17 Maj 2010, Pon 14:59, PID: 206097
Napiszcie jak jest w Waszym przypadku. U mnie najtragiczniejszą przyczyną jest mó własny ojciec-odlot. Non stop mi ubliża, wyzywa, poniża. Było tak zawsze od najmłodszych lat mojego dzieciństwa i jest do teraz, kiedy mam 29lat. Najlepsze jest to, że wszystko zamyka się kółko wzajemnie napędzające się. Ojciec mi ubliża, jest chamem, prostakiem, trepem. Przez to innych ludzi widzę w takim samym świetle. Prze to idąc na rozmowę kwalifikacyjną zachowuję się jak znerwicowany świr, ponieważ moja świadomosc wie, że jesli własny ojciec jest gadem, to dlaczego osoba rekrutująca ma być miła i przyjażnie nastawiona. Kiedy studiowałem, nie miałem takiego rodzaju problemów. Owszem nieśmiały byłem zawsze, ale nie do tego stopnia, zeby błądzić oczamim zachowywac się jak świr. Jak czekam na kierownika, dyrektorkę, czy na kogolowiek w biurze to nie potrafie 5 minut uspokoić się. Nonstop wierze, ze jestem obserwowany, kontrolowany. Nie moge przez 5 minut w obecnosci obcych ludzi siedziec w spokoju i czekać. Jesli osoba z rodziny jest dla mnie tyranem, to dlaczego obcy mają mi pomóc, iść na ręke, czy być zwyczajnie mili. Najgorsze, że robi się koło zamknięte. Ojciec mnie doprowadza do choroby umysłowej, przez to nie mogę znalezc sobie pracy, bo inni widzą we mnie świra. A kto ma ochotę zatrudnic znerwicowanego czubka, ktory nie potrafi 5 minut w spokoju, bez błądzenia oczami wysiedzieć. I koło zamyka się. Ojciec dołuje, ojciec dobija. Przez to widzę innych pracodawców, ludzi na ulicy, w sklepie przez pryzmat swojej bliskiej osoby?(proste). Przez to nie mogę znalezc sobie pracy, i jednoczesnie uwolnić się od tego gada. Ten swiat jest chory na maksa.