19 Lip 2009, Nie 20:37, PID: 164638
Rano, zwykły słoneczny dzień. Wychodzę z domu w lekkim stresie przed wielką diagnozą gimnazjalistów.... zresztą ledwo pamiętam tą sytuacje, więc przytaczam tu fragment z mojego pamietnika gdzie jest opisane wszytko ze szczegółami:
""9.05.2008 Piątek 13:14
Mogę powiedzieć masakra. Owszem prosiłam przecież o takie tego typu rzeczy i "drobnostki" jak nazwałam wyżej, ale... nie w takich okolicznościach. Wszystko od początku. Dzisiaj miałam diagnozę z przedmiotów ścisłych i przed pójściem jak zwykle się troche cykałam. Jak zawsze wyszłam z domu i idę. Dochodzę do 1 przejścia na światłach. Przede mną zobaczyłam jakiegoś stojącego gościa niedaleko, ale niepotrzebnie się wycykałam, bo okazało się że to jakiś zwykły żul xD, więc poluzowałam (ale stres przed diagnozą cały czas był) i patrze na światła kiedy się zmienią i niespodziewanie widze, że idzie jakis chłopak - taki wysoki, - jego styl skojarzył mi się ze stylem Justyny(najdziwniejszej, 2 mtrowej, brzydkiej dziewczyny w mojej szkole i na początku miałam wrażenie z postury, że to ona) nagle podchodzi do mnie i coś mówi, nie mogłam go zrozumieć, myślałam, że pyta o godzinę:
- Słucham??
- Jak masz na imię? - powtórzył głośniej. Omg zestresowałam się jeszcze bardziej, nie dość, że bałam się na ten idiotyczny sprawdzian to jeszcze to. Ok, no to odpowiedziałam(grzecznie jak to zmojej naiwnej natury -,-) ale nie interesiło mnie to, trudno jak już się pyta to nie bede taka chamska.
- "[moje imię]"
Pytał o cos jeszcze. I jeszcze pytał czy mam chłopaka, ale odpowiedziałam, że mam po króciutkim namyśle. Podświadomie też chciałam go szybko spławić(widocznie w ogole nie umiałam). Pytał mnie czy interesują mnie jakieś sporty, mówie automatycznie "tak" "a jakie...(..)siatkówkę np?" <ja> "no tak średnio", <on>"a chciałabys się nauczyć?", <ja>"nie wiem" i tak dalej. Potem doszłam do drugiego przejścia na światłach niedaleko przystanku, myślałam, że na tym oniec, ale ciągnął się jeszcze za mną dalej i coś tam dalej ględził mi o tych sportach. Pytał do jakiej szkoły chodzę i kiedy kończe lekcje, powiedziałam że nie wiem. Cos tam mówił, że może mnie nauczyć z tą siatkówką i się ze mną umówić. Oczywiście w życiu nie podałabym mu swojego numeru choć znałam na pamięć. Podał mi swój. Szedł za mną aż prawie koło tych takich sklepików niedaleko już mojej szkoły i w drodze jeszcze koło supermarketu pytał mnie czy się kiedyś całowałam - przytaknęłam. <on>"a chciałabys się pocałować? <ja>"nie, dzięki", po chwili <on>"twój chłopak mógłby byc zazdrosny", i ciagle powtarzał, że ładna jestem i takie tam inne pierdoły. Umówił się (on) niby ze mną, że jak bym eróciła ze szkoły to żebym zadzwoniła i wtedy się z nim spotkam. Nie wiedziałam co o tym myśleć, albo mógł sobie robić jaja, albo rzeczywiście... Chłopak taki sobie zwykły, brzydki i odrażający jak noc świętojańska, bardzo mi się nie podobał, mówił takim pedalskim głosem, że się tak wyraże xD i niewyraźnie, okropnie chudy i mierzył chyba z 2 metry, totalny frajer całokształt osoby w ogóle mi się nie podobał i był wręcz odpychający. Jednak nie czułam nawet spocenia w rękach i nie paliłam cegły. Przez całą drogę praktycznie na niego nie spogladałam, nie to, że się wstydziłam, zwyczajnie mi nie pasował. Odczuwałam TYLKO NASILONY STRACH. Nie miałam w tym w ogóle doświadczenia, a nawet nigdy mi się coś takiego nie zdarzało. Nie mogłam (a właściwie raczej nie umiałam) wyskoczyć z tekstem "sperdalaj, mam cie w dup*e, daj mi spokój frajerze". Oczywiście nie spotkałam się, wiadomo, też nie zadzwoniłam. Po szkole wracałam inną drogą do domu "ta awaryjną" koło McDonalda jak to zwsze nazywałam swoje wymyślna droge w razie gdyby. I w ogóle nie wiem czy wyjde dziś z chaty, po tym co było. Obym go znów nie spotkała, bo bede skończona! Nie uwolnie się od przesladowcy! Bedzie lipa... Dobrze tylko, że teraz nadchodzi weekend choć w to wątpie może o mnie zapomnieć. Choć trochę. Ja pierdziele dawno nie pisałam takiej notki długiej xD. No cóż, w końcu się coś wydarzyło, ale za takie zdarzenie to ja "dziękuje". Do szkoły już wbijam "awaryjną" i dziękuje bardzo. ""
Potem już było coraz gorzej. A mianowicie zaczęłam najpierw jeszcze przed wakacjami 2008 r w maju, czerwcu chodzić i wracać tą inną drogą do szkoły. To była 2 gimnazjum. Na wakacje wyjechałam za granice i przez całe 2 misiące mnie w Polsce nie było. Wróciłam we wrześniu kiedy zaczynała się 3 klasa gim i na początku też chodziłam inną drogą. Jednak miałam małą nadzieje, że dlaczego mam chodzić dłuższa drogą i się spóźnać na lekcje kiedy minęło już troche czasu i mam się bać, że znowu spotkam tego kolesia - zaczęłam tak samo chodzic starą drogą. Na początku nie było tak źle i przechodziłam "żywa". Ale po paru dniach gdzieś z daleka GO zauwazyłam i zaczęłam spierniczać z prędkością światła, a najgorsze było to, że kiedy się odwracałam on za mną biegną w oddali. Do szkoły wpadłam jak wystraszony kocur z podkulonym ogonem w ucieczce przed groźnym psem. I znowu zaczęłam chodzic tą "awaryjna drogą" a potem wymyslałam coraz wymyślniejsze trasy najczęsciej powrotu do domu ze szkoły. Przez 10 miesięcy praktycznie bałam się wychodzić często z domu do budy. Jak zauważałam jakiś kolesi bardzo podobnych do niego to jak zaawansowany fobik robiłam przeróżne dziwne rzeczy nie licząc paniki, uciekałam gdzie się dało i przez to nawet przy okazji poznawałam miasto . Potem to się utrwaliło kiedy któregoś dnia wracałam ze szkoły i jechałam jeden przystanek tramwajem to zauważyłam jego w oknie na 100% jak zbliżał się ta awaryjna dr do mojej budy i z pewnośxcią też mnie w tramwaju zauważył, bo zobaczyłam potem, że zawrócił w moją stronę - uciekłam z prędkością światła. Weszłam do domu i czułam się jak złodziej któremu udało się uciec przed policjantem - ogromy strach i panika. Najdziwniejsze jest to, że obcych chłopaków zasze się krepuje w sensie, że się ich wstydze - nie boję się, moge przy nich stać, rozmawiać nawet i bede palić cegłe rumienić się, a jego się panicznie boje jak by zabił połowę mojej rodziny i nie mam pojęcia dlaczego i nie to, że to jest przez to doświadczenie i wydarzenie z nim, kiedy mnie pierwszy raz zaczepił - bałam się go.
Dziękuje slicznie wytrwałym, którym chciało się to czytać. Ale to co się stało i dzieje jest dla mnie jak koszmar senny który dzieje się naprawdę. Nawet szkołę ponadgimnazjalną wybrałam sobie prawie poza miastem z kilkadziesiąt km od jego szkoły.
""9.05.2008 Piątek 13:14
Mogę powiedzieć masakra. Owszem prosiłam przecież o takie tego typu rzeczy i "drobnostki" jak nazwałam wyżej, ale... nie w takich okolicznościach. Wszystko od początku. Dzisiaj miałam diagnozę z przedmiotów ścisłych i przed pójściem jak zwykle się troche cykałam. Jak zawsze wyszłam z domu i idę. Dochodzę do 1 przejścia na światłach. Przede mną zobaczyłam jakiegoś stojącego gościa niedaleko, ale niepotrzebnie się wycykałam, bo okazało się że to jakiś zwykły żul xD, więc poluzowałam (ale stres przed diagnozą cały czas był) i patrze na światła kiedy się zmienią i niespodziewanie widze, że idzie jakis chłopak - taki wysoki, - jego styl skojarzył mi się ze stylem Justyny(najdziwniejszej, 2 mtrowej, brzydkiej dziewczyny w mojej szkole i na początku miałam wrażenie z postury, że to ona) nagle podchodzi do mnie i coś mówi, nie mogłam go zrozumieć, myślałam, że pyta o godzinę:
- Słucham??
- Jak masz na imię? - powtórzył głośniej. Omg zestresowałam się jeszcze bardziej, nie dość, że bałam się na ten idiotyczny sprawdzian to jeszcze to. Ok, no to odpowiedziałam(grzecznie jak to zmojej naiwnej natury -,-) ale nie interesiło mnie to, trudno jak już się pyta to nie bede taka chamska.
- "[moje imię]"
Pytał o cos jeszcze. I jeszcze pytał czy mam chłopaka, ale odpowiedziałam, że mam po króciutkim namyśle. Podświadomie też chciałam go szybko spławić(widocznie w ogole nie umiałam). Pytał mnie czy interesują mnie jakieś sporty, mówie automatycznie "tak" "a jakie...(..)siatkówkę np?" <ja> "no tak średnio", <on>"a chciałabys się nauczyć?", <ja>"nie wiem" i tak dalej. Potem doszłam do drugiego przejścia na światłach niedaleko przystanku, myślałam, że na tym oniec, ale ciągnął się jeszcze za mną dalej i coś tam dalej ględził mi o tych sportach. Pytał do jakiej szkoły chodzę i kiedy kończe lekcje, powiedziałam że nie wiem. Cos tam mówił, że może mnie nauczyć z tą siatkówką i się ze mną umówić. Oczywiście w życiu nie podałabym mu swojego numeru choć znałam na pamięć. Podał mi swój. Szedł za mną aż prawie koło tych takich sklepików niedaleko już mojej szkoły i w drodze jeszcze koło supermarketu pytał mnie czy się kiedyś całowałam - przytaknęłam. <on>"a chciałabys się pocałować? <ja>"nie, dzięki", po chwili <on>"twój chłopak mógłby byc zazdrosny", i ciagle powtarzał, że ładna jestem i takie tam inne pierdoły. Umówił się (on) niby ze mną, że jak bym eróciła ze szkoły to żebym zadzwoniła i wtedy się z nim spotkam. Nie wiedziałam co o tym myśleć, albo mógł sobie robić jaja, albo rzeczywiście... Chłopak taki sobie zwykły, brzydki i odrażający jak noc świętojańska, bardzo mi się nie podobał, mówił takim pedalskim głosem, że się tak wyraże xD i niewyraźnie, okropnie chudy i mierzył chyba z 2 metry, totalny frajer całokształt osoby w ogóle mi się nie podobał i był wręcz odpychający. Jednak nie czułam nawet spocenia w rękach i nie paliłam cegły. Przez całą drogę praktycznie na niego nie spogladałam, nie to, że się wstydziłam, zwyczajnie mi nie pasował. Odczuwałam TYLKO NASILONY STRACH. Nie miałam w tym w ogóle doświadczenia, a nawet nigdy mi się coś takiego nie zdarzało. Nie mogłam (a właściwie raczej nie umiałam) wyskoczyć z tekstem "sperdalaj, mam cie w dup*e, daj mi spokój frajerze". Oczywiście nie spotkałam się, wiadomo, też nie zadzwoniłam. Po szkole wracałam inną drogą do domu "ta awaryjną" koło McDonalda jak to zwsze nazywałam swoje wymyślna droge w razie gdyby. I w ogóle nie wiem czy wyjde dziś z chaty, po tym co było. Obym go znów nie spotkała, bo bede skończona! Nie uwolnie się od przesladowcy! Bedzie lipa... Dobrze tylko, że teraz nadchodzi weekend choć w to wątpie może o mnie zapomnieć. Choć trochę. Ja pierdziele dawno nie pisałam takiej notki długiej xD. No cóż, w końcu się coś wydarzyło, ale za takie zdarzenie to ja "dziękuje". Do szkoły już wbijam "awaryjną" i dziękuje bardzo. ""
Potem już było coraz gorzej. A mianowicie zaczęłam najpierw jeszcze przed wakacjami 2008 r w maju, czerwcu chodzić i wracać tą inną drogą do szkoły. To była 2 gimnazjum. Na wakacje wyjechałam za granice i przez całe 2 misiące mnie w Polsce nie było. Wróciłam we wrześniu kiedy zaczynała się 3 klasa gim i na początku też chodziłam inną drogą. Jednak miałam małą nadzieje, że dlaczego mam chodzić dłuższa drogą i się spóźnać na lekcje kiedy minęło już troche czasu i mam się bać, że znowu spotkam tego kolesia - zaczęłam tak samo chodzic starą drogą. Na początku nie było tak źle i przechodziłam "żywa". Ale po paru dniach gdzieś z daleka GO zauwazyłam i zaczęłam spierniczać z prędkością światła, a najgorsze było to, że kiedy się odwracałam on za mną biegną w oddali. Do szkoły wpadłam jak wystraszony kocur z podkulonym ogonem w ucieczce przed groźnym psem. I znowu zaczęłam chodzic tą "awaryjna drogą" a potem wymyslałam coraz wymyślniejsze trasy najczęsciej powrotu do domu ze szkoły. Przez 10 miesięcy praktycznie bałam się wychodzić często z domu do budy. Jak zauważałam jakiś kolesi bardzo podobnych do niego to jak zaawansowany fobik robiłam przeróżne dziwne rzeczy nie licząc paniki, uciekałam gdzie się dało i przez to nawet przy okazji poznawałam miasto . Potem to się utrwaliło kiedy któregoś dnia wracałam ze szkoły i jechałam jeden przystanek tramwajem to zauważyłam jego w oknie na 100% jak zbliżał się ta awaryjna dr do mojej budy i z pewnośxcią też mnie w tramwaju zauważył, bo zobaczyłam potem, że zawrócił w moją stronę - uciekłam z prędkością światła. Weszłam do domu i czułam się jak złodziej któremu udało się uciec przed policjantem - ogromy strach i panika. Najdziwniejsze jest to, że obcych chłopaków zasze się krepuje w sensie, że się ich wstydze - nie boję się, moge przy nich stać, rozmawiać nawet i bede palić cegłe rumienić się, a jego się panicznie boje jak by zabił połowę mojej rodziny i nie mam pojęcia dlaczego i nie to, że to jest przez to doświadczenie i wydarzenie z nim, kiedy mnie pierwszy raz zaczepił - bałam się go.
Dziękuje slicznie wytrwałym, którym chciało się to czytać. Ale to co się stało i dzieje jest dla mnie jak koszmar senny który dzieje się naprawdę. Nawet szkołę ponadgimnazjalną wybrałam sobie prawie poza miastem z kilkadziesiąt km od jego szkoły.