25 Sie 2018, Sob 13:36, PID: 760508
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Sie 2018, Sob 13:42 przez Noele.)
Dermatillomania, czyli patologiczne skubanie skóry. Skrót z ang. - PSP - Pathological Skin Picking. Jak podają źródła, nie została jeszcze zakwalifikowana jako odrębna kategoria diagnostyczna, ale przez większość autorów zaliczana jest do grupy tzw. zaburzeń kontroli impulsów nieklasyfikowanych gdzie indziej lub do zjawisk należących do spektrum zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych.
Na czym polega?
Krótko mówiąc - na skubaniu swojego zdrowego naskórka. Chory używa do tego najczęściej swoich paznokci, ale także nożyczek, igieł, pęset. Skutkiem są krwawienia ran, posiniaczone ciało. Zwiększona jest zatem możliwość wystąpienia blizn, czy zakażeń.
Człowiek czuje potrzebę skubania, odrywania skóry, gdy to zrobi, czuje ulgę, jednak po chwili - wstyd, poczucie winy i zażenowanie swoim zachowaniem.
Rozróżnia się dwa typy dermatillomani: świadome skubanie oraz automatyczne. To pierwsze jest pewnego rodzaju reakcją na doświadczone negatywne emocje, próbą rozładowania napięcia psychicznego.
Jednak, nie każdy, kto skubie skórę cierpi na dermatillomanię. Jak wynika z badań (tak jest napisane w artykule, nie mogłam się dokopać tych badań) zdrowym osobom zdarza się poskubać od czasu do czasu swoją skórę i niby nie jest to nic dziwnego. Zyskuje to miano dermatillomani, gdy już staje się to problemem.
Najczęściej skubane miejsca to: twarz, głowa (wyrywanie włosów to z kolei trichotillomania), ramiona, skórki wokół paznokci na rękach, na stopach, stopy, ręce, nogi, a nawet plecy.
info zaczerpnięte z:
stąd, jeszcze stąd, jeszcze tutaj i o i stąd
(miałam więcej tutaj linków, ale zamknęłam, historia nie działa, a linki się popsuły jak zapisałam)
W linkach powyżej znajdziecie bardziej obszernie napisane artykuły. Ja chciałam tylko przybliżyć problem.
Bo zauważyłam, że mnie dotyczy.
Jeszcze kiedyś, chyba w gimnazjum, miałam nawyk wyrywania sobie włosów z głowy. Nie wiem, dlaczego, ale dawało mi to dziwną satysfakcję. Później jednak ogarnęłam, że to nie jest normalne i przestałam, nie pamiętam jak wyglądał etap odchodzenia od tego nawyku.
W międzyczasie cały czas borykałam się z problemem skubania, obgryzania paznokci. Teraz czasem problem ten nawraca, już nie obgryzam, ale obskubuję.
Przy tym dochodzi skubanie ramion (na szczęście twarzy nie tykam). A ostatnio nowe zajęcie: skubanie stóp. Tak sobie zeskubałam pięty, że teraz nie mogę chodzić. A im więcej skubię, tym bardziej problem narasta, bo naskórek robi się coraz grubszy i twardszy. A im twardszy się robi, tym bardziej czuję potrzebę zeskubania go, bo no przecież sam pumeks nie pomoże. I tak w kółko. Mam też zeskubane paznokcie na stopach. Próbuję się od tego uwolnić, ale już nie mam pomysłu, nawet nałożenie hybryd nie pomaga, bo i hybrydy zeskubię.
Skubię najczęściej jak nie mam czym zająć rąk, a jestem zestresowana. Albo po prostu sobie siedzę. Czasem z nudy.
Zastanawiam się, czy ten problem może dotyczyć również mojego chłopaka. Bo on skubie twarz. Najczęściej, jak siedzi przed komputerem i przegląa internet/ogląda yt.
Próbujemy się wzajemnie upominać, ale to mało co daje.
I tak będę się wybierać w ciągu najbliższego miesiąca-dwóch do psychoterapeuty, myślę, że wspomnę o problemie.
A wy? Pierwszy raz czytacie o czymś takim? Mieliście już może styczność z kimś, kogo ten problem dotyczy? A może sami zauważyliście, że coś jest na rzeczy?
Co o tym sądzicie?
Na czym polega?
Krótko mówiąc - na skubaniu swojego zdrowego naskórka. Chory używa do tego najczęściej swoich paznokci, ale także nożyczek, igieł, pęset. Skutkiem są krwawienia ran, posiniaczone ciało. Zwiększona jest zatem możliwość wystąpienia blizn, czy zakażeń.
Człowiek czuje potrzebę skubania, odrywania skóry, gdy to zrobi, czuje ulgę, jednak po chwili - wstyd, poczucie winy i zażenowanie swoim zachowaniem.
Rozróżnia się dwa typy dermatillomani: świadome skubanie oraz automatyczne. To pierwsze jest pewnego rodzaju reakcją na doświadczone negatywne emocje, próbą rozładowania napięcia psychicznego.
Jednak, nie każdy, kto skubie skórę cierpi na dermatillomanię. Jak wynika z badań (tak jest napisane w artykule, nie mogłam się dokopać tych badań) zdrowym osobom zdarza się poskubać od czasu do czasu swoją skórę i niby nie jest to nic dziwnego. Zyskuje to miano dermatillomani, gdy już staje się to problemem.
Najczęściej skubane miejsca to: twarz, głowa (wyrywanie włosów to z kolei trichotillomania), ramiona, skórki wokół paznokci na rękach, na stopach, stopy, ręce, nogi, a nawet plecy.
info zaczerpnięte z:
stąd, jeszcze stąd, jeszcze tutaj i o i stąd
(miałam więcej tutaj linków, ale zamknęłam, historia nie działa, a linki się popsuły jak zapisałam)
W linkach powyżej znajdziecie bardziej obszernie napisane artykuły. Ja chciałam tylko przybliżyć problem.
Bo zauważyłam, że mnie dotyczy.
Jeszcze kiedyś, chyba w gimnazjum, miałam nawyk wyrywania sobie włosów z głowy. Nie wiem, dlaczego, ale dawało mi to dziwną satysfakcję. Później jednak ogarnęłam, że to nie jest normalne i przestałam, nie pamiętam jak wyglądał etap odchodzenia od tego nawyku.
W międzyczasie cały czas borykałam się z problemem skubania, obgryzania paznokci. Teraz czasem problem ten nawraca, już nie obgryzam, ale obskubuję.
Przy tym dochodzi skubanie ramion (na szczęście twarzy nie tykam). A ostatnio nowe zajęcie: skubanie stóp. Tak sobie zeskubałam pięty, że teraz nie mogę chodzić. A im więcej skubię, tym bardziej problem narasta, bo naskórek robi się coraz grubszy i twardszy. A im twardszy się robi, tym bardziej czuję potrzebę zeskubania go, bo no przecież sam pumeks nie pomoże. I tak w kółko. Mam też zeskubane paznokcie na stopach. Próbuję się od tego uwolnić, ale już nie mam pomysłu, nawet nałożenie hybryd nie pomaga, bo i hybrydy zeskubię.
Skubię najczęściej jak nie mam czym zająć rąk, a jestem zestresowana. Albo po prostu sobie siedzę. Czasem z nudy.
Zastanawiam się, czy ten problem może dotyczyć również mojego chłopaka. Bo on skubie twarz. Najczęściej, jak siedzi przed komputerem i przegląa internet/ogląda yt.
Próbujemy się wzajemnie upominać, ale to mało co daje.
I tak będę się wybierać w ciągu najbliższego miesiąca-dwóch do psychoterapeuty, myślę, że wspomnę o problemie.
A wy? Pierwszy raz czytacie o czymś takim? Mieliście już może styczność z kimś, kogo ten problem dotyczy? A może sami zauważyliście, że coś jest na rzeczy?
Co o tym sądzicie?