Spotkania klasowe

[Aspołeczny]

Cześć,

mamy wrzesień, dzieciaki wróciły do szkół, studenci zaraz zaczną rok akademicki i w związku z tym naszła mnie pewna myśl - spotkanie klasowe. Jak to u Was wygląda? Chodzicie na takie? Może sami organizujecie? Albo nie ma spotkań?

U mnie wygląda to tak. 
Co prawda jeszcze studiuję, ale nie zanosi się na to, żeby kiedykolwiek było jakiekolwiek spotkanie "po latach". Nie ma znaczenia czy chodzi o podstawówkę, gimnazjum czy szkołę średnią. Dlaczego? Powód jest prosty, ludzie rozjechali się po kraju i świecie. Używając Facebooka sprawdziłem i okazało się, że w okolicy zostało (licząc mnie) tylko kilka osób, cała reszta wyjechała np na studia na drugi koniec Polski.
A jeśli chodzi o studia to studiuję zaocznie, więc szanse, że ktoś będzie chciał się kiedyś spotkać są zerowe (już teraz kontakty między nami praktycznie nie istnieją).

[leftcereal]

Po ok. roku było spotkanie z klasy z technikum, pojechałem, pokręciłem się przed i nie wszedłem. Może są, może nie ma, mie nikt nie zapraszał więcej xd.

Ludzie jednak mimo rozjazdów po świecie potrafią się zorganizować i robić spotkania klasowe.

[ekstra_intro]

Nie utrzymuję kontaktu z ludźmi ze szkół które ukończyłem ze względu na to że za zdecydowaną większością nie przepadałem a pozostałych nie lubiłem. Nie widzę więc powodu dla którego miałbym się z nimi spotkać w jakimkolwiek celu.

[Dalinar]

Nigdy nie byłem a czy były nie mam pojęcia , bo żadnego zaproszenia nie dostałem. XD Z klasą z gimnazjum i tak bym nie poszedł ,tak pamiętam ,że kolega z liceum zarzekał się ,że będzie organizował i pamiętam ,że nawet po koniec liceum zrobił listę wszystkich zbierając adresy i numery telefonów xd Czy coś ostatecznie było nie mam pojęcia, bo nie mam z nikim kontaktu. Chociaż 2 lata temu jak założyłem konto na facebooku dodał mnie do znajomych, więc już się trochę bałem ,ze jednak coś będzie organizował xd

[Szary]

Byłem kilka razy, nigdy więcej. Zmuszałem się, bo brakowało mi towarzystwa, ale czułem się tam jeszcze gorzej. Nie wiem, może ci ludzie po prostu przypominają mi jakim pojeßanym dzieckiem byłem. Nie miałem z nimi wspólnych tematów do rozmów, czułem się jak piąte koło u wozu, czyli tak jak w szkole. Za każdym razem zmuszałem się, by tam siedzieć do końca, bo głupio było wyjść w trakcie, gdy nikt nie zwraca na ciebie uwagi. Raz tylko wyszedłem po angielsku, bo ludzie byli tak zajęci sobą, że nawet pewnie nie zauważyli mojej nieobecności. Wspomnę, że klasa była dość mała, więc na spotkania jak przyszła połowa (a tak było zazwyczaj), to ludzi było z dziesięć. Nie jest to tłum, w którym łatwo się ukryć, ale mi się jakoś udawało nieintencjonalnie. Po ostatnim razie usunąłem się z grupy na FB i od tamtej pory żyję w słodkiej niewiedzy.

[Nameless]

Może kiedyś, na razie nie ma opcji.

[Opozycjaoptymisty]

Cześć,

mamy wrzesień, dzieciaki wróciły do szkół, studenci zaraz zaczną rok akademicki i w związku z tym naszła mnie pewna myśl - spotkanie klasowe. Jak to u Was wygląda? Chodzicie na takie? Może sami organizujecie? Albo nie ma spotkań?

U mnie wygląda to tak. 
Co prawda jeszcze studiuję, ale nie zanosi się na to, żeby kiedykolwiek było jakiekolwiek spotkanie "po latach". Nie ma znaczenia czy chodzi o podstawówkę, gimnazjum czy szkołę średnią. Dlaczego? Powód jest prosty, ludzie rozjechali się po kraju i świecie. Używając Facebooka sprawdziłem i okazało się, że w okolicy zostało (licząc mnie) tylko kilka osób, cała reszta wyjechała np na studia na drugi koniec Polski.
A jeśli chodzi o studia to studiuję zaocznie, więc szanse, że ktoś będzie chciał się kiedyś spotkać są zerowe (już teraz kontakty między nami praktycznie nie istnieją).

Szkołę średnią skończyłem w tym roku, kontakt mam przez messengera tylko z 1 kolegą który był dość kontrowersyjny i też raczej z nikim nie trzymał, po za tym z paroma kolegami z gimnazjum z którymi czasami grałem w gry komputerowe swego czasu, ale to sporadycznie, po za melanżami nie mam z nimi kontaktu żadnego, więc cóż tu mogę dodać...

[Roztoczanka]

Raczej nie było, albo ja o nich nie wiedziałam. Jakby nawet było to i tak bym nie poszła, bo ja w czasie szkoły z nikim nie rozmawiałam, albo z mało kim i to jak ktoś zaczął. W liceum nie jeździłam na spotkania/ogniska klasowe( były takie prawie co weekend przez całe liceum) to po co miałabym teraz na takie iść. Nie miałabym o czym rozmawiać. Dalej by mnie stresowali i bym tak siedziała bez sensu.