02 Sie 2021, Pon 8:09, PID: 846074
Uciekacie może w coś przed życiem? W alko, dragi, gry komputerowe itp?
Ja uciekam w fantazję. Cały czas siedze w swojej głowie, moje życie to 90% siedzenie w głowie, a 10% sporadyczne schodzenie na ziemie jak np. trzeba poszukać pracy czy załatwić coś w urzędzie. Poza tym stale odpływam myślami gdzies daleeeko. Nawet w pracy nie koncentruje się na rzeczywistości tylko wchodze w tryb automatu (w sensie, ze robie to co mam ale myślami jestem zupelnie gdzie indziej). Dla mnie zejście na ziemie jest bolesne, jest to bolesne do tego stopnia, że ostatnio mam problem również ze świadomy doświadczeniem pozytywnych uczuć, nie jestem w stanie w pelni być obecna w konkretnej sytuacji.
Zauważyłam też, że bardzo sabotuję swoje działania, myślę, że ma to związek z tym uciekaniem. Np. pracuję na pół etatu i mam dużo czasy, mogłabym się czegoś pouczyć, niemieckiego np. albo zdobyć jakąś przydatną wiedzę, lub chociażby porpbić coś dla siebie, a ja leżę w łożku ,scrolluję fejsa i słucham muzyki i tak mi dni mijają z przerwą na chodzneie do pracy i zajmowanie się domem. Nie robię nic dla siebie, nie mam żadnego hobby ostatnio nic. To nie tak, że jestem leniwa, mi coś w środku "każe" leżeć i nie robić nic, czuję ogromny paraliżujący lęk na myśl, że miałabym się czegos pouczyć, czymś zająć, bo to się wiąże z zejściem na ziemie i konfrontacją z życiem, a ja tego nienawidzę.
Ja uciekam w fantazję. Cały czas siedze w swojej głowie, moje życie to 90% siedzenie w głowie, a 10% sporadyczne schodzenie na ziemie jak np. trzeba poszukać pracy czy załatwić coś w urzędzie. Poza tym stale odpływam myślami gdzies daleeeko. Nawet w pracy nie koncentruje się na rzeczywistości tylko wchodze w tryb automatu (w sensie, ze robie to co mam ale myślami jestem zupelnie gdzie indziej). Dla mnie zejście na ziemie jest bolesne, jest to bolesne do tego stopnia, że ostatnio mam problem również ze świadomy doświadczeniem pozytywnych uczuć, nie jestem w stanie w pelni być obecna w konkretnej sytuacji.
Zauważyłam też, że bardzo sabotuję swoje działania, myślę, że ma to związek z tym uciekaniem. Np. pracuję na pół etatu i mam dużo czasy, mogłabym się czegoś pouczyć, niemieckiego np. albo zdobyć jakąś przydatną wiedzę, lub chociażby porpbić coś dla siebie, a ja leżę w łożku ,scrolluję fejsa i słucham muzyki i tak mi dni mijają z przerwą na chodzneie do pracy i zajmowanie się domem. Nie robię nic dla siebie, nie mam żadnego hobby ostatnio nic. To nie tak, że jestem leniwa, mi coś w środku "każe" leżeć i nie robić nic, czuję ogromny paraliżujący lęk na myśl, że miałabym się czegos pouczyć, czymś zająć, bo to się wiąże z zejściem na ziemie i konfrontacją z życiem, a ja tego nienawidzę.