09 Lut 2008, Sob 21:30, PID: 12079
Billy the Mountain napisał(a):Mam obsesję na punkcie tego, jak mnie ludzie oceniają. Często mnie to paraliżuje i działa mocno cenzurując moje wypowiedzi (mówię głównie o internecie, bo poza nim jest mało okazji).Myślę, że spora ilość osób z obecnych na tym forum ma podobne... objawy. Jedni w większym, a inni w mniejszym nasileniu.
Ja wypróbowuję ostatnio taki sposób. Staję przed lustrem i mówię do siebie: "Ale ty masz wstrętną mordę!". A potem sobie odpowiadam z uśmiechem: "Eee, wcale tak nie myślisz. Gdybym miał wstrętną mordę, to byś tak na mnie nie patrzył" . Potem to próbuję przenosić na innych ludzi. Taa. Co tam było następne .
Billy the Mountain napisał(a):Z drugiej strony mam ogromną potrzebę bycia zauważonym.No cóż mogę powiedzieć. Zauważyłem Ciebie . A żeby nie było nieporozumień, skieruję na moment czytających do wątku pt. "Jaka orientacja..." .
Billy the Mountain napisał(a):Staram się o to na przeróżne sposoby, ale zawsze obawiam się negatywnych ocen. Przeraża mnie też sytuacja, kiedy próbuję zwrócić na siebie uwagę, a nikt nie daje po sobie znać, że mnie zauważa. Z trzeciej strony obawiam się, że przesadzę i wywołam odwrotny skutek do zamierzonego, tzn. będąc nachalnym zrażę do siebie ludzi. Mieszanka tych wszystkich stanów męczy mnie chyba od zawsze, ale ostatnio przybrała mocno na sile (chyba w związku z nawrotem mojej depresji).Wiesz co. Ja, odkąd pamiętam, miałem problemy z komplementami. Z przyjmowaniem i rozdawaniem . W pierwszym przypadku, po prostu chowam się do szafy . A w drugim. Hm. Ja zawsze chyba miałem takie przekonanie, że skoro tak rzadko się odzywam, to kiedy raczyłem się już do kogoś odezwać, to powinien to odczytać właśnie jako komplement . Że jakoś na mnie działa. Inspiruje czy coś tam. A może nawet tak zapraszałem do wspólnej zabawy. Do współpracy. Nie wiem. No, niestety okazało się, że inni ludzie nie do końca widzą tę sprawę tak jak ja. No to próbowałem jakoś mówić nie wprost. Ale to nadal nie zawsze jest dobry sposób. Więc nadal nad tym pracuję.
A z kolejnej strony dodam, że ostatnio często mam wrażenie, że piszę nie na temat. Odjeżdżam. O, przy okazji. W poniedziałek odjeżdżam. A właściwie wyjeżdżam . A wracając na chwilę. Ja zawsze odjeżdżałem na przykład w szkole. Ponieważ było nudno, to musiałem sobie jakoś radzić, prawda. No i wytworzyłem sobie taki wewnętrzny świat, z którego trudno się wydostać. Więc próbuję ten świat wydostać na zewnątrz razem ze mną.
Billy the Mountain napisał(a):Męczy mnie to okrutnie i obawiam się, że jeżeli wkrótce nie zmienię sposobu myślenia, to będę musiał stąd uciekać, bo inaczej zwariuję do reszty.Taa, miałem podobne stany. Nawet raz myślałem, że jestem bliski przekroczenia granicy obłędu. Musiałem trochę wyhamować na jakiś czas. Oczywiście nie za bardzo. Trzeba znaleźć swój rytm. Cykl i amplitudę. I odfiltrować niepotrzebne zakłócenia.
-
Oł maj gad. Nie komentuję wszystkiego, bo się okaże, że jesteś moim bratem bliźniakiem jeszcze . A już mam brata, siostrę, kuzynki, kuzynów... Kurka, czy tu cała moja rodzina siedzi czy co .
A dodatkowo, to ja nie lubię czytać. Także jeśli tego co napisałem nie przeczytacie, to wiedzcie, że Was rozumiem i jestem z Wami .
-
Uwaga! Nie będę się nikomu tłumaczył z tego, co tu powyżej napisałem. Ha! Jeszcze czego. Fa... Mydło takie było .