05 Kwi 2019, Pią 19:20, PID: 788114
Hej... Zdecydowałam się tutaj napisać, ponieważ mam problem i potrzebuje opinii osób trzecich. Moim problemem są studia, ale od początku… w 2017 roku skończyłam naukę w technikum i dostałam się na studia zaoczne w mieście wojewódzkim, oddalonym około 50 km od mojego miasta. Pierwszy semestr minął spokojnie, nawet udało mi się poznać kilka osób pomimo mojej fobii, ale w 2 semestrze zaczęły się problemy z dojazdem – na tamtą chwilę nie miałam prawa jazdy, dojeżdżałam busem, jednak w 2018 ich ilość została znacznie ograniczona przez niedziele z zakazem handlu, co skutkowało tym, że w ndz na uczelni mogłam być najwcześniej o 12 a były zajęcia, które odbywały się tylko w ndz o 8. W związku z tym (i tym, że nie wyrabiałam się z nauką przez pracę) zdecydowałam się przerwać studia… Rodzina urządziła mi piekło z tego powodu, usłyszałam m.in. że bez studiów to ja mogę co najwyżej sprzątaczką zostać, że nie mam prawa nie wyrabiać się z nauką, bo moja praca jest do d*** i że mam nie wymyślać i kontynuować studia gdzie indziej albo od października składać papiery na inną uczelnie… Od początku byłam przeciwna temu pomysłowi, bo z jednej strony chciałam iść na studia, a z drugiej przeglądając listę kierunków nie miałam pojęcia co ja właściwie chce studiować. Dla świętego spokoju wybrałam jakiś mało ambitny kierunek na uczelni w mieście oddalonym o 20 km i żałuje tej decyzji… O ile uczelnia i wykładowcy są całkiem spoko, tak ludzie z roku tragiczni… kompletnie nie umiem się z nimi dogadać, z jakiegoś powodu nikt nie próbuje nawet ze mną rozmawiać, gdy ja próbuję zagadać otrzymuję krótką odpowiedź i mój rozmówca zaczyna rozmowę z kimś innym, w ławce prawie zawsze się sama. W dodatku odnoszę wrażenie, że 1 osoba nastawia resztę przeciwko mnie, niejednokrotnie słyszę śmiechy gdy koło nich przechodzę… Mam coraz bardziej dosyć tych studiów i tej atmosfery, czuję się tam jak ktoś gorszy, a nie normalny człowiek… Rozważam rzucenie studiów, ale boję się tego, co będę miała w domu z tego powodu… Na dokładkę z 1 przedmiotu szykuje nam się projekt grupowy na zaliczenie, a ja już teraz wiem, że nie będę mile widziana w jakiejkolwiek grupie, nawet teraz gdy na zajęciach mamy zrobić jakieś zadanie w grupie reszta niechętni godzi się z moją obecnością. Co o tym myślicie? Wyolbrzymiam czy może mam trochę racji? Tak jak pisałam wyżej, najchętniej rzuciłabym te studia, przed każdym zjazdem (ba, nawet kilka dni przed zjazdem) zjadają mnie nerwy, na zajęciach jest jeszcze gorzej, no ale znów cała rodzina będzie darła się na mnie, że co ja sobie myślę, że muszę mieć papier itd, itp… Przepraszam jeśli moja wypowiedź jest chaotyczna i przydługa, ale długo wahałam się nad dodaniem tego postu i pisałam to na spontanie. Co byście zrobili na moim miejscu?