05 Gru 2009, Sob 14:21, PID: 188621
Rodzisz się. Niemowlak, małe dziecko, tak jak miliony ludzi. Obok Ciebie w szpitalu leży inny niemowlak. Za ileś lat widzisz go, gwiazdę TV, na okładce jednej z gazet, występującego na scenie przed kilkudziesięciotysięczną zachwyconą publicznością. W momencie urodzin jesteś niemal taki sam jak on. Tylko dlaczego on odnosi sukcesy, a nie Ty?
Rośniesz. Masz bardzo wymagających rodziców. Chcą dla Ciebie dobrze, ale robią Ci najgorszą rzecz, jaką mogą. Mimo że jesteś świetny, zdolny, być może b. szybko uczysz się chodzić, czytać, pisać, przy każdym Twoim niepowodzeniu o+ą Cię na maksa. Przy znajomych nie dają Ci dojść do głosu, krytykują Cię, zwracają tylko uwagę na Twoje wady. Jako dziecko jesteś jeszcze głupi. Rodzice są Twoim największym autorytetem. Dajesz sobie wkręcić, że jesteś beznadziejny. (Teraz masz wiele lat więcej.. dlaczego dalej w to wierzysz?). Z tym przekonaniem nie jesteś w stanie uwierzyć, że możesz stać się liderem grupy rówieśników. Boisz się mówić, podjąć działanie, oni szufladkują Cię jako kogoś gorszego, co jest dla Ciebie kolejnym dowodem, że jesteś beznadziejny. I tak to się ma ciągnąć przez całe życie? Czy Ty jesteś głupi? Tak, do Ciebie piszę.
Piszę do Ciebie. Zastanów się dobrze, po co zarejestrowałeś na tym forum.
Czy na prawdę chcesz pokonać swoje lęki społeczne, które przeszkadzają Ci w życiu?
Czy może chcesz tkwić w tym kolejne ileś lat, marnując wiele okazji do wspaniałej zabawy, nawiązywania przyjaźni, związków, marnując możliwość pokazania się przed publicznością, marnując okazję do za+ zabawy na imprezach i spotkaniach towarzyskich, w zamian za to drżąc z lęku przed wyjściem na dyskotekę, do lekarza albo do fryzjera?
Zastanów się. Większość ludzi, która jest na tym forum, rejestruje się na nim, aby móc sobie współnie popłakać nad swoim losem razem z innymi, którzy mają podobny problem. Tak jest fajnie, tak jest bezpiecznie. Świadomość, że nie tylko ja mam problemy, ale cała grupa ludzi, pozwala łatwiej zaakceptować nasze wady. Wmawiasz sobie, że fobia społeczna to choroba, która dotknęła Cię i masz pecha. Inni ludzie tego nie rozumieją, w końcu ich nie dotknęła. A ja mam prawo do bycia nienormalnym! Tak jak inni na tym forum i tysiące ludzi w Polsce.
Zastanów się. Czy na prawdę chcesz z tym skończyć, czy pocieszać innych i być pocieszanym przez innych, że nie jest źle?
Weź się w garść i skończ z tym raz na zawsze. Zacznij żyć normalnie. Zacznij już teraz. Nie zmarnuj lat młodości, nie zmarnuj okazji do przeżycia wspaniałych chwil, nie utrudniaj sobie życia na każdym kroku przez jakieś głupie lęki. Do odważnych świat należy!
Powiem Wam coś. Teraz moja historia. W dzieciństwie byłem bardzo nieśmiałym chłopakiem. Nawet patrzyłem ostatnio na świadectwo pierwszej klasy, miałem napisane, że jestem nieśmiały. Nikt mi jakoś szczególnie nie uświadomił, że to wielka wada; po prostu były dzieci odważne, śmiałe, które występowały w przedstawieniach teatralnych i śpiewały przed całą szkołą i były nieśmiałe. Ot, taka natura ludzi i już. Co za bzdura.
Całą podstawówkę i gimnazjum, nie wystąpiłem w żadnym przedstawieniu, nie czytałem nigdy na mszy, do klubu sportowego się nie zapisałem, bo się bałem, z dziewczynami w ogóle nie gadałem, dosłownie zero koleżanek, pójście do fryzjera to był horror, zadzwonienie do kogoś trochę mniej znajomego niż najlepszy kumpel to był horror, na dyskotekę klasową / szkolną nie szedłem, bo się bałem, przy stole wigilijnym z ciotką zamieniałem może z 3 słowa, więcej sie wysłowić nie umiałem, ogólnie to tak dalej bym mógł wymieniać ileś różnych przykładów, wiadomo o co chodzi.
Co to był za żałosny czas w moim życiu. Ile przez to straciłem! Zapewne trwało by to całe życie, gdybym się w porę nie obudzł. Poszedłem do liceum, powiedziałem sobie dość. Fobia społeczna, nieśmiałość... to jakaś bzdura. To nie istnieje! To tylko ograniczenia, które sam sobie narzucasz.
Dzisiaj jest ponadprzeciętnie śmiały, ponadprzeciętnie pewny siebie, no aż nie poznaję siebie sprzed jeszcze w zasadzie 1,5 roku. Żyję mi się 100 razy lepiej, nawiązałem wiele więcej za+ znajomości, występuje publicznie, 0 lęku przed niczym, przed spotkaniem towarzyskim, przed lekarzem, przed castingem, przed wystepem TV, whatever. Mogę odwalać takie odpały, że łeb odpada. 0 lęku przed niczym. Żyje się o wiele lepiej. Gdybym nie wyszedł z tego ... Gdybym nie wyszedł z tego nigdy, zmarnował bym całe lata młodości, intensywnego życia towarzyskiego, być może karierę. Przede mną całe życie za+ chwil, a przed Tobą?... WYJDŹCIE Z TEGO!
Przestań uważać się za gorszego od innych. Dlaczego boisz się oceny ze strony innych, dlaczego, gdy spotykasz się z innymi ludźmi, stawiasz ich powyżej siebie? Niech oni się martwią o to, jak wypadną przed Tobą, a nie Ty się martw, jak przed nimi wypadniesz i co oni sobie na Twój temat pomyślą. Nie zastanawiaj się, co o Tobie sądzą, po prostu miej to gdzieś. To tylko kogoś zdanie na Twój temat.
Przełamujcie się powoli. Nie mówię, że da się to zrobić w 1 dzień, ale w kilka miesięcy już tak. Najważniejsze są przekonania. O własnej wartości. Niezależnie od tego, ile kasy masz , jaką pozycję społeczną masz, jak wyglądasz, ile przyjaciół masz, jak piekną kobietę masz u boku, czuj się zawsze za+. Miej przekonanie, że jesteś świetny. Ten niemowlak, który obok Ciebie leżał, takie przekonanie miał od początku życia. I już jest o wiele wyżej od Ciebie. Nie mówię, że sława = szczęście, ale zapewne jest szczęśliwy. Ty też możesz taki być, jeżeli tylko zainstalujesz w sobie przekonanie: "jestem fantastyczną"osobą".
Pozdro!
Rośniesz. Masz bardzo wymagających rodziców. Chcą dla Ciebie dobrze, ale robią Ci najgorszą rzecz, jaką mogą. Mimo że jesteś świetny, zdolny, być może b. szybko uczysz się chodzić, czytać, pisać, przy każdym Twoim niepowodzeniu o+ą Cię na maksa. Przy znajomych nie dają Ci dojść do głosu, krytykują Cię, zwracają tylko uwagę na Twoje wady. Jako dziecko jesteś jeszcze głupi. Rodzice są Twoim największym autorytetem. Dajesz sobie wkręcić, że jesteś beznadziejny. (Teraz masz wiele lat więcej.. dlaczego dalej w to wierzysz?). Z tym przekonaniem nie jesteś w stanie uwierzyć, że możesz stać się liderem grupy rówieśników. Boisz się mówić, podjąć działanie, oni szufladkują Cię jako kogoś gorszego, co jest dla Ciebie kolejnym dowodem, że jesteś beznadziejny. I tak to się ma ciągnąć przez całe życie? Czy Ty jesteś głupi? Tak, do Ciebie piszę.
Piszę do Ciebie. Zastanów się dobrze, po co zarejestrowałeś na tym forum.
Czy na prawdę chcesz pokonać swoje lęki społeczne, które przeszkadzają Ci w życiu?
Czy może chcesz tkwić w tym kolejne ileś lat, marnując wiele okazji do wspaniałej zabawy, nawiązywania przyjaźni, związków, marnując możliwość pokazania się przed publicznością, marnując okazję do za+ zabawy na imprezach i spotkaniach towarzyskich, w zamian za to drżąc z lęku przed wyjściem na dyskotekę, do lekarza albo do fryzjera?
Zastanów się. Większość ludzi, która jest na tym forum, rejestruje się na nim, aby móc sobie współnie popłakać nad swoim losem razem z innymi, którzy mają podobny problem. Tak jest fajnie, tak jest bezpiecznie. Świadomość, że nie tylko ja mam problemy, ale cała grupa ludzi, pozwala łatwiej zaakceptować nasze wady. Wmawiasz sobie, że fobia społeczna to choroba, która dotknęła Cię i masz pecha. Inni ludzie tego nie rozumieją, w końcu ich nie dotknęła. A ja mam prawo do bycia nienormalnym! Tak jak inni na tym forum i tysiące ludzi w Polsce.
Zastanów się. Czy na prawdę chcesz z tym skończyć, czy pocieszać innych i być pocieszanym przez innych, że nie jest źle?
Weź się w garść i skończ z tym raz na zawsze. Zacznij żyć normalnie. Zacznij już teraz. Nie zmarnuj lat młodości, nie zmarnuj okazji do przeżycia wspaniałych chwil, nie utrudniaj sobie życia na każdym kroku przez jakieś głupie lęki. Do odważnych świat należy!
Powiem Wam coś. Teraz moja historia. W dzieciństwie byłem bardzo nieśmiałym chłopakiem. Nawet patrzyłem ostatnio na świadectwo pierwszej klasy, miałem napisane, że jestem nieśmiały. Nikt mi jakoś szczególnie nie uświadomił, że to wielka wada; po prostu były dzieci odważne, śmiałe, które występowały w przedstawieniach teatralnych i śpiewały przed całą szkołą i były nieśmiałe. Ot, taka natura ludzi i już. Co za bzdura.
Całą podstawówkę i gimnazjum, nie wystąpiłem w żadnym przedstawieniu, nie czytałem nigdy na mszy, do klubu sportowego się nie zapisałem, bo się bałem, z dziewczynami w ogóle nie gadałem, dosłownie zero koleżanek, pójście do fryzjera to był horror, zadzwonienie do kogoś trochę mniej znajomego niż najlepszy kumpel to był horror, na dyskotekę klasową / szkolną nie szedłem, bo się bałem, przy stole wigilijnym z ciotką zamieniałem może z 3 słowa, więcej sie wysłowić nie umiałem, ogólnie to tak dalej bym mógł wymieniać ileś różnych przykładów, wiadomo o co chodzi.
Co to był za żałosny czas w moim życiu. Ile przez to straciłem! Zapewne trwało by to całe życie, gdybym się w porę nie obudzł. Poszedłem do liceum, powiedziałem sobie dość. Fobia społeczna, nieśmiałość... to jakaś bzdura. To nie istnieje! To tylko ograniczenia, które sam sobie narzucasz.
Dzisiaj jest ponadprzeciętnie śmiały, ponadprzeciętnie pewny siebie, no aż nie poznaję siebie sprzed jeszcze w zasadzie 1,5 roku. Żyję mi się 100 razy lepiej, nawiązałem wiele więcej za+ znajomości, występuje publicznie, 0 lęku przed niczym, przed spotkaniem towarzyskim, przed lekarzem, przed castingem, przed wystepem TV, whatever. Mogę odwalać takie odpały, że łeb odpada. 0 lęku przed niczym. Żyje się o wiele lepiej. Gdybym nie wyszedł z tego ... Gdybym nie wyszedł z tego nigdy, zmarnował bym całe lata młodości, intensywnego życia towarzyskiego, być może karierę. Przede mną całe życie za+ chwil, a przed Tobą?... WYJDŹCIE Z TEGO!
Przestań uważać się za gorszego od innych. Dlaczego boisz się oceny ze strony innych, dlaczego, gdy spotykasz się z innymi ludźmi, stawiasz ich powyżej siebie? Niech oni się martwią o to, jak wypadną przed Tobą, a nie Ty się martw, jak przed nimi wypadniesz i co oni sobie na Twój temat pomyślą. Nie zastanawiaj się, co o Tobie sądzą, po prostu miej to gdzieś. To tylko kogoś zdanie na Twój temat.
Przełamujcie się powoli. Nie mówię, że da się to zrobić w 1 dzień, ale w kilka miesięcy już tak. Najważniejsze są przekonania. O własnej wartości. Niezależnie od tego, ile kasy masz , jaką pozycję społeczną masz, jak wyglądasz, ile przyjaciół masz, jak piekną kobietę masz u boku, czuj się zawsze za+. Miej przekonanie, że jesteś świetny. Ten niemowlak, który obok Ciebie leżał, takie przekonanie miał od początku życia. I już jest o wiele wyżej od Ciebie. Nie mówię, że sława = szczęście, ale zapewne jest szczęśliwy. Ty też możesz taki być, jeżeli tylko zainstalujesz w sobie przekonanie: "jestem fantastyczną"osobą".
Pozdro!