20 Lut 2021, Sob 0:50, PID: 838032
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Lut 2021, Sob 1:15 przez Alexander Guard.)
Do napisania tego wątku skłonił mnie przełom, jaki w moje życie wprowadziła jedna radykalna zmiana. Nim napiszę jaka, nadmienię jeszcze, że na długo przed jej nadejściem obstawałem przy stwierdzeniu, że w moim przypadku bardzo pomocne okazałoby się takie nakierunkowanie na cel, które wiązałoby się z całkowitym odcięciem od wszelkich rozpraszaczy - internety, używki itp. Ale większość osób w moim otoczeniu sugerowało mi, że to mało realne, natomiast radziło mi popracować nad sobą w tym względzie.
Aż przyszła kwarantanna (nie wnikajmy w Covida, zresztą w rodzinie już to odchorowaliśmy i mamy się teraz dobrze...). Izolacja skutecznie odcięła mnie od:
- papierosów, a co za tym idzie spacerków w celu zakurzenia raz po raz na dwór;
- piwa, po jakim nie czułem się dobrze na następny dzień;
- bezcelowych spotkań, niby że dla towarzystwa, a w gruncie rzeczy spotykało się dla zabicia pustki.
Te parę już ograniczeń zaowocowało wzmożeniem u mnie twórczej aktywności. Czymś tam zawsze się zajmowałem, a obecnie interpretuję literacko pewną rzeźbę. Z horyzontu nie zniknęły wprawdzie wszystkie rozpraszacze, bo ten internet jeszcze pozostał, ale na tyle dużo, abym praktycznie realizował swe życie tak, jak tego zawsze chciałem.
I tu nasuwa mi się pomysł. :Memy - Różne - Roll safe: Z racji, że nie jestem odosobnionym przypadkiem i historia nieraz pokazała, że sensowne ograniczenia wyzwalały w ludziach potencjał twórczy, mam taki oto pomysł. A co, jakby tak poszukać podobnych sobie, którym też by pomogło narzucenie sobie wymuszenie na sobie siłą ograniczeń, a którzy podobnie jak ja nie potrafią zdobyć się na dyscyplinę sami z siebie? Nad tym, nad wypracowaniem sobie dyscypliny, próbuję pracować latami i nic z tego nie ma. Uznałem, że to czas, w którym nie ma co się forsować, jak i słuchać rad znajomych, że właśnie tak należy postępować - przeforsować siłę woli i działać, tja...
"W życiu trzeba takie rzeczy w sobie wyrobić" - tak powtarzają wszyscy, tymczasem... tymczasem krótkie życie przemija i nie dba o to, czy się zdyscyplinowaliśmy, czy nie; zapyta tylko nas czasem o efekty. Ja chciałbym jakieś ślady po sobie postawić. I chciałbym poczynić wszystko, aby ten mój skromny pobyt na świecie nie poszedł na marne. Dlatego będę działał niekonwencjonalnie i zapraszam każdego, kto chce wspólnie spalić mosty zguby - wiodące do durnych rozpraszaczy, nie warte ceny naszego żywota. Wkrótce kończy mi się czas kwarantanny. Co zrobię dalej? Czy ulegnę jednemu dniu piwa, jaki pociągnie za sobą próżne dni następne?
Macie może podobnie?
Aż przyszła kwarantanna (nie wnikajmy w Covida, zresztą w rodzinie już to odchorowaliśmy i mamy się teraz dobrze...). Izolacja skutecznie odcięła mnie od:
- papierosów, a co za tym idzie spacerków w celu zakurzenia raz po raz na dwór;
- piwa, po jakim nie czułem się dobrze na następny dzień;
- bezcelowych spotkań, niby że dla towarzystwa, a w gruncie rzeczy spotykało się dla zabicia pustki.
Te parę już ograniczeń zaowocowało wzmożeniem u mnie twórczej aktywności. Czymś tam zawsze się zajmowałem, a obecnie interpretuję literacko pewną rzeźbę. Z horyzontu nie zniknęły wprawdzie wszystkie rozpraszacze, bo ten internet jeszcze pozostał, ale na tyle dużo, abym praktycznie realizował swe życie tak, jak tego zawsze chciałem.
I tu nasuwa mi się pomysł. :Memy - Różne - Roll safe: Z racji, że nie jestem odosobnionym przypadkiem i historia nieraz pokazała, że sensowne ograniczenia wyzwalały w ludziach potencjał twórczy, mam taki oto pomysł. A co, jakby tak poszukać podobnych sobie, którym też by pomogło narzucenie sobie wymuszenie na sobie siłą ograniczeń, a którzy podobnie jak ja nie potrafią zdobyć się na dyscyplinę sami z siebie? Nad tym, nad wypracowaniem sobie dyscypliny, próbuję pracować latami i nic z tego nie ma. Uznałem, że to czas, w którym nie ma co się forsować, jak i słuchać rad znajomych, że właśnie tak należy postępować - przeforsować siłę woli i działać, tja...
"W życiu trzeba takie rzeczy w sobie wyrobić" - tak powtarzają wszyscy, tymczasem... tymczasem krótkie życie przemija i nie dba o to, czy się zdyscyplinowaliśmy, czy nie; zapyta tylko nas czasem o efekty. Ja chciałbym jakieś ślady po sobie postawić. I chciałbym poczynić wszystko, aby ten mój skromny pobyt na świecie nie poszedł na marne. Dlatego będę działał niekonwencjonalnie i zapraszam każdego, kto chce wspólnie spalić mosty zguby - wiodące do durnych rozpraszaczy, nie warte ceny naszego żywota. Wkrótce kończy mi się czas kwarantanny. Co zrobię dalej? Czy ulegnę jednemu dniu piwa, jaki pociągnie za sobą próżne dni następne?
Macie może podobnie?