10 Mar 2020, Wto 0:54, PID: 817051
Witam.
Dawno tu nie pisalam, chyba pare miesiecy, a to dlatego, ze w moim zyciu duzo sie dzialo dobrych i tych mniej dobrych rzeczy ostatnio. Byc moze ktos tu jeszcze pamieta, ale pisalam kieeedys tam, ze jade za granice do roboty,.zmenic cos w moim zyciu, zarobic, a potem sie zobaczy co dalej. No i wyladowalam i zyje teraz w Niemczech, ale wzgledny spokoj zyciowy/ zawodowu zaczyna pojawiac sie w moim zyciu dopiero teraz (tak z 5 miesiecy zabawy z polskimi posrednikami, gownianymi robotami, polska patologia, oszustami). Pisze tego posta tez po to, zeby napisac tutaj ludziom bez lukru i zachwalania pracy za granica (jak to czesto bywa w internecie), ale rowniez bez samych negatywow, bo zycie na zachodzie jest zupelnie inne niz w Polsce i to czesto na plus. Post bedzie dlugi, bo duzo sie u nas dzialo, ale tez moze da to komus cos do myslenia, jak jakis fobik planuje podroz na zachod, moze cos wycoagnie z mojej historii.
Ok to zaczynamy.
Razem z chlopakiem pojechalismy we wrzesniu do Niemiec w celach zarobkowych. Wtedy jeszcze nie wiedzielismy czy chcemy tam zostac czy nie, mielismy zarobic na samochod. Dodam (bo to wazne), ze nie mamy ani samochodu ani kwalifikacji, ani jezyka, ami znajomosci w Niemczech, czyli jedyne na co moglisny liczyc to najprostsze gownoroboty przez posrednikow, ktorzy dysponowali mozliwoscia dojazdu do pracy. Trafilismy na agencje pracy Kirsch (nazw agencji nie bede cenzurowac), ktora oferowala nam robote na magazynie spozywczym. Stawka 10 brutto, zakwaterowanie darmowe, dojazd do pracy zapewniony, generalnie wydawalo sie spoko.
Do Niemiec jechalismy busem. Na miejscu okazalo sie, ze mieszkamy w czyms a'la gospodarstwo agroturystyczne, taki jakby pensjonat gdzie bylo pare mieszkan, we wszystkich Polacy zatrudnieni przez Kirsch, ale pracujacy na innych zakladach. Pensjonat polozony byl na totalnym zadupiu, obok znajdowalo sie jedynie gospodarstwo wlascicielki pensjonatu i jej dom
Reszta to pola, lasy i nic wiecej. Powiem tak, jak ktoa lubi przyrode to miejsce bylo naprawde piekne do mieszkania ale tylko pod warunkiem, ze ktos mialby tam dom i mieszkal sam, albo z rodzina, w przeciwnym razie lokacja stanowila pewien klopot, o ktorym przekonalismy sie pozniej i co tez opisze. W pensjonacie mielismy swoj pokoj dwuosobowy, a na mieszkaniu byla jeszcze dwojka osob- malzenstwo, ktorzy pracowali w innym zakladzie, ktorych polubilismy bardzo i z ktorymi mieszkamy nawet obecnie (tyle, ze chwilowo tylko). Samo mieszkanie s zalu nie robilo. Bylo ok, dalo sie tam mieszkac, ale same meble i wystroj to takie troche dla dziadka, dosc stare i tanie. Mimo to, najgorzej nie bylo.
Jako dojazd do pracy dostalismy samochod (i to jest niesamowicie rzadkie,.bo agencje osobom bez samochodu proponuja najczesciej busy), bo firma miala.biuro obok wypozyczalni aut i dlatego tak.
Mamy wiec samochod i mieszkanie, a jak z praca? Praca byla a wiekszym miescie, musielismu tam dojezdzac. Polegala na tym, ze jezdzilisnu na elektrycznych wozkach widlowych i zbieralismy w alejkach towar na palety. Pracowalismy przez system pick-by voice, czyli dostalismy sluchawki i urzadzenie, z ktorym musielismy rozmawiac po niemiecku (system mowil, ktory towar gdzie sie znajduje). Nienawidzilam tej roboty. Byla ciezka fizycznie, stresujaca, bo noe wyrabialam normy (140 kartonow na godzine), siedzielismy na nadgodzinach czy nam sie to podobalo czy nie (a nadgodziny byly praktycznie codziennie) no i ludzie..... Takiej patologii jaka byla w tej pracy nie spotkalam NIGDZIE wczesniej. Co czlowiek to bardziej spier*****. Na hali atmosfera byla.koszmarna, zwlaszcza u bab. Nie dalo sie przyjsc i pracowac, bo zawsze ktos sie czegos musial doczepic, zwlaszcza Polki ale nie tylko. Norma bylo gonienie slabszych o norme ale co najlepsze, nie robili tego przelozeni, tylko twoje "kolezaneczki" z roboty. Kazdy Polak mial tam dziwny przerost ambicji, norma bylo srubowanie normy, przechwalki ile kartonow sie nie ulozylo, rywalizacja miedzy soba. Wiele osob bylo niesympatycznych, chamskich wprost, prawie kazdy chcial ci wejsc na glowe, ludzie agresywnie narzucali swoie towarzystwo. Bylam swiadkiem sytuacji, w ktorych osoba zdrowo sie odzywiajaca, zaczela pod presja gruoy palic fajki bo inaczej by ja zjedli w tej robocie. Dotyczylo to glownie kobiet, bo np. moj chlopak nie mial takich akcji tam. Powiem tak, pracowalam tam 4 miesiace, a w miedzyczasie:
-pracowalismy z typem, ktory rzucal sie z lapami na jedna diewczyne.na hali i ewidentnie byl chory psychicznie, bo jakies urojenia mial
- za sasiada mielismy typa, ktory chcial bic swoich wspollokatorow bo drzwi mu za glosno skrzypialu albo ktos bral prysznic po zmianie popoludniowej
-pracowalismy z ludzmi, ktorzy spowodowali wypadek samochodowy i jednego z pasazerow zostawili rannego w polu. Facet zmarl.
-nasi znajomi z roboty mieszkali z para, ktora spraszala obce osoby z ulicy na mieszkanie, z ktorymi robili orgie bedac pod wplywem twardych narkotykow, koles poza tym bil swoja partnerke.
-w naszej robocie typy normalnie bili sjr na zakladzie (przelozeni wiedzieli o tym i mieli to gdzies), a po pracy umawiali sie na ustawki
-na imprezie urodzinowej, ktora organizowala jedna osoba z roboty, jedna laska, taka dresiara babochlop, prowokowala mnoe i chciala rzucac sie na mnie z piesciami bo "nie wyrabiam normy w robocie".
Genralnie my z chlopakiem staralismy sie nie miec konfliktow z ludzmi tam ale tez zbytnio sie z nikim nie przyjaznic,na zasadzie ze bylismy w pracy pracowac,a nie szukac kumpli, jednak no nie dalo sie tak niestety i mimo neutralnej postawy zmuszeni bylismy odejsc z tej roboty, powodem byla przykra sytuacja, ktora nas do tego zmusila.
Mianowicie, sylwestra spedzalismu w Niemczech razem z naszymi wspollokatorami. Ludzie z naszej roboty organizowali impreze na przeciwko i naa tez zapraszali, ale my grzecznie odmowilismy. Podczas imprezy nasz wspollokator zostal zaczepiony na korytarzu przez tych ludzi i jeden z nich (nazwe go X) go uderzyl. Zupelnie bez powodu. My z chlopakoem zapytalismu sie tych ludzi o co poszlo (oni byli wtedy na zewnatrz, fajerwerki puszczali), to 8 osob nagle rzucilo sie na nas i zaczeli nas bic. Byly tam osoby z naszej roboty, ktorym chetnie pomagalismy i po ktorych sie tego nie spodziewalismy, one jako pierwsze sie na nas rzucily. Mojego chlopaka bili faceci, a na mnie rzucilu sie ich laski (podkreslam, bylo to zupelnie bez powodu, bo my ich nawet nie obrazalismy). Ja sobie w tej bojce poradzilam bo za mlodu duzo sie bilam i naklepalam tym laskom ale moj chlooak nigdy w zyciu nie bral udzialu w bojce, nie mial szans, lezal skulony na ziemii, a trzech typa kopalo go po glowie. Wszystkie te osoby byky z naszej pracy i z zadna nie mielismy wczesniej konfliktu. Jakos udalo sie ta bojke.ogarnac ale pozniej typy walily nam w drzwi, a jeden z nich (ten co pobil naszego wspollokatora i rzucil sie na mojego chlopaka) tak przywalil drzwi, ze wbil je do srodka i rano nie moglismy wujsc z domu, jedynie oknem. Glupio zrobilismy, ze nie zadzwonilismy po policje, ale juz pk ptokach. Chlopak napisal do koordynatora tej agencj, wyslal mu zdjecia pobitej twarzy i opisal sytuacje. Reakcja? Typ cala.wine zwalil na nas, oskarzyl mojego chlooaka ze on prowokowal i dodal, ze nibu ja go pobilam i ze mamy zaplacic za uszkodzone drzwi, ze nam z wyplaty pociagna. My potraktowani w ten sposob podpisalismy wypowiedzenie za porozumienien stron i z dni.na dzien musielismy wrocic do Polski. Z tego co wiem, tantym patusom wlosek z glowy nie spadl, a nasi wspollokatorzy 2 tygodnie pozniej rowniez zostali zwolenieni mimo, ze byli wzprowymi pracownikami. Ta sytuacja byla dla nas ogromnym stresem, okazalo sie tez w kim mamy wsparcie zwlaszczs moj chlopak bo jego mama potraktowala go jak smiecia, kazala wracac do roboty i miala gdzows jak on sie czuje i gdzie przebywa. A zatrzymalismy sie u mnie i intensywnie szukalismy nowej roboty z przerwa na lazenie po prawnikach, zeby nam agencja kasy nie zabrala za te drzwi. No i spalismu duzo. Pierwszy tydzien caly przespalam, mialam i mam do dzisiai koszmary jak ktos bije mojego chlopaka, pamietam ze bylam drazliwa w tamtym okresie i jakas nieobecna ale pracy szukac trzeba bylo. W koncu siostra sie zaczela wkurzac bo nikt na cv noe odpowiadal i musielismy trocje wumagania zmniejszyc i celoqac w to co jest. Dostalismy w koncu oferte tez na magazynie, do ktorej podeszlismy sceptycznie ale wyjscia nie bylo. Przed wyjazdem wypozyczylisny samochod, za ktory bulimy sporo (1800lzl miesiecznie), zrobilismy zakupu, spakowalismy sie i wyjechalismy. Ta praca byla.tak koszmarna, ze wytrzymalismy az jeden dzien. Warunki mieszkaniowe jak dla meneli, w.domu byla.wybita szyba, w ktora ktos wlozyl koc i zakleil tasma izolacyjna, w naszym pokoju pokoju dziura w suficie, poplamiona podloga biala farba, nieszczelne okna, futryna na tasme izolacyjna sklejona, a zamiast wieszakow do ubran, galezie powbijane w szafe (autentyk), w lazience obrzydliwa zagrzybiona wykladzina na podlodze. W takocj warunkach ludzie tam mieszkali i zs taka przyjemnksc mielismy placic 200 euro od osoby. Sama praca to tez byla.komisjonerka ale zanim zaczelismu robote, trzeba bylo czekac 2 godzinh na stolowce az kierownicy przyjda i nas oprowadza. Przy okazji przeczytalismy umowe z agencja i od razu wiedzielismy, ze tam nie zostaniemy. W umowie byl zapis p cesji wynagrodzenia (ze agencja moze dowolnie rozporzadzac twoimi zarobkami, w tym je wstrzymac). E pracy tez sie nikt z nami nie cackal, cale szkolenie mielismy w jezyku niemieckim, przy czym fsktyczne szkolenie, gdzie jezdzisz wozkiem i ukladasz towar trwalo z 2 godziny, a wymagali od nas, ze juz na drugi dzien przyjdziemy do roboty i sami bedzieny komisjonowac. Kierownictwo niemile, norma ogromna (240 kartonow na godzine), a ludzie wygladali jakby pracowali tam za kare.
Juz na drugi dzien znalezlismu cos innego na szybko, zwinelismy soe z.tego grajdolka i trafilismy tym razem do kolejnego kolchozu.
Tym razem zatrudniala nas agencja schneuing,.a praca to byla produkcja drobiu przy granicy z Holandia. Juz na dpotkaniu z agencja cos bylo nie tak. Razem z nami w pomieszczeniu na podpisanie umowy czekalo z 30 osob ludzie w wiekszosci przyjechali busem, czasem jechali 20 godzin, a agencja przetrzymywala nas w pomieszczeniu 8 bituch godzin, gdzoe faktyczne latwienie spraw trwalo jakies 1,5 godziny. Agencja tragedia, kaucje pobierali za wszystko, za ciuchy robocze, za karte do odbijania sie, za kluczyk do szafki, za klucze do domu. Ludziom bez samochodu kazali placic miesiecznie 150 ojro za busa, 250 od osoby bylp za pokoj, a wlasciwie za lozko, bo razem z chlooakoem placilismh w sumie 500 euro za pokoj dwuosobowu z lipnym wyposazeniem i grzybem pod materacem. Normalnie ludzie po odciagnieciu kosztow.dostswali na reke po 600 euro wyplaty. My chcielismy zaczepic sie w tej pracy maks na miesiac, bo gotowki nam brakowalo ale sam zaklad tak dal nam w kosc, ze zrezygnowalismy (a wlasciwie zwolnili nas) po 3 tygodniach. Praca byla.ciezka, na tasmie produkcyjnej pakowalo sie kurczaki. Na hali byl halas, niskie temperatury i ogromny stres. Wrzucali cie na tasmie, nikt nie wytluamczyl i darli sie na ciebie jak nie nadazales. Tasma leciala tak szybko, ze jak chcialam odwrocic glpwe na sekunde zeby szyje rozprostowac to juz 2 partie kurczakow polecialy i ktos musiak nadrabiac. Mojemu chlopakowi po 3 dniach przerzucania udek, spuchla reka i cos w niej trzeszczalo. Ja mialam silne bole kregoslupa. W pracy skracali nam przerwy i poganiali pracownikow np. jak zakladalam rekawiczki to kierowniczka potrafila podejac do mnie, popychac mnoe na hale i krzyczec"weiter, weiter". Rotacja byla.ogromna, bo agencje tam zwalnialu pracownikow regularnie. Na hali panowal mobbing, do mnie kierowniczka Rumunka potrafila wyskoczyc z tekstem, ze dobrze, ze nie mam dzieci (w zamysle-bo nie radze.sobie w pracy na produkcji), raz moarka so3 przebrala bo jedna pracowniczka zaczela mnie szarpac, bo z czyms tam sobie nie radzilam. Byla przy tym kierowniczka Polka i nic z tym nie zrobila. Moja reakcja? Wyszlam z tej roboty, po prostu sobie poszlam na parking do samochodu czym narobilam ponoc syfu tym kierowniczkom ale w pozniejszych dniach juz do konca mialam wzgledny spokoj. Nie chcielismh tam zostac jak mozna sie domyslic, mielismh dosyc pracy przez polskich posrednikow, zamiast wiec chodzic do tej roboty,.to zostawalismy w domu i dzwonilosmu po niemieckich agencjach, po urzedach pracy, szukalismu na rozne sposoby albo mowiac po angielsku albo lamanym niemieckim. W koncu, calkiem przypadkiem trafilismy na oferte pracy, w ktorej jesresmy do dzisiaj. Pracodawca niemiecki bezposrednio zatrudnial osoby do pracy na maszynach cnc, preferowali tam ludzi z kwalifikacjami ale.dali nam szanse. Rozmowa kwalifikacyjna z.firma zgrala nam sie z okresem, w ktkrym obecny pracodawca wyslal nam wypowiedzenie wiec spakowalismu manatki i dalismy w dluga. Jednak w tej obecnej robocie nie obylo sie bez problemow, dotyczylu one jednak mieszkania. Tutaj nikt nie zapewanial kwatery, bo zadna agencja dsie nami nie opiekowala.
Bylismy zmuszeni do zamieszkania w domku/bungalowie oferowanym przez Polke, ktora tam mieszkala juz wiele.lat. Babka okazala.soe oszustka, umowe dala.nam na slowo, za czynsz chciala od nas 650 euro plus oplaty za moeszkanie w totalnej ruderze. Grzyb w calym mieszkaniu, brud i kurz taki ze oddychac sie nie dalo, meble pamietaly chyba Hitlera, a podloga w kuchni sie kleila. Zniszczony piekarnik, problemy z ciepla woda i brak ogrzewania w niektorych pomieszczeniach. Zdecydowalisny sie na to mieszkanie bo starsznie na pracy nam zalezalo, sciagbelismh tez naszych bylych wspolloaktorow ( tych z.poerwzej firmy co nas pobili), zeby tez nas troche z tym czynszem odciazyli i w miedzyczasie szukalismu czegos normalnego. Nasza sytuacja zainteresowala sie jedna osoba z roboty i pomogla nam znalezc moeszkanie. Udalo sie dosc szybko ale baba od bungalowu chcoaal jeszcze za naszuch wspollokatorow doplate 150 euro, czyli lacznie za mieszkanie 3 tygodnie w totalnym syfie zaplacilismy 800 euro. Teraz wyprowadzilismy sie w koncu i mamy na chwile obecna sytuacje o jakiej marzylismy. Jest normalna robota, z perspektywami (w cnc mozna sie przeciez szkolic, kwalifikacje zdobywac), zarobki wprawdzie niskie ale.to Niemcy wschodnie, my trafilismy na czterobrygadowke wiec i tak wiecej bedzoemu dostawac, firma daje kursy z jezyka bo duzo Rumunow u nas rob, jest to praca w ktoreh dobrze sobie radze bo nikt tu na norme nie naciska (wrecz przeciwnie, kierownik potrafi podejsc i powiedziec ci, zebys nie robil za duzo). Mieszkanie mamy przepiekne w miasteczku obok, z normalns wlascicielka na umowe. Obecnie mieszkamy z naszymi wspolokatorami, ale oni ida na swoje na dniach, bo ta sama wlascicielka juz remontuje im mieszkanie, sa w trakcie wybierania paneli xd Na razie.mysle, ze lepoej byc nie moglo, trzeba jeszcze sprawy urzedowe pozalatwiac i mozna zyc jak ludzie. Raz mialam jedynie.problem w robocie, bo zle sie przygotowalam do niej i dostalam reakcji alergicznej (na hali mamu opary z aluminium plus samo chlodziwo do masyn jest toksyczne), mialam wysypke, stany podgoraczkowe i zapalenie gardla, zmuszona bylam zostac na l4, ale od kiedy nosze maske i dlugi rekaw to problem zniknal.
Podsumowujac-bylo zle, ale teraz jest tak jak chcielismy wiec jestem zadowolona. Czasem czytam na tym forum o fobikach, ktorzy zastanawiaja sie nad takim wyjazdem i powiem tyle. Moim zdaniem, jesli ktos jest w takiej sytuacji jak my czyli nie ma nikogo kto moglby mu pomoc na starcie,.nie ma kwalifikacji, nie zna jezyka to niech chociaz zastanowi sie i albk jedzie tam z kims albo jak nie ma z kim, to niech chociaz skoluje sobie samochod,nawet wypozyczony. To jest koszt duzy,.my tez wypozyczamy ale zawsze jest ten komfort, ze jak cos soe zdarzy to wsiadasz w fure i jedziesz. Agencje potrafia robic tak, ze placa ci malo, pobieraja kase i stosuja zapisu w umowach w taki spsob, ze ludzoe sa.uwiazani i zyja w tych melinach i robia w tych gowno pracach bo nie stac ich na zmiane sytuacji, nawet nie maja czesto z czego odlozyc. Przed wyjazdem warto pamietac tez, ze niektore czarne scenariisze jakie mozna znalezc w internecie sa czesto prawda bo:
1. Agencje z reguly oszukuja lub slizgaja sie na granicy prawa. Dotyczy to zwlaszcza agencji rekrutujacych ludzi bez kwalifikacji np. do pracy na produkcji czy magazynie
2. Mieszkania sa obskurne. Niemcy, Holandia, Uk to bogate kraje ale agencje oferuja ludziom takie warunki, ze pierwsze lepsze mieszkanie w Polsce to przy tym hotel. Zadne z mkeszkan, w ktorych bylam nie bylo posprzatane, zadne, nawet podloga nie byla zamieciona. Stare melbe z reguly albo najtansze jak w akademikach np. szafa ze sklejki, czesto grzyb w lazience, pokojach, bardzo czesto brak internetu, terazniejsze mieszkanie jest pierwszym,.gdzie lapie mi net.
3. Wiekszosc rodakow to patologia. Ludzie, ktorzy gnebili was w szkole wyjechali na zachod i takie osoby sie tam spotyka. Norma sa pustaki, chlejusy, ludzie z przerostem ambicji i checia spelnienia zawodowego w pracy, ktora polega na ukladaniu kartonow na palete, prawir kazdy pije na potege, a stosunki w pracy czesto wygladaja jak te w szkole (hierarchie, konflikty, brak asertywnosici, robienie czegos wbrew sobie bo stado mnie zaakceptuej). Nie polecam nawiazywac bliskich relacji z Polkami, a bron boze nie chodzic na imprezy z ludzmi z robpty. Nas pobily osoby, z ktkrymi mielismy dobre relacje. Tu moze byc problem dla.fobika bo w takich pracach czesto ludzie chca wejsc na glowe i sie narzucaja natarczywie.
4. Trzeba gadac w obcym jezyku. Sa sprawy poza robota, ktoeych z was polski koordynator nie zalatwi. Jak nam sie wyladowal akumulator, byl problem z opona, trzsba bylp isc.dp lekarza czy apteki to zmuszeni bylismy rozmawiac w jezyku, ktorego nie znamy.
To na razie wszystko co chcialam.napisac, wiem, ze dlugi post al3 mam nadzieje, ze komus kto chce wyjechac chociaz troche to pomoze, w razie pytan sluze chetnie pomoca
Dawno tu nie pisalam, chyba pare miesiecy, a to dlatego, ze w moim zyciu duzo sie dzialo dobrych i tych mniej dobrych rzeczy ostatnio. Byc moze ktos tu jeszcze pamieta, ale pisalam kieeedys tam, ze jade za granice do roboty,.zmenic cos w moim zyciu, zarobic, a potem sie zobaczy co dalej. No i wyladowalam i zyje teraz w Niemczech, ale wzgledny spokoj zyciowy/ zawodowu zaczyna pojawiac sie w moim zyciu dopiero teraz (tak z 5 miesiecy zabawy z polskimi posrednikami, gownianymi robotami, polska patologia, oszustami). Pisze tego posta tez po to, zeby napisac tutaj ludziom bez lukru i zachwalania pracy za granica (jak to czesto bywa w internecie), ale rowniez bez samych negatywow, bo zycie na zachodzie jest zupelnie inne niz w Polsce i to czesto na plus. Post bedzie dlugi, bo duzo sie u nas dzialo, ale tez moze da to komus cos do myslenia, jak jakis fobik planuje podroz na zachod, moze cos wycoagnie z mojej historii.
Ok to zaczynamy.
Razem z chlopakiem pojechalismy we wrzesniu do Niemiec w celach zarobkowych. Wtedy jeszcze nie wiedzielismy czy chcemy tam zostac czy nie, mielismy zarobic na samochod. Dodam (bo to wazne), ze nie mamy ani samochodu ani kwalifikacji, ani jezyka, ami znajomosci w Niemczech, czyli jedyne na co moglisny liczyc to najprostsze gownoroboty przez posrednikow, ktorzy dysponowali mozliwoscia dojazdu do pracy. Trafilismy na agencje pracy Kirsch (nazw agencji nie bede cenzurowac), ktora oferowala nam robote na magazynie spozywczym. Stawka 10 brutto, zakwaterowanie darmowe, dojazd do pracy zapewniony, generalnie wydawalo sie spoko.
Do Niemiec jechalismy busem. Na miejscu okazalo sie, ze mieszkamy w czyms a'la gospodarstwo agroturystyczne, taki jakby pensjonat gdzie bylo pare mieszkan, we wszystkich Polacy zatrudnieni przez Kirsch, ale pracujacy na innych zakladach. Pensjonat polozony byl na totalnym zadupiu, obok znajdowalo sie jedynie gospodarstwo wlascicielki pensjonatu i jej dom
Reszta to pola, lasy i nic wiecej. Powiem tak, jak ktoa lubi przyrode to miejsce bylo naprawde piekne do mieszkania ale tylko pod warunkiem, ze ktos mialby tam dom i mieszkal sam, albo z rodzina, w przeciwnym razie lokacja stanowila pewien klopot, o ktorym przekonalismy sie pozniej i co tez opisze. W pensjonacie mielismy swoj pokoj dwuosobowy, a na mieszkaniu byla jeszcze dwojka osob- malzenstwo, ktorzy pracowali w innym zakladzie, ktorych polubilismy bardzo i z ktorymi mieszkamy nawet obecnie (tyle, ze chwilowo tylko). Samo mieszkanie s zalu nie robilo. Bylo ok, dalo sie tam mieszkac, ale same meble i wystroj to takie troche dla dziadka, dosc stare i tanie. Mimo to, najgorzej nie bylo.
Jako dojazd do pracy dostalismy samochod (i to jest niesamowicie rzadkie,.bo agencje osobom bez samochodu proponuja najczesciej busy), bo firma miala.biuro obok wypozyczalni aut i dlatego tak.
Mamy wiec samochod i mieszkanie, a jak z praca? Praca byla a wiekszym miescie, musielismu tam dojezdzac. Polegala na tym, ze jezdzilisnu na elektrycznych wozkach widlowych i zbieralismy w alejkach towar na palety. Pracowalismy przez system pick-by voice, czyli dostalismy sluchawki i urzadzenie, z ktorym musielismy rozmawiac po niemiecku (system mowil, ktory towar gdzie sie znajduje). Nienawidzilam tej roboty. Byla ciezka fizycznie, stresujaca, bo noe wyrabialam normy (140 kartonow na godzine), siedzielismy na nadgodzinach czy nam sie to podobalo czy nie (a nadgodziny byly praktycznie codziennie) no i ludzie..... Takiej patologii jaka byla w tej pracy nie spotkalam NIGDZIE wczesniej. Co czlowiek to bardziej spier*****. Na hali atmosfera byla.koszmarna, zwlaszcza u bab. Nie dalo sie przyjsc i pracowac, bo zawsze ktos sie czegos musial doczepic, zwlaszcza Polki ale nie tylko. Norma bylo gonienie slabszych o norme ale co najlepsze, nie robili tego przelozeni, tylko twoje "kolezaneczki" z roboty. Kazdy Polak mial tam dziwny przerost ambicji, norma bylo srubowanie normy, przechwalki ile kartonow sie nie ulozylo, rywalizacja miedzy soba. Wiele osob bylo niesympatycznych, chamskich wprost, prawie kazdy chcial ci wejsc na glowe, ludzie agresywnie narzucali swoie towarzystwo. Bylam swiadkiem sytuacji, w ktorych osoba zdrowo sie odzywiajaca, zaczela pod presja gruoy palic fajki bo inaczej by ja zjedli w tej robocie. Dotyczylo to glownie kobiet, bo np. moj chlopak nie mial takich akcji tam. Powiem tak, pracowalam tam 4 miesiace, a w miedzyczasie:
-pracowalismy z typem, ktory rzucal sie z lapami na jedna diewczyne.na hali i ewidentnie byl chory psychicznie, bo jakies urojenia mial
- za sasiada mielismy typa, ktory chcial bic swoich wspollokatorow bo drzwi mu za glosno skrzypialu albo ktos bral prysznic po zmianie popoludniowej
-pracowalismy z ludzmi, ktorzy spowodowali wypadek samochodowy i jednego z pasazerow zostawili rannego w polu. Facet zmarl.
-nasi znajomi z roboty mieszkali z para, ktora spraszala obce osoby z ulicy na mieszkanie, z ktorymi robili orgie bedac pod wplywem twardych narkotykow, koles poza tym bil swoja partnerke.
-w naszej robocie typy normalnie bili sjr na zakladzie (przelozeni wiedzieli o tym i mieli to gdzies), a po pracy umawiali sie na ustawki
-na imprezie urodzinowej, ktora organizowala jedna osoba z roboty, jedna laska, taka dresiara babochlop, prowokowala mnoe i chciala rzucac sie na mnie z piesciami bo "nie wyrabiam normy w robocie".
Genralnie my z chlopakiem staralismy sie nie miec konfliktow z ludzmi tam ale tez zbytnio sie z nikim nie przyjaznic,na zasadzie ze bylismy w pracy pracowac,a nie szukac kumpli, jednak no nie dalo sie tak niestety i mimo neutralnej postawy zmuszeni bylismy odejsc z tej roboty, powodem byla przykra sytuacja, ktora nas do tego zmusila.
Mianowicie, sylwestra spedzalismu w Niemczech razem z naszymi wspollokatorami. Ludzie z naszej roboty organizowali impreze na przeciwko i naa tez zapraszali, ale my grzecznie odmowilismy. Podczas imprezy nasz wspollokator zostal zaczepiony na korytarzu przez tych ludzi i jeden z nich (nazwe go X) go uderzyl. Zupelnie bez powodu. My z chlopakoem zapytalismu sie tych ludzi o co poszlo (oni byli wtedy na zewnatrz, fajerwerki puszczali), to 8 osob nagle rzucilo sie na nas i zaczeli nas bic. Byly tam osoby z naszej roboty, ktorym chetnie pomagalismy i po ktorych sie tego nie spodziewalismy, one jako pierwsze sie na nas rzucily. Mojego chlopaka bili faceci, a na mnie rzucilu sie ich laski (podkreslam, bylo to zupelnie bez powodu, bo my ich nawet nie obrazalismy). Ja sobie w tej bojce poradzilam bo za mlodu duzo sie bilam i naklepalam tym laskom ale moj chlooak nigdy w zyciu nie bral udzialu w bojce, nie mial szans, lezal skulony na ziemii, a trzech typa kopalo go po glowie. Wszystkie te osoby byky z naszej pracy i z zadna nie mielismy wczesniej konfliktu. Jakos udalo sie ta bojke.ogarnac ale pozniej typy walily nam w drzwi, a jeden z nich (ten co pobil naszego wspollokatora i rzucil sie na mojego chlopaka) tak przywalil drzwi, ze wbil je do srodka i rano nie moglismy wujsc z domu, jedynie oknem. Glupio zrobilismy, ze nie zadzwonilismy po policje, ale juz pk ptokach. Chlopak napisal do koordynatora tej agencj, wyslal mu zdjecia pobitej twarzy i opisal sytuacje. Reakcja? Typ cala.wine zwalil na nas, oskarzyl mojego chlooaka ze on prowokowal i dodal, ze nibu ja go pobilam i ze mamy zaplacic za uszkodzone drzwi, ze nam z wyplaty pociagna. My potraktowani w ten sposob podpisalismy wypowiedzenie za porozumienien stron i z dni.na dzien musielismy wrocic do Polski. Z tego co wiem, tantym patusom wlosek z glowy nie spadl, a nasi wspollokatorzy 2 tygodnie pozniej rowniez zostali zwolenieni mimo, ze byli wzprowymi pracownikami. Ta sytuacja byla dla nas ogromnym stresem, okazalo sie tez w kim mamy wsparcie zwlaszczs moj chlopak bo jego mama potraktowala go jak smiecia, kazala wracac do roboty i miala gdzows jak on sie czuje i gdzie przebywa. A zatrzymalismy sie u mnie i intensywnie szukalismy nowej roboty z przerwa na lazenie po prawnikach, zeby nam agencja kasy nie zabrala za te drzwi. No i spalismu duzo. Pierwszy tydzien caly przespalam, mialam i mam do dzisiai koszmary jak ktos bije mojego chlopaka, pamietam ze bylam drazliwa w tamtym okresie i jakas nieobecna ale pracy szukac trzeba bylo. W koncu siostra sie zaczela wkurzac bo nikt na cv noe odpowiadal i musielismy trocje wumagania zmniejszyc i celoqac w to co jest. Dostalismy w koncu oferte tez na magazynie, do ktorej podeszlismy sceptycznie ale wyjscia nie bylo. Przed wyjazdem wypozyczylisny samochod, za ktory bulimy sporo (1800lzl miesiecznie), zrobilismy zakupu, spakowalismy sie i wyjechalismy. Ta praca byla.tak koszmarna, ze wytrzymalismy az jeden dzien. Warunki mieszkaniowe jak dla meneli, w.domu byla.wybita szyba, w ktora ktos wlozyl koc i zakleil tasma izolacyjna, w naszym pokoju pokoju dziura w suficie, poplamiona podloga biala farba, nieszczelne okna, futryna na tasme izolacyjna sklejona, a zamiast wieszakow do ubran, galezie powbijane w szafe (autentyk), w lazience obrzydliwa zagrzybiona wykladzina na podlodze. W takocj warunkach ludzie tam mieszkali i zs taka przyjemnksc mielismy placic 200 euro od osoby. Sama praca to tez byla.komisjonerka ale zanim zaczelismu robote, trzeba bylo czekac 2 godzinh na stolowce az kierownicy przyjda i nas oprowadza. Przy okazji przeczytalismy umowe z agencja i od razu wiedzielismy, ze tam nie zostaniemy. W umowie byl zapis p cesji wynagrodzenia (ze agencja moze dowolnie rozporzadzac twoimi zarobkami, w tym je wstrzymac). E pracy tez sie nikt z nami nie cackal, cale szkolenie mielismy w jezyku niemieckim, przy czym fsktyczne szkolenie, gdzie jezdzisz wozkiem i ukladasz towar trwalo z 2 godziny, a wymagali od nas, ze juz na drugi dzien przyjdziemy do roboty i sami bedzieny komisjonowac. Kierownictwo niemile, norma ogromna (240 kartonow na godzine), a ludzie wygladali jakby pracowali tam za kare.
Juz na drugi dzien znalezlismu cos innego na szybko, zwinelismy soe z.tego grajdolka i trafilismy tym razem do kolejnego kolchozu.
Tym razem zatrudniala nas agencja schneuing,.a praca to byla produkcja drobiu przy granicy z Holandia. Juz na dpotkaniu z agencja cos bylo nie tak. Razem z nami w pomieszczeniu na podpisanie umowy czekalo z 30 osob ludzie w wiekszosci przyjechali busem, czasem jechali 20 godzin, a agencja przetrzymywala nas w pomieszczeniu 8 bituch godzin, gdzoe faktyczne latwienie spraw trwalo jakies 1,5 godziny. Agencja tragedia, kaucje pobierali za wszystko, za ciuchy robocze, za karte do odbijania sie, za kluczyk do szafki, za klucze do domu. Ludziom bez samochodu kazali placic miesiecznie 150 ojro za busa, 250 od osoby bylp za pokoj, a wlasciwie za lozko, bo razem z chlooakoem placilismh w sumie 500 euro za pokoj dwuosobowu z lipnym wyposazeniem i grzybem pod materacem. Normalnie ludzie po odciagnieciu kosztow.dostswali na reke po 600 euro wyplaty. My chcielismy zaczepic sie w tej pracy maks na miesiac, bo gotowki nam brakowalo ale sam zaklad tak dal nam w kosc, ze zrezygnowalismy (a wlasciwie zwolnili nas) po 3 tygodniach. Praca byla.ciezka, na tasmie produkcyjnej pakowalo sie kurczaki. Na hali byl halas, niskie temperatury i ogromny stres. Wrzucali cie na tasmie, nikt nie wytluamczyl i darli sie na ciebie jak nie nadazales. Tasma leciala tak szybko, ze jak chcialam odwrocic glpwe na sekunde zeby szyje rozprostowac to juz 2 partie kurczakow polecialy i ktos musiak nadrabiac. Mojemu chlopakowi po 3 dniach przerzucania udek, spuchla reka i cos w niej trzeszczalo. Ja mialam silne bole kregoslupa. W pracy skracali nam przerwy i poganiali pracownikow np. jak zakladalam rekawiczki to kierowniczka potrafila podejac do mnie, popychac mnoe na hale i krzyczec"weiter, weiter". Rotacja byla.ogromna, bo agencje tam zwalnialu pracownikow regularnie. Na hali panowal mobbing, do mnie kierowniczka Rumunka potrafila wyskoczyc z tekstem, ze dobrze, ze nie mam dzieci (w zamysle-bo nie radze.sobie w pracy na produkcji), raz moarka so3 przebrala bo jedna pracowniczka zaczela mnie szarpac, bo z czyms tam sobie nie radzilam. Byla przy tym kierowniczka Polka i nic z tym nie zrobila. Moja reakcja? Wyszlam z tej roboty, po prostu sobie poszlam na parking do samochodu czym narobilam ponoc syfu tym kierowniczkom ale w pozniejszych dniach juz do konca mialam wzgledny spokoj. Nie chcielismh tam zostac jak mozna sie domyslic, mielismh dosyc pracy przez polskich posrednikow, zamiast wiec chodzic do tej roboty,.to zostawalismy w domu i dzwonilosmu po niemieckich agencjach, po urzedach pracy, szukalismu na rozne sposoby albo mowiac po angielsku albo lamanym niemieckim. W koncu, calkiem przypadkiem trafilismy na oferte pracy, w ktorej jesresmy do dzisiaj. Pracodawca niemiecki bezposrednio zatrudnial osoby do pracy na maszynach cnc, preferowali tam ludzi z kwalifikacjami ale.dali nam szanse. Rozmowa kwalifikacyjna z.firma zgrala nam sie z okresem, w ktkrym obecny pracodawca wyslal nam wypowiedzenie wiec spakowalismu manatki i dalismy w dluga. Jednak w tej obecnej robocie nie obylo sie bez problemow, dotyczylu one jednak mieszkania. Tutaj nikt nie zapewanial kwatery, bo zadna agencja dsie nami nie opiekowala.
Bylismy zmuszeni do zamieszkania w domku/bungalowie oferowanym przez Polke, ktora tam mieszkala juz wiele.lat. Babka okazala.soe oszustka, umowe dala.nam na slowo, za czynsz chciala od nas 650 euro plus oplaty za moeszkanie w totalnej ruderze. Grzyb w calym mieszkaniu, brud i kurz taki ze oddychac sie nie dalo, meble pamietaly chyba Hitlera, a podloga w kuchni sie kleila. Zniszczony piekarnik, problemy z ciepla woda i brak ogrzewania w niektorych pomieszczeniach. Zdecydowalisny sie na to mieszkanie bo starsznie na pracy nam zalezalo, sciagbelismh tez naszych bylych wspolloaktorow ( tych z.poerwzej firmy co nas pobili), zeby tez nas troche z tym czynszem odciazyli i w miedzyczasie szukalismu czegos normalnego. Nasza sytuacja zainteresowala sie jedna osoba z roboty i pomogla nam znalezc moeszkanie. Udalo sie dosc szybko ale baba od bungalowu chcoaal jeszcze za naszuch wspollokatorow doplate 150 euro, czyli lacznie za mieszkanie 3 tygodnie w totalnym syfie zaplacilismy 800 euro. Teraz wyprowadzilismy sie w koncu i mamy na chwile obecna sytuacje o jakiej marzylismy. Jest normalna robota, z perspektywami (w cnc mozna sie przeciez szkolic, kwalifikacje zdobywac), zarobki wprawdzie niskie ale.to Niemcy wschodnie, my trafilismy na czterobrygadowke wiec i tak wiecej bedzoemu dostawac, firma daje kursy z jezyka bo duzo Rumunow u nas rob, jest to praca w ktoreh dobrze sobie radze bo nikt tu na norme nie naciska (wrecz przeciwnie, kierownik potrafi podejsc i powiedziec ci, zebys nie robil za duzo). Mieszkanie mamy przepiekne w miasteczku obok, z normalns wlascicielka na umowe. Obecnie mieszkamy z naszymi wspolokatorami, ale oni ida na swoje na dniach, bo ta sama wlascicielka juz remontuje im mieszkanie, sa w trakcie wybierania paneli xd Na razie.mysle, ze lepoej byc nie moglo, trzeba jeszcze sprawy urzedowe pozalatwiac i mozna zyc jak ludzie. Raz mialam jedynie.problem w robocie, bo zle sie przygotowalam do niej i dostalam reakcji alergicznej (na hali mamu opary z aluminium plus samo chlodziwo do masyn jest toksyczne), mialam wysypke, stany podgoraczkowe i zapalenie gardla, zmuszona bylam zostac na l4, ale od kiedy nosze maske i dlugi rekaw to problem zniknal.
Podsumowujac-bylo zle, ale teraz jest tak jak chcielismy wiec jestem zadowolona. Czasem czytam na tym forum o fobikach, ktorzy zastanawiaja sie nad takim wyjazdem i powiem tyle. Moim zdaniem, jesli ktos jest w takiej sytuacji jak my czyli nie ma nikogo kto moglby mu pomoc na starcie,.nie ma kwalifikacji, nie zna jezyka to niech chociaz zastanowi sie i albk jedzie tam z kims albo jak nie ma z kim, to niech chociaz skoluje sobie samochod,nawet wypozyczony. To jest koszt duzy,.my tez wypozyczamy ale zawsze jest ten komfort, ze jak cos soe zdarzy to wsiadasz w fure i jedziesz. Agencje potrafia robic tak, ze placa ci malo, pobieraja kase i stosuja zapisu w umowach w taki spsob, ze ludzoe sa.uwiazani i zyja w tych melinach i robia w tych gowno pracach bo nie stac ich na zmiane sytuacji, nawet nie maja czesto z czego odlozyc. Przed wyjazdem warto pamietac tez, ze niektore czarne scenariisze jakie mozna znalezc w internecie sa czesto prawda bo:
1. Agencje z reguly oszukuja lub slizgaja sie na granicy prawa. Dotyczy to zwlaszcza agencji rekrutujacych ludzi bez kwalifikacji np. do pracy na produkcji czy magazynie
2. Mieszkania sa obskurne. Niemcy, Holandia, Uk to bogate kraje ale agencje oferuja ludziom takie warunki, ze pierwsze lepsze mieszkanie w Polsce to przy tym hotel. Zadne z mkeszkan, w ktorych bylam nie bylo posprzatane, zadne, nawet podloga nie byla zamieciona. Stare melbe z reguly albo najtansze jak w akademikach np. szafa ze sklejki, czesto grzyb w lazience, pokojach, bardzo czesto brak internetu, terazniejsze mieszkanie jest pierwszym,.gdzie lapie mi net.
3. Wiekszosc rodakow to patologia. Ludzie, ktorzy gnebili was w szkole wyjechali na zachod i takie osoby sie tam spotyka. Norma sa pustaki, chlejusy, ludzie z przerostem ambicji i checia spelnienia zawodowego w pracy, ktora polega na ukladaniu kartonow na palete, prawir kazdy pije na potege, a stosunki w pracy czesto wygladaja jak te w szkole (hierarchie, konflikty, brak asertywnosici, robienie czegos wbrew sobie bo stado mnie zaakceptuej). Nie polecam nawiazywac bliskich relacji z Polkami, a bron boze nie chodzic na imprezy z ludzmi z robpty. Nas pobily osoby, z ktkrymi mielismy dobre relacje. Tu moze byc problem dla.fobika bo w takich pracach czesto ludzie chca wejsc na glowe i sie narzucaja natarczywie.
4. Trzeba gadac w obcym jezyku. Sa sprawy poza robota, ktoeych z was polski koordynator nie zalatwi. Jak nam sie wyladowal akumulator, byl problem z opona, trzsba bylp isc.dp lekarza czy apteki to zmuszeni bylismy rozmawiac w jezyku, ktorego nie znamy.
To na razie wszystko co chcialam.napisac, wiem, ze dlugi post al3 mam nadzieje, ze komus kto chce wyjechac chociaz troche to pomoze, w razie pytan sluze chetnie pomoca