05 Lip 2021, Pon 0:25, PID: 844959
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Lip 2021, Pon 0:27 przez aie.)
Po latach starań w końcu udało mi się pokonać fobię: praktycznie nie odczuwałam lęku przed ludźmi, stałam się bardziej otwarta, kontaktowa, itd.
Jednak kilka miesięcy temu wróciła i to z taką siłą, jak nigdy dotąd. W pakiecie depresja - ten epizod jest zdecydowanie najmocniejszy ze wszystkich, jakie miałam.
Czuję się całkowicie pozbawiona swojej tożsamości - niemal tak, jakbym straciła pamięć i musiała stać się innym człowiekiem. Albo jakby ktoś odebrał mi osobowość i wolną wolę, zostawiając pustą powłokę fizyczną - a w jej miejsce wprowadził sztuczne oprogramowanie, bym realizowała jego destrukcyjny plan.
Podczas gdy ja, ta prawdziwa, jako bezcielesny byt jestem uwięziona gdzieś, zamknięta w klatce, zniewolona. I nie mogę połączyć się z ciałem.
(uczucie oddzielenia umysłu od ciała to pewnie nic niezwykłego, mechanizm psychiki na pozór dziwny, ale mający logiczne uzasadnienie - w moim przypadku też ono jest. Po prostu znów stałam się zamknięta w sobie itd, czyli jestem przeciwieństwem tej osoby, którą byłam jeszcze rok temu. Jest mi przykro, że tyle lat pracy, starań - i znów kryzys).
Wiem że ten opis praktycznie nic nie mówi, ale ostatnio ciężko mi się wysłowić. Gdy nie potrafię czegoś opisać wprost, używam metafor i porównań.
Chciałam jednak przynajmniej zrobić pierwszy krok, następnym razem spróbuję podać konkrety.
Jednak kilka miesięcy temu wróciła i to z taką siłą, jak nigdy dotąd. W pakiecie depresja - ten epizod jest zdecydowanie najmocniejszy ze wszystkich, jakie miałam.
Czuję się całkowicie pozbawiona swojej tożsamości - niemal tak, jakbym straciła pamięć i musiała stać się innym człowiekiem. Albo jakby ktoś odebrał mi osobowość i wolną wolę, zostawiając pustą powłokę fizyczną - a w jej miejsce wprowadził sztuczne oprogramowanie, bym realizowała jego destrukcyjny plan.
Podczas gdy ja, ta prawdziwa, jako bezcielesny byt jestem uwięziona gdzieś, zamknięta w klatce, zniewolona. I nie mogę połączyć się z ciałem.
(uczucie oddzielenia umysłu od ciała to pewnie nic niezwykłego, mechanizm psychiki na pozór dziwny, ale mający logiczne uzasadnienie - w moim przypadku też ono jest. Po prostu znów stałam się zamknięta w sobie itd, czyli jestem przeciwieństwem tej osoby, którą byłam jeszcze rok temu. Jest mi przykro, że tyle lat pracy, starań - i znów kryzys).
Wiem że ten opis praktycznie nic nie mówi, ale ostatnio ciężko mi się wysłowić. Gdy nie potrafię czegoś opisać wprost, używam metafor i porównań.
Chciałam jednak przynajmniej zrobić pierwszy krok, następnym razem spróbuję podać konkrety.