10 Lut 2009, Wto 21:27, PID: 122909
ale ja nic nie zwalam, to oni myślą że ich oskarżam a sam nic nie mogę zrobić...
10 Lut 2009, Wto 21:27, PID: 122909
ale ja nic nie zwalam, to oni myślą że ich oskarżam a sam nic nie mogę zrobić...
10 Lut 2009, Wto 23:53, PID: 123007
tak Ci powiedzieli? czemu nic nie mozesz zrobic? gdzies juz chyba o tym pisales ale ja dalej nie pojmuje : p
10 Lut 2009, Wto 23:58, PID: 123014
Nie powiedzieli mi, że ich oskarżam, ale oczywiste jest, że tak myślą dlatego tak nerwowo na wzmianki o psychologu reagują
11 Lut 2009, Śro 0:10, PID: 123026
Przyzwyczaili się do moich fobicznych zachowań i uważają je za normalne. Nic nie zrobię bo oni nie uznają psychologów/psychiatrów
12 Lut 2009, Czw 13:57, PID: 123507
Ufff pierwszą wizytę mam już za sobą. I nawet fajnie było. Babka wporządku, dużo gada, żartuje, taka miła. I spotkania z nią bedę miała co 2 tyg i mówila, że jakoś do końca roku szkolnego, a potem zobaczymy. Ogólnie to fajnie było, tylko nie wytrzymałam i jak jej zaczęłam gadać to się rozryczałam. Aaa i wysłała mnie jeszcze do psychiatry, po jakieś "wspomaganie" w postaci tabletek no.
13 Lut 2009, Pią 11:18, PID: 123909
czyli wszystko jest ok : )
moja psychiatryczka, to taka sympatyczna i uhahana ze mi sie przy niej glupio robi. i w dodatku jej prawie nie rozumiem, tak szybko i niewyraznie mowi... no i te swoiste zarciki ktorych nigdy nie zrozumie... : P a pan psycholog jest okej. choc zaczyna mnie nudzic - mieli w kolko ten sam temat choc ja juz zrozumiem po 2ch slowach. eh, taki kraj.
26 Mar 2009, Czw 17:26, PID: 135624
Hej mam do Was pytanie. Co ile chodzicie do psychologa i ile mniej więcej ta wizyta trwa?
Ja chodzę do panstwowego, a nie prywatnego i kurde te wizyty naprawde są fajne, czuję się jakoś tak lepiej na duchu i w ogole, ale nie wiem czy te wizyty mi coś dają. Po pierwsze dlatego, że mam je co 2 tygodnie, a po drugie dlatego, że te wizyty są bardzo krótkie, 30 min, 20 min, 15, a raz nawet tylko 10 min. I właśnie nie wiem, czy taka terapia co 2 tyg i przez 10 albo 15 min moze mi coś dac? To dość duży odstęp między wizytami, a na dodatek strasznie krótko. A może lepiej gdybym zmieniła psychologa, może wyzyty były by częstsze i dłuższe? A Wy jak macie często?
26 Mar 2009, Czw 17:58, PID: 135648
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Mar 2009, Czw 17:58 przez Dragons86.)
Raz na 2tyg. to raczej troche za rzadko.chodziłem do takiej i zrezygnowałem bo te wiziyty miały być raz na 2tg. i wogule terminy mi nie pasowały.Najlepiej się zapisywać na początku września.I chodzić raz na tydzień na spotkanie ok 1godziny.Nie wiem za bardzo w czym ma ci pomóc psycholog.Bo jeśli chodzi o fobie to możeb być to zbyt mało intensywna terapia.
26 Mar 2009, Czw 18:14, PID: 135666
10 min?!
Co można zrobić przez ten czas? Nawet temat się pożądnie nie rozwinie. Ja chodzę raz na tydzień, czasami raz na dwa tygodnie, zależy od sytuacji. I zawsze na pełną godziną zegarową.
25 Kwi 2018, Śro 11:32, PID: 743475
dzieciństwo oraz okres młodzieżowy:
Do psychologa zacząłem chodzić, będąc w 1 klasie szkoły podstawowej. Była to badziewna poradnia psychologiczno-pedagogiczna, w niczym mi nie pomogli, nawet konkretnej diagnozy nie potrafili postawić. Wydawali opinię do szkoły, gdzie jedno przeczyło drugiemu i szkoła miała problem się w tym połapać. Psycholog próbowała "tanimi tekstami", zachęcić mnie do nawiązania kontaktu z innymi dziećmi, w efekcie "jednym uchem je wpuszczałem drugim wypuszczałem", bo to żałośnie brzmiało. Na pewnym etapie edukacji psycholog z tej poradni zaproponował mi pewną szkołę specjalną. Psycholog opowiedział, jak w tej szkole jest fajnie i że w tej szkole nie będą mi dokuczać i że tam nabiorę śmiałości. Niestety "kupiłem" to. W praktyce szkoła była jednym wielkim przekrętem, nie przyjmowała uczniów, do jakich była zarejestrowana, lecz uczniów specjalnych bardzo różnego rodzaju. Poradnia właśnie współpracowała z tą szkołą, żeby tam ściągać uczniów. Psychologom z tamtej poradni zawdzięczam pierwszy epizod depresyjno-hipomaniakalny. Tam dokuczanie było najintensywniejsze, w efekcie do fobii doszedł epizod depresyjny z przerywnikami w postaci stanów hipomanii czy coś w tym stylu (bo były to krótkotrwałe nagłe stany nie wywołanej żadnym czynnikiem silnej euforii połączonej z "nie byciem sobą" - częściową dysocjacją charakteru). Poradni tej (a raczej pseudoporadni) zawdzięczam pierwsze problemy z nauką, poziom w tamtej szkole był żałośnie niski. Na następny rok wróciłem do zwykłej szkoły i byłem znacznie do tyłu, na szczęście udało mi się nadgonić. Z psychologów z tamtej poradni już nie korzystałem. po okresie szkolnym: Chodziłem do psychologa klinicznego w przychodni. trochę dziwny. Czasem motał się w mojej psychice, dziwił się niektórym rzeczom i nie potrafił ich wyjaśnić. Rozłożył ręce w sprawie mojego lęku, że ojciec zrobi mi krzywdę, dał do zrozumienia, że muszę żyć w tym lęku, nic nie można zrobić. Czasem "oddawał" pytanie. Gdy mu mówiłem o swoim skrajnym egocentryzmie, widzeniu czubka swojego nosa i zapytałem, co zrobić, by zainteresować się drugim człowiekiem, on na to "no właśnie, co pan powinien zrobić, żeby zainteresować się drugim człowiekiem". Czasem miał jakieś dziwne fazy, gdy mu opowiedziałem o swoich napadach szału i że podczas nich biłem się po żołądku, to stwierdził, że traktuję swój żołądek jak niegrzeczne dziecko, a ja jestem despotycznym, karcącym rodzicem (wtf?) i że jak go dalej będę bił, to się będzie kulił ze strachu przede mną (żołądek? czy mama tego psychologa wie, że on ćpie). Potem z przyczyn niezależnych ode mnie musiałem zrezygnować z wizyt.
25 Kwi 2018, Śro 12:03, PID: 743482
Nie potrafiłbym się otworzyć, więc nie widzę sensu chodzić
31 Sie 2018, Pią 22:15, PID: 761607
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Sie 2018, Pią 22:18 przez nika32.)
W ostatnim tygodniu miałam rozmowę z moją psycholog. Opowiadałam jej o nieśmiałości, o introwertyzmie, ekstrawertyzmie, o typach temperamentu, powiedziałam, że ja jestem melancholikiem https://pl.wikipedia.org/wiki/Melancholik i jestem skryta, poważna, zamknięta w sobie. Opowiedziałam jej o swoich zainteresowaniach/hobby. Powiedziałam jej, że piję piwo bezalkoholowe raz w tygodniu oraz że mam ataki paniki w zatłoczonym autobusie. Powiedziałam, że osobowości nie da się zmienić. Ona coś opowiadała, że osobowość jest elastyczna i zmienia się w ciągu życia.
16 Lis 2018, Pią 20:34, PID: 771692
Dzisiaj byłem pierwszy raz.
Denerwowalem sie przed i na początku co raczej było widać, ale udało mi sie dosyć otworzyć bez załamania głosu. Pani tak troche dziwnie na mnie patrzyła, w sensie tak bez żadnych emocji po prostu słuchała i jak ja kończyłem nic nie mówiła tylko się zastanawiala jakiś czas i dopiero, ale na końcu sie usmiechnela jak zyczyla mi powodzenia. Może dzięki jej takiej postawie otworzylem sie. Teraz co mi powiedziała, prosilbym żeby się ktoś do tego odniosl z was jak może i chce Zdiagnozowala mi Zaburzenia lekowe, leki spoleczne/fobia spoleczna Z tym że jest problem bo ogólnie, że jakoś oni traktuja to tak, że jest osobno osobowość pacjenta i objawy a u mnie to już tyle lat trwa, że objawy wrosly w osobowość i sa jakby czescia mojej osobowości, stad taka długa terapia. Radzi mi leki(żebym poszedł do psychiatry? bo ona nie moze mi przepisac) i psychoterapie dynamiczna u niej lub gdzieś bliżej swojego miejsca zamieszkania albo nfz (mówi że tu moge dostać losowo kogoś co bedzie prowadzil poznawczo behawioralna lub zwykle wsparcie psychologiczne i że czasem czeka się 2 lata na swoja kolej) przez okres conajmniej 2 lat, raz w tygodniu wizyta. Czyli za 10 000zł mogę być zdrowy xD Albo i nie
16 Lis 2018, Pią 21:15, PID: 771698
(16 Lis 2018, Pią 20:34)damiandamianfb napisał(a): Z tym że jest problem bo ogólnie, że jakoś oni traktuja to tak, że jest osobno osobowość pacjenta i objawy a u mnie to już tyle lat trwa, że objawy wrosly w osobowość i sa jakby czescia mojej osobowości, stad taka długa terapia.@damiandamianfb, trochę nie do końca zrozumiałem. Ty już przechodziłeś "taką długą terapię" czy to jest jej sugestia, że będziesz długiej terapii potrzebował?
17 Lis 2018, Sob 2:20, PID: 771734
(16 Lis 2018, Pią 21:15)Żółwik napisał(a):Sugestia że bede potrzebowal dlugiej terapi plus trochę odpowiedź na to czemu terapia Richardsa mi nie pomogła za wiele. Pani mówiła że musi być coś mocniejszego i że poznawczo behawioralna sie nie sprawdzi bo u mnie te nawyki do zmieniania sa już czescia osobowości czy coś takiego, już nie pamiętam dokładnie(16 Lis 2018, Pią 20:34)damiandamianfb napisał(a): Z tym że jest problem bo ogólnie, że jakoś oni traktuja to tak, że jest osobno osobowość pacjenta i objawy a u mnie to już tyle lat trwa, że objawy wrosly w osobowość i sa jakby czescia mojej osobowości, stad taka długa terapia.@damiandamianfb, trochę nie do końca zrozumiałem. Ty już przechodziłeś "taką długą terapię" czy to jest jej sugestia, że będziesz długiej terapii potrzebował?
17 Lis 2018, Sob 3:22, PID: 771735
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Lis 2018, Sob 3:23 przez Zasió.)
Znajdź kogoś od CBT plus schematy kto będzie chciał pomimo krótkiej zwykle CBT prowadzić cię dłużej.
Psychodynamiczna to sobie mogą w dupsko wsadzić A problem mam podobny, tylko nie brałem praktycznie leków ale teraz po sześciu latach prób się poddaję. Nic innego mi nie zostało albo leki na dłużej albo się pod jakiś pociąg rzucić
23 Sty 2019, Śro 15:58, PID: 780771
Chciałabym porozmawiać z psychologiem, spytać się dlaczego jestem takim samotnikiem i nie odzywam się do nikogo.
|
|