20 Cze 2018, Śro 8:57, PID: 751602
Witam, w tym wątku napiszę, jak dojrzałam emocjonalnie
Zaczęłam przede wszystkim od zdania sobie sprawy, że 97% problemów spowodowanych jest, przez moją rodzinę a głównie przez matkę. Wtedy lubiłam wszystkich obwiniać i wyładowywać na nich swoją agresję, dlatego wraz z tą świadomością zaczęłam czuć nienawiść do matki.
W takiej sytuacji powtarzałam sobie, że moja mama sama potrzebuje pomocy, że sama miała matkę, która okrutnie ją kontrolowała. Mama była pełna sprzecznych emocji, nie akceptowała siebie, co było widać gdy nie dostawała takiego komplementu, jakiego chciała a w chwilach problemu denerwowała się i obrażała. Zdałam sobie sprawę, że nie była wychowana emocjonalnie, więc jak mogła umieć mnie wychować, czy zaakceptować?
Druga sprawa to nienawiść. Myślałam, że w ten sposób ona będzie cierpieć, ale tak naprawdę cierpiałam głównie ja, a przecież chciałam być szczęśliwa prawda?
Musiałam nauczyć się obserwować. Ciągle siedziałam w swoich myślach i wspomnieniach, więc nauczenie się tego, było moim pierwszym wyzwaniem. Tylko że ocenianie jest do zewnątrz, a nie tylko wewnątrz, a więc trzeba najpierw wyciszyć umysł i nie oceniać gdy już się coś zauwaćy, żeby móc obserwować
Moją pierwszą obserwacją było to, że strasznie dużo oceniałam innych, koncentrowałam się tylko na ich życiu i jak to życie może na mnie wpływać. Wymagałam od innych, że się zmienią i będą mnie akceptować, gdy sama tego nie dawałam od siebie.
Obserwowałam ludzi, ich wspólne zachowania i cechy, głównie obserwowałam siebie.
Spisałam listę czegoś, co można nazwać zbiorem złych nawyków. Są one przekazywane z pokolenia na pokolenie i ciągną się od tak wielu tysięcy lat, że już nawet nie było sensu, abym szukała winnych, bo Ci winni już dawno wyginęli xD
Oto moja lista cech negatywnych, które były u mnie i powodowały wiele negatywnych emocji:
Tego jest znacznie więcej, ale to najwięcej, ile zaobserwowałam na ten czas. To są cechy, które zawsze prowadziły do kłótni, gorszych relacji, nerwów od drugiej osoby, lub nas obojga i mojego samopoczucie, czy nieszczęścia.
Z każdym tygodniem, gdy poznawałam wszystko od nowa, obserwując co tak naprawdę mi się podoba, sprawia mi radość, a co jest krytykowane przez te złe nawyki, znalazłam cechy swojego prawdziwego charakteru. Im bardziej je rozwijałam, tym bardziej złe nawyki krzyczały. To mi dawało do zrozumienia, że idę w dobrym kierunku, zastępując złe nawyki, tymi dobrymi.
Gdy jeden ze złych nawyków znikał, od razu pojawiała się większa lekkość. Wtedy czułam tę różnicę, jak negatywne nawyki sprawiają ciężkość w ciele i głowie. Zanim do tego doszło, uczyłam się samozaparcia, ponieważ podświadomość przyzwyczajona do złych nawyków nie chce się zmieniać. Właśnie dlatego podświadomie zaczęłam chcieć pracować nad sobą dopiero wtedy, gdy poczułam ten pierwszy owoc mojego działania to one tak naprawdę najbardziej motywują.
Z czasem zdawałam sobie sprawę, że miałam inne cechy jako prawdziwy charakter, których wcześniej nie znałam, bo złe nawyki powodowały u mnie wieczne nazywanie siebie egoistką i mówienie, że bez materialnych rzeczy jestem nikim, wzbudzając poczucie winy co wpływało na moje prawdziwe poczucie wartości i zwiększało dumę.
Typowe słowa zbioru złych nawyków?
Jest ich tysiące, chciałam tylko zobrazować, jaki na nas mają wpływ takie myśli. One najpierw atakują podświadomość, a ona jest emocjami 2 latka, jednak to my decydujemy, ponieważ jesteśmy dorośli, podświadomość dla nas, jest jak kochane dziecko, które potrzebuje wychowania i miłości, ona nie powinna nami kierować
Gadam tyle o tej dumie, ale nie pisałam nigdy na czym ona polega.
Zaczyna się ona od zachowań w dzieciństwie. Małe dziecko nie kieruje się logiką, tylko obserwacjami zachowania rodziców. Tak, już rodzimy się z umiejętnością obserwacji, dlatego jeśli ją zapominamy, to możemy ją przywrócić bo to zwykły nawyk, nic więcej.
Tak więc taki obraz rodziny. Dziecko słyszy, jak rodzice mówią "kocham Cię", a widzi jak rodzice się kłócą gdy obcy ludzie nie widzą. Uczy się, że przy ludziach się "pokazuje" a w domu można wszystko i nie trzeba się szanować. Słyszy, jak mówią o naturalności i kulturze, ale gdy przychodzą goście, nagle zachowują się inaczej i często nawet sprzątają. Czemu skoro są naturalni, to udają kogoś innego przy ludziach? Dziecko to podłapuje, że może mówić o sobie dobrze, a gdy nikt nie patrzy robić coś zupełnie innego.
Dziecko coś źle zrobi, będzie złośliwe, popełni błąd, pobrudzi się, zepsuje coś, będzie płakać i jaka jest reakcja? Krzyk, poirytowanie, dziecko słyszy "akceptuję Cię" a gdy robi coś źle widzi, że rodzic potępia jego zachowanie. Uczy się w ten sposób, że akceptacja polega tylko na akceptowanie zachowań, które jest w interesie swoim a nie innych.
Słyszy rozmowy, że facet musi zdobyć pieniądze, a później widzi jak kupują rzeczy "ponad stan", ponieważ ktoś inny je posiada.
Następna sytuacja: koleżanka/kolega ze szkoły ma nowego iphona, śmieje się z dziecka, że go nie posiada, ponieważ rodzice śmieją się z ludzi, którzy czegoś nie posiadają. Dziecko jest emocjonalne, więc przychodzi do swojego rodzica i mówi, że kolega/koleżanka się z niego śmieje. Co najczęściej się wtedy dzieje? Mówią aby się nie przejmowało, chociaż widać, że sami reagują emocjonalnie gdy ktoś się z nich śmieje. Kupuje dziecku inną drogą rzecz i ją zachwala, żeby wziął ze sobą i się "pochwalił" przed rodziną i znajomymi.
Wtedy dziecko uczy się, że jak ktoś się z niego śmieje, to ma prawo się obrazić i wyzywać w myślach siebie i innych, ale na zewnątrz pokazywać, że się nie przejmuje, robiąc też wszystko by pokazać, że jest lepszy bo posiada coś materialnego, czego nie ma druga osoba.
Jeśli dziecko widzi, że jak ktoś ma coś droższego, nowego i ładnego, to wyśmiewa innych i mówi, że są gorsi, same później powtarza ten mechanizm.
Gdy dziecko coś źle zrobi, dostaje krytykę, lecz gdy rodzic coś źle zrobi, mówi że ma prawo i że nic się nie stało, usprawiedliwia się przy przeprosinach, że "nie miał czasu/zły dzień/okres/praca/choroba/bo źle się zachowujesz/bo miałam ciężką przeszłość". Powoduje to, że dziecko się najpierw potępia za błędy, a gdy osiąga wiek dorosły, ma prawo się do błędów nie przyznawać.
Wtedy powstaje duma. Dziecko krytykowane przy błędach, widzi płacz i smutek matki bo zrobiło coś "złego", a tak naprawdę nic złego nie zrobiło, przecież dopiero się uczy. Poczucie winy wpływa na poczucie własnej wartości, dlatego małe dziecko emocjonalnie wyolbrzymi problem i będzie się obwiniać mocno. Poznaje definicje słowa "gorszy", "lepszy". Masz coś, jesteś lepszy, nie masz to gorszy. Dziecko zna tylko ten sposób, więc traktuje w ten sam sposób siebie. Z czasem poczucie wartości się zmniejsza, ale zostało nauczone, że jak coś źle zrobi, to może obwinić problem, choroby, zły dzień a co gorsza innych. Duma powstaje od niskiego poczucia wartości, ponieważ ból przy obwinianiu siebie jest z czasem nie do zniesienia, więc zaczynamy łatać go innymi sposobami.
Tylko, że duma zatrzymuje rozwój, bo skoro nie widzę, że popełniam błąd, to jak mogę go naprawić? W jaki sposób naprawisz szwankujący samochód, jak powiesz że jest sprawny?
Powiesz, że nic mu nie jest, aż z czasem siądzie Ci na ulicy, a przecież zaczęło się od drobnej usterki.
A więc duma, to pokazywanie
Poczucie wartości jest to "cicha siła i wartość", czyli brak potrzeby pokazywania i udowadniania czegoś, chwalenia się czymś, ponieważ wie się, że jest to działające pozytywnie na życie i zdrowie tej osoby.
Żeby tego dokonać, trzeba robić odwrotność. Dziękować sobie i pozytywnie reagować na zachowania, w których jesteśmy sobą. Gdy się nie udaje, lub popełniamy błędy, motywować i mówić "dobrze mi idzie, uczę się,jestem człowiekiem, mam prawo popełniać błędy i się na nich uczyć, kocham siebie"
Gdy przychodzi porównanie się z innymi mówię "Ci ludzie mają to, ponieważ zdobywali to latami, ludzie lubią sami siebie chwalić z dumy, więc mogą kłamać. Jeśli będę pracować nad sobą, za kilka miesięcy/lat będę wiele potrafił"
Gdy ktoś Cię wyśmiewa omijasz dumę, nie karmisz ją, nie obrażasz ludzi i siebie w myślach, tylko sięgasz do przyczyny i mówisz sobie "jestem wartościowy", "kocham siebie", "akceptuję siebie".
Poczucie wartości to brak pokazywania, chęci udowadniania czegoś. Szacunek do siebie, czyli jak ktoś Cię nie szanuje, to nie tracisz na tę osobę czasu. Szanujesz swój czas, a więc poświęcasz go na rzeczy, które sprawiają Tobie tę prawdziwą radość, najczęściej są to pasje. Mówisz sobie przed lustrem pozytywne rzeczy do siebie. Dajesz sobie miłość i akceptację, wiesz że ludzie tylko gadają i nie przeżyją za Ciebie życia. Oni mogą dać poradę, ale to nie oni będą żyli z jej konsekwencjami. Robią tak, ponieważ inni ich tak nauczyli. Nie ma winnych, wszyscy jesteśmy wartościowi
Im więcej słuchasz swojego prawdziwego charakteru i mniej słuchasz negatywnych nawyków wyniesionych z otoczenia, tym bardziej zwiększa się szczęście i poczucie wartości. Im więcej słuchasz negatywnych nawyków, tym mniej siebie i wtedy poczucie wartości się zmniejsza.
Albo siebie stworzysz, albo stworzą Cię inni, dlatego nie dajcie się!
Powodzenia
Zaczęłam przede wszystkim od zdania sobie sprawy, że 97% problemów spowodowanych jest, przez moją rodzinę a głównie przez matkę. Wtedy lubiłam wszystkich obwiniać i wyładowywać na nich swoją agresję, dlatego wraz z tą świadomością zaczęłam czuć nienawiść do matki.
W takiej sytuacji powtarzałam sobie, że moja mama sama potrzebuje pomocy, że sama miała matkę, która okrutnie ją kontrolowała. Mama była pełna sprzecznych emocji, nie akceptowała siebie, co było widać gdy nie dostawała takiego komplementu, jakiego chciała a w chwilach problemu denerwowała się i obrażała. Zdałam sobie sprawę, że nie była wychowana emocjonalnie, więc jak mogła umieć mnie wychować, czy zaakceptować?
Druga sprawa to nienawiść. Myślałam, że w ten sposób ona będzie cierpieć, ale tak naprawdę cierpiałam głównie ja, a przecież chciałam być szczęśliwa prawda?
Musiałam nauczyć się obserwować. Ciągle siedziałam w swoich myślach i wspomnieniach, więc nauczenie się tego, było moim pierwszym wyzwaniem. Tylko że ocenianie jest do zewnątrz, a nie tylko wewnątrz, a więc trzeba najpierw wyciszyć umysł i nie oceniać gdy już się coś zauwaćy, żeby móc obserwować
Moją pierwszą obserwacją było to, że strasznie dużo oceniałam innych, koncentrowałam się tylko na ich życiu i jak to życie może na mnie wpływać. Wymagałam od innych, że się zmienią i będą mnie akceptować, gdy sama tego nie dawałam od siebie.
Obserwowałam ludzi, ich wspólne zachowania i cechy, głównie obserwowałam siebie.
Spisałam listę czegoś, co można nazwać zbiorem złych nawyków. Są one przekazywane z pokolenia na pokolenie i ciągną się od tak wielu tysięcy lat, że już nawet nie było sensu, abym szukała winnych, bo Ci winni już dawno wyginęli xD
Oto moja lista cech negatywnych, które były u mnie i powodowały wiele negatywnych emocji:
Tego jest znacznie więcej, ale to najwięcej, ile zaobserwowałam na ten czas. To są cechy, które zawsze prowadziły do kłótni, gorszych relacji, nerwów od drugiej osoby, lub nas obojga i mojego samopoczucie, czy nieszczęścia.
Z każdym tygodniem, gdy poznawałam wszystko od nowa, obserwując co tak naprawdę mi się podoba, sprawia mi radość, a co jest krytykowane przez te złe nawyki, znalazłam cechy swojego prawdziwego charakteru. Im bardziej je rozwijałam, tym bardziej złe nawyki krzyczały. To mi dawało do zrozumienia, że idę w dobrym kierunku, zastępując złe nawyki, tymi dobrymi.
Gdy jeden ze złych nawyków znikał, od razu pojawiała się większa lekkość. Wtedy czułam tę różnicę, jak negatywne nawyki sprawiają ciężkość w ciele i głowie. Zanim do tego doszło, uczyłam się samozaparcia, ponieważ podświadomość przyzwyczajona do złych nawyków nie chce się zmieniać. Właśnie dlatego podświadomie zaczęłam chcieć pracować nad sobą dopiero wtedy, gdy poczułam ten pierwszy owoc mojego działania to one tak naprawdę najbardziej motywują.
Z czasem zdawałam sobie sprawę, że miałam inne cechy jako prawdziwy charakter, których wcześniej nie znałam, bo złe nawyki powodowały u mnie wieczne nazywanie siebie egoistką i mówienie, że bez materialnych rzeczy jestem nikim, wzbudzając poczucie winy co wpływało na moje prawdziwe poczucie wartości i zwiększało dumę.
Typowe słowa zbioru złych nawyków?
Jest ich tysiące, chciałam tylko zobrazować, jaki na nas mają wpływ takie myśli. One najpierw atakują podświadomość, a ona jest emocjami 2 latka, jednak to my decydujemy, ponieważ jesteśmy dorośli, podświadomość dla nas, jest jak kochane dziecko, które potrzebuje wychowania i miłości, ona nie powinna nami kierować
Gadam tyle o tej dumie, ale nie pisałam nigdy na czym ona polega.
Zaczyna się ona od zachowań w dzieciństwie. Małe dziecko nie kieruje się logiką, tylko obserwacjami zachowania rodziców. Tak, już rodzimy się z umiejętnością obserwacji, dlatego jeśli ją zapominamy, to możemy ją przywrócić bo to zwykły nawyk, nic więcej.
Tak więc taki obraz rodziny. Dziecko słyszy, jak rodzice mówią "kocham Cię", a widzi jak rodzice się kłócą gdy obcy ludzie nie widzą. Uczy się, że przy ludziach się "pokazuje" a w domu można wszystko i nie trzeba się szanować. Słyszy, jak mówią o naturalności i kulturze, ale gdy przychodzą goście, nagle zachowują się inaczej i często nawet sprzątają. Czemu skoro są naturalni, to udają kogoś innego przy ludziach? Dziecko to podłapuje, że może mówić o sobie dobrze, a gdy nikt nie patrzy robić coś zupełnie innego.
Dziecko coś źle zrobi, będzie złośliwe, popełni błąd, pobrudzi się, zepsuje coś, będzie płakać i jaka jest reakcja? Krzyk, poirytowanie, dziecko słyszy "akceptuję Cię" a gdy robi coś źle widzi, że rodzic potępia jego zachowanie. Uczy się w ten sposób, że akceptacja polega tylko na akceptowanie zachowań, które jest w interesie swoim a nie innych.
Słyszy rozmowy, że facet musi zdobyć pieniądze, a później widzi jak kupują rzeczy "ponad stan", ponieważ ktoś inny je posiada.
Następna sytuacja: koleżanka/kolega ze szkoły ma nowego iphona, śmieje się z dziecka, że go nie posiada, ponieważ rodzice śmieją się z ludzi, którzy czegoś nie posiadają. Dziecko jest emocjonalne, więc przychodzi do swojego rodzica i mówi, że kolega/koleżanka się z niego śmieje. Co najczęściej się wtedy dzieje? Mówią aby się nie przejmowało, chociaż widać, że sami reagują emocjonalnie gdy ktoś się z nich śmieje. Kupuje dziecku inną drogą rzecz i ją zachwala, żeby wziął ze sobą i się "pochwalił" przed rodziną i znajomymi.
Wtedy dziecko uczy się, że jak ktoś się z niego śmieje, to ma prawo się obrazić i wyzywać w myślach siebie i innych, ale na zewnątrz pokazywać, że się nie przejmuje, robiąc też wszystko by pokazać, że jest lepszy bo posiada coś materialnego, czego nie ma druga osoba.
Jeśli dziecko widzi, że jak ktoś ma coś droższego, nowego i ładnego, to wyśmiewa innych i mówi, że są gorsi, same później powtarza ten mechanizm.
Gdy dziecko coś źle zrobi, dostaje krytykę, lecz gdy rodzic coś źle zrobi, mówi że ma prawo i że nic się nie stało, usprawiedliwia się przy przeprosinach, że "nie miał czasu/zły dzień/okres/praca/choroba/bo źle się zachowujesz/bo miałam ciężką przeszłość". Powoduje to, że dziecko się najpierw potępia za błędy, a gdy osiąga wiek dorosły, ma prawo się do błędów nie przyznawać.
Wtedy powstaje duma. Dziecko krytykowane przy błędach, widzi płacz i smutek matki bo zrobiło coś "złego", a tak naprawdę nic złego nie zrobiło, przecież dopiero się uczy. Poczucie winy wpływa na poczucie własnej wartości, dlatego małe dziecko emocjonalnie wyolbrzymi problem i będzie się obwiniać mocno. Poznaje definicje słowa "gorszy", "lepszy". Masz coś, jesteś lepszy, nie masz to gorszy. Dziecko zna tylko ten sposób, więc traktuje w ten sam sposób siebie. Z czasem poczucie wartości się zmniejsza, ale zostało nauczone, że jak coś źle zrobi, to może obwinić problem, choroby, zły dzień a co gorsza innych. Duma powstaje od niskiego poczucia wartości, ponieważ ból przy obwinianiu siebie jest z czasem nie do zniesienia, więc zaczynamy łatać go innymi sposobami.
Tylko, że duma zatrzymuje rozwój, bo skoro nie widzę, że popełniam błąd, to jak mogę go naprawić? W jaki sposób naprawisz szwankujący samochód, jak powiesz że jest sprawny?
Powiesz, że nic mu nie jest, aż z czasem siądzie Ci na ulicy, a przecież zaczęło się od drobnej usterki.
A więc duma, to pokazywanie
Poczucie wartości jest to "cicha siła i wartość", czyli brak potrzeby pokazywania i udowadniania czegoś, chwalenia się czymś, ponieważ wie się, że jest to działające pozytywnie na życie i zdrowie tej osoby.
Żeby tego dokonać, trzeba robić odwrotność. Dziękować sobie i pozytywnie reagować na zachowania, w których jesteśmy sobą. Gdy się nie udaje, lub popełniamy błędy, motywować i mówić "dobrze mi idzie, uczę się,jestem człowiekiem, mam prawo popełniać błędy i się na nich uczyć, kocham siebie"
Gdy przychodzi porównanie się z innymi mówię "Ci ludzie mają to, ponieważ zdobywali to latami, ludzie lubią sami siebie chwalić z dumy, więc mogą kłamać. Jeśli będę pracować nad sobą, za kilka miesięcy/lat będę wiele potrafił"
Gdy ktoś Cię wyśmiewa omijasz dumę, nie karmisz ją, nie obrażasz ludzi i siebie w myślach, tylko sięgasz do przyczyny i mówisz sobie "jestem wartościowy", "kocham siebie", "akceptuję siebie".
Poczucie wartości to brak pokazywania, chęci udowadniania czegoś. Szacunek do siebie, czyli jak ktoś Cię nie szanuje, to nie tracisz na tę osobę czasu. Szanujesz swój czas, a więc poświęcasz go na rzeczy, które sprawiają Tobie tę prawdziwą radość, najczęściej są to pasje. Mówisz sobie przed lustrem pozytywne rzeczy do siebie. Dajesz sobie miłość i akceptację, wiesz że ludzie tylko gadają i nie przeżyją za Ciebie życia. Oni mogą dać poradę, ale to nie oni będą żyli z jej konsekwencjami. Robią tak, ponieważ inni ich tak nauczyli. Nie ma winnych, wszyscy jesteśmy wartościowi
Im więcej słuchasz swojego prawdziwego charakteru i mniej słuchasz negatywnych nawyków wyniesionych z otoczenia, tym bardziej zwiększa się szczęście i poczucie wartości. Im więcej słuchasz negatywnych nawyków, tym mniej siebie i wtedy poczucie wartości się zmniejsza.
Albo siebie stworzysz, albo stworzą Cię inni, dlatego nie dajcie się!
Powodzenia