04 Gru 2011, Nie 23:36, PID: 281900
uno88 kto jest odpowiedzialny za Twoje problemy z FS i czy jesteś pewien, że nie chcesz być ojcem bo każdy człowiek ma potrzebę reprodukcji nawet kosztem przeniesienia złych genów.
04 Gru 2011, Nie 23:36, PID: 281900
uno88 kto jest odpowiedzialny za Twoje problemy z FS i czy jesteś pewien, że nie chcesz być ojcem bo każdy człowiek ma potrzebę reprodukcji nawet kosztem przeniesienia złych genów.
04 Gru 2011, Nie 23:44, PID: 281902
Na pierwsze pytanie nie odpowiem ,a z drugim się zgadzam, każde zwierzę ma uwarunkowaną potrzebę reprodukcji ,nawet kosztem jakości życia swojego potomstwa.
04 Gru 2011, Nie 23:57, PID: 281904
uno88 co do 1 pytania nie chciałem się wdawać w szczegóły.
Napisz tylko czy pkt 1 ma odniesienie do alkoholu lub innych narkotyków?
05 Gru 2011, Pon 0:07, PID: 281906
Nie, u mnie zaistniał inny standard warunkujący zaburzenia u dzieci ,niż uzależnienia rodziców. Również inny ,niż wykorzystanie seksualne. Dobra już powiem ! Dominująca, nadopiekuńcza, bijąca, trzymająca pod kloszem ,niszcząca samoocenę matka. Generalnie mogłaby napisać książkę pod tytułem: "100 kroków by wychować frajera", albo "Stwórz neurotyka - dla opornych, gwarancja sukcesu ,albo zwrot pieniędzy".
06 Gru 2011, Wto 14:47, PID: 282089
Sporo ciekawych postów tu się pojawiło. Spodobała mi się szczególnie krytyka terapii psychodynamicznej. :-) Jak będę miał czas to napiszę coś więcej.
15 Gru 2011, Czw 19:01, PID: 283875
Byłam dzisiaj u psychologa. Próbowałam wydobyć jakieś konkrety na temat terapii. Psycholog powiedziała, że terapia grupowa polega na przełamywaniu się i odważaniu. Nie potrzebuję do tego terapii grupowej. Terapia pracująca na przyczynach fobii trwa do 8 lat i trzeba za nią płacić, przy czym nie ma żadnych gwarancji powodzenia.
Czyli stek bzdur i naciąganie na kasę. Jaki to ma sens? Dla mnie żadnego. Zawiodłam się. Najpierw mnie DDA podpuścili na mityczną darmową wieloletnią terapię indywidualną, której po prostu nie ma. Straciłam masę czasu i nerwów. Czuję się zwyczajnie oszukana. FS i DDA to ludzie, którzy sobie zrobili hobby z syndromów i pielęgnują to w swoim stadkach. Jaka ja byłam głupia, że się nabrałam na ten cały kit. Myślałam, że jest opracowana jakaś metoda pozwalająca wyleczyć się z FS. Ale widzę, że oni sami nie wiedzą, co robią. Jak słuchanie raz na dwa tygodnie o problemach jakiejś kobiety z mężem ma mnie wyleczyć z fobii? Jak zadaję takie pytania, słyszę wymijające odpowiedzi. Jedno wielkie oszustwo. Będą wyciągać ze mnie pieniądze latami bez skutku, a potem powiedzą, że to moja wina, bo niebo jest błękitne. I to wszystko zgodnie z prawem. A przy tym nie da się im nigdy niczego udowodnić.
15 Gru 2011, Czw 19:23, PID: 283879
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Gru 2011, Czw 20:31 przez BlankAvatar.)
zainteresuja sie terapia poznawczo-behawioralna. jest krotka i daje szybko efekty. niestety w polsce ciezko (jesli w ogole) dostac sie na nia przez nfz
15 Gru 2011, Czw 20:13, PID: 283894
@michelle
Dużo brutalnej prawdy wyłożyłaś, ale jak napisał BlankAvatar, z całego tego szajsu terapia poznawczo-behawioralna ma naukowo mierzalne rezultaty.
16 Gru 2011, Pią 0:35, PID: 283930
Ja myślę, że jednak gdzieś istnieją, a może bardziej mam nadzieję, prawdziwe grupy, którym ktoś przewodzi, bierze jakąś odpowiedzialność, wspiera, które są skuteczne. Niestety realia są pewnie takie jak piszesz. Byłem na jednej DDA, na której były 2 osoby, i czytało się ten cały szajs na początku, łącznie z Bogiem.
Myślę, że żadna terapia nie pomoże, jak brak jest po drugiej stronie osoby odpowiedzialnej, i takiej, która rzeczywiście rozumie sytuacje osoby z którą chce pracować. Terapie są skuteczne, gdy biorą się za nie ludzie do tego odpowiedni. A takich ze świecą szukać. Mój ideał terapeuty to taki klon Alice Miller. Jeśli chodzi o empatię, siłę, odwagę, wolność. Ale kuź*a nie ma takich terapeutów!
16 Gru 2011, Pią 1:09, PID: 283934
Dla mnie póki co to tylko poznawczo-behawioralna. 8 lat? Śmiech na sali, prędzej sam zostanę swoim terapeutą ,niż przez lata będę bulił na "przyjaciela". Założenie ,że tzw. "relacja terapeutyczna" daje jakiś "leczniczy efekt" to dla mnie niesprawdzalna bujda. Generalnie lubię bujdy ,ale te za ,które nie płacę grubego hajsu. Poznawczo-behawioralna prowadzi do przełamywania schematów ,które rządzą naszym życiem. Na wyjściu ze strefy komfortu i zmianie przekonań. Dla mnie to ma sens. Ewentualnie jak ktoś ma kasę to ,można chodzić do speca od kilku nurtów. Cięższe, początkowe okresy na przerobienie przeszłości ,a potem poznawcza. Ale nie kilkuletnie rozpamiętywanie ,które pokaże tylko genezę problemu ,a schematów i tak nie zmieni. Ile czasu się nie będziemy bebrać to i tak zmiana spostrzegania i zachowania nas czeka.
16 Gru 2011, Pią 1:42, PID: 283945
16 Gru 2011, Pią 10:39, PID: 283955
Dobry link. Przeczytałem dwie książki Witkowskiego. Człowiek maksymalnie stąpający po ziemi. W jednej z nich napisał ,że wg. pewnego badania terapia psychodynamiczna miała efekt GORSZY od placebo. Czyli spotkanie przy kawie byłoby lepsze od tej terapii ,a sama terapia okazywała się wręcz szkodliwa. Dużo też jechał po Freudzie, który leczył jakiegoś swojego znajomego wiele lat, chwalił się że go wyleczył ,a w listach potem się okazało ,że ten znajomy ma ciągle te same dolegliwości. Pewnie dzisiejszy psychopterapeuta po zainkasowaniu kilku tysięcy złotych powiedziałby: "brak woli ze strony klienta" ,albo "pacjent wyleczony ,ale jeszcze sobie tego nie uświadomił". Co do jego opinii na temat poznawczo-behawioralnej to ma dobrą ,dlatego że poprawia się stan pacjenta/klienta wg. mierzalnych, realnych wskaźników. Witkowski ma trochę zjechaną opinię przez to ,że kiedyś wysyłał brednie, po części plagiaty, do "Charakterów" pod zmienionym nazwiskiem ,a tamci to wydrukowali jak gdyby nigdy nic. Oskarżali go o to,że prowokacjami posługują się służby specjalne i generalnie ludzie z tej śmiesznej gazetki zrobili z siebie ofiary. No i jest jawnym krytykiem magii zwanej NLP. A raczej twierdzi ,że w NLP magią jest to ,co nie jest psychologią. Bo biznes NLP czerpie z psychologii, zmienia nazwy, doda swoje niesprawdzalne teorie i potem sprzedaje jak jakąś nową wiedzę. Generalnie lubię gościa bo mówi jak jest, bez ściemniania i krępacji. A cała reszta to spece od zawijania w papierek i sprzedawania jak cukierki.
29 Gru 2011, Czw 11:21, PID: 285974
BlankAvatar napisał(a):zainteresuja sie terapia poznawczo-behawioralna. jest krotka i daje szybko efekty. niestety w polsce ciezko (jesli w ogole) dostac sie na nia przez nfz Pierwsza z brzegu poradnia, do której zapukałam szukając terapeutów NFZ-owskich, miała u siebie 2 terapeutki poznawczo-behawioralne i jedną ericksonowską (Wrocław - Towarzystwo Rozwoju Rodziny). Więc chyba nie jest tak źle. Sosen napisał(a):Myślę, że żadna terapia nie pomoże, jak brak jest po drugiej stronie osoby odpowiedzialnej, i takiej, która rzeczywiście rozumie sytuacje osoby z którą chce pracować. Terapie są skuteczne, gdy biorą się za nie ludzie do tego odpowiedni. A takich ze świecą szukać. W TRR zrobiłam kilka miesięcy ericksonowskiej indywidualnej u babki, która, miałam wrażenie, słabo mnie kuma, forsuje swoją wizję świata i przy której się koszmarnie spinałam. Trochę wbrew sobie ale z uporem maniaka kontynuowałam terapię, dużo mówiłam, starałam się szczerze wybebeszać mimo wewnętrznego oporu. W końcu brak głębszego porozumienia zaowocował zarzuceniem przeze mnie terapii, ale teraz, z perspektywy czasu, widzę, jak dużo przez tych kilka miesięcy zrobiłam. Porównywałam psycholożkę z poprzednim terapeutą, którego idealizuję, i stąd między innymi rozczarowanie. Tymczasem pod spodem coś się jednak działo, w sposób niezauważony przeszłam level wyżej Każda terapia coś daje, a co, to też w dużej mierze zależy ode mnie.
29 Gru 2011, Czw 13:47, PID: 285995
Zależy co rozumiesz przez level wyżej, zrobienie czegoś. Jeśli chodzi o objawy i nastrój, to nawet leki do dadzą, a w tym wypadku może to być najgorszy psychiatra świata, który w coś trafi.
29 Gru 2011, Czw 17:59, PID: 286031
No i już deprecjonujesz Nie wystarczy, że ja jestem zadowolona?
Więc argumenty: pogodziłam się wreszcie ze swoją orientacją seksualną, zdobyłam w końcu pewność, co do tego, jak wygląda mój wieloletni związek i urosłam w siłę na tyle, żeby go zakończyć oraz z powodzeniem żyć jako singielka i to, uwaga, otoczona wieloma wspaniałymi ludźmi, przyjaciółmi. Czasem mam wrażenie, że śnię Maaaaasa rzeczy jeszcze do przerobienia ale zdecydowanie terapia pchnęła sprawy do przodu Wahania nastroju i objawy dokuczają, utrudniając funkcjonowanie, jednak są do zniesienia.
29 Gru 2011, Czw 19:11, PID: 286038
Single i tak szukają miłości...
30 Gru 2011, Pią 2:02, PID: 286144
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sty 2012, Sob 13:06 przez ostnica.)
ale ja mam milosc! nie tego szukam
edit: ok, mam ale za mało i wciąż szukam (wahnięcie/regres?) Jest jednak dla nas szansa, a nawet ułatwienie - miłość można znaleźć tylko w sobie, bez tego każda przychodząca z zewnątrz będzie niewystarczająca. Z tą wewnętrzną, gdziekolwiek będziemy, cokolwiek spotkamy na drodze - zawsze będziemy syci. Z resztą z miłością jak ze wszystkim - nikt nam jej nie daje, to my ją sobie bierzemy.
04 Cze 2016, Sob 17:08, PID: 548497
Jestem ciekawa waszych opinii,najlepiej z perspektywy czasu, co sądzicie o skuteczności poszczególnych terapii w KTÓRYCH WZIELIŚCIE UDZIAŁ,np.: poznawczo-behawioralnej, psychodynamicznej, gestalt itd. ?
Mam refleksję,że różne nurty są dobre na różne komplikacje życiowe.Druga refleksja to taka,że niektórzy w naturalny sposób funkcjonują bardziej poznawczo inni bardziej emocjonalnie i to także powinno zostać wzięte pod uwagę przy wyborze terapii. Moim zdaniem, różne problemy mają różną głębokość i wymagają pracy na różnej głębokości = różne nurty zajmują się pracą na różnej głębokości. Dalej: różni ludzie będą osiągać lepsze efekty z jednymi terapeutami,a gorsze z innymi.Sama osoba terapeuty ma znaczenie. Osobiście lubię psychoanalityczne realistyczne podejście,że zmiany są trudne i zabierają dużo czasu i nawet przy 5 godzinach tygodniowo,co to znaczy według lat spędzonych, często, w patologicznych środowiskach rodzinnych i rówieśniczych??Co znaczy i 1000 godzin terapii według,powiedzmy, 30 lat zasypiania i budzenia się w starych schematach,w starym sosie??1000 godzin to 41,6 dnia raptem. Ciekawi mnie wasze zdanie,bo ja zgadzam się,że wielu terapeutów nie umie doprowadzić do faktycznej zmiany,bo brak im kompetenecji.Z drugiej strony:zmiana jest trudna sama w sobie,więc gdzie tu postawić linię-kiedy to terapeuta nabija sobie kabzę,a kiedy terapia nie przynosi efektów z przyczyn niezależnych od terapeuty?Jak odróżnić kompetentnego terapeutę od kogoś kto ma to gdzieś??
04 Cze 2016, Sob 18:52, PID: 548525
stokrotka.na.drodze napisał(a):Osobiście lubię psychoanalityczne realistyczne podejście,że zmiany są trudne i zabierają dużo czasu i nawet przy 5 godzinach tygodniowo,co to znaczy według lat spędzonych, często, w patologicznych środowiskach rodzinnych i rówieśniczych??Co znaczy i 1000 godzin terapii według,powiedzmy, 30 lat zasypiania i budzenia się w starych schematach,w starym sosie??1000 godzin to 41,6 dnia raptem.Wybacz, ale budowanie takiej analogii jest pozbawione sensu. Dla porównania: czy interesowałaś się kiedyś wędkarstwem? Jeśli nie, to przez 25 lat nie miałaś styczności z informacjami na temat tego hobby. Czy zgodziłabyś się ze mną, że nauczenie treści tego artykułu (http://nahak.pl/rodzaje-sztucznych-przynet-na-spinning), zajmie Ci kolejne 25 lat? Tak naprawdę nie wiesz ile może zająć terapia, a jeśli miałbym wystrzegać się od jakiś terapeutów, to od tych nadmiernie operujących metaforami o niezwykle głębokim, skomplikowanym i długim procesie.
04 Cze 2016, Sob 20:57, PID: 548589
BlankAvatar napisał(a):Wybacz, ale budowanie takiej analogii jest pozbawione sensu. Jasne,że nie wiadomo ile zajmie.Ale czasem zajmuje więcej niż to faktycznie koniecznie bo terapeuta jest dobry,ale akurat nie dla nas,albo też terapeuta niekompetentny, nie ten nurt terapeutyczny itd.Kiedy coś długo trwa bo musi,a kiedy bo wybraliśmy źle??Jak to rozpoznać?? Dobra terapia nie powinna zająć drugie tyle co dotychczasowe życie w niesprzyjającym środowisku.Choć i tak bywa-z tego co czytałam. Chciałam poprzez to porównanie podkreślić,że nieraz oczekiwania co do szybkości procesu terapeutycznego są nad wyrost i,że jest to jedna strona medalu (bo drugą może być brak kompetencji terapeuty). Moim zdaniem,nie ma co porównywać głębokiej zmiany terapeutycznej do teoretycznej nauki o wędkarstwie z samych artykułów,bo w tym pierwszym mówimy o przebudowie całego swojego życia,a w tym drugim o pamięciowym ogarnięciu jakiejś wiedzy.Właśnie taka analogia,moim zdaniem, jest bez sensu bo za duży rozdźwięk między kalibrami tego co porównujemy. Zgadzam się natomiast w pełni,że używanie zawiłych,niezrozumiałych formułek,których pacjent nie rozumie niczemu nie służy,no,może poza nabijaniem kabzy przez terapeutę.
05 Cze 2016, Nie 3:24, PID: 548711
to już niestety trudne pytania.. kiedy można widzieć, że brak postępów wynika z niedopasowania? albo z sabotowania terapii przez klienta?
anyway, fobia to nie psychoza, więc osobiście celowałbym w te nurty, które pozwalają na samoleczenie (przynajmniej w jakimś zakresie). To jest chyba jedna z bardziej efektywnych metod wykluczania podejść szamanistycznych. ale to ja, bo wiem, że część ludzi jest z jakiegoś powodu niezdolna do implementacji wiedzy poradnikowej. Nie wiem z czego to wynika, bo nie chodzi o intelekt.
05 Cze 2016, Nie 4:26, PID: 548715
@dejzi
Rozumiem do czego pijesz z rozwleczona w czasie terapią, to nawet logiczne , złe schemary pod czaszka utrwalały sie przez lata, dekady, nie da sie pzestawic tego co masz pod czaszka w przeciagu kilku tygodni czy miesiecy. Patrzac od strony neurobiol to niewykonalne, na to trzeba od uja bndf-a, nowych polaczen syn w uk limbicznym jak i w korze ,miedzyneuronow subst.alba laczacych to wszystko do kupy, i przede wszystkim stopniowego wygaszenia ltp w tych 'zlych' poloczeniach.... Ale problemem moze byc tez to jakie masz wyobraznie nt. Terapii. Bo owszem potrzeba czesto lat na konkretna zmiane, ale same pogadanki z psychoszamanem od dynamicznej niekoniecznie cokolwiek pomogą bo trzeba dzialac i tyle. Beh-pozn daje ci do łapki wędkę i uczy podstaw. Reszta to juz twoja brocha, twoja metoda na wdrozenie tego w czyn. Terapia rozumiana jako sesje pogadanek o dup*e maryni moze sie wydac zbyt krotka, ale wystarczy inaczej to sobie wyobrazic - terapia to dlugotrwaly proces, codzienna praca nad soba, wyrobienie pewnych nawykow i wdrazanie ich w zycie. Jej intensywnosc nie musi byc wcale mierzona czestotliwoscia pogadanek ze spychologiem, ani iloscia zezartych tabsow.
05 Cze 2016, Nie 12:42, PID: 548739
BlankAvatar napisał(a):to już niestety trudne pytania.. kiedy można widzieć, że brak postępów wynika z niedopasowania? albo z sabotowania terapii przez klienta? ostatnio dochodzę do wniosku, że moze dlatego, iz nie mają fobii. moze coś podobnego, ale nie fobię...
05 Cze 2016, Nie 17:36, PID: 548785
@up: nie, bo każdy chce, żeby ktoś, coś zrobił za nich.
05 Cze 2016, Nie 19:49, PID: 548823
Dużo fajnych rzeczy napisaliście .
"(...) fobia to nie psychoza (...)" i " (...) moze dlatego, iz nie mają fobii. moze coś podobnego, ale nie fobię..."- przypomniało mi to co myślałam sobie już wcześniej,że przecież przynajmniej część użytkowników tego forum jak i ludzi z fobią w ogóle ma jeszcze inne,często pewnie, wcześniejsze z punktu widzenia rozwojowego, problemy jak np.: brak miłości w rodzinie,przemoc w rodzinie itd.Dla takich osób,a ja jestem jedną z nich, fobia jest tylko objawem głębiej leżących problemów. W moim wypadku i wiem,że nie tylko w moim,samopomoc nie wystarczy,choć byłoby super gdyby wystarczyła.Dlatego choć zgadzam się z Tobą BlankAvatar, że korzystanie z książek jest jakimś sposobem na ustrzeżenie się przed ew.niekompetencją terapeuty,to wiem,że dla wielu osób jest to pomoc niewystarczająca.Dlatego otwartym i ważnym zostaje pytanie co świadczy o braku kompetencji u danego terapeuty,jak to rozpoznać,tak by nie tracić cennego czasu u kogoś kto i tak nam nie pomoże,a może jeszcze zaszkodzić? W kontekście tych ważnych pytań pojawia mi się zawsze w głowie kwestia długości trwania terapii.Kiedyś starałam się używać tego jako wskaźnika tego "jak dobry jest terapeuta",teraz wiem,że jest to błędny trop.Ale dalej otwarta pozostaje dla mnie kwestia kiedy terapia trwa długo,bo musi,a kiedy,bo terapeuta nie ten? Trash-tak,też myślałam o podbudowie fizjologicznej pisząc o długości terapii,bo tego-jak obydwoje wiemy-się nie przeskoczy.Fajnie,że to szerzej opisałeś. |
|