18 Sie 2010, Śro 12:38, PID: 219146
Nie umiem gadać z ludźmi bo nie wiem o czym.Zazwyczaj brak mi tematów do rozmowy?Macie jakieś rady?
18 Sie 2010, Śro 12:38, PID: 219146
Nie umiem gadać z ludźmi bo nie wiem o czym.Zazwyczaj brak mi tematów do rozmowy?Macie jakieś rady?
18 Sie 2010, Śro 13:09, PID: 219152
też mam ten problem. u mnie wygląda to tak, że albo kompletna pustka w głowie, albo gadam jakieś głupoty. w większym towarzystwie prawie się nie odzywam, zawsze sobie myślę że nikogo nie obchodzi moje zdanie.
18 Sie 2010, Śro 13:15, PID: 219153
.
18 Sie 2010, Śro 13:22, PID: 219156
Z rodzicami też zbytnio nie gadam bo nie mam naprawdę o czym,jak co to się dopytuje "jak tam w pracy" itp.Ale to pewnie dlatego że aktualnie nie pracuje,nie uczę się.Tylko że rozmowa z kimś innym sprawia mi raczej problem, taka na dłuższa mete więcej niż 3 minuty :-)
18 Sie 2010, Śro 13:50, PID: 219165
.
18 Sie 2010, Śro 14:17, PID: 219185
Wiem o co ci chodzi.Że poprzez umiejętne słuchanie rozmówcy można poprowadzić ciekawą rozmowę.Właśnie tak robiłem przez ostatni rok gdy jeszcze siedziałem na osiedlu.Tylko że im potem dochodziło dużo problemów,zaczeli układać sobie życie więc jak siedzieliśmy razem to myśleli raczej o problemach,niż o gadce i ja zostawałem sam .
18 Sie 2010, Śro 14:37, PID: 219189
.
19 Sie 2010, Czw 18:11, PID: 219314
no tak ale jak wszyscy gadają o swoich znajomych a ja mam tylko ich to trudno coś powiedzieć.
19 Sie 2010, Czw 19:28, PID: 219320
Cytat:no tak ale jak wszyscy gadają o swoich znajomych a ja mam tylko ich to trudno coś powiedzieć.Powiem ci że ja mam gorzej... wszyscy których czasem spotkam gadają albo o swoich znajomych :-( , albo o znajomych znajomych :-( , albo o dziewczynie/chlopaku :-( albo o tym co to im sie nie przytrafiło na ostatniej imprezie/pub/wypad za miasto :-( .... a ja mogę tylko słuchać bo u mnie się nic takiego nie dzieje. Nie mam znajomych, nikogo nie spotykam, nic mi się nie przytrafia i albo zmuszam się na lekkie kłamstwa lub zagaduje na inny temat " a co tam u wojtka ? " i wysluchuje kolejnej litanii ....
19 Sie 2010, Czw 20:50, PID: 219343
"Brak tematów do rozmów" - ech, jeden z podstawowych powodów, dla których nie spotykam się z ludźmi. Tematem rozmów osób w moim lub podobnym wieku jest często ich bogate życie towarzyskie albo praca jaką wykonują, którymi to rzeczami ja pochwalić się nie mogę. A jeśli nawet akurat mam co powiedzieć i chcę zabłysnąć na forum większej grupy - w 99,9% przypadków rezygnuję z tego, dochodząc do "inteligentnego" wniosku (który oczywiście wysnuwa fobia, nie rozum), że moje zdanie jest kompletnie pozbawione wartości. I mam też wrażenie, że wszyscy bardziej niż na treść mojej wypowiedzi, będą zwracać uwagę na to, że mówię nieskładnie, że mam tiki nerwowe, że występują zająknięcia itp. - nie umiem sam siebie przekonać, że u części słuchaczy może być dokładnie na odwrót. Niestety konsekwentnie stosuję zasadę: "wszystko, co powiem, może zostać użyte przeciwko mnie" ...
24 Sie 2010, Wto 15:39, PID: 219900
shalafi napisał(a):... że moje zdanie jest kompletnie pozbawione wartości.Takie myślenie to moja największa zmora. Gdy już znajdę się w towarzystwie ciekawych ludzi, wolę słuchać i ewentualnie lakonicznie odpowiadać na pytanie bezpośrednio do mnie skierowane. Ci ludzie prowadzą ciekawe życia, podróżują, mają interesujących znajomych...A ja? Jeśli mam mówić cokolwiek byleby mówić, wolę siedzieć cicho -.-
29 Sie 2010, Nie 13:13, PID: 220491
Też mam z tym problem, kompletna pustka w głowie i zazwyczaj się nie odzywam, najgorzej jak się jest we dwóch/dwoje, bo nagle zapada cisza i wydaje mi się, że powinienem się odezwać, tylko nie wiem co powiedzieć, jak jestem z kolegą, to jeszcze jest OK, bo tłumaczę sobie w takiej sytuacji, że to niekoniecznie ja muszę podtrzymywać rozmowę, ale np. podczas rozmowy z dziewczyną to ja powinienem w takiej sytuacji "pociągnąć" rozmowę. Taka sytuacja w rozmowie z dziewczyną akurat mi nie grozi, bo liczba moich koleżanek = zero absolutne, ale kiedyś taka sytuacja może mnie spotkać.
30 Sie 2010, Pon 10:57, PID: 220590
Cytat:bo właściwie to w rozmowie jest tak, że na początku ta osoba mówiąca jest podjarana, że może się wygadać ale później zaczyna ją obchodzić jaka jest ta która jej słucha.Bardzo podoba mi się to zdanie i tak sobie myślę i analizuję i stwierdzam, że faktycznie tak jest (mniej lub bardziej) w praktyce.
01 Wrz 2010, Śro 19:05, PID: 220867
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Wrz 2010, Śro 20:02 przez Moonlight.)
Ja też mam podobny problem, ale wygląda on tak, że podziwiam tych ludzi, którzy potrafią właściwie gadać o wszystkim i jeszcze często się śmiać, cieszyć z tej rozmowy. Oczywiście ja milczący, ale dobry słuchacz.
Kiedy wypada powiedzieć coś śmiesznego albo zagadać - nie da rady. No cholera nie da rady. A już na pewno nie do kogoś, kogo dostatecznie znam. I klasa liceum, tylko JEDEN chłopak z poprzedniej szkoły idzie do tej klasy. Początki zawsze trudne, ale jak z nimi rozmawiać tak, żeby sie cieszyli z tej rozmowy? Umiem gadać, ale brak tematów.
01 Wrz 2010, Śro 19:13, PID: 220871
Mam podobnie, też nie umiem zagadywać ani rozbawiać towarzystwa, nie przejmuj się tym, nie warto, masz chyba inne zalety?
To dobrze, że tylko jeden chłopak z Twojego gimnazjum idzie do Twojej klasy, możesz zacząć budować swój wizerunek od nowa, od zera, tak jak chcesz, a nie tak jak pamiętają Cię koledzy z gimnazjum, wykorzystaj to w miarę szybko, podczas pierwszych tygodni.
01 Wrz 2010, Śro 19:28, PID: 220873
Hehe wizerunek był nawet spoko, przez 3 lata zawsze znajdowali we mnie pomoc w zadaniach domowych, starałem się tłumaczyć jakieś kwestie np. z matmy za free itd
Można powiedzieć, że tylko jeden błąd popełniłem w gimnazjum, który bardzo szybko się rozpłynął. Więc teraz tylko ten ból, że przez gg to gadam dużo często gęsto, czasem za dużo. Owszem, zdarza się, że brak tematów jest przez gg, ale to głównie z nerwów. Zalety - cenne źródło zadań domowych. No i częsty uśmiech na gębie. I współczucie. I może coś sie jeszcze znajdzie.
02 Wrz 2010, Czw 19:19, PID: 221029
Ja zawsze tłumaczyłem chemię, a teraz tłumaczę zadania z przedmiotów zawodowych.
Myślę, że nie będzie tak źle, z czasem nauczysz się prowadzić rozmowę tak jak byś chciał, wydaje mi się, że z czasem to przychodzi samo, w końcu człowiek się zmienia.
03 Wrz 2010, Pią 15:50, PID: 221146
To stań przy mniejszej grupie, ewentualnie tylko we dwóch, trzech, ja praktycznie w ogóle nie stoję w grupach, unikam tego.
15 Wrz 2010, Śro 15:00, PID: 222925
w dobrym towarzystwie to i pomilczec milo
15 Wrz 2010, Śro 15:13, PID: 222926
Prawda
15 Wrz 2010, Śro 23:26, PID: 223051
Cytat:"Brak tematów do rozmów" - ech, jeden z podstawowych powodów, dla których nie spotykam się z ludźmi. Tematem rozmów osób w moim lub podobnym wieku jest często ich bogate życie towarzyskie albo praca jaką wykonują, którymi to rzeczami ja pochwalić się nie mogę. A jeśli nawet akurat mam co powiedzieć i chcę zabłysnąć na forum większej grupy - w 99,9% przypadków rezygnuję z tego, dochodząc do "inteligentnego" wniosku (który oczywiście wysnuwa fobia, nie rozum), że moje zdanie jest kompletnie pozbawione wartości. I mam też wrażenie, że wszyscy bardziej niż na treść mojej wypowiedzi, będą zwracać uwagę na to, że mówię nieskładnie, że mam tiki nerwowe, że występują zająknięcia itp. - nie umiem sam siebie przekonać, że u części słuchaczy może być dokładnie na odwrót. Niestety konsekwentnie stosuję zasadę: "wszystko, co powiem, może zostać użyte przeciwko mnie" ... tez bys potrafil z nimi rozmawiac gdybys wiecej czasu przebywal w ich towarzystwie. Nie bardzo moge sobie wyobrazic kogos kto unika ciagle ludzi i ma cos ciekawego do powiedzenia. Nawet gadajac o niczym, jak nie zdobedziesz zainteresowania, nie wciagniesz 2 osoby w rozmowe to to sie skonczy po 1 zdaniu z twojej strony. Na studiach tak sie zlozylo polowa ludzi z mojego roku jezdzila w podonych godzinach, czesto sie zdarzalo ze spotykalo sie kogos z grupy w autobuse. Moge znac kolesia i 4 lata ale i tak nie beda mial z nim tematu do rozmowy bo to czlowiek dla ktorego jedyne wyjscie z domu to droga na i z uczelni. To nawet nie to ze on nie ma, to ja nie bede mial z nim ,chociaz z cala reszta moge nawet o . A dlaczego? a bo o czym mozna z taki czlowiekiem pogadac? Mlody nie jestem ale nie bede na sile rozwodzil sie na temat pogody. Kazdy wiek rzadzi sie swoimi prawami. Jak napisales rozmawiaja o swoim zyciu towarzystkim, pewnie bo to ludzi ciekawi. O ile w podstawowce mozesz nie miec tematu z ludzmi bo jestes hmm dojrzalszy nie wiem madrzejszy, to na studiach ilosc ludzi o podobnych zainteresowaniach(kierunek) rosnie a ilosc wyrostkow z podstawowki maleje. Dodaj do tego troche czasu np 3 rok. I mozesz powiedziec ze ich znasz, zdajesz sobie sprawe ze sa to calkiem inteligentni ludzie i nawet jestes juz na takim etapie ze podchodzisz do grupki bo czujesz sie czescia grupy. Ale to wszystko nie ma znaczenia, bo i tak jestes tylko antyspolecznym balastem(z wlasnej woli) w tej grupie. I to nawet nie dla reszty, bo oni moga cie lubic szanowac ale myslisz ze zapamietaja kogos kto zawsze stal i nie odezwal sie slowem? Beda cie uwazali za nudziarza(to takie fajne slowo nie jest obrazliwe po prostu stwierdza fakt) Chcesz byc uczestnikiem tej grupy a nie tylko widzem. Czujesz potrzebe zeby sobie pogadac -wszystko super. Jedyne co musisz zrobic to sie w ogole nie starac. Nikogo nie udawac. Myslisz ze ta teoretyczna grupa przez 3 lata cie nie poznala? Znaja cie lepiej niz myszlisz. Wykorzystaj to powiedz im o swoich problemach, nawet w zarcie, ludzie cenia szczerosc(nie wiem widzialem super laske ale tak mnie sparalizowalo ze sie nie moglem ruszyc - juz masz temat zaraz bedziesz opowiadac czy miala fajne cycuszki. Nawet jak ktos opowiada o pracy to ty mozesz mowic o tym ze szukac etc. I nie piszcie mi tu ze sie boicie rekacji innych bo wstydzic to sie mozna jak sie wymysla jakies niestworzone historie i probowac ten kit wcisnac innym. I to nawet powiniscie bo jak ktos chodz troche was zna w glebi duszy sie smieje. Podsumowujac moje pomieszane zdania - pisze to na wiele rat wystarczy zdrowy rozsadek odrobina szczerosci i dystans do samego siebie. Wtedy mozna nawet gadac o tym ze nie ma o czym Pozniej to wyedytuje
16 Wrz 2010, Czw 19:37, PID: 223145
Wiecie co jesli chodzi o te rozne rozmowy np w toku...hihi to mi jakos idzie,ale jedno mnie zastanowio po duzszym czasie chodzenia do mojej super psycholog(młodej i pieknej)(ale psychiatra był lepszy)to dopoki w moim zyciu sie działo jak w filmie ganksterskim to ona mnie dokładfnie słuchała ale przestała jak zabrakło sensacji.....
16 Wrz 2010, Czw 20:04, PID: 223148
Psycholog też człowiek
Ja mojemu dostarczałam rozrywki, bo jakoś najpierw nic nie mówiłam, a jak już zaczynał coś ze mnie "wyciągać" to się rozklejałam i wywnętrzałam... W sumie to nawet banalny temat może być interesujący, zależy jak do niego podejść.
16 Wrz 2010, Czw 23:25, PID: 223173
trzeba polac wodki to sie temat od razu znajdzie
|
|