02 Mar 2011, Śro 15:48, PID: 242096
Zastanawia mnie, jak to będzie kiedy człowiek już wyeliminuje FS? Czy będzie można wtedy hulać sobie na luzie, czy to co się przeżyło po prostu przestanie oddziaływać, czy jednak pozostawi jakiś swój ślad?
Przypomina mi się Frodo na końcu trylogii. On tyle przeszedł, że nawet kiedy wszystko było już ok, to nie mógł tam zostać razem z innymi, cieszyć się sielankowym życiem jak oni. Dlatego, że przeżył coś trudnego i po prostu, myśli inaczej, czuje inaczej, co innego jest mu przeznaczone. Nie znaczy to że będzie nieszczęśliwy, ale znaczy to że jego miejsce jest gdzie indziej, z innymi ludźmi którzy bardziej go zrozumieją, bo sami przeszli podobne rzeczy.
Czy z FS nie jest tak samo? Wiele lat zmagań i tony wiedzy psychologicznej zawidoły mnie w taką drogę, że nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie zadowolić się zwykłą gadką szmatką z innymi ludźmi. Że zawsze będzie potrzeba czegoś więcej, takiego głębszego zrozumienia człowieka. To nie znaczy że z dupereli śmiać się nie potrafię. Lubię. Tyle że na dłuższą metę potrzeba czegoś więcej. Takiego głębszego, prawdziwego kontaktu z drugą istotą.
Pytanie było - co będzie jak się wyeliminuje FS. A co jest teraz, kiedy ono jeszcze jest?
Czy nie czujecie się zmęczeni ciągłym udawaniem że wszystko jest ok? Czy nie wydaje się wam, że coś tu jest nie tak, że ludzie tak naprawdę nie komunikują się ze sobą, że to wszystko jest cholernie powierzchowne i nawet swojej prawdy nie można swobodnie wyrazić? Że wszyscy wolą udawać i trzymać grę pozorów, zamiast być szczerym i otwartym. Jak tu można złapać równowagę, kiedy większość spotykanych osób nosi maski. A co dopiero mowa o zrozumieniu takiej kwestii jak FS i przyjacielskim wsparciu z tym związanym.
Może inni trafili na takich rozumiejących ludzi. Jak ich znaleźć?
Przypomina mi się Frodo na końcu trylogii. On tyle przeszedł, że nawet kiedy wszystko było już ok, to nie mógł tam zostać razem z innymi, cieszyć się sielankowym życiem jak oni. Dlatego, że przeżył coś trudnego i po prostu, myśli inaczej, czuje inaczej, co innego jest mu przeznaczone. Nie znaczy to że będzie nieszczęśliwy, ale znaczy to że jego miejsce jest gdzie indziej, z innymi ludźmi którzy bardziej go zrozumieją, bo sami przeszli podobne rzeczy.
Czy z FS nie jest tak samo? Wiele lat zmagań i tony wiedzy psychologicznej zawidoły mnie w taką drogę, że nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie zadowolić się zwykłą gadką szmatką z innymi ludźmi. Że zawsze będzie potrzeba czegoś więcej, takiego głębszego zrozumienia człowieka. To nie znaczy że z dupereli śmiać się nie potrafię. Lubię. Tyle że na dłuższą metę potrzeba czegoś więcej. Takiego głębszego, prawdziwego kontaktu z drugą istotą.
Pytanie było - co będzie jak się wyeliminuje FS. A co jest teraz, kiedy ono jeszcze jest?
Czy nie czujecie się zmęczeni ciągłym udawaniem że wszystko jest ok? Czy nie wydaje się wam, że coś tu jest nie tak, że ludzie tak naprawdę nie komunikują się ze sobą, że to wszystko jest cholernie powierzchowne i nawet swojej prawdy nie można swobodnie wyrazić? Że wszyscy wolą udawać i trzymać grę pozorów, zamiast być szczerym i otwartym. Jak tu można złapać równowagę, kiedy większość spotykanych osób nosi maski. A co dopiero mowa o zrozumieniu takiej kwestii jak FS i przyjacielskim wsparciu z tym związanym.
Może inni trafili na takich rozumiejących ludzi. Jak ich znaleźć?