21 Paź 2018, Nie 17:05, PID: 768247
Nie wiem jak to napisać.. Zaczne od tego,że gdy wkraczałam w fazę nastolatki byłam krótko mówiąc brzydka,trądzik,szopa na glowie ,specjalnie nie przykuwałam uwagi do swojego wyglądu. Wtedy jeszcze nie byłam swiadoma,jak swiat jest pusty, jak ludzie powierzchowni, gwoździem do trumny była moja cholernie niska samoocena. W szkole na przerwie kazdy mnie wyśmiewał,również chłopacy ze starszych klas mieli ze mnie polewkę,nie zapomne sytuacji, gdy kolega z klasy próbował mnie pobić...Miałm sytuacje,gdy wsiadałam do autobusu jeden chłopak patrzył na mnie a gdy stanełam bliżej niego popatrzył na mnie z takim obrzydzeniem,poczulam sie jakby ktoś mi wymierzył ciosa w policzek,to było dla mnie tak przykre wydarzenie,że płakałam przez to kilka dni..Brata koledzy też mi dawali odczuć,że jestem brzydka. Gdy miałam może z 16 lat , jakiś postawny facet zagrodził mi drogę na ulicy i próbował wystarszyć ''buu''tak powiedział jak do jakiegoś bezpańskiego psa.. Czesto brat mi mówił prosto w twarz ,że jestem brzydka itp .Kiedys usłyszałam tekst od niego,że z tyłu ładna ale jak sie odwróce to czar pryska..To też przeżyłam i wzięłam do siebie...Nawet kiedyś facet zatrzymał się o zmroku na przystanku probowal mnie ''poderwać'' gdy schylilam glowe nizej powiedział,że mu sie nie podobam i odjechał...
Z wiekiem mozna powiedzieć,że wyładnialam, i często dostawałam komplementy ,choć gusta sa rózne- wiadomo ..Zadbałam o cere,o włosy o ubior,zaczełam sie malować..Z figurą nic nie musiałam robić bo zawsze byłam szczupła...Te wszystkie przygody z przeszłości tak na mnie wpłynęły,że nie potrafię poznać żadnego chłopaka...Raz miałam sytuacje,że podszedł do mnie na ulicy jakiś mężczyzna próbował zagadać a ja powiedziałam,że sie spiesze,tak panicznie bałam sie,że usłysze od niego ''nie podobasz mi się'' albo łagodną wersję ''sory musze juz isc bo sie spiesze'', Ostatnio jak sie szlajałam po mieście podszedł do mnie chłopak i chciał,żebym mu poleciła jakas restauracje a ja zamiast pogadać coś odpowiedziec powiedziałam tylko ''nie wiem'' i poszłam...Ciągle myśle,że jestem jezcze zbyt mało idealna,żeby spodobać sie jakiemuś facetowi na dłuzej. Z reguły nie patrze w oczy bo boje sie brutalnej prawdy..Czesto oglądaja sie za mna faceci,ale boje sie wejść w jakąkolwiek interakcję czy spojrzeć na jakiegoś na ulicy gdy sie usmiecha bo obawiam sie zobaczyc rozczarowania na jego twarzy... Jak z tym walczyć co robic?
Z wiekiem mozna powiedzieć,że wyładnialam, i często dostawałam komplementy ,choć gusta sa rózne- wiadomo ..Zadbałam o cere,o włosy o ubior,zaczełam sie malować..Z figurą nic nie musiałam robić bo zawsze byłam szczupła...Te wszystkie przygody z przeszłości tak na mnie wpłynęły,że nie potrafię poznać żadnego chłopaka...Raz miałam sytuacje,że podszedł do mnie na ulicy jakiś mężczyzna próbował zagadać a ja powiedziałam,że sie spiesze,tak panicznie bałam sie,że usłysze od niego ''nie podobasz mi się'' albo łagodną wersję ''sory musze juz isc bo sie spiesze'', Ostatnio jak sie szlajałam po mieście podszedł do mnie chłopak i chciał,żebym mu poleciła jakas restauracje a ja zamiast pogadać coś odpowiedziec powiedziałam tylko ''nie wiem'' i poszłam...Ciągle myśle,że jestem jezcze zbyt mało idealna,żeby spodobać sie jakiemuś facetowi na dłuzej. Z reguły nie patrze w oczy bo boje sie brutalnej prawdy..Czesto oglądaja sie za mna faceci,ale boje sie wejść w jakąkolwiek interakcję czy spojrzeć na jakiegoś na ulicy gdy sie usmiecha bo obawiam sie zobaczyc rozczarowania na jego twarzy... Jak z tym walczyć co robic?