11 Cze 2018, Pon 23:40, PID: 749937
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Cze 2018, Pon 23:44 przez tro.ol.
Powód edycji: Dopisać chciałem jeden akapit o samotności.
)
Cześć, wieki nic tu nie pisałem.
Chciałem napisać i zapytać odnośnie tego jak sobie radzicie w fobii. Wiadomo, czasem nie ma wyboru i do społeczeństwa trzeba wyjść.
Ja ograniczam spotkania do minimum. Robię tylko tyle co muszę, nie wymuszam na siłę pewnych rzeczy, i może mam węższy świat, ale w tej niszy znalazłem swoją przestrzeń.
Pierwsza sprawa na początku jaką chciałem poruszyć:
jazda autobusem i stanie na przystankach.
Powiem jak ja zaczynam dzień. Zawsze czytam taką ksiązkę (tekst na dzień): "Jezus mówi do Ciebie" autorki Sary Young, ona daje mi siłę na wyjście z domu i pójście do pracy. Oddaje się wtedy cały Bogu i składam mu dziękczynienie i z ufnością wychodzę z domu.
Ja staram się realizować zadania. Żyję tu i teraz. W sumie nie mam wyboru o jak dalej wybiegam w przyszłość to nie uniósłbym tego. A tak zawsze energia jest na daną chwilę.
W tramwaju zawsze prawie stoję (rzadko usiądę), najbardziej lubię się ustawiać tak aby nie przecinać wzroku z nikim, a idealnie jak nie widzę z nikogo kątem oka, ew. wiem że osoba tak jest ustawiona że nie widzi moich zachowań.
Nie lubię jak autobus/tramwaj staje, nie wiem co wtedy zrobić.
NIe potrafię się wyłączyć, mam ciągłą kontrolę świadomości. Prawie nigdy się nie zamyślam, ciągły stan gotowości.
Nie wiem co zrobić jak ktoś krzyżuje swój wzrok z moim, tak się denerwuje, że masakra. Głowa mi chodzi. Albo się zawieszam i drętwieje, wyłącza mi się wtedy myślenie, że ciężko myśleć. Dlatego ustawiam się tak aby mieć w tramwaju jak największy komfort.
Potem dreptanie do pracy i w pracy akurat, jak na początku zderzałem się z rzeczami i chciałem uciekać (jest progress bo keidyś sapałem i zamykałem się w kiblu), to już po paru miesiącach się odnajduje.
To co z mojego punktu widzenia wydaje się ważne to akceptacja siebie. Szukanie wrzucania na luz. Próbować nie traktować wszystkiego tak śmiertelnie poważnie (myśle teraz że to tworzy spore napięcia psychiczne). Nawet jak czegoś nie wiesz, to najgorsze co grozi to wywalenie z pracy, ale na pewno tak się nie stanie. WIęc wiekszy luuz. Patrzenie z większą wyrozumiałością na siebie, nawet jak Ci się wydaje że jesteś inna/y. No i co z tego? Nikt Ci za to nic nie zrobi. Masz prawo i do tego.
Też nie robiłbym zbytnich nacisków na siebie. Jak czegoś nie lubisz to po co masz to robić. No chyba, że czasem trzeba. Też szukanie miejsc odpoczynku. Znaleść sobie coś co się lubi i to robić, aby trochę przenieść umysł w te miejsca co dają nam jakąs satysfakcję z życia. Można to znaleść poprzez zaglądnięcie w dzieciństwo i to co nam przynosiło frajdę. Mi np. przynosiły frajdę kiedyś stare gry i programowanie gier i zaczełem na nowo zgłebiać temat, aby byc moze sobie coś tam wydać.
Przez to można choć na chwilę wyjść z tych zmartwień. Oczywiście, nie można też w to całkowicie uciec, ale urealniać się raz na jakiś czas.
Aby coś znaleść co się lubi, polecam: Drogę Artysty, Julii Cameron.
A i przede wszystkim usuwam z mojego życia coś takiego jak narzekanie. Narzekanie nic Ci nie daję, zatruwa tylko. Można trochę ponarzekać, ale w końcu warto spojrzeć na to co nas trapi racjonalnie, a nawet i potrafić przyjąć. Aby trochę tą fobię oswoić.
Życie to nie tylko ta Fobia Społeczna, aby nie tylko na tym się zafocusować. Ale owszem kontakty z ludźmi są bardzo ważne i pomagać sobie trzeba.
Ale popłynąłem z tematem..
Pomyślałem sobie, że jak coś i ktoś by chciał pogadać dokładnie o tym to mogę podać mail a nawet telefon i można kiedyś pogadać o tym. Ja już od bardzo wielu lat to mam i jakoś roznie jest, ale Bóg mnie prowadzi.
Czuje się ostatnio bardzo samotny, dużo moich kontaktów padło. Oraz te osoby z którymi miałem kontakt, już część zajeła się swoimi sprawami a część mi się posypało. I nie mam z kim się tym wszystkim podzielić i jestem z tym tylko sam, a mnie to dość przytłacza. Dlatego chyba właśnie powstał ten post, aby to z siebie gdzieś wyrzucić, a przy tym się podzielić i nowe doświadczenia poznać innych ludzi, którzy również borykają się z tym lękiem i ew. innymi lękami.
Dajcie znać jakieś sytuację ciężkie ze swoją fobią i jak sobie z nimi radzicie. Zbudujmy się nawzajem.
Chciałem napisać i zapytać odnośnie tego jak sobie radzicie w fobii. Wiadomo, czasem nie ma wyboru i do społeczeństwa trzeba wyjść.
Ja ograniczam spotkania do minimum. Robię tylko tyle co muszę, nie wymuszam na siłę pewnych rzeczy, i może mam węższy świat, ale w tej niszy znalazłem swoją przestrzeń.
Pierwsza sprawa na początku jaką chciałem poruszyć:
jazda autobusem i stanie na przystankach.
Powiem jak ja zaczynam dzień. Zawsze czytam taką ksiązkę (tekst na dzień): "Jezus mówi do Ciebie" autorki Sary Young, ona daje mi siłę na wyjście z domu i pójście do pracy. Oddaje się wtedy cały Bogu i składam mu dziękczynienie i z ufnością wychodzę z domu.
Ja staram się realizować zadania. Żyję tu i teraz. W sumie nie mam wyboru o jak dalej wybiegam w przyszłość to nie uniósłbym tego. A tak zawsze energia jest na daną chwilę.
W tramwaju zawsze prawie stoję (rzadko usiądę), najbardziej lubię się ustawiać tak aby nie przecinać wzroku z nikim, a idealnie jak nie widzę z nikogo kątem oka, ew. wiem że osoba tak jest ustawiona że nie widzi moich zachowań.
Nie lubię jak autobus/tramwaj staje, nie wiem co wtedy zrobić.
NIe potrafię się wyłączyć, mam ciągłą kontrolę świadomości. Prawie nigdy się nie zamyślam, ciągły stan gotowości.
Nie wiem co zrobić jak ktoś krzyżuje swój wzrok z moim, tak się denerwuje, że masakra. Głowa mi chodzi. Albo się zawieszam i drętwieje, wyłącza mi się wtedy myślenie, że ciężko myśleć. Dlatego ustawiam się tak aby mieć w tramwaju jak największy komfort.
Potem dreptanie do pracy i w pracy akurat, jak na początku zderzałem się z rzeczami i chciałem uciekać (jest progress bo keidyś sapałem i zamykałem się w kiblu), to już po paru miesiącach się odnajduje.
To co z mojego punktu widzenia wydaje się ważne to akceptacja siebie. Szukanie wrzucania na luz. Próbować nie traktować wszystkiego tak śmiertelnie poważnie (myśle teraz że to tworzy spore napięcia psychiczne). Nawet jak czegoś nie wiesz, to najgorsze co grozi to wywalenie z pracy, ale na pewno tak się nie stanie. WIęc wiekszy luuz. Patrzenie z większą wyrozumiałością na siebie, nawet jak Ci się wydaje że jesteś inna/y. No i co z tego? Nikt Ci za to nic nie zrobi. Masz prawo i do tego.
Też nie robiłbym zbytnich nacisków na siebie. Jak czegoś nie lubisz to po co masz to robić. No chyba, że czasem trzeba. Też szukanie miejsc odpoczynku. Znaleść sobie coś co się lubi i to robić, aby trochę przenieść umysł w te miejsca co dają nam jakąs satysfakcję z życia. Można to znaleść poprzez zaglądnięcie w dzieciństwo i to co nam przynosiło frajdę. Mi np. przynosiły frajdę kiedyś stare gry i programowanie gier i zaczełem na nowo zgłebiać temat, aby byc moze sobie coś tam wydać.
Przez to można choć na chwilę wyjść z tych zmartwień. Oczywiście, nie można też w to całkowicie uciec, ale urealniać się raz na jakiś czas.
Aby coś znaleść co się lubi, polecam: Drogę Artysty, Julii Cameron.
A i przede wszystkim usuwam z mojego życia coś takiego jak narzekanie. Narzekanie nic Ci nie daję, zatruwa tylko. Można trochę ponarzekać, ale w końcu warto spojrzeć na to co nas trapi racjonalnie, a nawet i potrafić przyjąć. Aby trochę tą fobię oswoić.
Życie to nie tylko ta Fobia Społeczna, aby nie tylko na tym się zafocusować. Ale owszem kontakty z ludźmi są bardzo ważne i pomagać sobie trzeba.
Ale popłynąłem z tematem..
Pomyślałem sobie, że jak coś i ktoś by chciał pogadać dokładnie o tym to mogę podać mail a nawet telefon i można kiedyś pogadać o tym. Ja już od bardzo wielu lat to mam i jakoś roznie jest, ale Bóg mnie prowadzi.
Czuje się ostatnio bardzo samotny, dużo moich kontaktów padło. Oraz te osoby z którymi miałem kontakt, już część zajeła się swoimi sprawami a część mi się posypało. I nie mam z kim się tym wszystkim podzielić i jestem z tym tylko sam, a mnie to dość przytłacza. Dlatego chyba właśnie powstał ten post, aby to z siebie gdzieś wyrzucić, a przy tym się podzielić i nowe doświadczenia poznać innych ludzi, którzy również borykają się z tym lękiem i ew. innymi lękami.
Dajcie znać jakieś sytuację ciężkie ze swoją fobią i jak sobie z nimi radzicie. Zbudujmy się nawzajem.