25 Sty 2008, Pią 12:55, PID: 10849
25 Sty 2008, Pią 17:11, PID: 10854
Pierwsze co mi przyszlo do glowy to "Krzyk" Edwarda Munka. Ten obraz odzwierciedla dokladnie to co czuje.
25 Sty 2008, Pią 17:16, PID: 10856
to Twoja praca? zastanawiam się, czy to fobik tworzył.
25 Sty 2008, Pią 19:20, PID: 10885
Obraz świetny. Rzeczywiście odzwierciedla...
25 Sty 2008, Pią 19:36, PID: 10891
Bardzo ciekawe.
06 Lut 2008, Śro 23:11, PID: 11880
genialny.to okienko na gorze to chyba symbol tego normalnego swiata ktory tak slabo dostrzegamy
16 Lut 2008, Sob 12:52, PID: 12646
[...]
18 Lut 2008, Pon 14:05, PID: 12875
Kapitalny obraz... ten wzrok wszystkich na Tobie, coś strasznego.
18 Lut 2008, Pon 16:56, PID: 12885
Ja się zastanawiam co oznaczają te włosy jakby wyciągane z głowy, czy co to jest O,o?
18 Lut 2008, Pon 17:04, PID: 12886
Funia napisał(a):Ja się zastanawiam co oznaczają te włosy jakby wyciągane z głowy, czy co to jest O,o? To jest jego (postaci na krześle) włane spojrzenie na siebie. Krytyczne ocenianie siebie, analizowanie swojego zachowania. Chodzi o to, że nie dośc, że boi się innych to jeszcze musi znosic maniakalne myśli samego siebie. Bo na końcu tych "włosów" są oczy.
18 Lut 2008, Pon 17:08, PID: 12887
Obraz geniealny. Widzę na nim to co czuje każdy fobik
18 Lut 2008, Pon 17:24, PID: 12894
Sugar Sweet napisał(a):Funia napisał(a):Ja się zastanawiam co oznaczają te włosy jakby wyciągane z głowy, czy co to jest O,o? Dokładnie! Nie dość, że inni to jeszcze sam sobie człowiek dowala. Czy może ktoś coś źle pomyślał, coś źle zrobiłem, dlaczego tak a nie inaczej...
19 Lut 2008, Wto 6:57, PID: 12929
Funia napisał(a):Ja się zastanawiam co oznaczają te włosy jakby wyciągane z głowy, czy co to jest O,o?Ja to odbieram tak, że oni coś chcą od niego, nie dają mu spokoju. Tzn. on to tak widzi.
19 Lut 2008, Wto 12:10, PID: 12934
Wystarczy wpisać social anxiety w google, wyszukuj grafike. Dużo tego jest.
19 Lut 2008, Wto 14:49, PID: 12948
Rewelacja. Tak się dokładnie czułem jak cierpiałem na FS. I pomyśleć, że to tylko nasze "urojenia", a jaki mają druzgoczący wpływ na nasze życie.
Gdybym przez to nie przechodził, to miałbym duże trudności z uwierzeniem, że ktoś może tak postrzegać otoczenie. I chyba dlatego tak trudno pomóc fobikowi.
19 Lut 2008, Wto 17:46, PID: 12957
M jak z tego wyszedłeś?
19 Lut 2008, Wto 23:13, PID: 12992
Dodałbym jeszcze szydercze uśmiechy, a postać fobika pomniejszył - ja się czuję taki mały, śmieszny i żałosny.
20 Lut 2008, Śro 1:47, PID: 13022
M napisał(a):Rewelacja. Tak się dokładnie czułem jak cierpiałem na FS. I pomyśleć, że to tylko nasze "urojenia", a jaki mają druzgoczący wpływ na nasze życie.Na coś takiego czekałem. Zawsze szukałem na takich forach ludzi którym udało sie z tego wyjść. Jak Ci sie to udało?
20 Lut 2008, Śro 21:01, PID: 13100
Rewelacja!Sam go namalowałeś?
21 Lut 2008, Czw 9:42, PID: 13168
Magic, Fahrenheit, Mondengel !
Witam serdecznie Oczywiście z przyjemnością spróbuję napisać w najbliższy weekend jak z tego wyszedłem, chociaż proces trwał dość długo i tak naprawdę do końca nie wiem co było momentem przełomowy. Psychologiem, ani psychiatrą nie jestem, więc weźcie pod uwagę, że będę pisał jako amator, choć na podstawie autopsji. Tak czy inaczej jeżeli choć trochę komuś pomogę, będę miał ogromną satysfakcję, że zmarnowane przez FS wiele lat życia nie pójdzie całkiem na marne.
21 Lut 2008, Czw 11:26, PID: 13176
Czekamy z niecierpliwością.
21 Lut 2008, Czw 18:06, PID: 13208
Już zrobiłeś bardzo dużo- dałeś nam NADZIEJĘ
21 Lut 2008, Czw 21:22, PID: 13232
Dzieki! Czekamy.
25 Lut 2008, Pon 0:23, PID: 13590
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lut 2008, Pon 0:24 przez M.)
Witam
Tak jak już wspomniałem nie wiem do końca co było początkiem "procesu" leczenia. Nie korzystałem z pomocy psychologa - to polecam bo proces może przebiegać szybciej, ani leczenia farmakologicznego - tego osobiście nie polecam, bo FS wynika z uwarunkowań społecznych typu "nadopiekuńczy" rodzice czy też bycie tzw. "kozłem ofiarnym" w klasie. Ja przynajmniej z tym wiążę swoją FS. Swojej przypadłości nienawidziłem strasznie i przez wiele lat pytałem Boga "Za co to wszystko ?" Nie mniej cały czas miałem wewnętrzne przeczucie, że to kiedyś ustąpi i ..... jak się okazało miałem rację. :-) Kilka punktów na temat tego co robiłem i jak sobie radzić w walce z tym "smokiem": 1. Trafiłem na książkę Zimbardo "Nieśmiałość" i zrozumiałem, że nie jestem jakimś niedorozwojem, a po prostu chorą osobą. Wy już to wiecie więc pierwszy krok za Wami. Uświadomienie sobie faktu, że takich jak ja jest wielu bardzo mi pomogło. 2. Przeczytałem ok. 100 poradników psychologicznych m.in. jak zjednywać sobie ludzi i chociaż jeszcze długo, ze strachu typowego dla fobików, nie potrafiłem stosować metod w nich polecanych, to wiedziałem, że wcześniej czy później przyda to mi się. 3. Po trudnym okresie dojrzewania i sporych problemach w szkole średniej, myślę, że m.in. z powodu FS, wreszcie polubiłem naukę o świecie. Nie chodzi tu o kucie do klasówek, ale ogólnie o czytanie. Polecam to gdyż wtedy będziecie zaznajomieni z różnymi tematami i łatwiej będzie brać udział w rozmowach z ludźmi. Ja osobiście lubię czytać Newsweek, Dziennik, Forbesa. Zaglądam także do pism dla kobiet np. Twój Styl. Moim ulubionym programem jest ViaSat History oraz National Geografic. Generalnie polecam poszerzanie horyzontów. Jak czytacie na wiele tematów to później okazuje się, że wiele z nich łączy się ze sobą i sami dochodzicie do różnych ciekawych spostrzeżeń. 4. Zauważajcie swoje sukcesy. Fobicy mają to do siebie, że rozpaczają nad każdą porażką. Często jest to porażka tylko w ich mniemaniu, ale jej rozpamętywanie może trwać wiele lat. Ja tak miałem. Dam przykład: często po kontaktach z ludźmi wydawało mi się, że popełniłem jakąś straszną gafę, zrobiłem z siebie durnia. I że wszyscy to zauważyli i będą śmiać się ze mnie do końca swoich dni :-))))). Bzdura. Później okazywało się, że nikt nie zauważył tej strasznej, w moim odczuciu, gafy. Pamiętajcie, że ludzie są przeważnie zajęci swoimi sprawami i ...... nie zwracają na Was większej uwagi. Ten wspaniały rysunek, który pokazuje oczy wpatrzone w fobika jest tylko i wyłącznie wytworem chorej wyobraźni fobika. Natomiast jeżeli będziecie "oczytani" to szansa, że wypowiecie się głupio na temat na którym się nie znacie jest znacznie mniejsza. 4. Starajcie się poznać swoje słabe i mocne strony. Nie próbujcie naśladować innych. Każdy jest jedyny w swoim rodzaju i każdy ma coś z siebie do dania. Jak już będziecie wiedzieć co jest Waszą mocną stroną to starajcie się to wykorzystać. Oczywiście podpatrywać innych warto, ale nie kopiować ich. 5. Nie "chcijcie" za bardzo. Jeżeli spodoba się Wam jakaś dziewczyna/chłopak to nie myślcie, że to jest ta/ten jedna/jeden jedyna/jedyny. Im bardziej się chce tym bardziej strach paraliżuje i nic nie wychodzi, prawda ? Nie wyjdzie tym razem wyjdzie następnym. Mi wyszło mniej więcej za 15-20 razem i teraz jestem szczęśliwym mężem i ojcem. 6. Zauważyłem jedną ciekawą cechę FS. Jak ją miałem to każda porażka powodowała, że FS pogłębiało się. Jak zacząłem z tego wychodzić to każdy sukces powodował, że FS zanikało coraz bardziej. I to jest chyba ta normalność. To sukcesy powinny nas wzmacniać, a nie porażki osłabiać. 7. Spotkałem kiedyś wykładowcę od "sztuki autoprezentacji", był także aktorem, grał w serialu "Samo Życie". Okazało się, że kiedyś też cierpiał na FS. Trudno w to uwierzyć, prawda ? 8. Jak już przestałem się bać kontaktów z ludźmi, to wręcz stałem się osobą nazbyt otwartą :-))))). Ta choroba to jak wahadło. Jesteś wychylony w jedną stronę. Cały czas boisz się odezwać do ludzi, cały czas zastanawiasz się czy nie powiedziałeś coś głupiego, cały czas rozpamiętujesz gafy. W momencie kiedy ten "bandaż i knebel" jak na rysunku pęknie, wahadło przechyla się na drugą stronę. Wręcz nie możesz się opamiętać od zagadywania do innych, w ogóle nie zastanawiasz się czy mówisz głupio czy nie (oczywiście nie wolno ranić innych), a jak nie zwracasz uwagi czy mówisz głupio to i nie ma co rozpamiętywać. :-))))) I to wychylenie jest o wiele lepsze, bo większość ludzi cię lubi :-). Wiele osób mówiło mi: "Jak Ty się zmieniłeś". Wiem, jestem już innym człowiekiem. Rozpocząłem nowe życie. OK, na razie tyle. Jak sobie coś jeszcze przypomnę, to napiszę. Ale co najważniejsze, z tego naprawdę można wyjść. I warto, choćby miało to nastąpić w późnym wieku.
25 Lut 2008, Pon 2:02, PID: 13602
M wielkie dzięki za rady!!!
|
|