30 Sie 2018, Czw 18:19, PID: 761375
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Sie 2018, Pią 8:36 przez BlankAvatar.)
Witam serdecznie, chciałbym opisać swój problem bo zastanawiam się dokładnie co mi jest, mam zdiagnozowaną nerwice natręctw ale boje się że moje myśli i zachowania mogą być początkiem schizofrenii albo innej choroby chociaż w 90% wydaje mi się że jest po prostu fobia społeczna. Mam 25 lat, od małego wychowywałem się w domu w którym dominował alkohol, ojciec nadużywał go i nadużywa do tej pory.. zawsze musiałem się przez niego wstydzić, przed kolegami, przed ludźmi na osiedlu ponieważ zachowywał się idiotycznie.. a ja jako młody chłopak odbierałem to wszystko dużo bardziej, wszyscy się z niego smiali i z jego zachowania a mi było potwornie wstyd. W szkole miałem kilku znajomych ale w szkole podstawowej zostałem zepchany na margines, często się ze mnie śmiali między innymi przez ojca, uciekałem z lekcji.. wolałem zaszyć się w domu. Mam niską samoocenę oraz dużo kompleksów na swoim punkcie. Moim problemem jest to że gdy ktoś się śmieje a jest w oddali i nie potrafię usłyszeć czego dotyczyła rozmowa to nachodzą mnie myśli że to może być ze mnie, oczywiście wiem racjonalnie że przecież tak nie musi być, tak samo gdy ktoś się na mnie popatrzy (akurat tutaj nie mam problemu, przecież ludzie patrzą na innych ludzi i sam tak robię) zresztą nie wzbudzam aż takiego zainteresowania żeby się ktoś ciągle na mnie patrzył. Jeżeli osoby gdzieś siedzą, idą plecami do mnie i sie śmieją to nawet nie zastanawiam się o czym, najgorzej jest gdy sie śmieją i mamy kontakt wzrokowy wtedy zastanawiam się czy nie zrobiłem czegoś głupiego, czy nie mam jakiejś plamy na ubraniu, czy nie zachowałem się idiotycznie itd. Mam nadzieje że to tylko objawy fobii społecznej a nie początki jakiejś choroby.