09 Sty 2011, Nie 21:35, PID: 235163
Osoba ma mysli samobójcze ( próby też ), okalecza się , izoluje od ludzi ale nie jest jakos specjalnie przybita czy smutna. Okalecza się wtedy kiedy czuje się bezradna, kiedy wpada w złość. Izolowanie się od ludzi tłumaczy tym że nie potrafi się dostosowac do nich, wszyscy wydają się jej fałszywi i bezwartościowi.
Często ma takie stany, że robi się wesołkowata, wygłupia się ( czasem wykonuje przy tym jakieś niebezpieczne rzeczy, rozpędza się w samochodzie/ na motorze ), ma tendencję do sypania dowcipami (czesto dośc prymitywnymi), zdaje mi się że również podczas takich stanów czesciej i wyraźniej gestykuluje, czasem zachowuje się tak jak gdyby nie patrzyła na konsekwencje tego co robi lub mówi ( kompletne olewatorstwo ).
Depresja to raczej nie jest bo osoba nie jest ciągle przybita, co prawda uważa że jej życie jest beznadziejne ale jakoś specjalnie nie smuci sie tym, po prostu przyjmuje ten fakt do wiadomości.
Powiedzcie chociaz przy jakim zaburzeniu są takie cechy ? Przede wszytskim chodzi mi o te przejścia ze stanu potulności w takie wygłupianie się.
Często ma takie stany, że robi się wesołkowata, wygłupia się ( czasem wykonuje przy tym jakieś niebezpieczne rzeczy, rozpędza się w samochodzie/ na motorze ), ma tendencję do sypania dowcipami (czesto dośc prymitywnymi), zdaje mi się że również podczas takich stanów czesciej i wyraźniej gestykuluje, czasem zachowuje się tak jak gdyby nie patrzyła na konsekwencje tego co robi lub mówi ( kompletne olewatorstwo ).
Depresja to raczej nie jest bo osoba nie jest ciągle przybita, co prawda uważa że jej życie jest beznadziejne ale jakoś specjalnie nie smuci sie tym, po prostu przyjmuje ten fakt do wiadomości.
Powiedzcie chociaz przy jakim zaburzeniu są takie cechy ? Przede wszytskim chodzi mi o te przejścia ze stanu potulności w takie wygłupianie się.