17 Sty 2024, Śro 13:28, PID: 874111
Cześć.
Nie potrafię poradzić sobie z nieuzasadnionym lękiem. Nie potrafię powiedzieć czego się boje. Kilka razy miałem sytuacje że Mojej dziewczyny mama zrobiła obiad. Moja dziewczyna poprosiła mnie żebym poszedł na górę z nią zjesc ale niestety strach był tak duży ze nie dałem rady. Chociaż wiedziałem ze wyjdę na dziwaka jeśli pójdzie sama wolałem zostać w jej pokoju niż iść i zjesc lub odmówić. To nie jest jedyna sytuacja. Również boje się chodzić u niej do toalety bo trzeba przejść obok salonu. Tak samo boje się okazywać miłość do niej przy mojej rodzinie lub jej. Nawet w miejscach publicznych. Miałem tez problemy z tym ze wiedziałem jak się zachować np. Po skończonym posiłku trzeba podziękować i wynieść po sobie ale nie potrafiłem tego zrobić. Po prostu się bałem. Zrezygnowałem ze studiów, wytrzymałem całe półtora miesiąc przez stres związany z tym, że nie potrafiłem się zaadoptować do towarzystwa. Mógłbym wymieniać mnóstwo innych przykładów takich jak np. Strach przed wysiadaniem z autobusu na moim przystanku ponieważ nikt inny nie wysiadał (główna myśl była taka że co jeśli mi nie otworzy drzwi i wszyscy będą się patrzeć jak na dziwaka?) lub strach przed zapraszaniem mojej dziewczyny na imprezy rodzinne. Mam wrażenie ze moje życie toczy się żeby toczyć. Żyje żeby to życie przeżyć. Nie mam żadnych celów do niczego nie dążę nic mnie nie interesuje nie mam potrzeby wychodzić do restauracji zwiedzać nowych miejsc wyjeżdżać gdzieś a nawet jeśli wyjadę to potrafię siedzieć i nic nie robić dlatego też moja dziewczyna któregoś dnia ze mną po prostu zerwała z powodu mojej nieporadności życiowej i tego, że nic mi się nigdy nie chciało bardzo żałuje że tak wyszło i że nie widziałem tego co teraz wcześniej, ale niestety zostaje mi myśleć o niej i cieszyć się jej szczęściem że będzie z kimś innym kto ją uszczęśliwi. Jest jakaś szansa ze na coś choruje? Jakiś lęk społeczny czy to po prostu zwykła nieśmiałość. Z góry dzięki za odpowiedzi bo nie wiem już co robić...
Nie potrafię poradzić sobie z nieuzasadnionym lękiem. Nie potrafię powiedzieć czego się boje. Kilka razy miałem sytuacje że Mojej dziewczyny mama zrobiła obiad. Moja dziewczyna poprosiła mnie żebym poszedł na górę z nią zjesc ale niestety strach był tak duży ze nie dałem rady. Chociaż wiedziałem ze wyjdę na dziwaka jeśli pójdzie sama wolałem zostać w jej pokoju niż iść i zjesc lub odmówić. To nie jest jedyna sytuacja. Również boje się chodzić u niej do toalety bo trzeba przejść obok salonu. Tak samo boje się okazywać miłość do niej przy mojej rodzinie lub jej. Nawet w miejscach publicznych. Miałem tez problemy z tym ze wiedziałem jak się zachować np. Po skończonym posiłku trzeba podziękować i wynieść po sobie ale nie potrafiłem tego zrobić. Po prostu się bałem. Zrezygnowałem ze studiów, wytrzymałem całe półtora miesiąc przez stres związany z tym, że nie potrafiłem się zaadoptować do towarzystwa. Mógłbym wymieniać mnóstwo innych przykładów takich jak np. Strach przed wysiadaniem z autobusu na moim przystanku ponieważ nikt inny nie wysiadał (główna myśl była taka że co jeśli mi nie otworzy drzwi i wszyscy będą się patrzeć jak na dziwaka?) lub strach przed zapraszaniem mojej dziewczyny na imprezy rodzinne. Mam wrażenie ze moje życie toczy się żeby toczyć. Żyje żeby to życie przeżyć. Nie mam żadnych celów do niczego nie dążę nic mnie nie interesuje nie mam potrzeby wychodzić do restauracji zwiedzać nowych miejsc wyjeżdżać gdzieś a nawet jeśli wyjadę to potrafię siedzieć i nic nie robić dlatego też moja dziewczyna któregoś dnia ze mną po prostu zerwała z powodu mojej nieporadności życiowej i tego, że nic mi się nigdy nie chciało bardzo żałuje że tak wyszło i że nie widziałem tego co teraz wcześniej, ale niestety zostaje mi myśleć o niej i cieszyć się jej szczęściem że będzie z kimś innym kto ją uszczęśliwi. Jest jakaś szansa ze na coś choruje? Jakiś lęk społeczny czy to po prostu zwykła nieśmiałość. Z góry dzięki za odpowiedzi bo nie wiem już co robić...