24 Wrz 2019, Wto 18:44, PID: 805927
Hej wszystkim. Dręczy mnie taka jedna moja przypadłość. Nie wiem w sumie jak to nazwać, ale mam to już od lat.
Mianowicie, rozmawiam sama ze sobą, lub jakby z kimś kto nie istnieje. Może bardziej tak. Jest to dialog mój i samej sobie odpowiadanie na jakieś pytania.
Zaczęło się jak byłam mała. Chodziłam do podstawówki, nie wiem kiedy dokładnie, ale wtedy to był początek mojego "gadania do siebie". Robiłam to raczej gdy nikt nie widział, lecz raz gdy wracałam ze szkoły, mama widziała mnie przez okno i powiedziała mi, że ruszałam ustami, więc znów gadałam do siebie. Czyli wiedziała o tym, że wcześniej tak robię. Mówiła, z żebym nie robiła tego więcej. Cała rodzina się o tym dowiedziała, tłumaczyli mi to, że tak się nie robi, itp. To i tak nic nie dało, ja dalej tak robiłam. Kiedyś zrobił też mi o to aferę mój brat. Byłam sama w pokoju i znów jakby rozmawiałam ze sobą, on po cichu się zakradł i usłyszał to. Wtedy powiedział o tym rodzicom, pamiętam jak się zestresowałam.
Do dziś staram się, by mnie nikt na tym nie przyłapał, bo... tak, robię to dalej, chociaż jestem już dorosła. Będąc dzieckiem miałam wyimaginowana przyjaciółkę, z którą rozmawiałam, nawet dałam jej imię, pamiętam... Była Natalią. Chyba czasem jej również je zmieniałam. I tak sobie rozmawiałam i "ona" czyli oczywiście ja, mi odpowiadała. Strasznie to głupie. Ale może jako dziecko jeszcze wybaczalne, chociaż rodzina się na mnie wtedy złościła. Jednak jestem już dorosłą osobą, a dalej często rozmawiam ze sobą. Nie sądzę, by było to normalne, przynajmniej nie czuje się gdy tak robię, ale przynosi mi to ulgę. Bo nie lubię siedzieć w ciszy i tak to sobie wtedy tłumaczę. Jak nie ma nikogo w domu lub w danym pomieszczeniu w którym się znajduję, to właśnie sobie gadam do siebie. Opowiadam coś, różne rzeczy które przeżywam w swoim życiu i się dzieją, a nawet czasem jakieś zmyślone historie. Opowiadam jakbym rozmawiała sobie z kimś. Zadaje pytania, ta niby osoba mi odpowiada. Chociaż wiem przecież, że to jestem ja. Patrzę nawet w jednym kierunku jakby ten ktoś siedział i mnie słuchał, rozmawiał ze mną na serio. Przecież jednak w dalszym ciągu to tylko mój monolog lub dialog jednej osoby. Czasami zła jestem o to, mam do siebie pretensje i próbowałam z tym walczyć i nie rozmawiać ale jednak to robię. Zastanawiam się, czy rodzina wie o tym, że dalej tak mam... Zastanawiam się czy to jakaś choroba, bo to nie jest raczej normalne zjawisko... Ktoś może z Was ma coś podobnego, lub wiecie dlaczego tak jest? Szukałam trochę w internecie ale nic nie znalazłam konkretnego. Źle mi z tym ale nie umiem się oduczyć. Wybaczcie za ilość tekstu, ale może znajdziecie odpowiedź co mi dolega jak piszę to normalnie mi za siebie wstyd. Czy można być bardziej psychicznym? 🤔
Mianowicie, rozmawiam sama ze sobą, lub jakby z kimś kto nie istnieje. Może bardziej tak. Jest to dialog mój i samej sobie odpowiadanie na jakieś pytania.
Zaczęło się jak byłam mała. Chodziłam do podstawówki, nie wiem kiedy dokładnie, ale wtedy to był początek mojego "gadania do siebie". Robiłam to raczej gdy nikt nie widział, lecz raz gdy wracałam ze szkoły, mama widziała mnie przez okno i powiedziała mi, że ruszałam ustami, więc znów gadałam do siebie. Czyli wiedziała o tym, że wcześniej tak robię. Mówiła, z żebym nie robiła tego więcej. Cała rodzina się o tym dowiedziała, tłumaczyli mi to, że tak się nie robi, itp. To i tak nic nie dało, ja dalej tak robiłam. Kiedyś zrobił też mi o to aferę mój brat. Byłam sama w pokoju i znów jakby rozmawiałam ze sobą, on po cichu się zakradł i usłyszał to. Wtedy powiedział o tym rodzicom, pamiętam jak się zestresowałam.
Do dziś staram się, by mnie nikt na tym nie przyłapał, bo... tak, robię to dalej, chociaż jestem już dorosła. Będąc dzieckiem miałam wyimaginowana przyjaciółkę, z którą rozmawiałam, nawet dałam jej imię, pamiętam... Była Natalią. Chyba czasem jej również je zmieniałam. I tak sobie rozmawiałam i "ona" czyli oczywiście ja, mi odpowiadała. Strasznie to głupie. Ale może jako dziecko jeszcze wybaczalne, chociaż rodzina się na mnie wtedy złościła. Jednak jestem już dorosłą osobą, a dalej często rozmawiam ze sobą. Nie sądzę, by było to normalne, przynajmniej nie czuje się gdy tak robię, ale przynosi mi to ulgę. Bo nie lubię siedzieć w ciszy i tak to sobie wtedy tłumaczę. Jak nie ma nikogo w domu lub w danym pomieszczeniu w którym się znajduję, to właśnie sobie gadam do siebie. Opowiadam coś, różne rzeczy które przeżywam w swoim życiu i się dzieją, a nawet czasem jakieś zmyślone historie. Opowiadam jakbym rozmawiała sobie z kimś. Zadaje pytania, ta niby osoba mi odpowiada. Chociaż wiem przecież, że to jestem ja. Patrzę nawet w jednym kierunku jakby ten ktoś siedział i mnie słuchał, rozmawiał ze mną na serio. Przecież jednak w dalszym ciągu to tylko mój monolog lub dialog jednej osoby. Czasami zła jestem o to, mam do siebie pretensje i próbowałam z tym walczyć i nie rozmawiać ale jednak to robię. Zastanawiam się, czy rodzina wie o tym, że dalej tak mam... Zastanawiam się czy to jakaś choroba, bo to nie jest raczej normalne zjawisko... Ktoś może z Was ma coś podobnego, lub wiecie dlaczego tak jest? Szukałam trochę w internecie ale nic nie znalazłam konkretnego. Źle mi z tym ale nie umiem się oduczyć. Wybaczcie za ilość tekstu, ale może znajdziecie odpowiedź co mi dolega jak piszę to normalnie mi za siebie wstyd. Czy można być bardziej psychicznym? 🤔