11 Kwi 2011, Pon 10:30, PID: 248092
Zacznę od tego, że fobia społeczna występuje najsilniej w moim mieście zamieszkania. Po prostu boję się wychodzić z domu, od września praktycznie wychodzę tylko na zakupy i w niezbędnych celach, a co do spacerów mogłabym policzyć je na palcach obu rąk. Jestem generalnie domatorem, samotnikiem, typem nie towarzyskim, rzadko wyszłam gdzieś na piwo (i to w Zielonej Górze). W Zielonej Górze FS to mniejszy problem. A poza województwem nie ma go wcale, wystarczy że znajdę się we Wrocławiu a potrafię swobodnie cieszyć się otwartą przestrzenią, pizzą ze znajomymi z tamtego regionu, krasnalkami. Ze względów finansowych jest to możliwe kilka razy w roku. Sam problem z fobią społeczną w moim mieście zamieszkania zaczął się w 2007 roku - od tamtego fatalnego spotkania które zakończyło się dosypaniem mi czegoś do piwa i... . W ogóle, co do przemocy seksualnej było tego trochę ale nie chcę się rozpisywać. Od tamtego momentu po prostu nienawidzę mojego miasta, pragnę stąd uciec. Planuję to, aby to się stało jeszcze w tym roku lub w następnym. Zaburzenia osobowości, cała ta historia z próbami samobójczymi itp. spowodowała u mnie opóźnienie zakończenia studiów. Byłam na urlopie dziekańskim, teraz piszę pracę mgr. I tu kompletnie nie wierzę w siebie że to zrobię, gapię się często w ten monitor, sporo jest bezpłodnych dni, mimo że promotora nie mogłabym sobie lepszego wymarzyć - dusza człowiek, gdyby więcej takich było ludzi na świecie jak on byłoby wspaniale. On skupia się tylko na bieżących sprawach. Zaburzenia psychotyczne - słyszę niepotrzebne głosy, komentują one mój wygląd, wyzywają mnie od "k..." i takich tam... Obecnie jestem na 400mg tegretolu + 50 mg asertinu + 300mg pernazyny na dobę. Ten ostatni lek daje u+ efekty uboczne. Mam wrażenie zwiększenia się objawów depresyjnych. Ciągle biegam do ubikacji.
Dodam do tego problemy w domu - w skrócie mogłabym rzec, że jestem dorosłym dzieckiem toksycznych rodziców. Nie powiem - całkowicie czarne, bo jest i czarne i białe.
Zmagam się z poczuciem winy - i z tym uzasadnionym jak zawalę (sprawa przynajmniej czysta, bo wiem co robić by coś naprawić) jak i jakimś bezzasadnym, gdzie wroga nie mogę złapać ni uderzyć...
Jestem na terapii - zadowolona jestem ze spraw związanych z przemocą seksualną - tu poszło mi bardzo dobrze w ciągu tych 3 lat terapii; to z samooceną i fobią społeczną wciąż krucho. A chciałabym żyć normalnie, wyjść swobodnie...
Dodam do tego problemy w domu - w skrócie mogłabym rzec, że jestem dorosłym dzieckiem toksycznych rodziców. Nie powiem - całkowicie czarne, bo jest i czarne i białe.
Zmagam się z poczuciem winy - i z tym uzasadnionym jak zawalę (sprawa przynajmniej czysta, bo wiem co robić by coś naprawić) jak i jakimś bezzasadnym, gdzie wroga nie mogę złapać ni uderzyć...
Jestem na terapii - zadowolona jestem ze spraw związanych z przemocą seksualną - tu poszło mi bardzo dobrze w ciągu tych 3 lat terapii; to z samooceną i fobią społeczną wciąż krucho. A chciałabym żyć normalnie, wyjść swobodnie...