22 Mar 2018, Czw 19:08, PID: 737749
Od dawna czytam bardzo dużo na temat pracy nad przekonaniami zgodnie z założeniami nurtu poznawczo- behawioralnego.
W skrócie, pracę te można określić jako praktykowanie relatywizmu - nie ma faktów, tylko opinie. Nie ma de facto nic pewnego, zawsze można znaleźć jakiś kontrargument, jakąś przeciwną tezę, przez której pryzmat można oglądać dany wycinek rzeczywistości.
Od kiedy się w to zagłębiłam, zauważyłam, że stałam się "rozmemłana" psychicznie. Chodzi mi o to, że kiedyś miałam może jednostronne, ale bardziej zdecydowane poglądy, sposób bycia itd. Dziś Wszystko wydaje mi się już mętne, płynne, trudniej mi podejmować decyzje, bo przecież na wszystko można zawsze spojrzeć z innej perspektywy i na każde "nie" znaleźć jakieś "tak", a na każde "tak" znaleźć jakieś "nie". A jeśli nie da się dojść do obiektywnej prawdy, to praca nad sobą traci jakikolwiek sens, bo nie ma żadnych obiektywnych mierników, pozwalających mierzyć te postępy lub ich brak...
Ktoś też miał taki moment w swojej (też auto-)terapii poznawczo-behawioralnej?
W skrócie, pracę te można określić jako praktykowanie relatywizmu - nie ma faktów, tylko opinie. Nie ma de facto nic pewnego, zawsze można znaleźć jakiś kontrargument, jakąś przeciwną tezę, przez której pryzmat można oglądać dany wycinek rzeczywistości.
Od kiedy się w to zagłębiłam, zauważyłam, że stałam się "rozmemłana" psychicznie. Chodzi mi o to, że kiedyś miałam może jednostronne, ale bardziej zdecydowane poglądy, sposób bycia itd. Dziś Wszystko wydaje mi się już mętne, płynne, trudniej mi podejmować decyzje, bo przecież na wszystko można zawsze spojrzeć z innej perspektywy i na każde "nie" znaleźć jakieś "tak", a na każde "tak" znaleźć jakieś "nie". A jeśli nie da się dojść do obiektywnej prawdy, to praca nad sobą traci jakikolwiek sens, bo nie ma żadnych obiektywnych mierników, pozwalających mierzyć te postępy lub ich brak...
Ktoś też miał taki moment w swojej (też auto-)terapii poznawczo-behawioralnej?