23 Sty 2015, Pią 0:42, PID: 431178
26 Sty 2015, Pon 0:57, PID: 431660
Prokrastynacja mnie dobija, mogę odkładać wszystko w nieskończoność oczekując na lepsze warunki tylko że to ciągnie się i ciągnie i nie ma końca
26 Sty 2015, Pon 2:08, PID: 431666
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Sty 2015, Pon 2:11 przez Tulkas.)
Nie wiem czy było to już tu wrzucane, w końcu to dość popularne wideo. Ale i tak chcę się podzielić moim ulubionym filmikiem o prokrastynacji
https://www.youtube.com/watch?v=4P785j15Tzk
19 Cze 2015, Pią 13:36, PID: 449478
Bardzo fajna seria prezentacji o radzeniu sobie z prokrastynacją:
https://www.youtube.com/watch?v=qJKrpbjGUAw https://www.youtube.com/watch?v=nD7KoZmoeIw https://www.youtube.com/watch?v=qJloVxgPx9I Polecam również przeczytać całą książkę, czyli "Nawyk Samodyscypliny" Neila Fiore'a
19 Cze 2015, Pią 14:03, PID: 449480
ta... żeby zachować poczucie wartości warto mieć jakieś inne sukcesy... najgorzej, gdy nie ma się ani pracy, ani znajomych, ani dziewczyny, ani żadnego hobby w którym jest się "ekspertę"...
28 Cze 2015, Nie 14:19, PID: 450362
Właśnie sobie uświadomiłam, że bardzo mocno prokrastynuję... od kilku miesięcy. Akurat pracuję nad swoją pracą magisterską. Początkowy termin wyznaczyłam na marzec, potem na kwiecień, maj, czerwiec... teraz już wiem, że pracę oddam nie wcześniej niz we wrześniu. Na szczęście przed każdym z tych terminów robiłam pewne postępy w pracy i rzeczywiscie mam szansę ją skończyć na wrzesień, ale jestem i tak już bardzo sfrustrowana tym, że tak dużo czasu już mi to zajmuje, a końca tak naprawdę nie widać. Dzięki za podesłane linki do prezentacji, właśnie ją oglądam (zamiast pisać pracę...).
23 Kwi 2018, Pon 18:47, PID: 743092
Kolejne zaburzenie, które mnie męczy
23 Kwi 2018, Pon 19:23, PID: 743102
Niestety (albo i stety), z moich obserwacji wynika, że najskuteczniejsza metoda na prokrastynację to metoda małych kroczków polegająca na stopniowym eliminowaniu nieproduktywnych czynności. Można zacząć od naprawdę małych kroczków, tak żeby to stało się rutyną. Na początku najlepiej wziąć się za coś prostego co nie angażuje jakoś bardzo umysłu, np. aktywność fizyczna czy cotygodniowe robienie prania, mycie naczyń, generalnie porządków. Można też kupić krem do twarzy i codziennie rano i wieczorem go używać, tak żeby to weszło w nawyk. W miarę postępów, redukować ilość czasu straconego na korzyść produktywnej działalności. Nie narzucać sobie dużego przyrostu tempa i czasu, tylko brać to na spokojnie. Nie stresować się tym, że coś robimy za wolno, i ignorować takie myśli w trakcie wykonywania czynności. Uzmysłowić sobie, że niektóre rutynowe czynności trwają tylko kilka/kilkanaście do kilkudziesięciu minut i wcale nie będziemy się nie wiadomo jak męczyć wykonując je, najgorsze jest ich rozpoczęcie, później jest coraz lepiej. Nie skupiać się na obecnym dniu, że tyle się jeszcze musi zrobić. Każda czynność to krok w dobrą stronę, nieważne czy się wykona cały plan na dzień czy nie. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, co powoduje stres, że mało się zrobiło, mimo że są systematyczne postępy i idzie się w dobrą stronę. Na to najlepsze jest uświadamianie sobie sprawy co tydzień/miesiąc/kwartał jakie się zrobiło postępy w porównaniu do poprzedniego okresu czasu o takiej samej długości i od początku walki z prokrastynacją. Jeśli przez jakąś konkretną grupę cyklicznych działań, systematycznie powtarzanych, nie widzimy osiągnięcia ich celu i wiemy, że nic dalsze robienie tego samego nie pomoże, to nie przejmować się tym, że "zmarnowaliśmy czas", bo go nie zmarnowaliśmy - nauczyliśmy się czegoś, chociażby tego, że sposób w jaki swój cel chcieliśmy osiągnąć był niewłaściwy i możemy przejść do innego sposobu. To nie zmarnowany czas, tylko krok, który i tak by pewnie musiał być wykonany przez nas prędzej czy później, bo takie było wcześniej nasze myślenie o tym i prawdopodobnie i tak to musielibyśmy zrobić, żeby się posunąć dalej, bo człowiek uczy się na błędach, a teraz ten błąd mamy już za sobą i wiemy więcej. To krok, który najpewniej musieliśmy zrobić i już mamy go już za sobą - powód do zadowolenia, a nie zniechęcenia.
Jednocześnie zaznaczam, że ja to zaobserwowałem na własnej osobie, czy tak samo będzie działać u innych, to nie wiem, ale myślę, że generalnie to dobre podejście i sposób, chociaż na przemyślaną próbę ograniczenia prokrastynacji. Na Wikipedii nawet pisze, że farmakologiczna metoda leczenia tej "dolegliwości" jest niewskazana, a najskuteczniejszym wydaje się metoda powolnego wdrażania produktywnych aktywności.
19 Cze 2018, Wto 19:29, PID: 751528
Ehh tylko w czerwcu wyznaczyłem sobie sporo celów, z których żadnego nie udało mi się zrealizować, czy to mniejszego czy większego. Zwlekanie i odkładanie wszystkiego na później jeste najgorsze. A brak motywacji do działania nie lepszy.
15 Maj 2020, Pią 17:19, PID: 821024
Też często odkładam wszystko na później, nawet bardzo ważne rzeczy. Nie potrafię sobie z tym poradzić.
16 Maj 2020, Sob 18:34, PID: 821109
Do ok. 22 roku życia odkładałam wszystko na później, Otarłam się o bezdomność, nie miałam wykształcenia, pracy, jakichkolwiek relacji z kimkolwiek. Pisałam na forach, ale to oczywiście nic nie pomagało, bo co mogli powiedzieć inni ludzie poza "weź się w garść" czy "będzie dobrze"... a ilość tych problemów mnie jeszcze bardziej paraliżowała i tym bardziej osadzała w bierności i odkładaniu. Aż dotarłam do takiego punktu, w którym poziom odczuwanego dyskomfortu tym spowodowanego był tak wielki, że po prostu nie mogłam tego znieść. I z dnia na dzień mnie to przestawiło - był to taki jednorazowy przełom, a kopa mi dawał lęk przed tym właśnie odczuciem dyskomfortu. Postanowiłam nigdy więcej już go nie dopuścić do tego, by mnie w takim stopniu pochłonął. Trudno mi to wyjaśnić, po prostu myślę, że czasem trzeba dotrzeć do takiego punktu, w którym nawyk staje się nie do zniesienia - wtedy znajdziemy w sobie mobilizację, by się z tego wyrwać czym prędzej. Musimy w sobie wytworzyć taki ultra mocny mechanizm skojarzeniowo-awersyjny...
16 Maj 2020, Sob 19:27, PID: 821115
(16 Maj 2020, Sob 18:34)Kra_Kra napisał(a): Trudno mi to wyjaśnić, po prostu myślę, że czasem trzeba dotrzeć do takiego punktu, w którym nawyk staje się nie do zniesienia - wtedy znajdziemy w sobie mobilizację, by się z tego wyrwać czym prędzej. Musimy w sobie wytworzyć taki ultra mocny mechanizm skojarzeniowo-awersyjny...To jest metoda. Ale na niektórych lepiej podziała metoda małych kroków (bo np. mają silny mechanizm broniący przed ostrym odbiciem i twardym resetem). Chyba w tym klucz, żeby dobrze najpierw rozeznać, jakie mamy wyuczone mechanizmy, zniekształcenia poznawcze, i wyczuć, jaką metodę wybrać. Gratuluję postępu życiowego, @Kra_Kra!
16 Maj 2020, Sob 19:40, PID: 821116
Chyba wiem, o co chodzi. Nie dotarłem jeszcze do takiego punktu, ale jest coraz gorzej. Miewam takie pojedyncze sytuacje, w których dostanę od życia lepa w twarz i przez moment mam ochotę działać, ale to trwa zbyt krótko i szybko wracam do wegetacji. Niedługo chyba stoczę się, bo jest coraz gorzej z moim działaniem. Czuję się totalnie sparaliżowany.
16 Maj 2020, Sob 19:50, PID: 821117
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Maj 2020, Sob 20:06 przez U5iebie.)
Miałem podobnie tylko do 30, lol xP, aczkolwiek bez przełomu z dnia na dzień, było, jest i pewnie jeszcze będzie źle, raz wyżej, raz niżej, ale do przodu i póki co z tendencją zwyżkową.
Nie wierzę w przełomy z dnia na dzień, ani w myśleniu, ani w działaniu, ale nie znaczy, że nie może się taki zdarzyć. Małymi krokami, czasem bardzo małymi, bo prawda jest taka, że większość nie doczeka się żadnego oświecenia, przełomu, wsparcia, kopa, czy tam gwiazdki z nieba, dzięki której będzie łatwiej. Niezależnie od problemu, czy to lęk, czy prokrastynacja, czy inne . Czyli w sumie takie połączenie obu metod, poczuć się na tyle źle, żeby dać radę zacząć wprowadzać małe zmiany. Przy czym czekanie na gorzej, równie dobrze może się skończyć źle, zamiast odbiciem od dna.
18 Maj 2020, Pon 14:50, PID: 821237
[quote="Szary" pid="821116" dateline="1589654435"]Chyba wiem, o co chodzi. Nie dotarłem jeszcze do takiego punktu, ale jest coraz gorzej. Miewam takie pojedyncze sytuacje, w których dostanę od życia lepa w twarz i przez moment mam ochotę działać, ale to trwa zbyt krótko i szybko wracam do wegetacji. Niedługo chyba stoczę się, bo jest coraz gorzej z moim działaniem. Czuję się totalnie sparaliżowany.[/quote]
Mam nadzieję, że w końcu "zatrybi" i zmotywujesz się trwale [quote="U5iebie" pid="821117" dateline="1589655035"] Nie wierzę w przełomy z dnia na dzień, ani w myśleniu, ani w działaniu, ale nie znaczy, że nie może się taki zdarzyć. Małymi krokami, czasem bardzo małymi, bo prawda jest taka, że większość nie doczeka się żadnego oświecenia, przełomu, wsparcia, kopa, czy tam gwiazdki z nieba, dzięki której będzie łatwiej. Niezależnie od problemu, czy to lęk, czy prokrastynacja, czy inne ] No u mnie to też nie było tak, że nagle z dnia na dzień wszystko ogarnęłam i wszystkie dziedziny mojego nędznego żywota nagle zaczęły lśnić blaskiem sukcesu, tylko raczej od tego jednego momentu zaczęłam stopniowo działać - najpierw staż, potem pierwsza praca byle jaka na umowę o pracę, potem kolejna już bardziej na stałe, w edukacji też miałam kroki - najpierw jakieś kursy, potem szkoła policealna, aż do studiów. Udalo mi sie tez zmienic zycie prywatne. No ale oczywiście dalej są dziedziny w których mam całkowite 0, np. nie mam ani jednej koleżanki.
10 Lip 2022, Nie 16:19, PID: 859806
Znalazłem najlepszą książkę do pokonania prokrastynacji i do motywacji.
Przypominam sobie ile czytałem i słyszałem złych porad psychologicznych (z głównego nurtu), a tu wszystko mądre. Tutaj opracowanie książki: https://www.nateliason.com/notes/motivat...ick-winter
10 Lip 2022, Nie 18:05, PID: 859808
Najlepiej jeśli coś robić to już i teraz bez myślenia, że potem. Myślenie spowalnia.
11 Lip 2022, Pon 9:27, PID: 859819
Z prokrastynacją jest tak, że najtrudniej jest zacząć, bo przytłacza nas myśl o ogromie pracy, jaką jeszcze musimy wykonać. Jest na to sposób: siadając do roboty zrób to z myślą, że siadasz tylko na 5 minut. Na przykład załóż sobie, że wykonasz tylko małą część pracy, a resztę kiedy indziej. Jak już to 5 minut minie, to się w tym czasie się rozgrzejesz i dasz radę zrobić kolejne 10 minut i tak dalej. Nawet jeśli nie uda ci się zrobić więcej niż te 5 minut to i tak dobrze, bo następnego dnia już będzie ci łatwiej. Najważniejsze to zachować systematyczność, choćby miała ona polegać na krótkiej pracy. A jeśli nawet te 5 minut cię przerasta, to i na to jest sposób. Załóżmy, że masz coś przeczytać, a bardzo ci się nie chce. Przygotuj sobie tekst i miej go zawsze na wierzchu. Mając go zawsze pod ręką łatwiej ci będzie zrobić pierwszy krok. A właściwie to drugi, bo pierwszym było przygotowanie. Inny przykład: musisz coś napisać. Włącz komputer i uruchom Worda. Nie musisz od razu zabierać się do pracy, ważne, że się tylko przygotujesz. A dalej to już z górki.
13 Lip 2022, Śro 7:40, PID: 859847
Polecam sposób z wordem. Musisz coś napisac, ale to odkladasz.. Zostaw odpalonego worda, za kazdym razem ta pusta strona Cie zirytuje.
Potem ustawiasz margines i czcionke. Zostawiasz to w cholere. Kiedys tam napiszesz tytul i pierwszy akapit. I jakoś akapit po akapicie bedzie kilka stron. Sposob na wykonanie waznego telefonu. Zostawiam numer telefonu zapisany na karteczce w miejscu widocznym. Wkurza mnie to i wtedy chce zniszczyc źrodlo stresu, w koncu dzwonie, zalatwiam sprawe, wywalam kartke i jest luz, ulga . wgl chcialbym byc bezmozgiem dzwoniacym od tak
24 Sie 2022, Śro 12:33, PID: 861116
Chyba znalazłem nową metodę na zwalczenie prokrastynacji. Zauważyłem, że chętniej wykonujemy zadania wtedy, kiedy jeszcze nie jest na nie pora, by potem mieć spokój, niż kiedy faktycznie musimy je zrobić. Np. jest wieczór i jutro musisz zrobić pranie. Gdyby zostawić tę czynność na jutro, wykonywałbyś ją z myślą, że jeśli tego nie zrobisz, to nie zaliczysz listy z zadań do wykonania na dziś i nie otrzymasz satysfakcji, czyli nakładasz na siebie presję. Robiąc to jeszcze poprzedniego dnia nie nakładasz na siebie takiej presji i nawet jeśli ci się nie uda to się nic nie dzieje. Mało tego, nie dość, że nic nie tracimy, to możemy zyskać, bo kiedy wykonamy zadanie, to odczuwamy jeszcze większą satysfakcję, gdyż wiemy, że następny dzień będzie przez to lżejszy. Dlatego moja porada jest taka: jeśli ustalasz sobie listę zadań, deadline ustaw na dzień n+1, ale zacznij wykonywać zadania wcześniej. Dla skrajnych prokrastynatorów pewnie nie zadziała, bo dnia nich deadline n+1 oznacza, że rozpoczęcie pracy też przesunie się o jeden dzień, ale dla amatorów prokrastynacji może to być pomocne.
24 Sie 2022, Śro 12:38, PID: 861117
Mam na to lepszy sposób - musisz zrobić pranie, bo skończyły się czyste gacie. Działa, polecanko.
24 Sie 2022, Śro 13:31, PID: 861119
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Sie 2022, Śro 13:31 przez Kacper.)
ja wszystko z rozpędu i robię sobie "nagrody", czyli przerwy na peta xD
i jak muszę zrobić nudne czynności typu pranie, odkurzanie (dla mojej głupiej głowy prawie wszystko jest nudne) to se żuję gumę w trakcie, albo słucham swoich rapsów, i dzięki temu nie zamulam, wszystko robię szybciej dowiedziałem się z terapii że dla takich jak ja (pewnie nie tylko) liczy się "tu i teraz", szybkie gratyfikacje, czyli zrobiłem coś - nagroda, od razu, cele długoterminowe mnie interesują tylko jak ja rzucę te pety : / trzeba będzie znaleźć coś innego
24 Sie 2022, Śro 13:37, PID: 861120
Kurde to nie rzucaj bo będzie klops
|
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Stan bezmyślności, "nicniechcenia", prokrastynacja - jak uniknąć? | |||||
Gubienie się we własnym hobby (właściwie prokrastynacja) |