08 Paź 2020, Czw 16:24, PID: 829848
Tez macie taki problem, ze znalezieniem ludzi podobnych do was? Macie tak, ze wasze zycie jest na tyle "specyficzne", ze malo ludzi jest podobnych, albo nie dogadujecie sie juz ze swoimi znajomymi?
Ja juz pisalam wielokrotnie, ze nie mam przyjaciol, wyjazd za granice przekreslil moja ostatnia "przyjazn", ale prawda jest taka, ze ta relacja zdychala od dawna.
Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka
Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.
No np. mialam znajoma, ktora byla biseksualna, ale na takiej zasadzie, ze byla bi i to tyle. Nikt z naszej ekipy w liceum jej nie przesladowal, nikt jej nie dyskryminowal, nikomu to nie przeszkadzalo, ale ona tez zachowywala sie normalnie. Dalo sie z nia o wszystkim pogadac, byla empatyczna i z dystansem do siebie.
Wszystko zmienilo sie, kiedy wyjechala na studia do Poznania razem ze mna. Zaczela wdrazac sie w srodowisko lgbt to, o ktorym slyszy sie w mediach. Coraz gorzej sie dogadywalysmy, bo kolezanka zaczela byc tak przewrazliwiona, ze to dramat, np. bylismy razem na miescie, ona, jej chlopak, ja z moim. W.pewnym momencie wyszedl od niej pomysl, zeby isc do klubu dla homo. My z chlopakiem bylismy wtedy zmeczeni i powiedzielismy jej o tym. Reakcja kolezanki? Uznala, ze to nietolerancja, ze robimy to specjalnie, odwrocila sie na piecie i poszla. Nie odzywala sie do nas przez rok. Takich akcji bylo wiecej: chodzenie tylko do klubow/do barow, gdzie wywieszone byly teczowe flagi, licytowanie sie waga problemow spolecznych, podczas ktorego zawsze wychodzilo, ze homoseksualisci w Polsce sa najbardziej pokrzywdzona grupa spoleczna na swiecie, nawet bardziej niz Murzynki w Afryce. Problemy byly tez z ogladaniem filmow, bo jak w produkcji pojawila sie relacja heteroseksualna to znajoma zaczynala stroic jakies fochy, ze ja to obrzydza, ze nienawidzi tego filmu i generalnie przez reszte spotkania trzeba bylo ja pocieszac.
Najbardziej jednak zdziwila mnie i jednoczesnie zabolala (bo widzialam, ze juz sie kompletnie nie dogadujemy) jedna sytuacja. Otoz jakos przed wyjazdem za granice zaprosilismy do nas ja i jej chlopaka. Wiecie standardowo, gadka szmatka, puszczanie muzy na kompie i takie tam. W pewnym momencie temat zszedl na filmy i moj chlopak puscil na youtubie fragmenty filmu "the wall", ktory jest jakby ekranizacja plyty Pink Floyd. Chlopakowi mojej znajomej spodobalo sie i pytal sie nas gdzie to mozna obejrzec itp.na co moja kolezanka zaczela drzec sie na niego (serio) i fochac, ze on nie ma tego ogladac, bo ja ten film przeraza (w sensie niepokojace animacje) i genealnie animacje sa brzydkie, a nie kawaii (razem z zainteresowaniem lgbt, zaczela interesowac ja rowniez Japonia, anime). Totalna ignoracja, zdziwilo mnie to, bo pare lat temu ona sama sluchala takiej muzyki i wyszukiwala zespolow z jakims przeslaniem...
Znajomosc zakonczyla sie jak wyjechalam za granice, wiecej sie juz nie odezwala, ale.na.fejsie widzialam, ze wsiakla jesacze bardziej w tematyle lgbt i Japoni, Korei (kpop). Genralnie stala sie kompletnie inna osoba niz.ta, ktora poznalam i znalam przez wiekszosc zycia.
To taki przyklad, ale inne znajome poszly w podobych kierunkach
Jedna znalazla prace w korpo, dobrze zarabia, ale nie ma szans na spedzanie czasu jak kiedys. Nie ma szans na namioty, ognisko,czy grilla, bo to nie wyglada zbyt lansersko, bardziej januszowo, wszak to nie sa podroze do cieplych krajow, gdzie mozna pocykac zdjecia i wrzucic na insta. Nie ma szans na wyjscie do parku, siedzenie pod drzewem i rozmowy, bo przeciez ona sie pobrudzi, trzeba jechac do drogiej restauracji, koniecznie z azjatyckim zarciem, bo przeciez schabowy jest dla wiesniakow.
Z racji tego, ze moje zycie nie zmierza w jakims okreslonym kierunku, to mam problem ze znalezieniem znajomych, bliskich osob. Nie mam nic,.czym moge sie pochwalic, wylansowac, nie mam tez desperackiej potrzeby definiowania siebie przez poglady polityczne czy styl zycia (matka, podroznik). Nie mam portali spolecznosciowych, ani potrzeb udostepniania swojego zycia. Nie mam kariery, jedynie hehe nudna gownorobote,.ktora nie dodaje mi prestizu. Nie moge o niczym pisac bloga, bo nie interesuja mnie cieple kraje, nie odchudzam sie, nie jestem na diecie weganskiej czy bezglutenowej, nie interesuja mnie obsesyjnie prawa zwierzat.
Dobija mnie, zs tak trudno spotkac bratnia dusze. Probowalam juz w roznych grupach i nic z tego. Jako, ze jestem bezdzietna to w grupie bezdzietnych chcialam sie odnalezc, ale byl to totalny niewypal, bo wiekszosc tych ludzi ma dziwna obsesje na punkcie zwierzat, jakies niezdrowe podejscie do dzieci, norma bylo wysmiewanie kobiet idacych w macierzynstwo, ze wola grzebac w pieluchach niz robic kariere (ciekawe co ci ludzie musza myslec o takocj jak ja-ani dzieci ani kariery) i generalnie przechwalanie sie swoimi osiagnieciami.
Brakuje mi ludzi,z ktorymi tak jak w liceum, moge pogadac o wszystkim, ktorzy nie maja jakiejsc niezdrowej tendencji do wyrozniania sie na sile i "bycia kim", ktorzy potrafia pofilozofowac i sa otwarci na rozne sposoby spedzania wolnego czasu, ktorzy nie siedza z glowa w telefonie.
Widze, ze na tym forunku sa ogarnieci ludzie i jak czytam wasze wpisy to mi az przykro sie robi, bo w swiecie realnyn, zwlaszcza w doroslosci, nikt nie chce poruszac takich tematow, to smutne...
Ja juz pisalam wielokrotnie, ze nie mam przyjaciol, wyjazd za granice przekreslil moja ostatnia "przyjazn", ale prawda jest taka, ze ta relacja zdychala od dawna.
Zauwazylam natomiast cos ciekawego, jak tak z dystansu lpatrze dzisiaj na poprzednie relacje i te, ktore spotykam na swojej drodze.
Gdzies tak w wieku 20+,jak ludzie poszli na studia, to kazdy poszedl w jednym z kilku kierunkow, ktore wybieraja dzisiaj najczesciej ludzie, przez co przejal cechy charakterystyczne dla tych grup tak, ze teraz z ta osoba nie moge sie dogadac. Te kierunki to:
-dzieci lub malzenstwo, albo zwierzeta
-kariera
-portale spolecznosciowe, lans
-podroze
-szeroko rozumiana polityka typu udzial w marszach rownosci, wstawianie memow politycznych,generalnie interesowanie sie polityka
Generalnie nie ma nic zlego w tym, ze ktos znalazl swoja droge w zyciu i sie czyms jara, tyle, ze mocno naruszylo to moje relacje z tymi ludzmi, bo nagle okazalo sie, ze z osob, z ktorymi moglam pogadac o wszystkim, z ktorymi dalo sie bawic w zroznicowany sposob, ci ludzie stali sie zbiorem przekonan charakterystycznych dla drogi zyciowej, ktora wybrali i nie sa w stanie lub nie chca wyjsc poza te schematy.
No np. mialam znajoma, ktora byla biseksualna, ale na takiej zasadzie, ze byla bi i to tyle. Nikt z naszej ekipy w liceum jej nie przesladowal, nikt jej nie dyskryminowal, nikomu to nie przeszkadzalo, ale ona tez zachowywala sie normalnie. Dalo sie z nia o wszystkim pogadac, byla empatyczna i z dystansem do siebie.
Wszystko zmienilo sie, kiedy wyjechala na studia do Poznania razem ze mna. Zaczela wdrazac sie w srodowisko lgbt to, o ktorym slyszy sie w mediach. Coraz gorzej sie dogadywalysmy, bo kolezanka zaczela byc tak przewrazliwiona, ze to dramat, np. bylismy razem na miescie, ona, jej chlopak, ja z moim. W.pewnym momencie wyszedl od niej pomysl, zeby isc do klubu dla homo. My z chlopakiem bylismy wtedy zmeczeni i powiedzielismy jej o tym. Reakcja kolezanki? Uznala, ze to nietolerancja, ze robimy to specjalnie, odwrocila sie na piecie i poszla. Nie odzywala sie do nas przez rok. Takich akcji bylo wiecej: chodzenie tylko do klubow/do barow, gdzie wywieszone byly teczowe flagi, licytowanie sie waga problemow spolecznych, podczas ktorego zawsze wychodzilo, ze homoseksualisci w Polsce sa najbardziej pokrzywdzona grupa spoleczna na swiecie, nawet bardziej niz Murzynki w Afryce. Problemy byly tez z ogladaniem filmow, bo jak w produkcji pojawila sie relacja heteroseksualna to znajoma zaczynala stroic jakies fochy, ze ja to obrzydza, ze nienawidzi tego filmu i generalnie przez reszte spotkania trzeba bylo ja pocieszac.
Najbardziej jednak zdziwila mnie i jednoczesnie zabolala (bo widzialam, ze juz sie kompletnie nie dogadujemy) jedna sytuacja. Otoz jakos przed wyjazdem za granice zaprosilismy do nas ja i jej chlopaka. Wiecie standardowo, gadka szmatka, puszczanie muzy na kompie i takie tam. W pewnym momencie temat zszedl na filmy i moj chlopak puscil na youtubie fragmenty filmu "the wall", ktory jest jakby ekranizacja plyty Pink Floyd. Chlopakowi mojej znajomej spodobalo sie i pytal sie nas gdzie to mozna obejrzec itp.na co moja kolezanka zaczela drzec sie na niego (serio) i fochac, ze on nie ma tego ogladac, bo ja ten film przeraza (w sensie niepokojace animacje) i genealnie animacje sa brzydkie, a nie kawaii (razem z zainteresowaniem lgbt, zaczela interesowac ja rowniez Japonia, anime). Totalna ignoracja, zdziwilo mnie to, bo pare lat temu ona sama sluchala takiej muzyki i wyszukiwala zespolow z jakims przeslaniem...
Znajomosc zakonczyla sie jak wyjechalam za granice, wiecej sie juz nie odezwala, ale.na.fejsie widzialam, ze wsiakla jesacze bardziej w tematyle lgbt i Japoni, Korei (kpop). Genralnie stala sie kompletnie inna osoba niz.ta, ktora poznalam i znalam przez wiekszosc zycia.
To taki przyklad, ale inne znajome poszly w podobych kierunkach
Jedna znalazla prace w korpo, dobrze zarabia, ale nie ma szans na spedzanie czasu jak kiedys. Nie ma szans na namioty, ognisko,czy grilla, bo to nie wyglada zbyt lansersko, bardziej januszowo, wszak to nie sa podroze do cieplych krajow, gdzie mozna pocykac zdjecia i wrzucic na insta. Nie ma szans na wyjscie do parku, siedzenie pod drzewem i rozmowy, bo przeciez ona sie pobrudzi, trzeba jechac do drogiej restauracji, koniecznie z azjatyckim zarciem, bo przeciez schabowy jest dla wiesniakow.
Z racji tego, ze moje zycie nie zmierza w jakims okreslonym kierunku, to mam problem ze znalezieniem znajomych, bliskich osob. Nie mam nic,.czym moge sie pochwalic, wylansowac, nie mam tez desperackiej potrzeby definiowania siebie przez poglady polityczne czy styl zycia (matka, podroznik). Nie mam portali spolecznosciowych, ani potrzeb udostepniania swojego zycia. Nie mam kariery, jedynie hehe nudna gownorobote,.ktora nie dodaje mi prestizu. Nie moge o niczym pisac bloga, bo nie interesuja mnie cieple kraje, nie odchudzam sie, nie jestem na diecie weganskiej czy bezglutenowej, nie interesuja mnie obsesyjnie prawa zwierzat.
Dobija mnie, zs tak trudno spotkac bratnia dusze. Probowalam juz w roznych grupach i nic z tego. Jako, ze jestem bezdzietna to w grupie bezdzietnych chcialam sie odnalezc, ale byl to totalny niewypal, bo wiekszosc tych ludzi ma dziwna obsesje na punkcie zwierzat, jakies niezdrowe podejscie do dzieci, norma bylo wysmiewanie kobiet idacych w macierzynstwo, ze wola grzebac w pieluchach niz robic kariere (ciekawe co ci ludzie musza myslec o takocj jak ja-ani dzieci ani kariery) i generalnie przechwalanie sie swoimi osiagnieciami.
Brakuje mi ludzi,z ktorymi tak jak w liceum, moge pogadac o wszystkim, ktorzy nie maja jakiejsc niezdrowej tendencji do wyrozniania sie na sile i "bycia kim", ktorzy potrafia pofilozofowac i sa otwarci na rozne sposoby spedzania wolnego czasu, ktorzy nie siedza z glowa w telefonie.
Widze, ze na tym forunku sa ogarnieci ludzie i jak czytam wasze wpisy to mi az przykro sie robi, bo w swiecie realnyn, zwlaszcza w doroslosci, nikt nie chce poruszac takich tematow, to smutne...