06 Sie 2007, Pon 1:31, PID: 985
Zielone jabłko wypróbuj innych lekarzy, każdy z nich stosuje inną terapię, może któraś na Ciebie podziała. Ja też nie od razu trafiłam
06 Sie 2007, Pon 1:31, PID: 985
Zielone jabłko wypróbuj innych lekarzy, każdy z nich stosuje inną terapię, może któraś na Ciebie podziała. Ja też nie od razu trafiłam
11 Sie 2007, Sob 0:18, PID: 1042
Witam wszystkich!
Długo zastanawiałam się czy coś tutaj napisać... ale w końcu się odważyłam! Jak zapewne wszyscy tutaj, cierpię na fobię społeczną. Leki nic mi ten stan nie pomagały, więc zdecydowałam się na psychoterapię. Psychiatra powiedział mi, że na fobię społeczną najlepsza jest terapia grupowa, żeby oswoić się z ludźmi - i zgodzę się z tym, bo na pewno nie osiągnęłabym tak wiele na spotkaniach indywidualnych! Byłam na terapii 6 tygodni, codziennie od 8:30 do 15... a teraz jestem na kolejnej, być może zostanę nawet 8 tygodni! W ramach zajęć mamy: -terapię poznawczą, -terapię grupową, -asertywność, -psychoedukację, -psychorysunek, -psychodramę, -pracę z ciałem, -trening nowych zachować (indywidualnie z terapeutą). Idąc na tą terapię po raz pierwszy strasznie się bałam i nie wierzyłam, że może to pomóc - ale teraz chodzę tam z wielką radością, bo widzę efekty! Co prawda ciągle mam straszne lęki, ale wiadomo, że sama terapia nie pomoże - potrzeba też wiele samozaparcie, którego mi niestety brak... ale dzięki tym zajęciom wierzę, że może być lepiej! Pozdrawiam!
14 Sie 2007, Wto 8:46, PID: 1077
Leany napisał(a):Witam wszystkich! Dobrze,że napisałaś w końcu do odważnych świat należy . Witaj !!!
23 Sie 2007, Czw 22:44, PID: 1230
Bardzo dobre pytanie. Pacjent-terapeuta. Zanim pojechałam do mojego psychoterapeuty (jak ktoś chce nazwisko to podam) najpierw dowiedziałam się o nim jak najwięcej i poczytałam na jednym forum wszystko co na jego temat pisali inni.
Kiedy byłam u niego pierwszy raz to na początku zapytał mnie dlaczego wybrałam właśnie jego. A muszę wam napisać że miałam do niego ponad 200 km. Wiecie, zamiast wypytywac mnie o mnie, zaczął mnie wypytywać o siebie. A potem pokazał ścianę z dyplomami i certyfikatami i w ciągu 5 minut wszsytko o nim wiedziałam. Przy okazji zobaczyłam jak go traktuje rodzina (gabinet ma w prywatnym domu na przedmieściu Koszalina) i to mi wystarczyło. Od tego czasui byłam u niego 5 razy i jestem na etapie relaksacji i autogenii. Bardzo się z tego cieszę.
24 Sie 2007, Pią 18:22, PID: 1245
Moja psycholog powiedziała, że nie widzi powodu, żebym do niej przychodziła w ogóle, nie wspominając o terapii. Ucieszyłam się w sumie, bo wcale nie miałam na to ochoty, nie mam najlepszego zdania o moich relacjach z psychologami - zazwyczaj bardzo mnie męczą spotkania z nimi, a w końcu dochodzi do odwrócenia ról.
Zastanowiło mnie jednak co tu piszecie o Waszych relacjach z terapeutami i przypomina mi się co powiedziała mi koleżanka, która z różnych przyczyn, niejedną godzinę spędziła "na kozetce" - mianowicie o pewnym uzależnieniu od psychoterapeuty. O potrzebie spotkań, o wyrzucaniu z siebie wszystkiego i nie podejmowaniu decyzji bez wcześniejszej rozmowy. Czy potrafilibyście żyć bez Waszych terapeutów? A jeśli nie, to czy jest to rzeczywiście takie zdrowe?
25 Sie 2007, Sob 0:26, PID: 1255
Teraz nie widziałam się z moim doktorkiem i przyznam, było trudno, ale dawałam sobie radę. Nie traktuję go jak wyroczni, ale to , o czym rozmawiamy pomaga mi podejmować decyzje
28 Sie 2007, Wto 15:29, PID: 1390
Chodzę do psychiatry, bo u mnie wszystko opiera się na nerwicy lękowej. I szczerze, to bardzo mi ta psychoterapia pomaga, naprawdę dużo dzięki niej osiągnęłam, wyszłam z wielkiego bagna... Rozmawiam o wszystkim, o najcięższych przeżyciach, widać zaczynam się otwierać. Dzięki temu potrafiłam wyjaśnić wszystko przyjaciółce, która w pełni to zaakceptowała, inaczej patrzę na świat i chociaż nie jest jeszcze tak, jak kiedyś, każda rozmowa z panią psychiatrą poprawia mi humor, rozwiązuję z nią swoje problemy, decyduję się czasem na rzeczy, których naprawdę się boję i mam siłę je przejść. Najgorsze jeszcze jednak przede mną... Powrót na studia po wakacjach pewnie przyniesie nowe załamania i lęki, ale mam nadzieję, że sobie poradzę...
30 Sie 2007, Czw 1:39, PID: 1426
Witam!!!
Moi drodzy jak sięgnę pamięcią 10 lat wstecz to nie mogę się nadziwic jaka ewolucje przeszedłem. 10 lat temu miałe fobię społeczną, lęk przed kobietami itd. Obecnie jestem na Rispolepcie który biorę juz 7 lat i przeszedłem gruntowną psychoterapię. Z osoby bardzo nieśmiałej mającej opory stałem sie osobą towarzyską i nie sa mi już straszni ludzie. Oczywiście drobne echa w mojej psychice pozostały ale jeżeli się bardzo chce mozna z tego wyjść. Apeluje do młodych ludzi których to schorzenie dopadło czyli fobia społeczna żeby uwierzyli że można!!!!! Oczywiście trzeba iść na psychoterapię i zanalizować wszystko od początku, dzieciństwo relacje z rodzicami itd. Trzeba też czasami sięgnąć po lek w moim przypadku rispolept który pomógł mi w 100% a nawet 300%. Jedynym kutkiem ubocznym jest czasamiu bezsenność. Co mogę powiedzieć wracając 10 lat w stecz jeszcze jedno zdecydowałem się wyjechać na studia do innego miasta aby wszystko zmienić w swoim młodym życiu. Było bardzo ciężko nałożył się na to też rozwód moich rodziców ale teraz po latach stwierdzam że warto. Czasamiu w swoim życiu trzeba coś zmienić radykalnie np. ludzi, pracę, wyjazd do innego miasta itd. Tak jak powidziałem wcześniej nie obyło się bez psychoterapii i kuracji lekowej. Dramatem nie jest się udać po poradę do psychologa lub psychiatry. Fobia jest takim samym schorzeniem jak inne i nie należy tak tego przeżywać i mieć jako dramat udanie się do specjalisty. Liczy się ten pierwszy krok......a później znajdzie się osoba która nam pomoże jak nie pierwsza to trzecia itd. Liczy się tylko czy chce się poracować z terapeutą a czasami czeka nas długa droga do sukcesu jakim jest przezwyciężenie swoich słabości. Najważniejsze to chcieć. Dodatkowym atutem naszych placówek zdrowia psychicznego jest to że nie musimy płacić jedynie za leki i tak jest mało bo w moim przypadku za rispolept za 60 tabletek płace ok 10 zł Jeszcze raz apeluje do was: NIE PODDAWAJCIE SIĘ, WSZYSTKO SIĘ DA TYLKO TRZEBA CHCIEĆ, OCZYWIŚCIE CZASAMI TRZEBA ZAWALCZYĆ ALE WIARA CZYNI CUDA OCZYWIŚCIE WIARA W SIEBIE pozdrawiam Rafał z Gliwic
07 Wrz 2007, Pią 0:02, PID: 1731
nie umiałabym pojsc do psychologa. mowic o sobie, swoich problemach.
za bardzo sie wstydze tego jak jest. a jak jest wiem tylko ja, nikt poza mna nie ma nawet pojecia ze ze mna cos nie tak.. kiedys jak bylo mi bardzo zle powiedzialam o tym matce. pozniej bylo jeszcze gorzej, bo doszly wyrzuty sumienia. musialam sie pozbierac i udawac ze wszystko jest juz ok, ze to bylo tylko chwilowe. i to chyba dobrze, ze tak wlasnie mysli.
07 Wrz 2007, Pią 0:09, PID: 1732
Nie musisz powiedziać wszystkiego od razu, nawet w ogóle nie musisz wszystkiego powiedzieć. Idź do psychologa i przedstaw mu sw(ó/o)j(e) problem. Odpowiedz na jego pytania, na które będziesz w stanie, na inne możesz powiedzieć, że nie chcesz odpowiadać.
_________________ Falco - Rock Me Amadeus [Obrazek: 547.jpg]
07 Wrz 2007, Pią 9:45, PID: 1738
U psychologa mówisz tylko to, co chcesz powiedzieć. Nikt nie będzie Cię zmuszał do powiedzenia dosłownie wszystkiego. Ale im więcej powiesz, tym szybciej Ci pomogą
07 Wrz 2007, Pią 12:07, PID: 1742
Lilith napisał(a):U psychologa mówisz tylko to, co chcesz powiedzieć. Nikt nie będzie Cię zmuszał do powiedzenia dosłownie wszystkiego. Ale im więcej powiesz, tym szybciej Ci pomogąO właśnie, to jest ważne.
26 Lis 2007, Pon 22:50, PID: 6882
też się będę musiała wybrać...
10 Gru 2007, Pon 19:35, PID: 7437
i za tydzień terapia grupowa. Póki co jestem tylko ciekawa.
12 Gru 2007, Śro 12:14, PID: 7533
Jestem po 2 i pół roku terapii indywidualnej i czekam na grupową (miała się zacząć we wrześniu... ). Jestem zadowolona, że poszłam na indywidualną, bo widzę efekty. Duże. Terapeutkę znalazłam trochę okrężną drogą, bo przez lekarza zakładowego mojej przyjaciółki, w każdym razie z polecenia, bo tak w ciemno to stwierdziłam, że nie chcę, bo nie wiadomo na kogo się trafi, zresztą... a napiszę o tym, bo to śmiechu warte. Będzie dygresyjka.
Kilka lat temu przechodziłam załamanie nerwowe (czytaj: depresja dwubiegunowa + nerwica neurasteniczna + agorafobia + szereg innych fobii, całość opatrzona przez psychiatrę określeniem "zespół objawów depresyjnych"). Po pewnym okresie leczenia psychiatrycznego trafiłam do państwowego psychologa, który po pierwszym spotkaniu uznał, że "nie jestem osobowością lękową". Dlatego potem szukałam terapuety "z polecenia". Moja terapeutka poleciła mi założyć bloga, gdzie miałam spisywać swoje przemyślenia i analizować je, oczywiście w związku z terapią. Z perspektywy czasu patrząc, to był bardzo dobry pomysł, bo dzięki temu mogłam wracać do swoich przemyśleń w dowolnym czasie, np, kiedy potrzebowałam sobie przypomnieć co i kiedy. Pozwoliło mi to też uporządkować wiele rzeczy i przygotować sobie tematy do rozmowy na kolejne spotkania terapeutyczne. W każdym razie polecam takie spisywanie, bo oprócz tego, że pozwala coś uporządkować i przemyśleć, pozwala także wyrzucić z siebie to co gniecie, a jak zauważyłam, czasem łatwiej jest potem o czymś opowiedzieć jak się to najpierw napisze. Btw! Jeśli ktoś potrzebuje, to mogę podać namiary na centrum psychoterapii do którego chodziłam. W Warszawie.
12 Gru 2007, Śro 21:57, PID: 7555
Cytat:W każdym razie polecam takie spisywanie, bo oprócz tego, że pozwala coś uporządkować i przemyśleć, pozwala także wyrzucić z siebie to co gniecie, a jak zauważyłam, czasem łatwiej jest potem o czymś opowiedzieć jak się to najpierw napisze.Ja także polecam.To świetna sprawa, takie spisywanie.Co prawda nie piszę bloga, ale mam cos na kształt pamiętnika.I widzę że czasami to jest bardzo przydatna rzecz.
16 Gru 2007, Nie 1:12, PID: 7717
Dostałam na pierwszej wizycie u psychologa test do zrobienia. Składał się z kilkuset pytań na które miałam odpowiedzieć tak lub nie.
Chodziłam do psychologa niecałe 3 lata, na początku co tydzień, później coraz rzadziej. Miałam różne zadania do wykonania, jak już samodzielnie wychodziłam z domu, na przykład 5 osób na ulicy zapytać o godzinę Co do lęku przed światłem: poczytajcie sobie o porfirii, genetyczna dziedziczna choroba, znajoma niedawno zauważyła że jej objawy i różne pozornie niepowiązane fakty w życiu wskazują na tą chorobę. Właśnie jest w trakcie badań genetycznych pod tym kontem. Co więcej, jej nastoletni syn właśnie jest leczony z agorafobii i oboje jakby instynktownie unikają od zawsze silnego światła słonecznego i chodzą "zakryci" nawet w upalne dni.
20 Gru 2007, Czw 22:48, PID: 8050
Nawiązując do ostatnich wpisów z wątku:
http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...suj,7.html Może dobrze gdyby ktoś powiedział swojemu psychologowi o forum? A może ktoś już to zrobił?
05 Sty 2008, Sob 21:28, PID: 9259
insomnia83 napisał(a):co sądzicie o psychoterapii ??sądzę, że byle pierwszych lepszych psychologów i psychoterapeutów należy z daleka omijać... co do skuteczności, nie wiem, czy psychoterapia mogłaby mi w istotnym sensie pomóc... może spróbuję coś załatwić sobie, nie wiem, na daną chwilę jestem sceptyczna co do wszelkich zabiegów psychologiczno-psychiatrycznej natury w służbie zdrowia - czy to publicznej, czy prywatnej...
05 Sty 2008, Sob 22:15, PID: 9262
To prawda, "pierwsi lepsi" najprawdopodobniej będą niekompetentni czy coś w tym stylu. Trzeba przeprowadzić coś w rodzaju śledztwa mającego na celu znalezienie dobrego lekarza. Popytać znajomych, czasem nawet przypadkiem uda się znaleźć info o kimś dobrym.
05 Sty 2008, Sob 23:54, PID: 9271
TroPtyN napisał(a):Popytać znajomych Nie wszyscy tu mają znajomych... Ja planuję iść do psychologa, już o tym pisałem, niestety w mojej mieścinie nie ma zbyt wielkiego wyboru, raptem dwa miejsca, gdzie mogę spróbować... Nie wiem, czy w obu jest prywatny, czy tylko w jednym, a może wcale takiego psychologa nie ma w moim mieście...?
06 Sty 2008, Nie 0:25, PID: 9274
Chodziło mi o takich "znajomych", jak: znajomi, rodzina, znajomi rodziny. Takie osoby powinny pomóc w poszukiwaniach odpowiedniego lekarza.
29 Lis 2008, Sob 21:31, PID: 96006
ja chodze jakies 7-8meisiecy i ciagle nie widze poprawy chyba kobieta mi nie podchodzi mimo ze jest najlepsza w miescie podobno
24 Gru 2008, Śro 17:22, PID: 104228
a ja właśnie zaczęłam... byłam na drugim spotkaniu, w poniedziałek trzecie. Chyba powinnam jakiś dziennik założyć, żeby mi to wszystko nie umykało. Refleksje, przemyślenia, zdarzenia, sny.
06 Sty 2009, Wto 4:09, PID: 107986
ja mialam, jak uwazam, uklad idealny...
chodzilam na terapie grupowa, prowadzona przez dwoje specjalistow - psycholzke i psychiatre/psychoterapeute. grupa byla polotwarta - co pol roku na przestrzeni dwoch tygodni dolaczalo pare osob, a potem grupa znow sie zamykala na 6 miesiecy. terapia odbywala sie w ppzp, byla bezplatna. spotkania moglam dyskutowac z obojgiem prowadzacych na spotkaniach indywidualnych w tym samym miejscu. rownoczesnie leczylam sie farmakologicznie. wszystko trwalo dwa lata i musze powiedziec, ze jestem po tym inna osoba. wciaz miewam nawroty fs, glownie w depresji [lecze sie takze na chad], ale poza jakas ciezsza faza - potrafie nad soba zapanowac. acha, dodam jeszcze, ze zanim trafilam na te terapie, probowalam roznego rodzaju indywidualnych terapii [beh.-poz., gestalt, psychoanalizy etc.] i nic mi nie pomoglo, na zadnej nie wytrwalam... dopiero na tej grupowej... choc balam sie jej najbardziej ze wszystkich... ] |
|