26 Gru 2009, Sob 23:01, PID: 190743
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Gru 2009, Sob 23:02 przez eric.)
W gimnazjum miałem przerąbanych kolegów, śmiali się ze mnie i ogólnie było do d*py, jednak mimo tego jakiś tam kontakt z nimi miałem, czasami mi to wisiało w ogóle co do mnie mówią. Ale z gimnazjum odszedłem z wielką ulgą. Teraz jak widze jakiegoś z tych porąbanych kolesi z gimn. to mam ochotę uciekać żeby nie musieć z nim gadać. Jak spotykam kogoś kto był spoko to co prawda nie czuję żadnego lęku, ale czasami nie mam totalnie ochoty rozmawiać. Wiem że on będzie mnie zaczepiał i pewnie zacznie pogawędkę, ale mi się czasami tak nie chce że masakra. Po kilku sekundach dociera do mnie "pogadasz chwilkę i git" i jest już ok. Ale tak naprawdę nie mam specjalnie ochoty rozmawiać z nimi z kim nie jestem blisko i nie rozmawiam codziennie. Jak spotykam dobrego kumpla z którym często gadam to od razu mam uśmiech na twarzy jak go widzę i podchodzę do niego i gadamy chwilę. To jest kwestia fobii czy co to jest? Lęku niby nie czuję jeśli spotykam kogoś kto był w stosunku do mnie "normalny", ale czasami tak mi się gadać nie chce że mam ochotę pójść w inną stronę.