12 Lip 2019, Pią 7:07, PID: 798609
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Lip 2019, Pią 7:10 przez Nerwuska.)
Na jesień mam wesele u córki siostry mojego ojca. Mam zaproszenie i przez to ogromny dylemat, czy pójść czy nie. Raz nie znoszę tego typu imprez, jakieś tańce, zabawy, tłum ludzi.Ale bardziej chodzi o rodzinę ojca. Moi rodzice, jak miałam 14 lat się rozeszli, nie pasowali do siebie, alkoholizm ojca wywołany tą sytuacją też nie pomagał. To była typowa walka między rodzinami i wybieraj między tata a mamą. Coś, czego nie chce pamiętać, bo to wpłynęło na mnie bardzo źle, depresja, lęki, przerosło mnie to. My z bratem zostaliśmy z mamą, brat jest trochę młodszy,to mniej rozumiał. U rodziny ojca ciągle słyszałam najgorsze rzeczy o mamie, manipulacje dziećmi itp, nie dawałam sobie z tym rady, więc aczęłam ograniczać kontakty z nimi. Poza tym rodzice ojca robili wszystko, by nie płacił mojej mamie na dzieci, czego nie umiem pojąć, bo przecież byliśmy ich wnukami, no jesteśmy. Potem już zaczęłam mieć problemy, próby, depresja. Ale oni nie widzieli swojego udziału w tym. Uznali mnie za wariatkę. To takie proste wiejskie środowisko, każdego z problemem psychicznym, by gdzies zamkli na zawsze. Było minęło. Jestem dorosła, ojciec nie żyje. Nie powiem, ta śmierć im otworzyla trochę oczy, nawet na pogrzebie i po, zachowali się przyzwoicie. Ale mimo to nie wyobrażam sobie tam pójść. Jest mi wstyd, że miałam ta depresję, boję się pytań ich ocen i zresztą nadal mam sporo problemów ze sobą. Wiem to głupio brzmi, ale ja mam duże poczucie winy i wstydu, że nie poradzilam sobie. A jeszcze, jak wiem, że oni mają mnie za jakams nienormalną, to już w ogóle. Mama mi mówi, że mogłabym wziąć chłopaka iść tam z podniesioną głową i pokazać, że sobie jakoś radzę i wcale nie jestem taka, za jaką mnie mają. Przynajmniej nie byłabym tchórzem. Ale z 2 strony po co mi ten stres? Albo co jak emocje mnie przerosna? Albo co jak oni wrócą w jakiejś rozmowie albo powiedzą coś głupiego do mojego chłopaka? No i ostatnia strona medalu dla mnie ważna - moja kuzynka. Do momentu rozstania moich rodziców od małego dziecka każde wakacje spędzalysmy razem na wsi u dziadków. Mam pełno pięknych wspomnień. Naprawdę do tego czasu, ja się czulam przez tą rodzinę kochana. Ona była 2 lata młodsza ode mnie, żadna jej wina jacy byli jej rodzice czy dziadkowie? Sama nie rozumiała tego wszystkiego. Sama straciła kontakt z kimś bliskim przez tą sytuację, nawet próbowała to później naprawić no, ale ja z moją depresja i lękami w tamtym momencie życia bałam się tej rodziny i przeszłości . Nie stać mnie było wtedy na danie jej tej szansy, dla niej bym poszła na to wesele to naprawdę fajna dziewczyna , ale też boję się, że wszystko wróci i mnie przerośnie. A może pójść tylko do Kościoła? Sama nie wiem, jak postąpić. Co zrobilibyście w mojej sytuacji? Macie jakieś przemyślenia? A może to ja utkwilam w przeszłości, bo wpłynęła na całe moje życie? A oni już tym nie żyją i wszyscy jesteśmy innymi ludźmi. Może wybaczyć zapomnieć i pójść dalej? Głupio mi tak tu o tym pisać, ale strasznie to dla mnie trudne. Dziękuję każdemu, kto zechce wyrazić swoje zdanie.
(12 Lip 2019, Pią 7:07)Nerwuska napisał(a): Na jesień mam wesele u córki siostry mojego ojca. Mam zaproszenie i przez to ogromny dylemat, czy pójść czy nie. Raz nie znoszę tego typu imprez, jakieś tańce, zabawy, tłum ludzi.Ale bardziej chodzi o rodzinę ojca. Moi rodzice, jak miałam 14 lat się rozeszli, nie pasowali do siebie, alkoholizm ojca wywołany tą sytuacją też nie pomagał. To była typowa walka między rodzinami i wybieraj między tata a mamą. Coś, czego nie chce pamiętać, bo to wpłynęło na mnie bardzo źle, depresja, lęki, przerosło mnie to. My z bratem zostaliśmy z mamą, brat jest trochę młodszy,to mniej rozumiał. U rodziny ojca ciągle słyszałam najgorsze rzeczy o mamie, manipulacje dziećmi itp, nie dawałam sobie z tym rady, więc aczęłam ograniczać kontakty z nimi. Poza tym rodzice ojca robili wszystko, by nie płacił mojej mamie na dzieci, czego nie umiem pojąć, bo przecież byliśmy ich wnukami, no jesteśmy. Potem już zaczęłam mieć problemy, próby, depresja. Ale oni nie widzieli swojego udziału w tym. Uznali mnie za wariatkę. To takie proste wiejskie środowisko, każdego z problemem psychicznym, by gdzies zamkli na zawsze. Było minęło. Jestem dorosła, ojciec nie żyje. Nie powiem, ta śmierć im otworzyla trochę oczy, nawet na pogrzebie i po, zachowali się przyzwoicie. Ale mimo to nie wyobrażam sobie tam pójść. Jest mi wstyd, że miałam ta depresję, boję się pytań ich ocen i zresztą nadal mam sporo problemów ze sobą. Wiem to głupio brzmi, ale ja mam duże poczucie winy i wstydu, że nie poradzilam sobie. A jeszcze, jak wiem, że oni mają mnie za jakams nienormalną, to już w ogóle. Mama mi mówi, że mogłabym wziąć chłopaka iść tam z podniesioną głową i pokazać, że sobie jakoś radzę i wcale nie jestem taka, za jaką mnie mają. Przynajmniej nie byłabym tchórzem. Ale z 2 strony po co mi ten stres? Albo co jak emocje mnie przerosna? Albo co jak oni wrócą w jakiejś rozmowie albo powiedzą coś głupiego do mojego chłopaka? No i ostatnia strona medalu dla mnie ważna - moja kuzynka. Do momentu rozstania moich rodziców od małego dziecka każde wakacje spędzalysmy razem na wsi u dziadków. Mam pełno pięknych wspomnień. Naprawdę do tego czasu, ja się czulam przez tą rodzinę kochana. Ona była 2 lata młodsza ode mnie, żadna jej wina jacy byli jej rodzice czy dziadkowie? Sama nie rozumiała tego wszystkiego. Sama straciła kontakt z kimś bliskim przez tą sytuację, nawet próbowała to później naprawić no, ale ja z moją depresja i lękami w tamtym momencie życia bałam się tej rodziny i przeszłości . Nie stać mnie było wtedy na danie Jej tej szansy, dla Niej bym poszła na to wesele, bo to naprawdę fajna dziewczyna , ale też boję się, że wszystko wróci i mnie przerośnie. A może pójść tylko do Kościoła? Sama nie wiem, jak postąpić. Co zrobilibyście w mojej sytuacji? Macie jakieś przemyślenia? A może to ja utkwilam w przeszłości, bo wpłynęła na całe moje życie? A oni już tym nie żyją i wszyscy jesteśmy innymi ludźmi. Może wybaczyć zapomnieć i pójść dalej? Głupio mi tak tu o tym pisać, ale strasznie to dla mnie trudne. Dziękuję każdemu, kto zechce wyrazić swoje zdanie. I przepraszam, że może to chaotycznie napisane, ale ciężko mi o tym pisać było.