01 Sty 2019, Wto 1:56, PID: 777757
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Sty 2019, Wto 2:06 przez rafael12.)
Obserwuje tak ten świat , swoje życie i innych i dochodzę do wniosku :
Dzisiaj wg współczesnej psychologii każdy coś ma , każdy choruje na jakąś jednostkę , chorobę czy nie dziwi was to czy zgadzacie się z tym ? Jak ktoś nie ma nieśmiałości i będzie dużo mówił to będzie miał ADHD , jeśli będzie grzeczny i powściągliwy to będzie osobowością unikającą , osowiałą , depresyjną, zalęknioną . Jeśli będzie osobą która lubi spać i będzie domatorem bo nie lubi głośnego i i "próżnego" towarzystwa to będzie fobikiem . Tylko psycholodzy i psychiatrzy są zdrowi i stają się orzecznikami kto jest zdrowy a kto nie .
Nie neguje ludzi prawdziwie chorych i wartości pracy psychologów , psychoterapeutów , psychiatrów ale na litość Boską ! Niech mi ktoś poda choć jeden przykład osoby zdrowej i kryteria osoby zdrowej?
Nie ma człowieka który byłby wpełni zdrowy NIE MA , każdy doświadczył jakiegoś zła i ma rany , jak nie sam sobie zadał przez głupstwa , to inni mu zadali przez głupotę i nieświadomość lub celowo . Niektórzy lubią jak są otoczeni chorymi i słabszymi i im to pasuje i na ręke bo wtedy będą czuć się lepsi i będą górować nad tymi słabszymi i chorymi . ALE NIE MOŻNA CZYNIĆ SIEBE OFIARĄ bo wtedy ci co będą chcieli górować nad nami , będą ciągle dawać powody aby uwierzyć że ofiarą jesteśmy.
Czasem mi się wydaje że największą chorobą a zarazem kłamstwem jest pozwolenie wmówić sobie że się jest ofiarą , najgorszą rzeczą jest uwierzenie że się jest ofiarą , że się jest podczłowiekiem i że się nie zasługuje na miłość innych i jak się trafii do psychologa lub psychiatry który będzie nieuczciwy to będzie także się użalał i utwierdzał że jesteśmy jeszcze większymi ofiarami i może dojść do tego że rzeczywiście uwierzymy że jesteśmy chorzy , gorsi od innych ludzi . Najgorzej jest uwierzyć że skoro się jest ofiarą to się nie może mieć nic do powiedzenia . A TO NIE PRAWDA . Jeśli ktoś was źle traktuje a wy myślicie że to z powodu waszej uległości czy choroby TO NIEPRAWDA . Człowiek który źle traktuje , upokarza , pogardza , kłamie , manipuluje , ignoruje , jest dwulicowy , przewrotny - TEN JEST NAPRAWDE CHORYM i jak ktoś mówi do was w taki sposob to NIE WIERZCIE i miejcie za NIC takie gadanie.
Jakie są kryteria zdrowej osoby ? Przebojowa , radząca sobie w życiu (kosztem innych która czerpie siły z upokarzania innych i z diabelskiej pychy ?)
Dziś słyszę takie pojęcia że ktoś jest niedojrzały emocjonalnie . Niech mi ktoś poda kryteria osoby dojrzałej emocjonalnie . Niech mi ktoś poda przykład choć 1 osoby dojrzałej emocjonalnie . Skoro rozwijamy się i uczymy całe życie , to na jakiej zasadzie można mówić i osiągnąć pełnie dojrzałości emocjonalnej ? Niech mi ktoś powie czy emocje mogą dojrzewać ? Można nad nimi panować ale czy można powiedzieć w jakim stopniu są dojrzałe , jak je zmierzyć ? Przecież smutek , radość , gniew są reakcjami . Ktoś może mniej się smucić a ktoś więcej . Ktoś może smucić się z powodu utraty bliskiej osoby a inny może smucić się z zazdrości i zawiści jak komuś będzie się powodzić . Przykład pierwszy będzie naturalnym poruszeniem serca z powodu pustki a przykład drugi może być przejawem niewdzięczności za to co się ma i nie docenienie tego . Jednak co miałoby decydować o dojrzałości emocjonalnej ? Siła np smutku i intensywność która by się raczej wiązała z niestabilnością i zachwianiem emocjonalnym lub histerią ? A gniew ? Ktoś kto będzie gniewał się pełnią gniewu że komuś się powodzi można powiedzieć że jest dojrzalszy emocjonalnie niż osoba która mało się gniewa z powodu że komuś lepiej się wiedzie ?
Zmierzając do sedna a zwłaszcza patrząc przez pryzmat wiary , to każdy człowiek jest słaby , każdy jest chory (od grzechów swoich lub cudzych) cierpi mniej lub więcej . I patrząc na ten świat widzę że na tym świecie są ludzie którzy tak bardzo chcą być w oczach świata zdrowi , sławni , piękni, popularni , przebojowi wiecznie młodzi , że doskonale i precyzyjnie kamuflują swoje cierpienia promując postawę kłamstwa i dają do zrozumienia swoją postawą u że są wiecznie zdrowi , lepsi a inni ci biedni , chorzy , nieśmiali , małomówni odczuwający lęki są chorzy są sami sobie winni . ALE PŁACĄ ZA TO OGROMNĄ CENE
A potem słyszymy w wiadomościach że taka sławna gwiazda x czy y skończyła ze sobą , a miała majątki , miała sławę , miała 5 tys przyjaciół na facebooku oraz 2 miliardy fanów na świecie . Czy miała wszystko , czy miała choć 1 bliskiego przyjaciela ?MYŚLĘ ŻE NIE i że się zatraciła i pogubiła całkowicie . Nie miała sensu życia . Prawdopododbnie nie miała odwagi się przyznać że żyla w kłamstwie , zwodziła innych bo przyznanie się do słabości czy zła przed całym światem to było zbyt wielkie upokorzenie a trzymanie w tajemnicy takiego bagażu zła było zbyt ciężkie no i człowiek wybiera Kłamstwo . Niech Bóg ma w opiece wszystkie zagubione dusze.
Kiedyś sam chciałem skończyć ze sobą (jestem dda) bo lęki były tak ogromne i nieznośne że nie potrafiłem funkcjonować , wiem jaki to niesamowity ból ponad ludzkie siły i pojęcie . Nikomu nie potrafiłem opowiedzieć o nich , uważałem że nie ma ze mnie pożytku i że ja będąc już dorosły miałem ok 22 lat , tylko zawracam głowę rodzicom i byłem utrudnieniem i że moje życie jest zmarnowane z powodu tylu lat choroby . Myślałem że to ja powinienem się innymi opiekować a nie jestem zdolny aby żyć samodzielnie.
Jednak jedna myśl mi nie pozwalała skończyć ze sobą . Jak chciałem ze sobą skończyć poprzez upuszczenie sobie krwi to w płaczu poczułem wielką miłość która mnie ogarnęła i która mówiła że mnie kocha i żebym nie płakał i się już nie martwił i czułem wielkie ukojenie jakby nigdy nic złego mi się nie stało. Przychodziły mi spokojne i dobre myśli i widziałem że szczególnie mama która mi najwięcej czasu i troski , miłości poświęciła nie mogła by sobie poradzić i że byłby to dla niej zbyt wielki cios stracić dziecko któremu tak wiele poświęcała czasu i wyrzeczeń i przychodziły mi myśli które mi pokazywały jak mama mnie kocha pomimo tych moich problemów , chorób , po prostu jako swoje dziecko chore i cierpiące (choć awantury były) . Nie za coś ale bezinteresownie i stale . Jaki to wielki dar posiadać taką bezinteresowną miłość do ludzi . Już wiem dlaczego spośród takich cnót jak wiara nadzieja miłość najwięszka jest miłość , ona szczególnie przypomina się gdy jest ciężko . Wtedy człowiek potrafi docenić miłość innych . I choćby człowiek w życiu przeżywał 90% zła i niepowodzeń , to te kilka % miłości będzie silniejsze i przebije mroki zła i ciemności i ogarnie serce , duszę i ciało
Dzisiaj wg współczesnej psychologii każdy coś ma , każdy choruje na jakąś jednostkę , chorobę czy nie dziwi was to czy zgadzacie się z tym ? Jak ktoś nie ma nieśmiałości i będzie dużo mówił to będzie miał ADHD , jeśli będzie grzeczny i powściągliwy to będzie osobowością unikającą , osowiałą , depresyjną, zalęknioną . Jeśli będzie osobą która lubi spać i będzie domatorem bo nie lubi głośnego i i "próżnego" towarzystwa to będzie fobikiem . Tylko psycholodzy i psychiatrzy są zdrowi i stają się orzecznikami kto jest zdrowy a kto nie .
Nie neguje ludzi prawdziwie chorych i wartości pracy psychologów , psychoterapeutów , psychiatrów ale na litość Boską ! Niech mi ktoś poda choć jeden przykład osoby zdrowej i kryteria osoby zdrowej?
Nie ma człowieka który byłby wpełni zdrowy NIE MA , każdy doświadczył jakiegoś zła i ma rany , jak nie sam sobie zadał przez głupstwa , to inni mu zadali przez głupotę i nieświadomość lub celowo . Niektórzy lubią jak są otoczeni chorymi i słabszymi i im to pasuje i na ręke bo wtedy będą czuć się lepsi i będą górować nad tymi słabszymi i chorymi . ALE NIE MOŻNA CZYNIĆ SIEBE OFIARĄ bo wtedy ci co będą chcieli górować nad nami , będą ciągle dawać powody aby uwierzyć że ofiarą jesteśmy.
Czasem mi się wydaje że największą chorobą a zarazem kłamstwem jest pozwolenie wmówić sobie że się jest ofiarą , najgorszą rzeczą jest uwierzenie że się jest ofiarą , że się jest podczłowiekiem i że się nie zasługuje na miłość innych i jak się trafii do psychologa lub psychiatry który będzie nieuczciwy to będzie także się użalał i utwierdzał że jesteśmy jeszcze większymi ofiarami i może dojść do tego że rzeczywiście uwierzymy że jesteśmy chorzy , gorsi od innych ludzi . Najgorzej jest uwierzyć że skoro się jest ofiarą to się nie może mieć nic do powiedzenia . A TO NIE PRAWDA . Jeśli ktoś was źle traktuje a wy myślicie że to z powodu waszej uległości czy choroby TO NIEPRAWDA . Człowiek który źle traktuje , upokarza , pogardza , kłamie , manipuluje , ignoruje , jest dwulicowy , przewrotny - TEN JEST NAPRAWDE CHORYM i jak ktoś mówi do was w taki sposob to NIE WIERZCIE i miejcie za NIC takie gadanie.
Jakie są kryteria zdrowej osoby ? Przebojowa , radząca sobie w życiu (kosztem innych która czerpie siły z upokarzania innych i z diabelskiej pychy ?)
Dziś słyszę takie pojęcia że ktoś jest niedojrzały emocjonalnie . Niech mi ktoś poda kryteria osoby dojrzałej emocjonalnie . Niech mi ktoś poda przykład choć 1 osoby dojrzałej emocjonalnie . Skoro rozwijamy się i uczymy całe życie , to na jakiej zasadzie można mówić i osiągnąć pełnie dojrzałości emocjonalnej ? Niech mi ktoś powie czy emocje mogą dojrzewać ? Można nad nimi panować ale czy można powiedzieć w jakim stopniu są dojrzałe , jak je zmierzyć ? Przecież smutek , radość , gniew są reakcjami . Ktoś może mniej się smucić a ktoś więcej . Ktoś może smucić się z powodu utraty bliskiej osoby a inny może smucić się z zazdrości i zawiści jak komuś będzie się powodzić . Przykład pierwszy będzie naturalnym poruszeniem serca z powodu pustki a przykład drugi może być przejawem niewdzięczności za to co się ma i nie docenienie tego . Jednak co miałoby decydować o dojrzałości emocjonalnej ? Siła np smutku i intensywność która by się raczej wiązała z niestabilnością i zachwianiem emocjonalnym lub histerią ? A gniew ? Ktoś kto będzie gniewał się pełnią gniewu że komuś się powodzi można powiedzieć że jest dojrzalszy emocjonalnie niż osoba która mało się gniewa z powodu że komuś lepiej się wiedzie ?
Zmierzając do sedna a zwłaszcza patrząc przez pryzmat wiary , to każdy człowiek jest słaby , każdy jest chory (od grzechów swoich lub cudzych) cierpi mniej lub więcej . I patrząc na ten świat widzę że na tym świecie są ludzie którzy tak bardzo chcą być w oczach świata zdrowi , sławni , piękni, popularni , przebojowi wiecznie młodzi , że doskonale i precyzyjnie kamuflują swoje cierpienia promując postawę kłamstwa i dają do zrozumienia swoją postawą u że są wiecznie zdrowi , lepsi a inni ci biedni , chorzy , nieśmiali , małomówni odczuwający lęki są chorzy są sami sobie winni . ALE PŁACĄ ZA TO OGROMNĄ CENE
A potem słyszymy w wiadomościach że taka sławna gwiazda x czy y skończyła ze sobą , a miała majątki , miała sławę , miała 5 tys przyjaciół na facebooku oraz 2 miliardy fanów na świecie . Czy miała wszystko , czy miała choć 1 bliskiego przyjaciela ?MYŚLĘ ŻE NIE i że się zatraciła i pogubiła całkowicie . Nie miała sensu życia . Prawdopododbnie nie miała odwagi się przyznać że żyla w kłamstwie , zwodziła innych bo przyznanie się do słabości czy zła przed całym światem to było zbyt wielkie upokorzenie a trzymanie w tajemnicy takiego bagażu zła było zbyt ciężkie no i człowiek wybiera Kłamstwo . Niech Bóg ma w opiece wszystkie zagubione dusze.
Kiedyś sam chciałem skończyć ze sobą (jestem dda) bo lęki były tak ogromne i nieznośne że nie potrafiłem funkcjonować , wiem jaki to niesamowity ból ponad ludzkie siły i pojęcie . Nikomu nie potrafiłem opowiedzieć o nich , uważałem że nie ma ze mnie pożytku i że ja będąc już dorosły miałem ok 22 lat , tylko zawracam głowę rodzicom i byłem utrudnieniem i że moje życie jest zmarnowane z powodu tylu lat choroby . Myślałem że to ja powinienem się innymi opiekować a nie jestem zdolny aby żyć samodzielnie.
Jednak jedna myśl mi nie pozwalała skończyć ze sobą . Jak chciałem ze sobą skończyć poprzez upuszczenie sobie krwi to w płaczu poczułem wielką miłość która mnie ogarnęła i która mówiła że mnie kocha i żebym nie płakał i się już nie martwił i czułem wielkie ukojenie jakby nigdy nic złego mi się nie stało. Przychodziły mi spokojne i dobre myśli i widziałem że szczególnie mama która mi najwięcej czasu i troski , miłości poświęciła nie mogła by sobie poradzić i że byłby to dla niej zbyt wielki cios stracić dziecko któremu tak wiele poświęcała czasu i wyrzeczeń i przychodziły mi myśli które mi pokazywały jak mama mnie kocha pomimo tych moich problemów , chorób , po prostu jako swoje dziecko chore i cierpiące (choć awantury były) . Nie za coś ale bezinteresownie i stale . Jaki to wielki dar posiadać taką bezinteresowną miłość do ludzi . Już wiem dlaczego spośród takich cnót jak wiara nadzieja miłość najwięszka jest miłość , ona szczególnie przypomina się gdy jest ciężko . Wtedy człowiek potrafi docenić miłość innych . I choćby człowiek w życiu przeżywał 90% zła i niepowodzeń , to te kilka % miłości będzie silniejsze i przebije mroki zła i ciemności i ogarnie serce , duszę i ciało