30 Sie 2018, Czw 7:03, PID: 761286
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Sie 2018, Czw 7:11 przez Żółwik.)
(29 Sie 2018, Śro 22:27)Kiwi napisał(a): Albo ktoś Was "bierze w całości", razem z całą waszą historią, bliznami fizycznymi i metaforycznymi, waszym światopoglądem i skrzywieniami psychicznymi, albo nie i wtedy nie warto z taką osobą wchodzić w związek.
Możliwe, że przez szczerość/otwartość więcej osób Was odrzuci, ale to znaczy, że to i tak nie były osoby warte wchodzenia w relację.
@Kiwi, ładnie napisałaś o bliznach fizycznych i metaforycznych.
Nie, nie będę mówił na pierwszym spotkaniu o swoim "rozpoznaniu", nie będę wypisywał sobie na czole F41.3 czy F61. Wiadomo, że na samym początku chcę zrobić dobre wrażenie, dać szansę, żeby wytworzyła się ta "chemia". Ale potem nie da się uniknąć, żeby druga osoba poznała mnie "w całości". Muszę opowiedzieć i dać komuś szansę poznać mój świat (oczywiście niekoniecznie muszę mówić szczegółową liczbę pobytów na oddziałach psychiatrycznych itp.). Zresztą i tak w którymś momencie moje zaburzenie samo powie o sobie.
Zostałem raz odrzucony. Nie wiem, czy przez szczerość/otwartość. Nie wiem, bo dziewczyna któregoś dnia przestała mi odpowiadać "cześć". Sama była nieźle pokręcona (choć bez "efki"), jej pokręcenie akurat mi nie przeszkadzało. Ale z takim poziomem komunikacji z jej strony nie było szans na nic dobrego. To, że ogromnie przecierpiałem odrzucenie, to już mój problem.
Swoją drogą, zupełnie inaczej wygląda sprawa z poziomu "dwóch efek", kiedy od początku z kontekstu o tym wiemy - na przykład na takim forumku.
Odpada jakby cały ten problem "kiedy i jak ja o tym powiem". Akceptacja zaburzenia działającego "w praktyce" przez obie strony to już inna sprawa. I trzeba jeszcze jakoś wytworzyć tę chemię.
Ale pisałbym się na takie coś... przynajmniej teoretycznie.