo dziewczyn się przytula na powitanie. Ja przytulam zawsze jak tylko kogoś trochę znam. A czasem nawet jak nie znam. Raz przytuliłem policjanta z drogówki.
(23 Paź 2019, Śro 12:48)Ej napisał(a): Do mnie spontanicznie tulą się lub siadają mi na kolanach koleżanki ze studiów co, mówiąc szczerze średnio jest mi na rękę i nie wiem jak mam zaprotestować by więcej tego nie robiły 😌
Najgorzej jak kobiety cię molestują, a ty jesteś takim fobikiem, że wstydzisz się powiedzieć, żeby przestały #sexabuse #sexualharassment #sexualassault #metoo
(23 Paź 2019, Śro 15:00)koniec napisał(a): W takim razie już musiały Cię wyczuć, że jesteś homo. Normalnie raczej by się nie tuliły. Ja jakoś nie kojarzę ze szkoły czy ze studiów, żeby laski przytulały się do kogoś obcego/nie partnera.
Nie wiem co o tym myśleć, jakoś staram się nie zdradzać z tym, kim jestem. Jedna z nich wprost mi oświadczyła, że pociąga ją mój intelekt, że świetnie tłumaczę zawiłości gramatyczne i szybko ogarniam.