11 Lis 2020, Śro 21:38, PID: 831893
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lis 2020, Śro 21:42 przez Mateusz1231.)
Postanowilem tutaj napisac mimo, ze chodze takze do psychiatry ale u niego jakos nigdy nie potrafie wytlumaczyc o co dokladnie mi chodzi.
Kilka lat temu stwierdzono u mnie nerwica, lekarz przepisal Escitalopram, wydawalo mi sie, ze pomogl na to co mogl pomoc bo minal mi paniczny strach przed smiercia, kolatania serca itp. A reszta problemow kiedys sama sie rozwiaze albo jakos rozwiaze je ja. I tak mijaly tygodnie, miesiace lata... Czas leci a ja ciagle stoje w miejscu. Jeszcze do niedawna ludzilem sie ze dam sobie rade sam ale teraz wiem, iz bez czyjejs pomocy sie nie etica,
]W tym momencie mam 27lat, wydaje mi sie, ze duze mozliwosci aby cos osiagnac. Bardzo tez cos osiagnac bym chcial. Nie potrafie jednak ruszyc z miejsca. A problemem moim jest to, ze przerazliwie nic mi sie nie chce robic. Prawie kazda czynnosc wywoluje u mnie takie dziwne uczucie w klatce piersiowej, jakby bardzo silnego zniechecenia, odrzucenia. Ciezko mi to opisac. Nie chce mi sie samemu sobie zrobic nawet kanapki. Wyjscie z domu to bardzo duzy problem nie ze strachu przed czyms tylko przed sama aktywnoscia. Od kilku juz lat moje prawie cale zycie to lezenie w łózku, przegladanie internetu na telefonie i palenie papierosow. Ogolnie lubie robic pewne rzeczy, grac w pilke, wyjsc do ludzi. Do ludzi oczywiscie z najblizszego grona bo mam dosc duze (w czasach szkolnych nawet ogromne) problemy z pewnoscia siebie. Co z tego jednak, ze wiem co lubie i co chce w zyciu robic i co osiagnac jak mi sie nic nie chce.
Tragiczne jest tez to, ze jestem z dziewczyna juz ponad 6lat a ja nic z tym zwiazkiem nie robie. Nawet do spotkan z nia musze sie zmuszac, ciagle sie tylko wykrecam , przekladam wszystko mimo ze sie umawialismy. I własnie ta niechęc przede wszystkim wzbudza we mnie okropna frustracje, frustracja zlosc, przez ta zlosc jeszcze bardziej nie chce mi sie wychodzic z lozka i koło sie zamyka.
Nie potrafie tego powiedziec psychiatrze bo ciagle cos zapomne dodac, opisac a on mysli chyba ze ja po prostu jestem smutny w depresji i na ostatniej wizycie dolozyl mi triticco kolejny antydepresant dzialajacy na serotonine. Lepiej mi sie tylko po tym spi, nic wiecej.
Prosze, wypowiedzcie sie co myslicie o moim przypadku.
Dziękuję
Kilka lat temu stwierdzono u mnie nerwica, lekarz przepisal Escitalopram, wydawalo mi sie, ze pomogl na to co mogl pomoc bo minal mi paniczny strach przed smiercia, kolatania serca itp. A reszta problemow kiedys sama sie rozwiaze albo jakos rozwiaze je ja. I tak mijaly tygodnie, miesiace lata... Czas leci a ja ciagle stoje w miejscu. Jeszcze do niedawna ludzilem sie ze dam sobie rade sam ale teraz wiem, iz bez czyjejs pomocy sie nie etica,
]W tym momencie mam 27lat, wydaje mi sie, ze duze mozliwosci aby cos osiagnac. Bardzo tez cos osiagnac bym chcial. Nie potrafie jednak ruszyc z miejsca. A problemem moim jest to, ze przerazliwie nic mi sie nie chce robic. Prawie kazda czynnosc wywoluje u mnie takie dziwne uczucie w klatce piersiowej, jakby bardzo silnego zniechecenia, odrzucenia. Ciezko mi to opisac. Nie chce mi sie samemu sobie zrobic nawet kanapki. Wyjscie z domu to bardzo duzy problem nie ze strachu przed czyms tylko przed sama aktywnoscia. Od kilku juz lat moje prawie cale zycie to lezenie w łózku, przegladanie internetu na telefonie i palenie papierosow. Ogolnie lubie robic pewne rzeczy, grac w pilke, wyjsc do ludzi. Do ludzi oczywiscie z najblizszego grona bo mam dosc duze (w czasach szkolnych nawet ogromne) problemy z pewnoscia siebie. Co z tego jednak, ze wiem co lubie i co chce w zyciu robic i co osiagnac jak mi sie nic nie chce.
Tragiczne jest tez to, ze jestem z dziewczyna juz ponad 6lat a ja nic z tym zwiazkiem nie robie. Nawet do spotkan z nia musze sie zmuszac, ciagle sie tylko wykrecam , przekladam wszystko mimo ze sie umawialismy. I własnie ta niechęc przede wszystkim wzbudza we mnie okropna frustracje, frustracja zlosc, przez ta zlosc jeszcze bardziej nie chce mi sie wychodzic z lozka i koło sie zamyka.
Nie potrafie tego powiedziec psychiatrze bo ciagle cos zapomne dodac, opisac a on mysli chyba ze ja po prostu jestem smutny w depresji i na ostatniej wizycie dolozyl mi triticco kolejny antydepresant dzialajacy na serotonine. Lepiej mi sie tylko po tym spi, nic wiecej.
Prosze, wypowiedzcie sie co myslicie o moim przypadku.
Dziękuję