02 Sty 2022, Nie 19:45, PID: 852352
Hej wszystkim!
Szukam tzw. kopa, jakiejś inspiracji.
Rok temu byłam bardzo bliska wyprowadzeniu się od rodziców, miałam odłożone pieniądze na pierwsze 5 miesięcy, zaczęłam pracę na pełen etat. Nawet miałam kilka linków z mieszkaniami zachowanych. Niestety straciłam pracę, co spowodowało niesamowity spadek nastroju, a także opóźnienie w obronie magisterki (udało się 8 miesięcy od skończenia studiów). Ostatnio mnie przyjęli w nowej pracy, za nie długo dostanę pierwszą wypłatę. Mam 3 miesięczny okres próbny. Jestem pewna, że nie chce na razie się wyprowadzać, tylko dopiero jak dostanę umowę po tym okresie, na czas nieokreślony. Zresztą nie mam też żadnych oszczędności na razie, ponieważ ostatnie pół roku byłam bez pracy więc wydałam wszystko co miałam.
Jak mnie zatrudnili to sobie zaplanowałam, że za pół roku się wyprowadzę (wtedy już powinnam dostać normalną umowę i mieć jakieś oszczędności). Jednak znowu dostaje straszne lęki, staram się z tym walczyć i wychodzić do ludzi/być poukładana w pracy żeby ją nie stracić. Ale jest ciężko.....jeszcze dodatkowo co 2 tydzień nocują u nas brat z żoną, bo rodzice im odstępują jeden pokój, żeby przyoszczędzili sobie trochę (mają firmę rodzinną i często ich zlecenia przypadają na nasze miasto), co wprawia mnie w podły nastrój, bo mam jeden wielki hałas, śmiechy i ogólny brak prywatności w czasie wolnym. Wszystko mi mówi, że czas się pozbierać i od nowa zaplanować tą wyprowadzkę..... ale jest mega ciężko się pozbierać w sobie, pominąć strach i niepewność i zmienić coś w życiu.
Co was popchnęło do wyprowadzenia z domu? Jak wyglądały pierwsze miesiące życia bez rodziców dla was?
Do osób, które jak ja, nadal mieszkają z rodzicami - co by was najbardziej popchnęło do wyprowadzki/ jaka sytuacja życiowa czy zmiana by to wam ułatwiła?
Szukam tzw. kopa, jakiejś inspiracji.
Rok temu byłam bardzo bliska wyprowadzeniu się od rodziców, miałam odłożone pieniądze na pierwsze 5 miesięcy, zaczęłam pracę na pełen etat. Nawet miałam kilka linków z mieszkaniami zachowanych. Niestety straciłam pracę, co spowodowało niesamowity spadek nastroju, a także opóźnienie w obronie magisterki (udało się 8 miesięcy od skończenia studiów). Ostatnio mnie przyjęli w nowej pracy, za nie długo dostanę pierwszą wypłatę. Mam 3 miesięczny okres próbny. Jestem pewna, że nie chce na razie się wyprowadzać, tylko dopiero jak dostanę umowę po tym okresie, na czas nieokreślony. Zresztą nie mam też żadnych oszczędności na razie, ponieważ ostatnie pół roku byłam bez pracy więc wydałam wszystko co miałam.
Jak mnie zatrudnili to sobie zaplanowałam, że za pół roku się wyprowadzę (wtedy już powinnam dostać normalną umowę i mieć jakieś oszczędności). Jednak znowu dostaje straszne lęki, staram się z tym walczyć i wychodzić do ludzi/być poukładana w pracy żeby ją nie stracić. Ale jest ciężko.....jeszcze dodatkowo co 2 tydzień nocują u nas brat z żoną, bo rodzice im odstępują jeden pokój, żeby przyoszczędzili sobie trochę (mają firmę rodzinną i często ich zlecenia przypadają na nasze miasto), co wprawia mnie w podły nastrój, bo mam jeden wielki hałas, śmiechy i ogólny brak prywatności w czasie wolnym. Wszystko mi mówi, że czas się pozbierać i od nowa zaplanować tą wyprowadzkę..... ale jest mega ciężko się pozbierać w sobie, pominąć strach i niepewność i zmienić coś w życiu.
Co was popchnęło do wyprowadzenia z domu? Jak wyglądały pierwsze miesiące życia bez rodziców dla was?
Do osób, które jak ja, nadal mieszkają z rodzicami - co by was najbardziej popchnęło do wyprowadzki/ jaka sytuacja życiowa czy zmiana by to wam ułatwiła?