22 Sie 2009, Sob 23:44, PID: 171404
Taak dokładnie błędne koło... Samotność wpędza głębiej w fobie, a fobia nie pozwala jej sie przeciwstawić.
22 Sie 2009, Sob 23:44, PID: 171404
Taak dokładnie błędne koło... Samotność wpędza głębiej w fobie, a fobia nie pozwala jej sie przeciwstawić.
22 Sie 2009, Sob 23:50, PID: 171411
Kiedyś kochałąm samotność ale teraz mnie męczy.Chciałabym się do kogoś odezwać komuś pomóc.Nie wiem skąd moja zmiana.Kiedyś kochałąm teraz nienawidzę samotności.Nie wiem czy to pozytywne czy negatywne???
22 Sie 2009, Sob 23:51, PID: 171414
Mnie samotność zabija... Zabija moje wnętrze... Przez samotność staje się pusty... Brak natchnienia, nic pozytywnego nie da się stworzyć...
22 Sie 2009, Sob 23:54, PID: 171417
Włąśnie dobre określenie!!Przez samotność brakuje mi natchnienia do życia.Nie chodzi mi o związek z kimś innym chodzi mi o zwykłe normalne kontakty z drugim człowiekiem zwykła rozmowa.Ale ta cholerna fobia społeczna powoduje że w kontakcie z 2 osobą mogę nie powiedzieć tego co chce i nie wysłowię się a tyle bym chciała temu komuś powiedzieć.Nic nie powiem a ta osoba sobie pójdzie i po szansie....Gdyby nie ten strach przed kimś innym
22 Sie 2009, Sob 23:56, PID: 171419
monisiaczek napisał(a):Nie wiem czy to pozytywne czy negatywne???Jeśli przeszkadza Ci w funkcjonowaniu to negatywne, jesli nie, to pozytywne. Proste. Mi akurat samotnośc nie przeszkadza za bardzo, może mówiłbym inaczej gdybym miał do czynienia z taką totalną, że faktycznie nie ma do kogo sie odezwać poza kotem (albo i nie). Taka umiarkowana jak teraz jest ok, znacznie gorsza od samotności jest niemożnośc dogadania się z nieznajomymi ludźmi. Dobija mnie, że nie mogę załatwić prostych pierdól w urzędzie, czy znaleźc sobie pracy, bo przecież dzwonienie telefonem nie boli. A jednak sprawia problem. Póki co mogę to olewać, ale za pare lat problem będzie naprawde powazny.
22 Sie 2009, Sob 23:57, PID: 171420
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Sie 2009, Nie 0:01 przez merlin.)
Taak.... Nie pozwól by fobia zaczęła zabijać nawet nadzieje...
Kaktus. Ja mam na szczęście o tyle lepiej że jeśli się przełame co rzadko mi się zdarza to i telemarketera z TP przegadam. tylko przełamać sie trudno
23 Sie 2009, Nie 0:07, PID: 171424
I tu sięzgadzam. Też tak mam że stwierdzam czasem że to hołota I lepiej mi samemu...
23 Sie 2009, Nie 0:13, PID: 171432
Taa... mi już sie moja bogata filmoteka skończyła. No jasne że nie wszyscy ale wówczas wszyscy mnie otaczający... np. w szkole. ale to nie aż tak negatywne znaczenie
23 Sie 2009, Nie 0:22, PID: 171435
Dla mnie dzwonienie boli niestety...I to jest cholernie głupie.Jak dzwonię to mało zawału serca nie dostanę dlatego wolę smsa czy na gg czy mejla bo tak to dla mnie tragedia jest.Kolejna moja fobia...Nawet z psychiatrą to się kontaktuję przez mejla bo za bardzo się boję żeby zadzwonić...A filmy to wolę sama oglądać jedynie bajki z kuzynkami to razem Nie ma to jak Timon i Pumba
23 Sie 2009, Nie 0:31, PID: 171438
Siedzenie w domu. Stąd prosta droga do izolacjonizmu - im trwalszy tym trudniejszy do zwalczenia, popsucia wizerunku co tylko dolewa oliwy do ognia, a to wszystko z kolei rodzi kolejne problemy. Ponadto jak człowiek nie ma co robić to się nudzi, a jak się nudzi to z czasem do łba przychodzą niestworzone myśli od których potem ciężko się odpędzić na dłuższą metę.
23 Sie 2009, Nie 0:38, PID: 171445
Kurcze chyba najgorsze w fobi to jest to że co by się nie robiło czy myślało zawsze się wpada w błędne koło z którego nie ma jak wyjść..
23 Sie 2009, Nie 20:37, PID: 171567
Reasumując w fobii najgorsza jest fobia
23 Sie 2009, Nie 21:22, PID: 171574
24 Sie 2009, Pon 13:59, PID: 171653
24 Sie 2009, Pon 14:03, PID: 171655
Look89 napisał(a):najgorsze jest to, że nie mogę poderwać dziewczynyhah poprawiłeś mi tym humor Myślę ,że w fobii jeszcze najbardziej wadzi mi to że nazbyt żal mi ludzi .
24 Sie 2009, Pon 14:34, PID: 171661
Taak.. za dużo myśli się o innych, za mało o sobie
24 Sie 2009, Pon 15:36, PID: 171668
Cytat:Taak.. za dużo myśli się o innych, za mało o sobie Coś w tym jest, zwykle zbytnio skupiamy sie na tym co inni o nas pomyślą/powiedzą i się w ten sposób blokujemy zamiast robić to co chcemy nie przywiązując uwagi do komentarzy innych.
25 Sie 2009, Wto 1:09, PID: 171841
25 Sie 2009, Wto 9:33, PID: 171859
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Sie 2009, Wto 9:33 przez stap!inesekend.)
Dokładnie, tyle, że ja bym to porównał do owczarka collie, który udaje kundla.
26 Sie 2009, Śro 12:32, PID: 172004
A ja do kundla, który udaje owczarka. Kundla, który chciałby być wilkiem.
26 Sie 2009, Śro 15:22, PID: 172032
no to ostateczne: do owczarka collie, który udaje kundla, a czasami chciałby być wilkiem (agresja...)
19 Paź 2014, Nie 2:45, PID: 416744
merlin napisał(a):Właśnie, chcieć a nie móc. Tylko gorzej jest gdy już się nauczy tak żyć, wtedy się nawet nie chce. Podświadomie odmawiamy sobie z góry. Samotność zabija nas od środka. Chcieli byśmy lecz strach cofa nas przed pierwszym krokiem, a bez kroku niema marszu. A kobieta zazwyczaj nie zrobi pierwszego kroku, a to mężczyzn fobików wpędza w samotność. Troche poza temat wyskoczyłem ale przepraszam.Racja Merlin. Ja chciałem,a le nie mogłem. Potem nauczyłem sie tak żyć (tylko czy to zycie). Teraz robię małe kroki i strach przed nastepnymi jest coraz mniejszy.
24 Paź 2014, Pią 19:21, PID: 417670
Najgorsze dla mnie w mojej fobii jest to, że spinają mi się mięśnie i w żaden sposób nie mogę ich rozluźnić. A tak poza tym to nie jestem tak otwarta i swobodna w kontaktach z ludźmi jak bym chciała, prawie zawsze bywam spięta i skrępowana .
24 Paź 2014, Pią 19:44, PID: 417674
Najgorsze jest to, że można przeżyć całe życie na 50% , a później obejrzeć się wstecz i tylko płakać. Taki scenariusz ja widzę dla siebie dlatego zacząłem działać żeby coś z tym zrobić, a i tak późno bo właśnie 30 lat stuknęło.
25 Paź 2014, Sob 1:50, PID: 417752
Dla mnie nagorsza jest bezsilność. Wszystko niby na wyciągnięcie ręki, pod samym nosem, te codzienne sprawy, rzeczy do zrobienia łatwe dla innych, a jednak nie można się przemóc, żeby tą rękę wyciągnąć...
Boomshaka napisał(a):Najgorsze jest to, że można przeżyć całe życie na 50% , a później obejrzeć się wstecz i tylko płakać. Taki scenariusz ja widzę dla siebie dlatego zacząłem działać żeby coś z tym zrobić, a i tak późno bo właśnie 30 lat stuknęło.Do 50% to mi trochę brakuje. Mnie już stuknęło 36... zastanawiam się jak długo jeszcze wytrzymam, i jak wytrzymałem do tej pory. |
|