16 Kwi 2011, Sob 21:39, PID: 249255
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Maj 2012, Nie 14:33 przez dno.)
...
16 Kwi 2011, Sob 21:44, PID: 249257
Powinieneś ponowić leczenie. Nie ma co się zastanawiać.
17 Kwi 2011, Nie 9:26, PID: 249297
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Kwi 2011, Nie 21:11 przez badb0keh.)
Nie wiem, to rzeczywiście trudne. Próbuj dalej, szukaj pomocy, ale nikogo i niczego nie rozpieprzaj. Problemy są bardzo często w nas, albo sami je stwarzamy, więc nie ma sensu winić wszystkich naokoło. Nie poddawaj się.
17 Kwi 2011, Nie 10:20, PID: 249309
dno napisał(a):Mam 25 lat i taką sytuacje że grozi mi to, ponieważ rodzice uważają mnie za symulanta, każą iść do pracy, a wiem że ich cierpliwość też ma swoje granice. Całkiem niedawno byłem w identycznej sytuacji i myślałem że to już jest dno całkowite bo ta presja ze strony rodziców żeby znaleźć pracę była wyolbrzymiana przeze mnie x 10. I też miałem nie raz rozmowy typu że powinienem się wyprowadzić. Wiesz co ci powiem, nikt cię z domu nie wyrzuci. Chyba że sam odejdziesz. Nikt za ciebie pracy nie znajdzie, znajdź zajęcie jakiekolwiek, ja po studiach pracowałem jako fizol na budowie i się tego nie wstydziłem. Życie jest trudne
17 Kwi 2011, Nie 15:35, PID: 249374
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Kwi 2011, Nie 15:38 przez plamka123.)
Nie załamuj się możne taka lekcja by ci się przydała.
Wiem wiem ale w niektórych przypadkach to pomaga....Jeśli ktoś nie zmusi ciebie nie zrobisz tego. Trudno powiedzieć jednym taka porządna lekcja życia wychodzi na dobre innym niszczy życie.
17 Kwi 2011, Nie 16:09, PID: 249390
[quote="dno"]
..ale żeby chociaż mieć jaką kolwiek szanse na start to raz trzeba mieć wiedzę, kwalifikacje albo przynajmniej ich braki nadrabiać dobrą gadką. Być zdrowym, żeby sie w coś w pełni zaangażować, nie bez przyczyny pracodawcy zależy na zdrowej kadrze. Ja nie potrafiłem nigdy udawać kogoś kim nie jestem. A jak bym miał pokazać potencjalnemu pracodawcy co umiem i jaki mam stosunek do przyszłej pracy to właściwie byłoby najdelikatniej mówiąc nieporozumienie.?[/quot] jak masz na myśli fobię, z tą chorobą, to pamiętaj że sam się w nią wpędziłeś i sam możesz wyjść z tego [quote="dno"] nyugaton ja mam presje rodziców od 3 lat z pracą. Także trwa to długo. Nie wiem jak u ciebie ale u mnie to nie jest delikatna sugestia tylko darcie mordy że mam spier*ć i spadać.[/quot] ja nie raz i po ryju dostałem od starego [quote="dno"] A co do pracy fizycznej, pracowałem jeszcze w czasie studiów bardzo ciężki i długi rok w firmie jako pracownik fizyczny. Wiem czym to grozi. Każdego dnia czułem się tam jak w jakimś obozie, rozkojarzony niepewny, zaspany, zawsze się bałem ze kolejnej rzeczy nie będę umiał zrobić, byłem strasznie wolny to zbierałem bęcki od przełożonych, Kazdego dnia mowilem sobie że juz tam nie wróce... i któregoś dnia zrezygnowałem, uciekłem. Inna sprawa to to, że na produkcji jak co poniektórzy wyczają studenta lub kogoś po studiach do tego odludka który "mało umie" to ma przesrane. A czas działa wtedy tylko na niekorzyść.[/quot] ja w czasie studiów machałem łopatą i pamiętam że przyjąłem się do roboty z takim jednym chłopakiem, większy i silniejszy ode mnie, on nie wytrzymał miesiąca a mi majster (straszny faszysta) nawet pewnego razu powiedział: o widać że byłeś w wojsku, a ja w wojsku nie byłem, po prostu dawałem z siebie wszystko... jak byłeś rozkojarzony i notorycznie zmęczony to może za dużo z dziewczyną spędzałeś czasu [quote="dno"] A jak ty sobie radzisz nyugaton na budowie ? I jak długo tam pracujesz już ?[/quot] fizycznie na budowie już nie pracuję a pracowałem od sierpnia do lutego (nie licze w czasie studiów), w marcu prace zmieniłem i też zawsze się bałem że coś nie będę umiał i że coś mi się nie uda, bałem się nawet wiertarkę trzymać. chcesz dobrej rady? jak życie nie zmusi cię do wysiłku to sam się nie zmienisz. jeśli boisz się mieć w pracy przesrane to nie zapominaj że idziesz do niej żeby zarabiać pieniądze i tylko po to. A pamiętasz, jak jeszcze pracowałeś, jakie to uczucie wstać rano i iść do roboty z myślą że dzisiaj może się stać coś na co nie jesteś przygotowany? że sobie nie poradzisz? i że ktoś cię o+? oprócz tego że ktoś cię o+ł zapewne nic ci nie było.
18 Kwi 2011, Pon 23:29, PID: 249679
pff, u mnie presja na pojscie do pracy jest od 16 roku zycia, w ogole nie powinienem zaczac chodzic do szkoły średniej tylko brać pierwszą lepszą (gorszą) pracę, zabrano mi też telefon i komputer, nie mogę do dziś pić alkoholu. w wieku 18 lat wywalili mnie z domu (a ty ciekawe jak dotrwałeś do 25) i mieszkam u babci - tylko ciekawe ile ona pożyje. a pracy jak nie było tak nie ma (na razie 2 lata), cała rodzina przeciwko mnie. to pomyśl jak to jest.
19 Kwi 2011, Wto 0:22, PID: 249687
''mam bardziej przesrane w chacie, ale jestem fajny'' (taki był przekaz, Chudy?)
19 Kwi 2011, Wto 0:45, PID: 249690
Raczej: "jest mi ciężko i nie płaczę", a po terapeutycznemu: :jestem zły że nie pozwalam sobie na taką słabość żalenia się, jak Ty:.
23 Kwi 2011, Sob 11:01, PID: 250504
wlasnie jest trudno rozwiązać taki problem. przecież nie możemy być całe życie na utrzymaniu rodziców... nie możemy też nigdy nie pracować, jakoś trzeba działać i liczyć na cud, że znajdziemy pracę w której będą nas chcieli i my będziemy dobrze sie w niej czuć (w miarę dobrze). ale cuda sie zdarzają rzadko
25 Kwi 2011, Pon 22:47, PID: 250963
Hej,
zacznę może od tego, co zaskoczyło mnie w mojej pracy: w firmie pracuje kilka osób, które są uznawane za dziwne, o kimś tam plotki chodzą, że się leczy psychiatrycznie i takie tam, no ale jakoś pracują i to nawet od lat. Morał z tego mniej więcej taki, żebyś zaczął patrzeć na pracę, jak na miejsce, do którego masz iść w konkretnym celu i w którym masz się trzymać tego, co masz zrobić, a nie wyolbrzymiać, że ktoś coś wyczuje w Twoim zachowaniu. Nie sami zdrowi, superprzebojowi pracują. Po drugie nie ma co odwlekać, nawet jeśli nie byłoby presji rodziców, bo i tak będziesz się musiał kiedyś zmierzyć z tym, czego się teraz boisz. Będzie trudno na pewno, mnie było bardzo jak zaczynałam, ale musiałam przejść przez ten etap. Zaliczyłam masę wpadek, ale chyba teraz trochę inaczej funkcjonuję, już mnie tak wszystko nie przeraża. Najlepiej by było chyba, gdybyś się już przestał nadmiernie zastanawiać, tylko spróbował teraz, zaraz znaleźć pracę jakąkolwiek, taką właśnie byle jaką, żeby było mniej presji, jak do niej pójdziesz. Albo jakiś staż czy praktykę, cokolwiek, byle wyjść z domu. U mnie odwróciło się to do tego stopnia, że o ile w domu ciężko mi było wytrzymać z rodzicami, w pracy nie myślałam o problemach i zaczęło mi pomagać towarzystwo innych ludzi. Nie rezygnuj też tak łatwo z terapii, ona naprawdę ma sens (tylko trzeba się namęczyć, żeby trafić na odpowiednią). Rodzice nie są dla Ciebie żadnym wsparciem, jak widać, zresztą nie byłbyś w takim stanie, gdyby było inaczej, a po to Ci ludzie są, by korzystać z ich wiedzy.
30 Kwi 2011, Sob 20:10, PID: 251844
Cześć
Czytam te wiadomości i trochę widzę w nich siebie. Trochę bo tak ekstremalnych sytuacji jak wyrzucenie z domu to u mnie nie było ale pamiętam jak miałem problemy z rodzicami ponieważ nie pracowałem. To była straszna sytuacja i to uczucie bycia pod ścianą, coś strasznego. Dziś na szczęście już pracuję i jest ok aczkolwiek początek pracy to nie było coś prostego dlatego na początek proponuję wybranie zawodu który nie wiąże się zbyt z kontaktami z ludźmi do tego jakieś leki np. propranolol (mi bardzo pomógł). Trzeba też pamiętać, że nic od razu się nie dzieje i do wszystkiego trzeba dochodzić małymi krokami |
|