29 Maj 2018, Wto 23:57, PID: 748156
Witam.
Możliwe, że to zagadnienie było tu już poruszane i jeśli tak jest to bardzo przepraszam!
Opowiem wam kilka słów o sobie. Mam 21 lat, studiuje w jednym z największych miast w Polsce, ale pochodzę z zupełnie innego miejsca.
Od zawsze trudno mi było zawierać znajomości. Zazwyczaj wygląda to tak, że pod wpływem przymusu np. wspólnego chodzenia na jakieś zajęcia rozmawiamy ze sobą, ale ciężko mi utrzymać trwalsze relacje. Ale nie o tym w tym wątku chciałbym rozprawiać.
Od jakiegoś czasu staram się siadać na wykładach w większych skupiskach, aby móc się przełamywać do ludzi i od jakiegoś czasu lepiej mi to idzie, ale pojawił się problem, który może prowadzić do powrotu koszmaru samotności absolutnej. Tym problemem jest to, że nikt nie chce ze mną gadać. Często wygląda to tak, że podczas przerwy staram się włączyć do jakiejś dyskusji, ale wszyscy mnie totalnie olewają. Często jest wręcz tak, że siedzę między ludźmi, którzy ze sobą rozmawiają i traktują mnie jak ducha, jakby mnie nie było.
Zazwyczaj po czymś takim jak najszybciej uciekam do akademika i siedzę w nim sam, ponieważ współlokatorzy siedzą ze swoimi dziewczynami i wieczorem patrzę jak szczęśliwi wracają, a ja czuję się z każdym dniem coraz bardziej samotny i wyalienowany, chociaż naprawdę się staram zmienić to!!!
Co mam robić???
Możliwe, że to zagadnienie było tu już poruszane i jeśli tak jest to bardzo przepraszam!
Opowiem wam kilka słów o sobie. Mam 21 lat, studiuje w jednym z największych miast w Polsce, ale pochodzę z zupełnie innego miejsca.
Od zawsze trudno mi było zawierać znajomości. Zazwyczaj wygląda to tak, że pod wpływem przymusu np. wspólnego chodzenia na jakieś zajęcia rozmawiamy ze sobą, ale ciężko mi utrzymać trwalsze relacje. Ale nie o tym w tym wątku chciałbym rozprawiać.
Od jakiegoś czasu staram się siadać na wykładach w większych skupiskach, aby móc się przełamywać do ludzi i od jakiegoś czasu lepiej mi to idzie, ale pojawił się problem, który może prowadzić do powrotu koszmaru samotności absolutnej. Tym problemem jest to, że nikt nie chce ze mną gadać. Często wygląda to tak, że podczas przerwy staram się włączyć do jakiejś dyskusji, ale wszyscy mnie totalnie olewają. Często jest wręcz tak, że siedzę między ludźmi, którzy ze sobą rozmawiają i traktują mnie jak ducha, jakby mnie nie było.
Zazwyczaj po czymś takim jak najszybciej uciekam do akademika i siedzę w nim sam, ponieważ współlokatorzy siedzą ze swoimi dziewczynami i wieczorem patrzę jak szczęśliwi wracają, a ja czuję się z każdym dniem coraz bardziej samotny i wyalienowany, chociaż naprawdę się staram zmienić to!!!
Co mam robić???