30 Sty 2010, Sob 12:38, PID: 194668
Prawda jest trudna, ale trzeba ją zaakceptować...
Miałem fobię społeczną przez jakieś 10 lat i wszyscy mnie olali...
Nie mówię, że na pewno nikt Ci nigdy nie pomoże, ale po prostu lepiej liczyć na siebie, zamiast czekać na pomoc od innych.
Przeczytaj sobie "Jak przezwyciężyć nieśmiałość i lęk przed otoczeniem" Antony'ego i Swinsona. (może tytuł na to nie wskazuje wystarczająco wyraźnie, ale to jest o fobii społecznej)
Ta książka jest propozycją autoterapii - robisz sobie takie różne śmieszne ćwiczonka i po pewnym czasie fobia mija (!) A jeżeli nie chcesz skorzystać z książki, to idź z tym do psychoterapeuty. Książka Ci pomoże, bo nie może Cię olać, a psychoterapeuta też raczej Cię nie oleje, bo w końcu dostaje za to kasę.
Z tego naprawdę da się wyjść. Tylko trzeba nad sobą trochę popracować. A jeżeli nie starczy Ci samozaparcia, żeby przejść przez terapię, to znaczy, że po prostu nie jest z Tobą jeszcze tak źle. Jak człowiek dosięgnie dna, to musi się odbić. Jak zacząłem rzygać ze strachu i byłem pewien, że umrę, to po kilku takich atakach zrozumiałem, że jak się za siebie nie wezmę, to ta cholerna fobia mnie zabije. Kiedy to zrozumiałem, nie miałem już żadnych problemów z motywacją, żeby przejść przez terapię.
pozdrawiam i powodzenia
Miałem fobię społeczną przez jakieś 10 lat i wszyscy mnie olali...
Nie mówię, że na pewno nikt Ci nigdy nie pomoże, ale po prostu lepiej liczyć na siebie, zamiast czekać na pomoc od innych.
Przeczytaj sobie "Jak przezwyciężyć nieśmiałość i lęk przed otoczeniem" Antony'ego i Swinsona. (może tytuł na to nie wskazuje wystarczająco wyraźnie, ale to jest o fobii społecznej)
Ta książka jest propozycją autoterapii - robisz sobie takie różne śmieszne ćwiczonka i po pewnym czasie fobia mija (!) A jeżeli nie chcesz skorzystać z książki, to idź z tym do psychoterapeuty. Książka Ci pomoże, bo nie może Cię olać, a psychoterapeuta też raczej Cię nie oleje, bo w końcu dostaje za to kasę.
Z tego naprawdę da się wyjść. Tylko trzeba nad sobą trochę popracować. A jeżeli nie starczy Ci samozaparcia, żeby przejść przez terapię, to znaczy, że po prostu nie jest z Tobą jeszcze tak źle. Jak człowiek dosięgnie dna, to musi się odbić. Jak zacząłem rzygać ze strachu i byłem pewien, że umrę, to po kilku takich atakach zrozumiałem, że jak się za siebie nie wezmę, to ta cholerna fobia mnie zabije. Kiedy to zrozumiałem, nie miałem już żadnych problemów z motywacją, żeby przejść przez terapię.
pozdrawiam i powodzenia