20 Sty 2013, Nie 21:17, PID: 334939
Mam bardzo podobny problem. Kiedyś po prostu lubiłam się uczyć, tak dla siebie, np. języków. Potem, kiedy nauki w kolejnych szkołach było coraz więcej, uczyłam się do upadłego, żeby być najlepsza. I całkiem mi się to podobało. Przeszkadzał mi tylko ciągły stres, nawet jak nie miałam żadnych zapowiedzianych sprawdzianów nie mogłam spać w nocy. No i w końcu po roku takiej nauki nadesżły wakacje, więc myślałam, że sobie odpocznę. Jednak już pierwszego dnia pojawiło się drżenie rąk, bezsenność, ne mogłam w ogóle sonie znaleźć miejsca. Wieczór wcześniej czytałam książkę w ogóle nie przeznaczoną dla mojego wieku i pod jej wpływem zaczęłam myśleć, że jestem złym człowiekiem i na pewno czeka mnie piekło. Przychodziły mi do głowy różne powody, każdy głupszy od poprzedniego. Wiedziąłąm o tym, ale nie mogłam się od nich odpędzić. Odechciało mi się żyć. Bardzo mocno bolało mnie to wszystko jeszcze przez 4 miesiące, aż w końcu mój mózg był chyba wykończony, bo w jakiś sposób zdołał się przekona co do tego, że może nie jestem taka zła. Mimo wszystko na kolejne 3 lata pozostał we mnie lęk, że to powrci i rzeczywiście, raz wróciło. Wtedy jeszcze najważniejsze było dla mnie, zeby po prostu przeżyć i się tego pozbyć no i się udało. Odgrodziłam się od ciąhłego strachu przed konsekwencjami wszystkich moich dziąłań, przestałam analizować i dbać o cokolwiek. Bo tak było łatwiej. Od tego czasu jest coraz gorzej. Nie mam żadnych uczuć. Mam wrażenie, ze gdyby umarł mi ktoś bliski, to nawet bym nie płakała. Nie potrafię się z nieczego cieszyć, nie potrafię przebywać wśród ludzi. Często w trakcie wypowiedzi zapominam o czym mówiłam na poczatku i co chciałam przekazać. Mam w głowie ogromną dziurę, nie dam rady się na niczym skupić. Teraz jestem na studiach i nie ma wykładu, którego byłabym w stanie wysłuchać dłużej niż 5 minut. Kiedyś miałam naprawdę dobrą pamięć, potrafiłam kojarzyć fakty, dowcipkować, a teraz nic. NIe mam ochoty się uczyć, bo wiem, że jeśli się w nią wdrożę, to już w ogóle niec mi nie zostanie. A tak przynajmniej mogę zostac w swiecie moich fantazji, bo tylko jeszcze w nich cokolwiek czuję. Unikam nauki jak ognia, bo chyba boję się, że to wszystko powróci. A kolejnego razu już nie zniosę. NIe umiem przeskakiwać z trybu pracy na tryb odpoczynku, tak jak robią to normalni ludzie. Dlatego zamiast się uczyć wcześniej prawie nic nie jadłam, teraz z kolei obżeram się i tyję oglądając coraz to nowe seriale i chodząc po kilka godzin dziennie po mieście słuchając muzyki lub wydając mnóstwo pieniędzy na ubrania. Ostatnio całkowicie bezemocjonalnie stwierdziłam, że inni mają łatwiej ode mnie i że to niesprawiedliwe. tak bardzo mnie to wszystko przygnębiło i zestrwesowalo, że prawie 2 tygodnie nie wychodziłam na uczelnie, tylko siedzialam w domu calkiem sama. Wszystko odkładam na ostatnią chwilę, a czasem nie robię w ogóle, przez co mam już przerąbane u 2 wykładowców. Byłam kiedys bardzo nieśmiałą i wrażliwą, a nawet przewrażliwioną osobą. Mimo dobrych wyników nie czułąm się zbyt inteligentna i uważałam, że one o niczym nie świadczą. Teraz jestem chyba najgorsza w całej mojej grupy. I nawet mnie to specjalnie nie obchodzi.
Wiem, że długie, nudne, może bez ładu i składu, ale cieszę się, że mogłam w końcu to wyznać. Nikt nie musi tego czytać.
Wiem, że długie, nudne, może bez ładu i składu, ale cieszę się, że mogłam w końcu to wyznać. Nikt nie musi tego czytać.