24 Sie 2017, Czw 10:17, PID: 709971
cześć,
jestem tu nowa i do niedawna myślałam, że ten problem JUŻ mnie nie dotyczy. Kilka lat temu chodziłam na terapię z powodu lekkiej (jak to określiła terapeutka) fobii społecznej. Po jakimś czasie sytuacja zaczęła się normować - zyskałam trochę wiary w siebie, w pracy zaczęłam się dogadywać z ludźmi, zaczęłam uprawiać sport. Moje relacje z ludźmi były w miarę poprawne, ale raczej z dystansem, co mi generalnie odpowiadało. W sumie poczułam się wkońcu na tyle pewnie że postanowiłam zmienić pracę. Wydawało mi się, że z każdym się dogadam i że bedzie dobrze.. BArdzo się pomylilam.. W tym nowym miejscu kompletnie nie umiem dogadać się z ludźmi. Mam wrażenie, że oni są z innego świata - co innego ich bawi, Mają jakiś niezrozumiały dla mnie sposób rozmowy, a przy tym są to osoby bardzo pewne siebie, otwarte. Czuje się przy nich beznadziejnie. Praktycznie z nikim nie umiem się dogadać, a firma jest ogromna (ponad 200 osob) i kontakt to podstawa. Czasem patrzę na kogoś i nie rozumiem co do mnie mówi bo tak zżera mnie stres. Trzęsą mi się ręce, jestem rozkojarzona, cała spięta, nie wiem o czym gadać z tymi ludźmi, bo jak zaczynam rozmowę tak jak zwykle (jak np. ze znajomymi ze starej pracy) to mało kto ją podtrzymuje, tylko patrzą jak na wariatkę.. mam ochotę stamtąd uciec, ale wciąż zastanawiam się co ludzie powiedzą. Wszystkim się nachwaliłam że zmieniam pracę a teraz wyjdzie na to, że sobie po prostu nie poradziłam. Wydaje mi się, że cokolwiek nie zrobię to będzie źle. Czuję się coraz gorzej, mam ochotę zamknąć się w domu i schować pod kołdrą albo nawet palnąć sobie w łeb. Nie widzę wyjścia z tej sytuacjiL Bywaja momenty że jest trochę lepiej, jak np. pogadam z chłopakiem i on mi przemówi do rozsądku, ale jednak te moje stare nawyki myślowe wciąż mnie prześladują i nie umiem tego zwalczyć.. Mam kilka opcji- mogłąbym np. wrócić do starej pracy albo pracować zdalnie (tak sobie dotychczas dorabiałam, ale nie duże kwoty). Co byście zrobili na moim miejscu? Ja czuję wstyd, że nie daję rady i nie wiem jak będę się z tego tłumaczyć a wiem, że inni na pewno będą mnie pytać czemu zrezygnowałam..
jestem tu nowa i do niedawna myślałam, że ten problem JUŻ mnie nie dotyczy. Kilka lat temu chodziłam na terapię z powodu lekkiej (jak to określiła terapeutka) fobii społecznej. Po jakimś czasie sytuacja zaczęła się normować - zyskałam trochę wiary w siebie, w pracy zaczęłam się dogadywać z ludźmi, zaczęłam uprawiać sport. Moje relacje z ludźmi były w miarę poprawne, ale raczej z dystansem, co mi generalnie odpowiadało. W sumie poczułam się wkońcu na tyle pewnie że postanowiłam zmienić pracę. Wydawało mi się, że z każdym się dogadam i że bedzie dobrze.. BArdzo się pomylilam.. W tym nowym miejscu kompletnie nie umiem dogadać się z ludźmi. Mam wrażenie, że oni są z innego świata - co innego ich bawi, Mają jakiś niezrozumiały dla mnie sposób rozmowy, a przy tym są to osoby bardzo pewne siebie, otwarte. Czuje się przy nich beznadziejnie. Praktycznie z nikim nie umiem się dogadać, a firma jest ogromna (ponad 200 osob) i kontakt to podstawa. Czasem patrzę na kogoś i nie rozumiem co do mnie mówi bo tak zżera mnie stres. Trzęsą mi się ręce, jestem rozkojarzona, cała spięta, nie wiem o czym gadać z tymi ludźmi, bo jak zaczynam rozmowę tak jak zwykle (jak np. ze znajomymi ze starej pracy) to mało kto ją podtrzymuje, tylko patrzą jak na wariatkę.. mam ochotę stamtąd uciec, ale wciąż zastanawiam się co ludzie powiedzą. Wszystkim się nachwaliłam że zmieniam pracę a teraz wyjdzie na to, że sobie po prostu nie poradziłam. Wydaje mi się, że cokolwiek nie zrobię to będzie źle. Czuję się coraz gorzej, mam ochotę zamknąć się w domu i schować pod kołdrą albo nawet palnąć sobie w łeb. Nie widzę wyjścia z tej sytuacjiL Bywaja momenty że jest trochę lepiej, jak np. pogadam z chłopakiem i on mi przemówi do rozsądku, ale jednak te moje stare nawyki myślowe wciąż mnie prześladują i nie umiem tego zwalczyć.. Mam kilka opcji- mogłąbym np. wrócić do starej pracy albo pracować zdalnie (tak sobie dotychczas dorabiałam, ale nie duże kwoty). Co byście zrobili na moim miejscu? Ja czuję wstyd, że nie daję rady i nie wiem jak będę się z tego tłumaczyć a wiem, że inni na pewno będą mnie pytać czemu zrezygnowałam..