16 Sie 2013, Pią 23:21, PID: 360336
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Sie 2013, Pią 23:21 przez Zasió.)
Nieprawda! To seks-propaganda! Spisek i pokłosie rewolucji seksualnej lat 60. wywołanej wiadomo przez kogo!
18 Sie 2013, Nie 14:40, PID: 360524
Od jakiegoś czasu przeglądam ten temat i widzę, że pojawiło się tu sporo różnych teorii dotyczących masturbacji i jej wpływu na zdrowie psychiczne, więc postanowiłem to sprawdzić i od dzisiaj zaczynam trzymiesięczną abstynencję od tych praktyk. Będę zdawał co 2 tygodnie raport z "eksperymentu" czy zaobserwowałem jakiekolwiek obniżenie lęków, poprawę nastroju czy cokolwiek innego. Trzymajcie kciuki, bo to będzie ciężka walka :-)
A tak poza tematem to witam wszystkich. Pierwszy post :-)
18 Sie 2013, Nie 22:32, PID: 360611
To eni dla mnie. Testosteron źle wpływa na cerę podobno
18 Sie 2013, Nie 22:50, PID: 360615
Wikipedia:
Cytat:Testosteron kształtuje sferę emocjonalną poprzez ukształtowanie takich cech jak zdecydowanie, śmiałość, pewność, odwaga, niezależność, ale też skłonność do ryzyka, w zależności od rozwoju emocjonalnego może powodować wybuchowość, agresję. No to zobaczymy jak to w praktyce będzie wyglądało, brzmi dobrze :-)
19 Sie 2013, Pon 9:52, PID: 360639
tak tak.. gdyby nie strony fu fu fu to każdy miałby tu dziewczynę, piękna i mądrą... a może poczuje presję by jakąś zgwałcić w ciemnej uliczce?...
19 Sie 2013, Pon 10:15, PID: 360644
Poczuje presję do rozładowania napięcia seksualnego. Wybór jednej z wielu ścieżek to już zupełnie inna kwestia. Każdy szuka sposobów dla siebie stosunkowo łatwych, więc koło się zamyka. Tylko, że w tym eksperymencie nie chodzi bezpośrednio o to. Z tymi cechami "zdecydowanie, śmiałość, pewność, odwaga, niezależność, ale też skłonność do ryzyka" można kształtować całe swoje życie, a nie tylko nabrać odwagi do pójścia na dziwki, czy zagadywania panienek na dysce.
19 Sie 2013, Pon 10:36, PID: 360646
plan na znalezenie sobie dziewczyny:
1. nie masturbujesz sie przez miesiac i stajesz sie pewnym siebie owlosionym na plecach i wewnetrznych stronach dloni alpha-samcem, przewodnikiem watahy 2. czuc od ciebie testosteronem na dziesiec kilometrow, wiec kobiety zaczynaja laczyc sie w stada, by do ciebie dotrzec 3. pozwalasz im walczyc ze soba o ciebie; wybierasz ostatnia ktora przezyla 4. nie idziesz z nia nigdy do lozka, zeby ci poziom testosteronu nie spadl
19 Sie 2013, Pon 11:19, PID: 360651
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sie 2013, Pon 11:20 przez mc.)
Jeśli energia pozostanie tam gdzie była (w ośrodku seksualnym) to po jakimś czasie może być to nie do wytrzymania, bo umysł np. w czasie snu będzie "przetwarzał" tą energię i gdzieś tam się będzie kumulować. Może się wydawać, że panujesz nad tym, a potem nagle "wybuchnąć pożądaniem", itp. Najlepiej tą samą energię ukierunkować ku czemuś innemu. Pamiętam, że jak byłem zakochany to energia przez dłuższy czas była wyżej, w okolicy serca, nie było pragnień seksualnych, bo cała energia szła ku obiektowi miłości, została więc naturalnie przetransformowana w ten sposób.. Ja próbuje w tym kierunku, "podnieść" energię wyżej, wtedy napięcie znika i można tą energię wykorzystać do czegoś innego. Niemniej, dość czesto rano po przebudzeniu energia jest tak czy inaczej w centrum seksualnym. (natura )
Są pewne ćwiczenia fizyczne, która pozwalają na jakiś czas zatamować ujście tej energii, niemniej wydaje mi się, że najlepiej ją zwyczajnie "podnieść". Wtedy problem "napięcia seksualnego" znika. Kobietom chyba powinno być łatwiej w ten sposó”, ale nie wiem
19 Sie 2013, Pon 11:29, PID: 360652
BlankAvatar napisał(a):4. nie idziesz z nia nigdy do lozka, zeby ci poziom testosteronu nie spadlJedyny z sensem, więc się do tego odniosę. Cytat: "Efekty zaobserwowano zarówno przed i po okresie abstynencji seksualnej." Nikt nie pisał, że masturbacja to coś złego, a zaprzestanie jej to recepta na cokolwiek, więc nie wiem skąd ten przesadzony cynizm. Mogę równie dobrze napisać: Pałujmy się wszyscy na zdrowie, dziewczyny nas znajdą po IP.
19 Sie 2013, Pon 12:13, PID: 360660
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sie 2013, Pon 13:45 przez BlankAvatar.)
@mc
nie ma zadnych "osrodkow seksualnych" i energii z nimi zwiazanych @uno "Efekty zaobserwowano zarówno przed i po okresie abstynencji seksualnej." Ten fragment odnosi sie do "Orgasm increased blood pressure, heart rate, plasma catecholamines and prolactin." wiec "In contrast, although plasma testosterone was unaltered by orgasm, higher testosterone concentrations were observed following the period of abstinence. These data demonstrate that acute abstinence does not change the neuroendocrine response to orgasm but does produce elevated levels of testosterone in males.". po polsku: abstynencja podnosi poziom testosteronu. the end. BTW wyciagacie wnioski czatajac info z abstraktu, w ktorym nie ma mowy o tym jak bardzo ten poziom testosteronu sie podnosi. Nie mozecie wiec konkludowac czy to wplynie na wasze zachowanie w ogole. A jesli to robicie to zaczynacie myslec życzeniowo. wasze myslenie przedstawia sie nastepujaco: '1. kiedys slyszalem ze testosteron to taka meska sprawa, im go wiecej tym bardziej jest sie meskim' '2. przeczytalem notatke z jakiegos badania, ze abstynencja podnosi poziom testosteronu'. '3. jak nie bede uprawiac seksu to bede bardziej meski'. well, nauka to to nie jest. a czemu reaguje irionia, moze troche przejaskrawiajac? Przeczytaj wpisy w tym wątku i jakie voodoo, czy inne czary mary, ludzie odprawiaja wokol tego tematu. Tak czy siak, jesli ktos uwaza, ze napiecie zwiazane z brakiem rozladowania czy nawet ten podwyzszony poziom testosteronu (wiec jeszcze wieksza chec by zaruchac) zmobilizuje go do dzialania, to good luck. Nie mnie sie czepiac. Whatever works. ja przestrzegam przed robioniem z tego jakiegos cudownego sposobu, tym bardziej ze poziom testosteronu bedzie spadac po zakonczeniu abstynencji.
19 Sie 2013, Pon 12:48, PID: 360668
Mam wrażenie, że szybkie i łatwe rozwiązania na poprawę samopoczucia są bardzo dobre ale zdaje się, że tylko na krótką metę i tylko kiedy są stosowane bardzo sporadycznie. To dlatego, że przy okazji i zupełnie niezauważalnie wkręcamy się w pewien uzależniający rytuał a to psuje charakter i zdolność panowania nad sobą w ogóle. Dotyczy to tak samo seksu (w jakiejkolwiek postaci), używek spożywczych jak i np. rozrywek w stylu telewizji, internetu, gier...
Z tego co mi wiadomo dłuższa abstynencja seksualna nawet jeżeli jest się w związku nie jest niczym nienaturalnym i sama z siebie nie ma absolutnie żadnego negatywnego wpływy na fizjologię, wręcz przeciwnie. Tylko co robić kiedy podnosi się poziom energii i napięcie dobija się do świadomości.. Wydaje mi się, że samo to odczucie napięcia może wynikać z już zakorzenionej presji do jak najszybszej konsumpcji podczas gdy perspektywa odrobiny zadowolenia przesłania akt kapitulacji wolnej woli. Kto wie czy napięcie psychiczne towarzyszące ćwiczeniu abstynencji nie stwarza dobrej okazji właśnie do aktywnego ćwiczenia charakteru a przy okazji do budowania większej pewności siebie, większego zaufania do siebie, wiary w siebie oraz czy nie poskutkowało by podniesieniem ogólnego samopoczucia na wyższy poziom i w dłuższej perspektywie. Z podobnych względów jeśli już człowiek wie, że nie ucieknie od rozładowania napięcia w ten czy inny sposób to chyba lepiej zrobić to z premedytacją, ale i z szacunkiem do samego siebie, podchodząc do tego mentalnie tak jak by to było w pełni zamierzonym aktem świadomej woli i nie robiąc sobie żadnych szczególnych wyrzutów. A potem od nowa można wrócić do trenowania charakteru. Tak mi się wydaje..
19 Sie 2013, Pon 13:36, PID: 360670
@mc
a co Cie sklania do wniosku ze sa? Byc moze wierzysz np. w czakry. Moje pytanie brzmi: dlaczego wierzysz akurat cos zwiazane z hinduizmem czy buddyzmem, a nie probujesz odszukac odpowiedzi w systemach wierzen starozytnych majów, indian polnocnoamerykanskich, ludzi z wysp dziewicznych albo jednego z licznych plemnon z afryki czy chocby - nie czytasz koranu? przypadkowo natrafiles na jakis system wierzen i wedlug niego tlumaczysz sobie jak funkcjonuje swiat. @masterblaster Cytat:Kto wie czy napięcie psychiczne towarzyszące ćwiczeniu abstynencji nie stwarza dobrej okazji właśnie do aktywnego ćwiczenia charakteru a przy okazji do budowania większej pewności siebie, większego zaufania do siebie, wiary w siebie oraz czy nie poskutkowało by podniesieniem ogólnego samopoczucia na wyższy poziom i w dłuższej perspektywie.who knows? a kto wie czy wlasnie swiadmosc, ze nie da sie odciac od swoich popedow sprawi, ze ktos zacznie sie obwiniac i wpadac w depresje. Nikt kto pomysli sobie, ze ma za slaby charakter nie poczuje sie lepiej raczej. Efekt, moze byc odwrotny od zamierzonego.. Dlatego przestrzegam przed robieniem z abstynencji jakichs ostatecznych sposobów.. na fs (?)> Jesli ktos potrafi do tego w spokojny sposob podejsc, to droga wolna. Ale mam spore zastrzezenia, bo w naszej kulturze ten temat, to istne bagno. Cytat:Z podobnych względów jeśli już człowiek wie, że nie ucieknie od rozładowania napięcia w ten czy inny sposób to chyba lepiej zrobić to z premedytacją, ale i z szacunkiem do samego siebie, podchodząc do tego mentalnie tak jak by to było w pełni zamierzonym aktem świadomej woli i nie robiąc sobie żadnych szczególnych wyrzutów.Ja mysle, ze zawsze lepiej robic cos (cokolwiek) z szacunkiem do samego siebie. Ale mysle, ze to jest problem, gdy ktos usilnie musi sobie wmawiac, ze kazde jego zachowanie jest "tak jakby w pleni zamierzone i swiadome". Bo zycie pokazuje, ze nie jest. Cytat:A potem od nowa można wrócić do trenowania charakteru. Tak mi się wydaje..Mnie sie wydaje, ze lepiej zaczac "trenowanie charakteru" od leczenia sie z fobii po prostu. Zauwaz, ze chyba wiekszosc ludzi uzalezniona od seksu czy od jedzenia, tez probuje "walczyc ze swoim charakterem" i przezywa notoryczne poczucie porazki, gdy po raz setny poddali sie sie "nałogowi". Ci ludzie nie rozumieja, ze pokonywanie uzaleznien tego typu, to nie tylko "spinanie posladków" i "trenowanie charakteru", ale przede wszystkim zmiana zachowan, pewna tez stabilizacja i akceptacja, ktora dalej wplywa na to, ze nie pojawia sie juz ta wielka potrzeba, kompulsja, ktorej nie sposob sie oprzec.
19 Sie 2013, Pon 14:07, PID: 360673
Cytat:Przeczytaj wpisy w tym wątku i jakie voodoo, czy inne czary mary, ludzie odprawiaja wokol tego tematu. I w tym właśnie sęk, każdy mówi co chce, powstało mnóstwo różnych teorii w tym często całkowicie sprzecznych. A ja jestem ciekawy czy jest w tym jakaś prawda i w ramach doświadczenia postanowiłem sprawdzić, żeby móc kiedyś w podobnej dyskusji powiedzieć: sprawdziłem, wytrzymałem tyle i tyle, (nie) zadziałało to na mnie. Zwłaszcza, że nie jest to jakieś szczególnie poświęcenie (przynajmniej na razie...).
19 Sie 2013, Pon 15:27, PID: 360679
BlankAvatar napisał(a):@mcOpieram się tutaj wyłącznie na własnych odczuciach i percepcji. Cytat:przypadkowo natrafiles na jakis system wierzen i wedlug niego tlumaczysz sobie jak funkcjonuje swiat.Nie tłumaczę sobie, dlatego, że samo tłumaczenie jest dla mnie puste, jałowe, nie ma w nim esencji. Dobre może na początek, ale na dłuższą metę nie wystarczające. Esencją jest dla mnie odczuwanie / wewnętrzna percepcja, rozszerzona świadomość pozwalająca doświadczyć to o czym czytam w granicach swoich odczuć. Sama wiedza i teorie są dla mnie jak jedzenie piasku w upalny dzień. Istotą jest dla mnie możliwość bezpośredniego wglądu i doświadczenia.
19 Sie 2013, Pon 15:43, PID: 360682
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sie 2013, Pon 15:47 przez BlankAvatar.)
to ze uwazasz, ze "Esencją jest (...) odczuwanie / wewnętrzna percepcja, rozszerzona świadomość pozwalająca doświadczyć to o czym czytam w granicach swoich odczuć." jest teorią zbudowana na fundamentach jakichs tam religii. Teoria czyli wytlumaczeniem.
Wybrales wlasnie to wytlumaczenie a nie inne, opierajac sie "tutaj wyłącznie na własnych odczuciach i percepcji." Co rowniez stanowi jakas "teorie" (np. "nalezy opierac sie na wlasnych uczuciach i percepcj, zeby.."). Pytanie pozostaje to samo: dlaczego akurat taki system wierzen, a nie inny? A dlaczego by nie palic sobie trawki i kontaktowac sie z duchami przodkow, albo wczytywac sie w pismo allaha? Dlaczego opierac sie na wlasnych odczuciach i percepcji? Bo przeczytales jakas przypadkowa ksiazke, ktora cie poruszyla?
19 Sie 2013, Pon 19:09, PID: 360696
A mnie przychodzi do głowy, zę przy abstynencji poprawia się moze głównie tym, którzy maja jakieś wyrzuty sumienia, natrętne myśli itp związane z masturbacją, ciąży im to, stanowi jakiś ogromny problem, dysonans i zgrzyt. Nie ma masturbacji, nagle nie ma problemu, stresu, rozmyślań itp i jest lżej.
19 Sie 2013, Pon 19:56, PID: 360713
Cytat:A dlaczego jak widzisz piękną kobietę Twoich marzeń budzi się w Tobie pragnienie seksualne, uwaga się skupia w jej kierunku, pragniesz z nią iść do łóżka, poznać ją bliżej, itp. Nie łamiesz sobie głowy nad tym, to się dzieje automatycznie, coś wewnątrz cię przyciąga w jej kierunku, wewnętrzne pragnienie, masz odczucie, że jak pójdziesz z nią do łóżka, to to da Ci jakiś rodzaj zadowolenia, którego w tym momencie jesteś w pełni świadomy. Na tej samej zasadzie tutaj, odkrywasz w sobie pragnienie, którego sobie wczesniej nie uświadamiałeś, ono rozszerza twoją świadomość i odczuwasz tam większe spełnienie niż w czymkolwiek innym. Więc siłą rzeczy lgniesz ku temu, wszystko się dzieje spontanicznie. System wierzeń - jak to nazywasz - nie ma tu nic do rzeczy, dlatego, że system sam w sobie jest neutralny i bez znaczenia. To tak jakbyś pragnąc tej kobiety z którą chcesz iść do łózka, najistotniejsze było dla ciebie jak ma na imię, ilu ma krewnych, ile lat ma jej ojciec, gdzie się urodziła, itp. To wszystko jest bez znaczenia. Wtedy liczy się dla ciebie jej ciało, wdźięk, sexapil, itp.na pytanie: dlaczego wybierasz jedna teorie pod tytulem 'podazam za odczuciem' odpowiadasz: bo to mile uczucie. ok, jestem wstanie to zrozumiec. Ja mam podobnie z czekolada. Gdy jem, to nie zastanawiam sie dlaczego mi tak smakuje. Jednak zastanawiam sie czy jedzenie samej czekolady jest dobre dla mnie, mimo ze moje podniebienie mowi mi ze czekolada jest super. I o ile smiechu warte byloby w momencie przezywania ekstazy w lozku, zastanawiac sie dlaczego dana kobieta mi sie tak spodobala i co mna powoduje, to jednak nie zadawac sobie takiego pytania nigdy? To juz raczej dosc przerazajace. Czyli twoja ostateczna odpowiedz to: bo to mile odczucie. No ok. Cytat:System jest bez znaczenia, dlatego, że to do czego masz obudzone pragnienie jest zawsze czymś uniwersalnym, nazwij to np. Miłość, Błogość, itp. Oprócz tego nic nie jest ważne. Mógłbyś nic nie wiedzieć, nie znać żadnych systemów, filozofii, praktyk, ale mając właściwe pragnienie skupić się wewnątrz całkowicie na nim i to jest wszystko co potrzeba, reszta się dzieje spontanicznie. Wszystko inne byłoby niepotrzebne.Mowisz ze system wierzen jest bez znaczenia i nalezy go porzucac.. po czym siegasz po nastepny, wedlug ktorego nic oprocz pragnienia, milosci, blogosci (czy jak tam zwal) nie jest wazne. Mowisz o pozbywaniu sie "teorii", a ciagle w "teorii" grzęźniesz. Gdy pytam dlaczego akurat Twoja "teoria" na zycie jest dobra, to mowisz "bo jest miło", albo że odrzucasz teorie (wcale jej nie odrzucajac). Cytat:Dlatego, że granice twojego pragnienia rozszerzają się tysiąckrotnie i takie rzeczy automatycznie przestają przyciągać twoją uwagę, odczuwasz, że tam nie ma prawdziwej błogości, podobnie gdy będąc w łózku z tą kobietą nie myslisz o tym, żeby napisać posta na forum czy pograć w karty z kolegami, bo czujesz o wiele większe zadowolenie będąc z nią.Stawiasz kolejna hipoteze wedlug ktorej twoje religijne przezycia beda "tysiackrotnie lepsze" od religijnych przezyc indian lub nawet że tylko one niosą "prawdę". Cytat:To jest tylko prawdziwe w granicach umysłu, który próbuje uchwycić to co jest poza jego zasięgiem. Jeśli całe twoje bycie przez ciebie przemawia, jaki może być większy dowód dla ciebie samego? Umysł automatycznie staje się pasywny i takie pytania nawet nie powstają.Zeby napisac te zdania, ktore -przyznam- z truden rozumiem, to musiales przyjac jakies "teoretyczne zalozenia", typu: "jesli cale moje bycie bedzie przeze mnie przemawiac, to rozne rzeczy nie beda istotne dla mojego umyslu". To jest wlasnie teoria. moglbym zapytac po raz trzeci: dlaczego zalozenia twojej teorii (religii) sa lepsze od innych? Dlaczego nie palic trawki w wigwamie?
19 Sie 2013, Pon 22:00, PID: 360725
BlankAvatar napisał(a):who knows?Nom, tylko właśnie, po co się odcinać od seksu albo dla odmiany od czasowej abstynencji. Równie dobrze można by zaniechać uprawiania sportu i jakiejkolwiek aktywności pod pretekstem, że i tak na pewno nie osiągnie się mistrzostwa olimpijskiego. Mnie też właśnie o to chodziło aby nie popadać w skrajności typu samo-umartwianie się albo beztroskie oddawanie się nałogowi (co zdaje się zresztą równie skutecznie prowadzi do depresji). Raczej miałem na myśli dążenie do pewnego stanu dynamicznej, samoregulującej, względnej równowagi. BlankAvatar napisał(a):Ale mysle, ze to jest problem, gdy ktos usilnie musi sobie wmawiac, ze kazde jego zachowanie jest "tak jakby w pleni zamierzone i swiadome". Bo zycie pokazuje, ze nie jest.Znowu jakieś skrajności, litości Blank.. "musi.., każde.., w pełni.." ? Nie wiem już, czy ja aż tak przesadzam, czy Ty tak piszesz na wyrost. BlankAvatar napisał(a):Zauwaz, ze chyba wiekszosc ludzi uzalezniona od seksu czy od jedzenia, tez probuje "walczyc ze swoim charakterem" i przezywa notoryczne poczucie porazki, gdy po raz setny poddali sie sie "nałogowi". Ci ludzie nie rozumieja, ze pokonywanie uzaleznien tego typu, to nie tylko "spinanie posladków" i "trenowanie charakteru", ale przede wszystkim zmiana zachowan, pewna tez stabilizacja i akceptacja, ktora dalej wplywa na to, ze nie pojawia sie juz ta wielka potrzeba, kompulsja, ktorej nie sposob sie oprzec.Ależ mnie przecież dokładnie o to samo się rozchodzi, no.. Nie mam najmniejszego zamiaru namawiać do "walki ze swoim charakterem" ani by jakkolwiek stawiać się w opozycji do własnej fizjologi, jeśli już to chodzi mi po głowie coś kompletnie różnego Blank i nie wiem czy to w rozpędzie zauważyłeś. Zmiana zachowań, jasne ale tu już jest chyba skutek innej bardziej subtelnej zmiany co nie. A trzeba ją czymś zainicjować, pomyśleć może raz nieco inaczej niż zwykle, niż stereotypowo /najprościej /najszybciej. Zamiast walki ze sobą podjąć się pracy nad sobą w atmosferze akceptacji, zrozumienia i zaufania. W sumie jakby myślimy o tym samym tylko, że ja w kontekście typu 'zrób to sam' w odróżnieniu od zorganizowanej terapii. Poza tym tak sobie tylko myślę co myślę po swojemu i to wszystko, spokojnie.
19 Sie 2013, Pon 23:44, PID: 360743
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19 Sie 2013, Pon 23:52 przez BlankAvatar.)
jestem troche taki trigger happy, nadgorliwy, bo wyobrazam sobie jak czesc czytajacycych bedzie gotowa nadinterpretowac to co jest pisane w tym temacie.
Zauwazylem, ze probujesz pisac w wywazony sposob, ale jak slysze o jakichs sposobach na cwiczenie charakteru czy budowanie motywacji w tej sferze, seksulanej, to mi sie taka lampeczka zapala. W tej sferze, bardzo intymnej, gdzie jestesmy wyuczani by odczuwac wstyd, bardzo latwo o nabawienie sie zaburzen roznych. Jakby ktos byl uzalezniony, to propozycja abstynencji niewiele mu da, bo jakby mogl przestac od tak.. to by nie byl uzalezniony. Ktos inny moze sprobowac czy to przyniesie jakies pozytywne efekty- i jak mowilem- have fun with it. Ale tez jest jeszcze grupa osob, ktora przy tym temacie wpada na dziwne pomysly. I odpisuje tutaj ze wzgledu na te grupe. Te moje argumenty sa skierowane bardziej do osob z audytorium niz dla Was. Poza tym, to bym chetnie pogadal o realnych problemach ktore moga wynikac z nadmiernej masturbacji (pytanie czy w ogole mozna przesadzic w tym?). Albo o tym co dobrego mogloby wynikac z abstynencji badz braku abstynencji. Ale wiem ze sie nie doczekam, bo przy tym temacie ludzie dostaja swira xP zreszta, moze ja tez.. takiego prewencyjnego anty-swira...
20 Sie 2013, Wto 7:53, PID: 360745
BlankAvatar napisał(a):pytanie czy w ogole mozna przesadzic w tym?Zaburzenia wzwodu wynikające z przyzwyczajenia do jednego rodzaju stymulacji, kiedy dochodzi do zbliżenia z kobietą tak dla odmiany. Link1 i Link2. Mówimy tu o wieloletniej i częstej masturbacji. Czymś co często pomaga w tej sytuacji jest właśnie abstynencja i przyzwyczajanie się do innej stymulacji.
20 Sie 2013, Wto 9:32, PID: 360748
to jest ciekawa kwestia, tym bardziej ze dotyczy rowniez kobiet (przyzwyczajanie sie do okreslonych bodzców to sprawa miedzygatunkowa).
kto wie czy to, ze (podobno) wiekszosc kobiet, przynajmniej na poczatku wspolzycia (co moze oznaczac kilka lat) nie odczuwa przyjemnosci z penetracji, nie jest spowodowane brakiem wyuczenia sie reakcji przyjemnosc+penetracja, badz przyzwyczajeniem sie jedynie do podrazniania lechtaczki (poza strachem przed ciaza, albo negatywnym stosunkiem do seksu itd). podobno wiekszosc kobiet (nie mam danych z badan). dlaczego nikt o tym nie wie then? wedlug artykulu, wystarczyloby kilka czy kilkanascie tygodni i odpowiednie nastawienie partnera, by poradzic sobie z tym (przynajmniej w przypadkach ktore nie wymagaja pomocy seksuologa). Ale zamiast tego wiele ludzi woli meczyc sie latami myslac, ze sa (tutaj zacytuje kogos) "niedojebani". Strach przed kompromitacja: "slaby ze mnie lovelas", "jestem oziebła jak pniak w zimie" itd. Ludzie nie rozmawiaja w lozkach. Why? Trafia mi sie spotkac potem dziewczyne, ktora miala kilku partnetow i juz kilka dluzszych lat wspolzycia za soba, ktora mowi, ze dopiero seks z ostanim dawal jej przyjemnosc. W glowie zachodzi dysonans. Kilku kochanków i tylko z ostatnim? To po co miala tych facetow? Czy oni wszyscy byli tacy kiepscy? Udawala caly czas? Czy oni w ogole o tym rozmawiali? Spotykalem i czterdziestoletnie kobiety, ktore tez - 0 satysfkacji przez cale zycie. Zeby nie poczuc sie "niedojebanymi" to bardzo szybko uznaly, ze seks to nie ich "branża" i nie wglebialy sie w temat nigdy. Well, dopiero wiele lat pozniej. Wszystko to zadziwia. Jak z pozoru nieduze problemy, stosunkowo latwe do przezwyciezenia, sciagaja powazne konsekwencje, gdy z seksem miesza sie voodoo (albo nie rozmawia w ogole). No ale jak przeczyta sie chocby tytul tego tematu 'masturbacja a fobia' - ktory niestety nie jest prowokacją i pierwszy wpis, to sie nie trudno dziwic anyway, konczac tyrade, ye, to jest dobry argument za abstynencją. |
|